Wkrótce urodzi się siedmiomiliardowy Ziemianin
Z danych ONZ wynika, że przed końcem bieżącego roku na Ziemi będzie żyło 7 miliardów ludzi. Szacunki mówią, że w roku 2011 umrze 57 milionów osób, a urodzi się 135 milionów. Do roku 2050 liczba ludności ma zwiększyć się o kolejne 2,3 miliarda, a zatem o niewiele mniej niż żyło na planecie w roku 1950. Z kolei do końca wieku populacja ludzi przekroczy 10 miliardów.
Aż 97% wzrostu liczby ludności będzie miało miejsce w regionach słabiej rozwiniętych, z czego niemal połowa przypadnie na Afrykę. Jednocześnie w najbogatszych krajach liczba ludzi będzie utrzymywała się na mniej więcej tym samym poziomie. Będzie coraz więcej osób starszych i coraz mniej młodszych.
Oczywiście wszystko to są szacunkowe dane, obliczane na podstawie przewidywanej liczby urodzeń na jedną kobietę. W zależności od tego, jakie liczby weźmiemy pod uwagę, dojdziemy do wniosku, że do roku 2100 na Ziemi będzie żyło od 6,2 do 15,8 miliarda ludzi.
Jako, że z największą liczbą urodzeń mamy do czynienia w krajach słabo rozwiniętych, już teraz cierpiących na niedobory zasobów koniecznych do utrzymania swojej ludności, pogłębiające się problemy doprowadzą albo do zmniejszenia przewidywanej liczby urodzeń, albo też do masowych migracji.
Komentarze (104)
gravisrs, 29 lipca 2011, 22:37
Najwyższy czas na terraformację Marsa. Za te pareset lat Ziemia może takiego przyrostu ludzi nie wykarmić..
Skotos, 29 lipca 2011, 22:42
Z jednej strony strasznie - coraz większy tłok, problemy z wodą i żywnością, możliwe naprawdę wielkie zamieszanie w postaci wojen... a zdrugiej jaka szansa żeby w końcu ruszyć w kosmos.
este perfil es muy tonto, 30 lipca 2011, 21:32
zakładając że przy bogactwie mniej dzieci to jak biedni się wzbogacą to przyrost zmaleje,ale to nic pewnego
wilk, 31 lipca 2011, 01:55
Ciekawe infografiki na ten temat od National Geographic: http://ngm.nationalgeographic.com/2011/03/age-of-man/map-interactive
Jajcenty, 31 lipca 2011, 20:52
osobiście stawiam na choroby, biedę i wojny.
Tomek, 1 sierpnia 2011, 01:35
Wykarmić ludzi to jedno, większość ludzi nie chce po prostu żyć, ale coś robić, mieć pracę, mieszkanie, środek transportu, elektryczność, podstawowe media. Tego już nie będzie można wszystkim ludziom zapewnić. Biorąc pod uwagę obecne podejście do człowieka i ogólny szacunek, co widzę chociażby szukając pracy i wysyłając aplikacje, widzę że idzie to w coraz gorszą stronę. Ludzie sfrustrowani, widząc powszechną bezczelność tych, którzy mieli więcej szczęścia, bądź znajomości i braku skrupułów, narasta w nich furia. Zobacz po naszym kraju, jesteśmy w stanie wykarmić ze 100 milinów ludzi, mamy surowce by budować domy, budynki mieszkalne. Mamy mądre głowy by projektować dobra dla ludzi. Moglibyśmy rozwijać formy odnawialnej energii. Moglibyśmy racjonalnie gospodarować surowcami ziemskimi. Jednak chciwość ludzka dąży do sam widzisz czego. Gdzie jednym wzbrania się rozwoju czy jedzenia, drudzy rozkradają surowce tych i tak biednych ludzi. To kwestia chciwości ludzkiej, do skali potworności i bestialstwa. Dlatego skłaniam się do zdania Jajcentego, ze zdecydowanym wskaźnikiem na wojny. Jeszcze słowem do Skotosa: osobiście wole by ludzkość jako taką szlag trafił, jak mielibyśmy z takim myśleniem jak obecnie zdobywać kosmos. Byśmy pewnie wykończyli wszystko co byśmy znaleźli na swojej drodze w imię zysku i "bezpieczeństwa".
