ATA szuka kosmitów
Paul Allen, współzałożyciel Microsoftu, sfinansował budowę jednego z największych zespołów teleskopów na świecie. Allen Telescope Array (ATA) został właśnie uruchomiony, a jego zadaniem będzie poszukiwanie życia pozaziemskiego.
Allen przeznaczył 25 milionów dolarów na rozpoczęcie budowy, a dokończono ją za 25 milionów zdobytych od innych sponsorów.
Zespół składa się z 350 anten o średnicy 6 metrów każda. Będzie on obserwował ponad milion gwiazd, szukając sygnałów radiowych generowanych przez obce cywilizacje. Jego twórcy mają nadzieję, że sygnał taki znajdą do 2025 roku.
ATA jest zarządzania przez SETI Institute i Radio Astronomy Laboratory z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. System zwiększy możliwości SETI, które od lat zajmuje się szukaniem życia pozaziemskiego.
Anteny systemu nie były tworzone, jak ma to zwykle miejsce, na specjalne zamówienie. Zbudowano je z ogólnodostępnych, komercyjnie sprzedawanych podzespołów.
Testy systemu rozpoczęły się wczoraj, gdy włączono pierwsze 42 anteny. Twórcy ATA mówią, że nawet ta niewielka część Allen Telescope Array dorównuje wielu większym systemom.
Wszystkie 350 anten ATA będzie badało obszar 17-krotnie większy niż ten obserwowany przez Very Large Array w Nowym Meksyku.
ATA znajduje się w Hat Creek, 467 kilometrów na północ od San Francisco.
Komentarze (27)
dirtymesucker, 13 października 2007, 19:11
całkiem najs tylko że wystarczająco zaawansowana cywilizacja potrafi zapewne zakamuflować sie kompletnie wśród naszych biednych ziemskich czujników. jakby nie patrzył spotkanie kosmitów których technologie wyprzedzają nas o setki, tysiące czy nawet miliony lat byłoby porównywalne ze spotkaniem człowieka z mrówką i w tym przypadku bylibyśmy oczywiście nic nieznaczącymi mrówkami. swoją drogą warto doszukiwać sie owych sygnałów
Piotrek, 14 października 2007, 11:04
Temat znajdujący się na cienkim lodzie, tyle już atramentu wylano na ten temat, że hej.
waldi888231200, 17 października 2007, 22:53
Pierwsze i ostatnie sygnały jakie zarejestruje to ziemskie odbite od innych układów słonecznych ;D.
Komunikacja na falach elektromagnetycznych to prawdopodobnie w kosmosie przeżytek (za wolna) 8)
mikroos, 18 października 2007, 00:20
...a dzieci w Afryce ciągle głodne
kynio, 21 października 2007, 18:49
ciekawe czy te "wyższe" cywilizacje, których istnienie jest raczej przesądzone, rzeczywiście nie stosują do komunikacji międzygwiezdnej fal EM? przecież, żeby podróżować w przestrzeni liczonej w dziesiątki czy może nawet miliony lat świetlnych, przydałaby się nie tylko szybsza forma komunikacji, ale i transportu. lecieć w kosmos i wrócić za rok - jeszcze do przyjęcia, ale lecieć i wrócić już do innego świata - bez sensu. :-\
dirtymesucker, 21 października 2007, 21:19
kynio a pamiętasz tunele czasoprzestrzenne ?
kynio, 21 października 2007, 22:03
popatrz na to z mojej perspektywy. nie musi Ci się od razu podobać, bo z Twojego punktu widzenia jestem "nikim"(ja się o to nie obrażam, przecież mnie nie znasz, ani ja Ciebie). proponuję, abyś wykazał odrobinę dobrej woli i przyjrzał się mojej wersji.
