Zwłoki biskupa zdradzają neolityczne początki gruźlicy
Gdy Caroline Arcini i jej koledzy ze Szwedzkiego Muzeum Historii Naturalnej odkryli zwłóknienie w płucach biskupa Pedera Winstrupa, postanowili bliżej się temu przyjrzeć. Mieli nadzieję, że ciało duchownego odsłoni kolejne tajemnice. O badaniach zwłok biskupa, jednego z najlepiej zachowanych ciał z XVII wieku, pisaliśmy już przed 5 laty. Wówczas w trumnie u stóp zmarłego znaleziono... wcześniaka urodzonego w 5 lub 6 miesiącu ciąży. Teraz zwłóknienia płuc odkrywają inny, ważniejszy, rozdział dziejów ludzkości.
Szwedzcy naukowcy podejrzewali, że zwłóknienia to ślad po przebytej gruźlicy. Badania DNA to najlepszy sposób, by to sprawdzić, mówi Arcini.
Obecnie podejrzewa się, że nawet 25% ludzkości miało kontakt z jedną z bakterii z grupy Mycobacterium tuberculosis complex. Winstrup mógł być jedną z osób, które zachorowały podczas pandemii „białej dżumy” jak mówiono o gruźlicy. Gruźlica jest tą chorobą, która zbiera największe śmiertelne żniwo wśród wszystkich chorób bakteryjnych. A jej szerokie rozpowszechnienie w świecie sugeruje, że patogen wyewoluwał bardzo dawno i rozprzestrzenił się dziesiątki tysięcy lat temu, wraz z migrującymi ludźmi.
Naukowcy nie mogą się jednak zgodzić, co do historii gruźlicy. W 2014 roku uczeni z Arizona State University i Uniwersytetu w Tybindze zrekonstruowali trzy genomy gruźlicy z Ameryki Południowej sprzed kontaktu z Hiszpanami i na tej podstawie stwierdzili, że gruźlica pojawiła się nie później niż 6000 lat temu. Jednak badania te spotkały się ze sporym sceptycyzmem ze strony środowiska naukowego.
Odkrycie zwłóknienia w płucach biskupa dało nam okazję do przyjrzenia się gruźlicy u Europejczyka sprzed setek lat. Gdybyśmy mogli zrekonstruować genom prątka gruźlicy z płuc biskupa Winstrupa, którego datę śmierci znamy co do dnia, dałoby nam to bezpieczny niezależny punkt odniesienia, umożliwiający skalibrowanie naszych szacunków odnośnie wieku tej choroby, mówi Kirsten Bos z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka.
Okazało się, że w płucach duchownego rzeczywiście znaleziono DNA prątka gruźlicy i, co ważne, było ono w świetnym stanie. Porównanie genomu z ciała duchownego, o którym dokładnie wiemy, kiedy zmarł, pozwoliło na lepsze skalibrowanie wieku innych genomów pochodzących ze zwłok sprzed setek lat. Badania potwierdziły, że gruźlica pojawiła się stosunkowo niedawno, nie jest chorobą sprzed dziesiątków tysięcy lat. To najmocniejszy z dotychczasowych dowodów, potwierdzający teorię, że gruźlica pochodzi z neolitu, mówi Susanna Sabin, która stała na czele grupy naukowej wykonującej rekonstrukcję genomu.
Wszystko wskazuje więc na to, że radykalna zmiana stylu życia ludzi, do jakiej doszło w neolicie, przyczyniła się do pojawienia się gruźlicy. Ludzie zaczęli prowadzić osiadły tryb życia, mieszkali blisko zwierząt, w coraz większych grupach, co ułatwiało pojawianie się i transmisję różnych chorób.
Wydaje się, że rewolucja neolityczna odegrała ważną rolę w pojawieniu się wielu patogenów atakujących człowieka, mówi współautorka badań, Denise Kuhnert. Naukowcy mówią, że jedynym jeszcze silniejszym dowodem dotyczącym historii gruźlicy mogłoby być znalezienie genomu Mycobacterium tuberculosis complex w jeszcze starszym ciele niż zwłoki Winstrupa. Jest jednak mało prawdopodobne, by jeszcze starsze zwłoki zachowały się równie dobrze.
Komentarze (0)