Do 10 milionów na pewno nie dotrzemy na ziemi, zobacz jaka jest propaganda nad przeludnieniem obecnie.
Piotrek, 1 sierpnia 2011, 13:33
Jestem tego samego zdania. Jakby ludzkość wytrzebiła pandemia lub kataklizm, albo sama do tego by doprowadziła to wreszcie (na jakiś okres czasu) zaczęlibyśmy dbać o to co mamy.
Nieludzka gospodarka konsumpcyjna opierająca się na produkowaniu złomu z tykającą bombą zegarową po to by kupić za chwilę nowe już się mści, żeby było mało pieniądze są taśmowo produkowane z niczego a zadłużone państwa sztucznie podtrzymywane przy życiu, jak z ostatnich dni USA czy Grecja.
Ciekawie się robi, UE zdycha z własnej głupoty i między innymi dzięki rozdętej biurokracji do granic możliwości, USA podobnie a Chiny sobie spokojnie i powolutku zdobywają Świat.
I Wojna Światowa niczego ich nie nauczyła, dlatego wybuchła druga, teraz na nasze nieszczęście wyciągnięto z obu wnioski i mamy państwa w państwach, choćby korelacja UE <-> Polska.
Smok nie śpi...i z ropą są kłopoty.
III Wojna Światowa to tylko kwestia czasu.
PS.
W zasadzie mocno subiektywnie to uważam, że jesteśmy pod kolejnym zaborem od 1 maja 2004. Takie Województwo...
Przykre
Tomek, 1 sierpnia 2011, 15:55
Taka ciekawostka: zastanawiałeś się np. dlaczego zostały zakupione na nasz kraj cztery działa typu LRAD do walki z tłumem, czy zmienia się prawo o stanie wyjątkowym i stanie wojennym: a) po wizycie Obamy w Polsce, przed tym jak USA ogłosi niewypłacalność, co równo rozniesie się po Ameryce i po Europie?
Jak pół roku temu do roku mówiłem znajomym, że system upadnie, bo nie ma innej opcji, śmiali się ze mnie, że to niemożliwe, a teraz... no właśnie.
Jajcenty, 1 sierpnia 2011, 16:59
<siara mode=on>No ale dzisiaj ma podpisać żeby nie upadło...</siara>
Może słusznie się śmiali ? Znajomy zwraca uwagę na fakt, iż w sytuacjach kryzysowych ludzie panicznie kupują dolary. Wystarczy zatem ogłosić, że jest kryzys i dolar znowu będzie więcej wart niż kapsle z których go biją...
wilk, 1 sierpnia 2011, 18:46
Kurcze no, a w Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Tunezji, Syrii i Egipcie zapomnieli kupić… Jest to nieco niepokojące, ale skuteczne rozwiązanie. Pamiętaj, że wkrótce Euro 2012. Czy teraz już w innym świetle wygląda ten zakup? Z drugiej strony USA także zmieni(ło) prawo, aby móc odpowiedzieć atakiem rakietowym na atak cybernetyczny. Takie już koleje losu i potrzeba dostosowania się do rozwoju technologicznego. A system? Niech bankruci upadają skoro źle zarządzali, a nie podtrzymuje się na siłę finansowe trupy. Tylko, że podtrzymywanie jest korzystne dla tych, co dzięki temu zakładają smycz.
mikroos, 1 sierpnia 2011, 18:54
A teraz przeprowadzi się prostą operację księgową, taką samą jaką przeprowadzano już co najmniej kilka razy w ostatnich latach. A potem będzie po staremu, bo w praktyce cały dług to tylko pusta liczba, ot taki sobie zapis na papierku.