moim zdaniem Wszechświat tworzy wyłącznie przestrzeń. konstrukcja przestrzeni jest nieskończona. nieskończona oznacza, że trwa. to z kolei oznacza, że nieustannie rozszerza się we wszystkich kierunkach. we wszystkich kierunkach oznacza, że z każdego punktu przestrzeni "powstaje" nowa przestrzeń. wszechświat "puchnie". jak szybko, nie wiem, bo to wartość bezwzględna, której nie mogę z niczym porównać.
szukasz energii? nie wiesz co to takiego?
otóż, jeśli przestrzeń się rozszerza to implikacją tego działania jest ruch. to właśnie ten ruch jest energią, która decyduje o istnieniu. nie ma mowy o skończonej naturze przestrzeni, bo zawsze mógłbym spytać co jest dalej. dzięki temu, że się rozszerza, porusza się. dzięki temu, że się porusza, łamie symetrię i możliwe jest tworzenie zależności stanów, które interpretujemy tak jak interpretujemy, bo przecież z tego samego tworzywa jesteśmy skonstruowani.
my nie stoimy obok rzeczywistości więc nie jesteśmy w stanie obiektywnie jej ocenić. aby tego dokonać trzeba "wyjść z siebie i stanąć obok". przyznaję, że to dość dziwne zajęcie, ale daje mnóstwo satysfakcji, bo umożliwia dostrzeżenie prawdziwego oblicza Wszechświata.
w którymś z postów pisałeś, że natura preferuje rzeczy proste. czy znajdziesz prostszą interpretację? myślę, że prościej już się nie da. a komplikować po to żeby, sobie dodać powagi nie ma sensu.
teraz popatrz na taki trik:
przestrzeń w każdym punkcie wie (ma na ten temat informację) jak zachowuje się każdy inny punkt przestrzeni. jest to możliwe, bo przecież cała przestrzeń wywodzi sie z jednego punktu i stanowi stan splątany. aby dostać się gdziekolwiek nie trzeba właściwie ruszać się z miejsca! cały trik polega na takiej zmianie stanu, aby konsekwencją była odpowiedź w wybranym miejscu! mówisz o tunelach czasoprzestrzennych, a ja Ci je prezentuję. spróbuj to sobie wyobrazić, a zobaczysz jakie w efekcie otrzymasz przejrzyste pojęcie o naturze Wszechświata. nie trzeba nic zaginać i rozrywać.
dirtymesucker, 21 października 2007, 22:14
nie chce mi sie zaczynać znowu tej rozmowy ale sorrki:
1) ruch niejest energią bo energia to skondensowana materia i żaden ruch nie jest potrzebny
2) "aby dostać się gdziekolwiek nie trzeba właściwie ruszać się z miejsca! cały trik polega na takiej zmianie stanu, aby konsekwencją była odpowiedź w wybranym miejscu!"
czyli jak to zrobic?
3) nie uważam że jesteś nikim
4) nie będę już negował niczego dot. tego tematu
mikroos, 21 października 2007, 22:17
Ad. 2 - niezłym dowodem na to są splątane pary elektronów.
Tylko tyle ode mnie, nie włączam się dalej, bo kiepski jestem w tym temacie
kynio, 21 października 2007, 23:10
ja proponuję współpracę, nigdy nie byłem postulatorem waśni. tylko współpraca buduje. dlatego, gdy mówię o czymkolwiek liczę się z krytyką, ale liczę też, że krytyk wskaże błąd i podejmie się wyjaśnienia natury błędu.
do rzeczy jednak, to ja nie wyobrażam sobie, żeby energię mogło reprezentować cokolwiek pozbawione ruchu.
moim zdaniem to właśnie ruch decyduje o istnieniu materii, która w rzeczy samej jest manifestacją odpowiedniego stanu przestrzeni. zdaję sobie jednak sprawę, że to co dla mnie jest oczywiste, niekoniecznie musi być oczywiste dla każdego innego człowieka. przyznaję, że to bolesne doświadczenie. z drugiej strony patrząc nie mogę się dziwić. ja ten temat rozważałem już ponad dziesięć lat temu. jedną z pierwszych rzeczy, które sobie uświadomiłem było to, że coś takiego jak materia, to właściwie "złudzenie". nie ma "twardej" materialnej substancji, która posiada jakieś określone rozmiary.
