Spadochrony Oriona zdały egzamin
NASA zakończyła najbardziej wymagające testy, jakimi poddano spadochrony pojazdu Orion. Kapsuła została wyrzucona z samolotu lecącego na wysokości 10,6 kilometra, przez 10 sekund swobodnie opadała, następnie rozwinęły się spadochrony i bez najmniejszego problemu wylądowała bezpiecznie na pustyni w Arizonie.
Testujemy spadochrony na wszystkie możliwe sposoby na ziemi i w powietrzu. Przed końcem roku wyślemy je w przestrzeń kosmiczną w ramach misji Exploration Flight Test (EFT) – 1. Testy dowiodły dobrego działania systemu i pozwolą zapewnić bezpieczeństwo misji i astronautów w przyszłości - mówi Mark Geyer, menedżer programu Orion.
W czasie testów przeprowadzono też próbę, podczas której jeden z głównych spadochronów rozwinął się z pominięciem drugiego kroku w trójstopniowej sekwencji. Próba dowiodła, że system jest w stanie prawidłowo pracować nawet w wypadku awarii.
Wspomniane powyżej testy były ostatnimi próbami całego systemu przed pierwszą testową misją w przestrzeni kosmicznej. Orion wystartuje do EFT-1 w grudniu bieżącego roku i oddali się na odległość około 6000 kilometrów od Ziemi. Od ponad 40 lat ludzkość nie wysłała tak daleko żadnego pojazdu zdolnego do przewożenia człowieka. W czasie EFT-1 Orion będzie rozpędzany do prędkości koniecznej do przetestowania różnych systemów bezpieczeństwa. Podczas powrotu na Ziemię kapsuła osiągnie prędkość 32 000 kilometrów na godzinę i będzie poddana działaniu temperatur sięgających 2200 stopni Celsjusza. Zanim wyląduje na powierzchni Pacyfiku rozwinie spadochrony, które spowolnią ją do prędkości 32 km/h.
Kolejny test spadochronów Oriona zaplanowano na sierpień. Zostanie wówczas sprawdzony scenariusz, w czasie którego dochodzi do awarii jednego spadochronu hamującego i jednego spadochronu głównego. To jeden z trzech pozostałych testów, które muszą zostać przeprowadzone zanim na pokładzie Oriona znajdą się ludzie. Bezzałogowa EFT-1 może odbyć się bez tych testów.
Komentarze (19)
Astroboy, 26 czerwca 2014, 16:17
Jeśli swobodnie opadała, to nie została wyrzucona z odpowiednią prędkością, czyli taką, z jaką będzie ona wchodzić w atmosferę w rzeczywistości. Czyli test dla dobrego samopoczucia?
pogo, 26 czerwca 2014, 17:56
Myślę, że w 10 sekund kapsuła nabrała prędkości zbliżonej do tej, jaką będzie mieć na tej wysokości wyhamowując w atmosferze... Choć na pewno trochę wolniej jednak... Raczej to był ostatni tani test przed przeprowadzeniem tych bardziej kosztownych.
Astroboy, 26 czerwca 2014, 17:59
Pogo, 10 s swobodnego spadku daje prędkość końcową ok. 100 m/s, czyli 360 km/h. Mało. I to zdecydowanie Opory oczywiście są (niewielkie) i popsują jeszcze te wyniki...
pogo, 26 czerwca 2014, 18:12
Człowiek spadając swobodnie w atmosferze osiąga prędkość ok 200km/h (ze sporymi odchyleniami zależnie od pozycji), tylko nie pamiętam na jakiej to wysokości...
Może te ok 200km/h (zgaduję, że tyle było) to jest prędkość, do której zwolni kapsuła nim dotrze na te kilka tysięcy metrów nad powierzchnią. W końcu to już jest po kilkudziesięciu kilometrach hamowania.
Kolejna sprawa... kto daje kasę na te badania? Myślisz, że jakiś ćwierćinteliget półtechniczny będący politykiem pozwoli na wydaje kasy na lot w kosmos bez sprawdzenia czy to działa wyrzucone z samolotu? Nawet jeśli z naukowego punktu widzenia test był bez sensu to tłum potrzebuje punktu zaczepienia do wiary, że to będzie działało...
Astroboy, 26 czerwca 2014, 18:21
Nie pamiętam, ale człowiek osiąga chyba coś koło tego. Kot przy spadku nie przekroczy chyba 120 km/h. Może dlatego zawsze spada na cztery (choć niekoniecznie; ponoć z niższej wysokości nie zdąży się wywinąć, i zrobi sobie większą krzywdę ). Oczywiście znaczenie mają tu opory ruchu.
Może masz rację, test spadochronów to nie test tarczy hamującej (i wytrzymałości temperaturowej czegoś innego; ale i człon spadochronowy się nagrzewa).
Co do kasy, to nie będę dyskutował. Bo po kiego? Co do ludzi, to zwykle są małej wiary.