Tomek, 1 sierpnia 2011, 21:00
Jutro się przekonamy.
U nas dług to pusta liczba także? Bo za te puste liczby sprzedaje się realne bogactwo narodowe.
mikroos, 1 sierpnia 2011, 21:38
I tu właśnie jest problem, bo nasza pusta liczba może nas wpędzić w kłopoty(ot choćby zablokuje nam ktoś kredycik w Banku Światowym albo zmieni nieco stawki tych czy innych dopłat), a Amerykanom i tak krzywdy nikt nie zrobi. Pierwsza zasada politycznego survivalu mówi: nie atakuje się członków atomowego klubu
Tomek, 1 sierpnia 2011, 23:38
Ja myślałem bardziej że to kwestia tego że bank światowy i FED jest własnością Amerykanów i dlatego ich własny bank nie ruszy.
Mariusz Błoński, 2 sierpnia 2011, 01:23
Amerykanie to powinni przede wszystkim wrócić do źródeł i posłuchać np. Jeffersona, który mówił, że rząd nie ma prawa zadłużać przyszłych pokoleń. Przestrzegał przed rosnącymi wydatkami rządowymi, które doprowadzą do coraz większego opodatkowania, a to z kolei zamieni ludzi w niewolników, bo aby się utrzymać będą musieli pracować coraz więcej.
I to nieprawda, że USA mogą się zadłużać bez końca. Każdy dług w końcu trzeba spłacić. Obecne zadłużanie się USA skończy się tym, że kolejne pokolenia będą musiały żyć na niższym poziomie. Innymi słowy - obecne pokolenia żyją na koszt przyszłych, zmuszają ich do obniżenia poziomu życia po to, by same żyć na ich koszt.
I to samo dotyczy każdego innego państwa. Oczywiście większy może więcej. Więc USA mają znacznie większe możliwości niż taka Polska czy inna Grecja. Ale zasada jest ta sama dla wszystkich.
Zainteresowanym polecam ten wpis: http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=986
I w ogóle blog Gwiazdowskiego.
mikroos, 2 sierpnia 2011, 06:13
@Tomek
Bank Światowy nie jest własnością USA. Ma jedyne siedzibę na terenie tego kraju.
@Mariusz
Oczywiście, że zadłużanie się jest samo w sobie złe. Chodziło mi jedynie o to, że samo zbliżenie się do kolejnego limitu nie niesie ze sobą realnych konsekwencji, więc sytuacja z wczoraj, kiedy byliśmy o krok od limitu, wcale nie będzie lepsza od sytuacji aktualnej za tydzień, kiedy do limitu będzie np. brakowało 2 bilionów USD. Limit to wartość całkowicie teoretyczna, którą można z łatwością zmienić jednym prostym głosowaniem.
Mariusz Błoński, 2 sierpnia 2011, 11:11
Całkowicie się zgadzam. Kolejne głosowanie, kolejny limit. Tylko kiedyś będą musieli to błędne koło zatrzymać. A im później to zrobią, tym będzie gorzej.
waldi888231200, 2 sierpnia 2011, 23:27
Przed ciężką zimą zawsze bogato owocują sady. Nadzieja w portalach społecznościowych które w ułamku sekundy docierają do milionów zgranych osobników i tym samym kształtują przyszłość ponad granicami państwowo-unijno-kontynętalno-religijnymi.
bart, 2 sierpnia 2011, 23:37
Czyli na sekundę rodzi się 4,3 ludzia zaś umiera 1,8. Postukajcie sobie palcem ~2 razy na sekundę, każde stuknięcie to czyjaś śmierć ...