odpowiedź jest prosta. jeśli taki materialny obiekt miałby rozmiary punktowe, to pozbawiony rozmiarów nie mógłby istnieć. poza tym co to byłby za obiekt? to trudne do wyobrażenia i nikogo nie winię za to, że być może nie potrafi tego "objąć".
ja sam, gdy rozważam nieskończoność, mam wrażenie, że rzecz nieustannie wymyka się wyobraźni, a przecież sam to opracowałem.
pytasz jak tego dokonać? sam chciałbym wiedzieć, ale nie od razu Kraków zbudowali. na dzień dzisiejszy już dokonujemy takich zmian, tyle, że na niewielką skalę. zauważ pewną ciekawostkę. to, że poruszasz ręką oznacza, że wydajesz polecenie, które ona realizuje. polecenie wypływa z Twojej świadomości. mózg jest pośrednikiem decyzji. nie wiesz jak to się dzieje, ale to działa. korzystając ze zdobyczy techniki zmieniamy stan na coraz większą skalę. czy jest do pomyślenia urządzenie potrafiące zmieniać stan w dowolnej od nas odległości? myślę, że tak. ale, myślę też, że nie będziemy raczej podróżować w "tradycyjny", "klasyczny" sposób. aby pokonać takie odległości stawiałbym na teleportację.
dirtymesucker, 22 października 2007, 22:44
kompletna bzdura. do pierwszej części zdania moge ci znaleźć tysiące przykładów a rozmiary punktowe osiąga sie przez dużą siłe grawitacji czy chociażby zapadnięcie w wyższym wymiarze
tutaj to juz chyba przesadziłeś kompletnie. przekaźnictwo informacji wcale nie jest tak bardzo skomplikowane, no może dla ciebie.dalej:
nie wiem gdzie zgubiłeś podstawowe prawa fizyki ale jak weźmiesz do ręki karte i ołówek i udowodnisz mi to językiem matematyki zaczniemy zmieniać treści podręczników szkolnych
teleportację w jaki sposób? wyobrażasz sobie że przy takich wielkich obiektach jak ciało ludzkie przekazanie stanów kwantowych każdej cząsteczki naszego organizmu będzie kiedykolwiek możliwe? chyba że masz na to inny sposób to chciałbym usłyszeć. nadal nie rozumiesz czym jest przestrzeń i że tylko jej zakrzywianie może pokonać bariere prędkości światła.
przedstawiając teorię należy umieć opisać ją matematycznie i fizycznie a nie na chybił trafił
waldi888231200, 22 października 2007, 23:59
Moim zdaniem problem jest z pomyleniem samochodu z kierowcą, samochód może tylko jeździć, a kierowca ma do dyspozycji wiele środków transportu , a o doświadczenia kierowcy chodzi. 8)
kynio, 23 października 2007, 17:31
możemy o tym pogadać.
problem w tym, że wyjaśnienia są rozciągłe i przez to ciężko w postach to przedstawiać :-\
po pierwsze: treść podręczników rzeczywiście wypadałoby zmienić. i wcale nie uważam tego za "chory" pomysł. z mojego punktu widzenia nie jest najistotniejsze to kto poprawnie opisze rzeczywistość, tylko to, aby był to rzeczywiście poprawny opis. w końcu za sto lat i tak nas tu nie będzie. jasne, że gdyby znalazło się chociaż kilka osób rozumiejących przedstawioną przeze mnie interpretację, było by mi miło
co do punktu "materialnego", to sprawa jest właściwie kwestią wyobraźni, a nie matematycznego opisu. chociaż to właśnie matematyka udowadnia, że punktowa "rzecz" nie istnieje. gdy mówimy o jakimkolwiek obiekcie podajemy jego rozmiary. gdy jesteśmy w stanie określić wielkość obiektu możemy mówić o jego istnieniu. w przypadku punktu matematycznego jakbyś nie spojrzał wielkość określana jest przy pomocy zera. zero z kolei możemy mnożyć w nieskończoność i w rezultacie otrzymamy zero. punkt matematyczny to wyobrażenie. w rzeczywistości żaden obiekt nie może przyjąć tej wielkości, bo po prostu przestałby istnieć.
