W Australii znaleziono list wysłany balonem z oblężonego Paryża
Australijskie Archiwum Narodowe próbuje ustalić, w jaki sposób w jego zbiorach znalazł się list, wysłany balonem z oblężonego XIX-wiecznego Paryża.
Autorem listu jest młody mężczyzna o nazwisku Mesnier lub Mesmier, który próbuje się dowiedzieć, czy jego mieszkająca w Normandii matka miewa się dobrze i jest bezpieczna.
Zastępczyni dyrektora generalnego Archiwum Louise Doyle opowiada, że list odkryto podczas poszukiwania materiałów do wystawy.
Oblężenie Paryża rozpoczęło się 19 września 1870 r., gdy Francuzi przegrali bitwę. Prusacy opanowali wtedy Wersal, a stolica Francji została okrążona.
Datownik z pieczęci na liście mierzącym 20 na 13 cm pokazuje, że został on nadany w Paryżu 7 grudnia, a madame Mesnier/Mesmier otrzymała go po nieco ponad tygodniu. Oznaczenie "par ballon monte" wskazuje na drogę dostarczania - pocztą balonową (balony produkowano w warsztatach utworzonych na dworcu Gare d'Austerlitz). W czasie oblężenia, które zakończyło się 28 stycznia 1871 r., wysłano w ten sposób niemal 2 mln listów. Umieszczano je w malutkich kopertach, tak by w koszu balonu zmieściło się ich jak najwięcej. Komunikacja tą drogą stała się koniecznością, gdy Niemcy odkryli zatopiony w Sekwanie kabel telegraficzny Paryż-Rouen. Korespondencję zwrotną przynosiły gołębie pocztowe.
Chcemy się jedynie upewnić, że czujesz się dobrze. Na razie oblężenie nie ma wielkiego wpływu na stan naszego zdrowia. Nie mamy na co dzień zbyt dużo mięsa [...], ale dajemy sobie radę w zaistniałej sytuacji i nikt się w domu nie skarży.
Autor pisma rozwodzi się też nad poświęceniem paryżan w odpieraniu wojsk pruskich. "Nie wszystkie francuskie ataki kończą się sukcesem, ale jestem przekonany, droga matko, że ostateczne zwycięstwo należy się naszej słusznej sprawie".
Doyle podejrzewa, że list wystawiono kiedyś na aukcję, a następnie podarowano Queensland Telegraph Museum. Eksperci chcą sprawdzić, czy w sprawie istnieją pewne australijskie wątki i czy w Brisbane (znajduje się tu biuro Archiwum) nie mieszka przypadkiem krewny nadawcy.
Komentarze (0)