Edit: oczywiście test modułu bez testu całości nie jest testem (tak sądzę).
pogo, 26 czerwca 2014, 18:59
Kot z założenia ma mniejszą prędkość spadku, bo jako mniejsze stworzenie ma lepsze proporcje powierzchni do masy.
Astroboy, 26 czerwca 2014, 19:06
A założę się, że mniejsza (i mniej masywna) kulka stalowa spadnie szybciej niż kot.
pogo, 26 czerwca 2014, 19:16
Słabe porównanie.
Nie bez powodu użyłem określenia "stworzenie" a nie "ciało". Większość zwierząt ma gęstość porównywalną z gęstością wody, więc ten parametr będzie w miarę stały.
Stalowa kulka ma już dużo większą gęstość, więc stosunek masy do powierzchni też jest gorszy.
Do tego dochodzi fakt, że kot ma futro, które generuje dodatkowy opór, no i chyba nikt nie liczył prędkości spadku martwego kota, tylko raczej takiego, który aktywnie stara się ustawić tak, by generować maksymalny opór - tej możliwości kulka już nie ma.
Astroboy, 26 czerwca 2014, 19:26
A kto powiedział, że kulka stalowa nie może być stworzeniem?
Co do stosunku masy do powierzchni, to rozważ proszę, że ta pierwsza jest proporcjonalna do "wymiaru" w potędze trzeciej; druga - w potędze drugiej. Czyli jeśli mysz i słoń mają tę samą gęstość, to...
Dokończę. Słoń spadając przywali, mysz po drodze zdechnie z powodu braku pokarmu.
pogo, 26 czerwca 2014, 20:01
No i właśnie dlatego kot spada wolniej od człowieka. Sam sobie odpowiedziałeś
A ja od początku właśnie o tym mówiłem...
GODsaveTHEcat, 26 czerwca 2014, 22:32
Panowie kapsuła została wyrzucona z lecącego samolotu a nie upuszczona z balonu. To znaczy, że w momencie zrzutu już się poruszała z prędkością z jaką poruszał się samolot. W zależności z jaką prędkością leciał samolot i jaki stosunek masy do powierzchni ma kapsuła mogła ona przyspieszyć (jeśli siła grawitacji była większa od oporów powietrza) lub zwolnić (opór powietrza był większy od siły grawitacji). Liczy się tu prędkość kapsuły względem mas powietrza, a nie sama prędkość upadku (składowa prędkość "w dół"). Podejrzewam, że po 10s upadku w rozrzedzonym powietrzu na 10km kapsuła miała prędkość zbliżoną do prędkości samolotu.
Nie podważałbym tutaj inteligencji testujących, test jak najbardziej miał sens. Wysłanie czegokolwiek w kosmos jest potwornie drogie, za to zrzut z samolotu jest o kilka rzędów wielkości tańszy. Lepiej zrobić kilka takich tańszych testów nawet jeśli nie są one w pełnej skali (mniejsza prędkość), jeśli rozwiązanie zawodzi w "małych testach" nie ma sensu inwestować w drogie pełne badanie. Inna sprawa, ze braki w prędkości można częściowo zrekompensować np. przez zwiększoną masę kapsuły.
MrVocabulary (WhizzKid), 27 czerwca 2014, 09:38
Wypadałoby też wziąć poprawkę na to, że Mars ma trzy razy mniejszą grawitację (co ułatwia lądowanie) i bardzo rzadką atmosferę (co utrudnia lądowanie)
pogo, 27 czerwca 2014, 09:49
Z tego co wiem utrudnienie jest większe od ułatwienia
MrVocabulary (WhizzKid), 27 czerwca 2014, 09:51
No jeśli dobrze pamiętam, że gęstość atmosfery Marsa to 2% tej ziemskiej, to nie dziwota ;P
Astroboy, 27 czerwca 2014, 13:17
Tak, ale spadochrony, o których jest mowa w artykule raczej nie będą nazbyt przydatne na Marsie.
MrVocabulary (WhizzKid), 27 czerwca 2014, 16:55
Czyżbym się wygłupił i błędnie założył, że te spadochrony właśnie do misji na Marsa miały służyć?
Astroboy, 27 czerwca 2014, 17:00
Qui rogat, non errat.
radar, 28 czerwca 2014, 00:34
Jakby nie patrzeć "być może" będą chcieli jednak wrócić na Ziemię, a wtedy może im się przydadzą tutaj
tommy2804, 3 lipca 2014, 00:49
Powinni zarzucić finansowanie rozwoju archaicznych kapsuł rodem z misji Apollo, a postawić na rozwiązania nowatorskie jak pojazdy klasy Skylon-a (startujące i lądujące jak normalne samoloty, czyli tzw. SSTO - single stage to orbit). Uprości to całą logistykę, zredukuje koszty wynoszenia ładunków, a co za tym idzie zwiększy częstotliwość lotów i ich bezpieczeństwo.