ja pierwotnie podchodziłem do tego tak, że "rozbijałem" obiekty i określałem co jest wewnątrz. dopóki obiekt nie osiągnął wielkości punktu materialnego mogłem go "rozbijać". jeśli obiekt był większy, czyli wymiar był dodatni istniała możliwość podziału. chodziliśmy wszyscy do takich samych szkół i takie same "wzorce interpretacji" zostały nam wpojone. też kiedyś myślałem, że materia jest "twarda", że to jakieś "małe kuleczki", które zawierają w sobie jakąś energię. :-[
jeśli przemyślisz (pod warunkiem wykazania dobrej woli zrozumienia) rzecz, to powinieneś dostrzec, że materia nie może być taką "kulką z energią". bo dopóki posiada jakiś rozmiar, możemy ją podzielić. nie patrz teraz na to, że naukowcy w akceleratorach rozbijają cząstki elementarne tak małe, że mózg się lasuje. mogą tak rozbijać w nieskończoność. kwestia sił i środków. to nic, że dzisiejsze pola magnetyczne wręcz obracają w perzynę tworzywo akceleratorów. jutro powstaną materiały bardziej wytrzymałe itd. nawet jeśli ktoś kiedyś powie, że już dalej się nie da, to po nim przyjdzie inny lub będzie to świadczyło o tym tylko, że na daną chwilę nie dysponujemy odpowiednią siłą i sprytem aby wejść głębiej.
ale ja zapytałem sam siebie o jeszcze jedną rzecz, a mianowicie, jeśli nawet taka mała kulka jest tym ostatecznym tworzywem, to posiada przecież jakąś powierzchnię. to nieważne, że z naszej perpektywy wydaje się być nic nie znacząca. z perpektywy tej "kulki" to poważna sprawa. no, bo skoro ma powierzchnię to ta powierzchnia oddziela wnętrze "kulki" od naszej przestrzeni. w takim razie w jakiej przestrzeni znajduje się wnętrze? to dość trudne do wyjaśnienia dlaczego wnętrze też musi się gdzieś mieścić i na dzień dzisiejszy nie mam pomysłu, aby to przedstawić, ale myślę, że chociaż w jakimś stopniu sprawa jest naświetlona.
dlatego moim zdaniem to co określamy słowem materia to nic innego jak manifestacja stanu energetycznego przestrzeni. mamy wrażenie "twardości", bo interpretujemy docierające do nas bodźce za pomocą zmysłów skonstruowanych z tej samej substancji. w naszym mózgu powstaje obraz, który nazwać mogę "interfejsem użytkownika". wiesz chyba, że tak naprawdę nic nie widzisz, tylko interpretujesz docierającą do Twojego mózgu informację zawartą w ciągu impulsów elektrycznych?
jak tylko znajdę czas to odniosę się do pozostałych punktów. muszę kończyć.
Jak czytam to co napisałem o ruchu ręki, to rzeczywiście, jeśli spojrzeć na to z punktu widzenia powszechnie akceptowanej interpretacji (czyli takiej z ?kulkami?) można odnieść wrażenie, iż wyszło to ?z pod pióra? wariata.
W paru słowach wyjaśnić się tego nie da, a i rysunek by się przydał, ale spróbuję.
