Cały stan na energii odnawialnej
W 2009 roku profesorowie Mark Jacobson (Uniwersytet Stanforda) i Mark Delucchi (Uniwersytet Kalifornijski, Davis) opublikowali w Scientific American artykuł, w którym stwierdzili, że do roku 2030 cały świat mógłby przestawić się na energię odnawialną. Wywołali przy tym poważną dyskusję, gdyż ich artykuł zawierał bardzo konkretne wyliczenia dotyczące np. liczby koniecznych instalacji różnego typu.
Przed dwoma tygodniami Jacobson i Delucchi oraz grupa współpracujących z nimi ekspertów dokonała ponownych wyliczeń, tym razem daleko bardziej dokładnych, gdyż dotyczyły one tylko stanu Nowy Jork. Naukowcy stwierdzili, że cały stan mógłby zrezygnować z paliw kopalnych. Ze źródeł odnawialnych można bowiem pozyskać energię potrzebną dla transportu, przemysłu i mieszkańców. Energia miałaby pochodzić z tzw. miksu WWS (wind, water, sun - wiatr, woda, słońce).
Miks musiałby zostać stworzony z wielu elementów. Aż 40% energii pochodziłoby z przybrzeżnych elektrowni wiatrowych. Tutaj konieczne byłoby zainstalowanie 12 700 turbin. Na lądzie powstałoby 4020 turbin, które zapewniałyby kolejne 10% energii. Dziesięć procent energii pochodziłoby z 387 farm słonecznych na skoncentrowane promienie, a dodatkowe 10% z 828 zwykłych instalacji fotowoltaiczncyh. Kolejne 6% zapewniłyby panele umieszczone na prywatnych budynkach mieszkalnych (ok. 5 milionów instalacji), a 12% można uzyskać z paneli umieszczonych na budynkach należących do firm i urzędów (ok. 500 000 instlacji). Z 36 instalacji geotermalnych można wygenerować 5% energii, a 0,5% dostarczyłoby 1910 instalacji korzystających z fal morskich, a 1% zapewni 2600 instalacji pływowych. Kolejne 5,5% można wyprodukować z hydroelektrowni.
Uczeni wyliczyli, że system operaty na energii odnawialnej spowodowałby, że zapotrzebowanie na energię, w związku z lepszą efektywnością takiego systemu, spadłoby w skali całego stanu o około 37%, a ceny energii uległyby stabilizacji. Powstałoby więcej miejsc pracy, niż zostałoby utracone, gdyż cała energia produkowana byłaby na ternie stanu. Ponadto oszacowano, że w związku ze zmniejszonym zanieczyszczeniem powietrza każdego roku umierałoby o około 4000 osób mniej, a koszty związane z zanieczyszczeniem zmniejszyłyby się o 33 miliardy USD rocznie. Oznacza to, że cała inwestycja zwróciłaby się w ciągu około 17 lat. Niewykluczone, że nastąpiłoby to szybciej, gdyż stan mógłby część energii sprzedawać.
Artykuł Jacobsona został udostępniony w sieci [PDF].
Komentarze (3)
romero, 15 kwietnia 2013, 22:53
Kuru, 16 kwietnia 2013, 13:27
Aż trudno uwierzyć w tak optymistyczne wyliczenia. Jestem fanem energii odnawialnej, ale z jednym na pewno się nie zgodzę: koszt zwrotu tej inwestycji nigdy nie będzie tak krótki jak 17 lat. A to z prostego powodu, że takich pieniędzy po prostu w stanie nie ma i trzeba byłoby wziąć obrzydliwy kredyt prawdopodobnie na paskudne oprocentowanie. Zmiany muszą być stopniowe. Chociaż z drugiej strony w Kalifornii może dałoby radę to zrobić.
Mariusz Błoński, 16 kwietnia 2013, 14:20
Nie sądzę, by chodziło o to, że stan ma dać kasę i to zrobić. Raczej policzyli całość kosztów (niezależnie od tego, ile podmiotów je ponosi) i porównali z czasem zwrotu.