Świadek tajnej misji kolonizacyjnej
W 1983 roku Noel Hilliam, pracownik lokalnego nowozelandzkiego muzeum morskiego, wraz z kolegami wydobył z morza dwie belki pochodzące z nieznanego wcześniej wraku. Hilliama poinformował rybak, który u brzegów Wyspy Północnej w miejscu zwanym Kaipara Head zauważył szczątki okrętu o długości 25 i szerokości 7 metrów. Hilliam chciał wydobyć cały wrak, jednak władze się na to nie zgodziły i okręt został wkrótce pogrzebany w piasku.
Dzięki osiągnięciom współczesnej techniki naukowcy z Australii stwierdzili, że wydobyte belki najprawdopodobniej pochodzą z holenderskiego okrętu, wybudowanego na początku XVIII wieku, który brał udział w tajnej misji skolonizowania Nowej Zelandii. Jednostka byłaby najstarszym znanym wrakiem w tamtym regionie i wszystko wskazuje na to, że zatonęła na ponad 50 lat przed wylądowaniem Jamesa Cooka na Nowej Zelandii. Wrak może być świadectwem wyścigu o zasiedlenie odległych wysp, jaki toczył się pomiędzy potęgami kolonialnymi.
Był to czas europejskiej ekspansji i eksploracji planety. Wiele krajów konkurowało ze sobą, szczególnie o surowce - mówi Jonathan Palmer z University of New South Wales, jeden z głównych autorów badań belek znalezionych przez Hilliama.
Pierwszym Europejczykiem, który oznaczył Nową Zelandię na mapach był Holender Abel Tasman. Zarysy wysp narysował już w 1642 roku. W 1769 roku na Nowej Zelandii wylądował James Cook, uznany za pierwszego Europejczyka, który stąpał po nowym lądzie. Nie ma żadnych informacji o okresie pomiędzy tymi dwiema datami. Zawsze mnie to dziwiło - mówi Palerm. Dlaczego nikt nie próbował tam dotrzeć przez 130 lat? Być może podejmowano jakieś próby, a tutaj mamy przykład jednej z nich, gdy marynarze nie wrócili do domu - dodaje.
Australijczycy, łącząc ze sobą dane z datowiania radiowęglowego oraz analizy pierścieni wzrostowych stwierdzili, że zewnętrzne pierścienie jednego z drzew, z których zbudowano okręt rosły w latach 1663-1672. Uczeni doszli do wniosku, że, biorąc pod uwagę czas potrzebny na sprowadzenie budulca i ówczesne technologie budowych okrętów, jednoska powstała na początku XVIII wieku. Gatunki wykorzystanych drzew pozwoliły zaś stwierdzić, że najprawdopodobniej była to jednostka holenderska. Materiał pochodził bowiem z Azji Południowo-Wschodniej, w której aktywnie działała Holenderska Kompania Wschodnioindyjska. Także przekazana przez Hilliama informacja o miedzianych osłonach na wraku wskazuje na dzieło Holendrów. Wykorzystywali oni tego typu osłony już w latach 70. XVII wieku. Brytyjczycy zaczęli używać ich dopiero w drugiej połowie XVIII wieku.
Palmer zauważa, że co prawda w archiwach brak wzmianki o tym, by na przełomie XVII i XVIII wieku Holendrzy podjęli jakąś wyprawę w kierunku Nowej Zelandii, jednak zdaniem uczonego wiele takich misji było trzymanych w tajemnicy w obawie przed konkurencją. Przypuszczenia Palmera potwierdza relacja samego Cooka, który zapisał, że Maorysi wspominali, iż w przeszłości zabili i zjedli jakichś Europejczyków.
Palmer i jego zespół poinformowali o wynikach swoich badań na łamach Journal of Archeological Science. W artykule umieścili też dokładne koordynaty wraku, który wciąż leży pod piaskiem. Miejsce jego spoczynku zweryfikowali za pomocą odpowiednich urządzeń, a teraz mają nadzieję, że dzięki danym o położeniu zachęcą archeologów do rozpoczęcia prac wydobywczych. Jego zdaniem archeolodzy powinni się pospieszyć, by zdążyć przed łowcami skarbów, którzy mogą zniszczyć stanowisko.
Brendan Foley, archeolog podwodny z Woods Hole Oceanographic Institute wątpi, czy na statku znajdowały się jakieś kosztowności. Zauważa jednak, że wrak leży na tyle płytko, iż dotarcie do niego kosztowałoby raczej dziesiątki tysięcy niż setki tysięcy bądź miliony dolarów.
Komentarze (1)
Acrux, 7 stycznia 2014, 17:22
Dlaczego się władze nie zgodziły na odzyskanie wraku?