Po pierwsze: energia to siła sprawcza. Aby cokolwiek mogło się wydarzyć musi dojść do zmiany stanu, który już istnieje. To co sprawia, że stan ulega zmianie musi dostarczyć informację o zmianie z miejsca inicjującego w miejsce docelowe. Bezruch raczej nie doprowadzi do takiej sytuacji. Mamy więc do czynienia z ruchem. Gdziekolwiek, cokolwiek się dzieje, dzieje się z powodu ruchu. Przedstawiam pewną metodę dedukcji, która uświadamia, że ruch jest naturą energii. Gdy mówimy o energii, mówimy o ruchu. Aby zmienić kierunek lotu piłki musimy w nią uderzyć, ale aby uderzyć musimy poruszyć narzędziem. (przy czym noga to też narzędzie). Właściwie to w tej chwili może nie jest istotne czym jest materia. Ważne jest to, że generuje energię czyli ruch. Aby zmienić kierunek ruchu planety trzeba w nią uderzyć. A to oznacza, że trzeba wykonać ruch. Oczywiście nie walimy w planetę meteorytem, bo taki meteoryt uderzy niemal punktowo i narobi szkody. Uderzamy więc w cały materiał planety. Ściślej mówiąc, uderzamy tylko w część, a jak duża jest ta część zależy od gęstości fali grawitacyjnej. Wiem, że Einstain zaproponował ?ugięcie? czasoprzestrzeni. To znowu często kojarzone jest z ?wpadaniem? do dołka. To jest tylko wizualizacja. Ja wyobrażam sobie ten manewr jako ?przewracanie? w kierunku gęściejszego ośrodka. Jakkolwiek jednak sobie to wyobrazimy, faktem pozostaje, że musi dojść do transportu energii, czyli musi dojść do ruchu. Ruch energii to jednak nie jest ruch w potocznym tego słowa znaczeniu.
Przestrzeń jak już wspomniałem jest nieskończona czyli proces jej powstawania trwa. (To bardzo ważne spostrzeżenie i na nim opiera się cała reszta tematu. Jeśli się z tym nie zgadzasz cała reszta wywodu traci sens. Nic więcej nie zrozumiesz dopóki nie rozważysz i zaakceptujesz takiej interpretacji przestrzeni). Nie tylko na ?obrzeżach?, ale również ?wewnątrz?. Z każdego punktu przestrzeni ?wytrzaskuje się? następna przestrzeń, lub jak ktoś woli - jej dalsza część. Gdy pojawia się nowy wszechświat (czyli ?wytrzaskuje się? nowa przestrzeń) dochodzi do zmiany stanu, bo ten stan który już istnieje zostaje zachwiany poprzez nowy. Musisz zauważyć, że zmiana jest nieunikniona, bo przecież doszło do zdarzenia, w rzeczy samej zaszedł ruch, pojawiła się energia. Przestrzeń zwiększyła swój rozmiar, równocześnie zmieniając istniejącą sytuację. Można by zadać pytanie: jak to możliwe, abyśmy nie dostrzegali tego rozszerzania?
Sprawa jest jednak ?banalna?. Dostrzegamy ten ruch. Jak zwykle jednak nie interpretujemy go właściwie. To słynna zasada relatywistyczna. Jej wyjaśnienie tkwi właśnie w nieskończonej budowie przestrzeni. Bardzo łatwo ?dostrzec? jak zmieniają się wielkości w miarę jak rośnie różnica w prędkości ruchu. My nie dostrzegamy tego jak ?rośniemy? bo tkwimy we własnym układzie odniesienia
Jak to działa? Otóż, zapis stanu przestrzeni to zapis zerojedynkowy. Albo przestrzeń się pojawia albo się nie pojawia. W dzisiejszych czasach rzecz do zrozumienia łatwa. Rozejrzyj się i zobacz ile można zrobić dzięki takiemu zapisowi. Na swoim monitorze oglądasz właśnie zerojedynkowy zapis stanu do jakiego doprowadziłem pisząc te słowa. Doszło do transportu informacji i zmiany stanu przestrzeni, którą zajmuje Twój monitor. ( oczywiście zmieniam to co u Ciebie podlega takiej zmianie, bo monitory są różne). I co dalej? Ano, zmiana powoduje wystąpienie zależności pomiędzy poszczególnymi stanami. Najprościej rzecz ujmując różne są ich wielkości w poszczególnych punktach przestrzeni. To co postrzegamy, to właśnie różnice, dzięki którym możemy je ze sobą porównać i ocenić. Na ten moment nie jestem w stanie precyzyjniej tego ująć.