Tomek, 6 sierpnia 2011, 18:41
@mikroos
Miałeś rację, po prostu zwiększyli limit
Zauważyłem, że powoli świat zaczyna się buntować przeciwko działaniom Stanów, np. to co mówił Putin. Z tego co trzepią media to może jeszcze z tego lipa niezła wyjść, co wy o tym sądzicie? Do czego to w końcu doprowadzi?
@Mariusz
Zastanawia mnie jedno.
Dlaczego tu jest mowa o kolejnych pokoleniach i zadłużeniu i przyszłej stopie życiowej. Tego nie rozumiem. Czy jest to kwestia wiary w pieniądza i system, który miałby się utrzymać, czy patrzysz realnie na surowce. Bo ja się zastanawiam i dedukuje tak:
jest pusty dług, świat patrzy, jest waluta, gospodarka i pieniądze. Ale są także surowce z których się produkuje. I rozumuje, że przyszłe pokolenia mają przechlapane jeżeli rozkradniemy i zniszczymy surowce. Ale system polityczny i gospodarczy?! Powiedzmy upadnie gospodarka i polityka, to ludzie po prostu zaczną coś od nowa, coś innego, lub podobnego, a skoro są surowce, to zawsze po produkują sobie co będzie im potrzebne. Pieniądz jest tylko wartością nabywczą, wart tyle ile za niego kupisz. W końcu to ziemia i natura i rolnictwo wyżywiają ludzi a nie pieniądze. Jeżeli nie dolary, to co innego, jeżeli nie pieniądze, to barter lub praca. Gdzie się mylę i błędnie rozumuje?
Gość simian raticus, 6 sierpnia 2011, 20:12
Dzikie życie to i rozród dziki! Studentki i studenci robią takie rzeczy jakich w porno nie ma! Cholerna psychologia i seksuologia! Rzygać mi się od tego chce już! Jedni nie kopulują wcale, a drudzy robią to za dziesięciu! Urzędasy miny mają jakby chcieli zabić i powiedzieć nie przychodź tu! Odejdź!
Wykarmić się też cieżko! Nie stać mnie na polę by ziemniaków zasiać czy nie mam karty wędkarskiej by ryb nałowić! działki nie mam i kopru nie nasadzę, jabłoni nie mam czy agrestu! Nawet grill'a nie mam, bo nie jestem zamerykanizowany, a kiełbasy, boczku czy innego mięsa nie jadam! W pracy nie jeden ma gardło zpiłowane i jak kogut pieje! Drugi z papą pijany mało se zębów o bort nie wybije! Trzeci leży na steropianie zkacowany! Back too the komuna!
Piotrek, 7 sierpnia 2011, 20:51
Mammona jest tworzona z niczego czego najlepszym przykładem jest USA, powiększają sobie limit i już ot nie są bankrutami - przecież to kpina.
Pieniądze nie mają żadnego pokrycia w surowcach a korporacje są przewartościowane, demokracja i kapitalizm to są jaja nie ustrój i na deser banki, geniusz złodziejstwa i zniewolenia państw, ludzi...Ile to osób bierze kredyty na pół życia by spełnić swoje marzenia?
Marzenia o sraniu w gacie czy spłacę następną ratę?
Najgorsze jest to, że każde nowe pokolenie jest głupsze od poprzedniego.
Tomek, 7 sierpnia 2011, 21:18
Nie wiem czy mieszkanie w klitce 30 metrowej jest marzeniem. Na pewno nie dla mnie. Ludzie stają się niewolnikami banków by mieć możliwość, czy raczej podstawę do wejścia w życie.
mikroos, 7 sierpnia 2011, 21:41
Nie zapominaj o tym, że kredyt zaciąga się na własne życzenie i w pełni dobrowolnie. I jeśli banki to wg Ciebie jaja, to wybacz, ale postawa kredytobiorców to równie wielkie jaja, bo zaciągają kredyt, choć uzyskana w ten sposób kasa nie ma pokrycia w ich majątku. Ale korporacje i USA krytykuje się bardzo łatwo, prawda?