Zwróć jednak uwagę na to, że przenosząc jakiś element na ekranie monitora, tak naprawdę nie przenosisz tego elementu tylko informację o nim. Tak samo dzieje się w trójwymiarowym świecie. Tak naprawdę nic się nie porusza. Następuje zmiana stanu przestrzeni zgodnie z przenoszoną informacją o stanie. Obiekt pojawia się tam, gdzie pojawia się informacja o nim. Oczywiście dzisiaj nie potrafimy przemieszczać obiektów tak jak przemieszczamy informację ( w potocznym tego słowa znaczeniu). Pożyjemy, zobaczymy. Aby zapisać informację o ?obiekcie? nie wystarczy parę megabajtów. Jak to się dzieje, że bez problemu poruszamy ręką? Korzystamy z powiązanej zależności. Powiązanej z naszą świadomością. Nie pytaj mnie jak do tego doszło. Darwin by się obraził. Ja wskazuję tylko drogę. To na co zwrócić mogę uwagę to fakt, że w przypadku takiej interpretacji nie ma żadnych paradoksów, od których roi się w dzisiejszej fizyce.
Wszystko jest jasne i spójne. Każda interpretacja opierająca się w jakimkolwiek stopniu na skończonych strukturach jest błędna. Skończoność oznacza bezruch, stan dokonany, w konsekwencji brak energii. Przykro mi jeśli ktoś liczył na to, że można wszechświat ?policzyć?. Swoją drogą przydałoby nam się więcej pokory. Ja osobiście cieszę się, że tak to właśnie wygląda. Byłoby trochę śmieszne żyć w jakimś pojemniku.
Nie wiem czy byłem dość przekonujący, ale starałem się.
Serdecznie pozdrawiam i liczę na zrównoważoną krytykę, którą poprzedzi zrozumienie treści.
p.s. nie wyobrażam sobie sposobu matematycznego opisu swojej interpretacji. jeśli potrafisz to nie krępuj się. jak niby mam zapisać, że przestrzeń rozszerza się biorąc początek w każdym punkcie? 01001111? i tak w nieskończoność? może jakaś macierz nieskończona?
dirtymesucker, 23 października 2007, 21:49
twoje teorie zaprzeczają same sobie. najpierw piszesz pół kartki o ruchu a potem stwierdzasz:
"Zwróć jednak uwagę na to, że przenosząc jakiś element na ekranie monitora, tak naprawdę nie przenosisz tego elementu tylko informację o nim. Tak samo dzieje się w trójwymiarowym świecie. Tak naprawdę nic się nie porusza" to jest ruch czy go nie ma?
czy nie uważasz że ta sama informacja potrzebuje czasu i przestrzeni aby się "przemieścić" czyli wykonac ruch? aby to wykonac potrzebna jest energia. w twoim opisie nie ma jednak miejsca na inny sposób poruszania sie jak nie poprzez ruch.nie możesz w takim układzie poruszać sie szybciej niż światło. świat jest jednak o wiele prostszy ponieważ możesz 'zmusić' samą przestrzeń aby sie zakrzywiła co da sie wykazać w sposób matematyczny. nie wiem co wiesz na temat kosmologii kwantowej ale ona to dopiero by cie przeraziła. nadal nie wiesz nic nt strun. mówisz że chodzilismy do tych samych szkół ale to ty uwierzyłes że najmniejszą formą materii jest punkt (cząsteczka punktowa). oczywiste jest jednak że poprawną odpowiedzią jest struna ponieważ wydaje sie być odpowiednim rozwiązaniem zarówno w przypadku budowy żywej materii jak i cząstek elementarncyh. w oby przypadkach da sie zmieścic olbrzymią ilość informacji w stosunkowo prostej, powtarzalnej strukturze. daje to również zwięzły sposób na przechowywanie olbrzymiej ilości danych tak, aby mozliwe było powielanie informacji.
kynio, 24 października 2007, 12:33
istotnie, na opowieści o ruchu poświęciłem mnóstwo miejsca. powodem była próba wyjaśnienia, że aby doszło do zdarzenia musi mieć miejsce coś takiego jak ruch. nie mam innego słowa, aby wyrazić myśl :-\ niemniej jednak, gdy mówię o ruchu, mam na myśli transport informacji. sam zaś ruch, to z mojego punktu widzenia energia, czyli pojawienie się nowej jakości samej przestrzeni. przecież informacja musi pokonać drogę z punktu do punktu. przestrzeń jest stanem związanym, ale na skutek istniejących powiązań poszczególnych stanów nie dochodzi do natychmiastowej zmiany tylko zmiana jest wypadkową wszystkich stanów "po drodze", albo "stojących na drodze". to oddziaływanie powoduje, że istnieją ograniczenia w szybkości zmian i wielkości tychże. gdy próbuję to opisać natrafiam na przeszkody językowe. taki sposób interpretacji jest całkowicie odmienny i siłą rzeczy brak odpowiednich narzędzi językowych powoduje taki właśnie problem.
w takim jednak kontekście, to co Ty nazywasz zakrzywieniem ja opisuję jako zmianę stanu na taki, który umożliwia ominięcie przeszkód. mówiąc obrazowo: wycinam las i buduję autostradę. bo odległość nie jest istotna, tylko istotny jest stan nawierzchni. cóż zrobię z moim Ferrari na polnej drodze?
zauważ przy okazji, że same struny już stały się membranami. kiedyś pisząc w odpowiedzi czym jest struna odruchowo przedstawiłem jej rozmiar jako dalej niepodzielny. bo ja tak widzę podstawową jednostkę. niestety, ludzie za wszelką cenę chcą mieć coś namacalnego. nic na to nie poradzę. pamiętaj, że każdy wzór opisuje zależność. to prosta zasada. nic więcej nie da się opisać wzorem. zależność może byc prosta lub skomplikowana. ale nic ponadto. ta zależność to stosunek stanu do stanu. dlatego ja podałem tylko jedną zależność podstawową jaka występuje we wszechświecie: energia = przestrzeń. tylko ta zależność jest równa. wszystkie pozostałe są porównywalne, ale nigdy jednakowe. muszę kończyć ale pozostaję do dyspozycji.
waldi888231200, 27 października 2007, 19:34
A może by tak wrócić do Eteru
kynio, 28 października 2007, 12:20
ktoś pomyślał, że aby mogło dojść do transportu czegokolwiek musi istnieć ośrodek, w którym to coś będzie mogło się rozprzestrzeniać. to coś to właśnie miał być eter. problem z eterem był natury takiej, że czymkolwiek by nie był, to będzie wpływał na to rozprzestrzenianie. w rzeczy samej będzie oddziaływał z tym co podlegało transportowi. szukano różnych sposobów, aby wykazać takie spowolnienie, ale nic z tego nie wyszło.
ja przedstawiam rzeczywistość jako wynik "konfiguracji" poszczególnych obszarów "czystej" przestrzeni. my sami również będąc takim stanem, odczytujemy sygnały jako "obiekty". czymkolwiek jest to co nas otacza lub to w czym tkwimy i z czego się wywodzimy, jest dla nas "istnieniem", bo oddziałujemy z tym "czymś". gdybyśmy jednak "stanęli z boku", to zobaczylibyśmy coś na kształt kodów z "Matriksa". nie jest to taka sama postać, ale nic innego nie mam pod ręką :-\
najciekawsze w takiej interpretacji jest to, że z praktycznego punktu widzenia nic się naprawdę nie porusza, choć powstaje takie wrażenie. przestrzeń nie przemieszcza "pomiędzy sobą" poszczególnych punktów, a tylko dzięki stanowi splątanemu następuje zmiana stanu poszczególnych punktów w odpowiedzi na zmiany zachodzące na skutek nieustannej zmiany wielkości przestrzeni w poszczególnych punktach. jest akcja i reakcja. cała akcja, która prowadzi do zmiany rozmiaru przestrzeni to energia. i tylko te wartości istnieją naprawdę, a cała reszta jest wynikiem podanej zależności. można tworzyć dowolne obiekty i zjawiska praktycznie w dowolnym miejscu, pod warunkiem znajomości "kodu", który niesie informację o stanie oraz dysponowania energią, która będzie władna zmienić stan zgodnie z tym kodem.
myślę, że na dzień dzisiejszy żaden z naszych komputerów tego nie potrafi :-\
waldi888231200, 29 października 2007, 10:27
Głową muru sam nie przebijesz ale miliony są go w stanie rozebrać rękami , tylko muszą wiedzieć po co?? 8)
kynio, 29 października 2007, 21:05
pomysł polega na tym, żeby nie wychodzić z domu po chleb. tak jak dzisiaj nie trzeba kuriera, żeby otrzymać pocztę. chcę mieć takie urządzenie, które stworzy mi chleb na żądanie, chcę budować domy bez zaprawy i cegieł, chcę przemieszczać się bez wsiadania do samochodu. to nic wielkiego jeśli tylko uwierzymy, że to możliwe
mikroos, 29 października 2007, 21:12
Problem się zaczyna, gdy grzyby przestają działać ;D ;D ;D
waldi888231200, 29 października 2007, 22:04
Podoba mi się, bo jest możliwe tylko zbyt mało energii ma jednostka.
Zalecenie mówi ,,gdzie dwóch się modli'' lub ,,wiara jak ziarnko gorczycy"
kynio, 30 października 2007, 19:49
osobiście nie sądzę, abym dożył chwili realizacji pomysłu ;D tu trzeba technologii. póki co Amerykanom udało się skonstruować pojedynczy foton z, jak mówią - "energii" więc, jak widać, coś w tym jest myślę jednak, że takim bezpośrednim dowodem na poprawność interpretacji jest http://free.polbox.pl/d/danosm/lab/lorentz.html nie jestem pewien czy się nie powtarzam, ale właśnie zjawisko relatywistyki onaocznia(genialny wyraz ) zmianę rozmiaru w zależności od prędkości względem ukladu odniesienia. przecież, skoro wierzy się bez oporów, że rzeczywiście do takiej zmiany dochodzi, to nie widzę powodu, aby nie wierzyć, że cały czas zmieniamy swe rozmiary :-*(choćby z tego powodu, że jakby nie patrzył zawsze poruszamy się z jakąś prędkością, a układ odniesienia może być dowolny). podobno wiara czyni cuda ;D a, co do grzybków, to istnieje pogląd, że goście po grzybkach są w trakcie kontaktu z obcymi ;D ;D ;D
waldi888231200, 30 października 2007, 21:04
Skoro jestem na tym świecie to mam tu cos do załatwienia ??? Tzw inne światy istnieją realnie lub są nasza projekcją (ale są). Pytaniem jest: czy nasz swiat istnieje realnie czy jest nakładką na inny - coś jak windows na dos. 8)
kynio, 30 października 2007, 22:25
nasz świat jest jak najbardziej realny. nie jest istotne co go tworzy, tylko to, że możemy odczuwać jego istnienie. obawiam się jednak, że nie istnieją żadne inne światy :-\ tym niemniej stopień komplikacji tego, który istnieje, jego wielkość(przede wszystkim wielkość) implikuje złożoność prowadzącą do istnienia światów w światach. mówiąc językiem komputerowym: każdy z nas jest programem operacyjnym w świecie nad którym roztacza swą władzę. coś jak win. na dos.