Na polskim rynku jest wiele suplementów o składzie innym niż deklarowany
Polski Narodowy Instytut Leków (NIL) informuje, że aż 25% przebadanych przezeń suplementów diety ma skład inny niż deklarują producenci. Dobra wiadomość jest taka, że w żadnym z 50 popularnych suplementów nie odkryto zanieczyszczeń ani szkodliwych związków.
Jak powiedziała „Gazecie Prawnej” Anna Kowalczyk, dyrektor NIL, standardy wymagają, by zawartość składników aktywnych w produkcie była nie mniejsza niż 90%. Tymczasem okazało się, że w jednym z preparatów zawierających ostryż długi, który ma pomagać na problemy z wątrobą, środka tego jest zaledwie 3%. Niektóre suplementy z witaminami B2 i B6 zawierały ich 30% ilości zadeklarowanych na ulotce, preparaty reklamowane jako pomagające w walce z objawami menopauzy miały w sobie 18% deklarowanej ilości izoflawonów soi i 38% obiecywanych izoflawonów koniczyny czerwonej. W preparatach stwierdzono też mniej niż deklarowana ilość witaminy D. Ulotki suplementów podawały natomiast prawdziwe dane odnośnie zawartości składników mineralnych jak żelazo czy wapń.
Rynek suplementów rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie. Do końca listopada ubiegłego roku klienci wydali na te preparaty 3,4 miliarda PLN. To o 200 milionów więcej, niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Szacuje się, że suplementy przyjmuje 20% Polaków. Większość z nich nie dostrzega różnicy pomiędzy lekami bez recepty a suplementami, uznaje je za środki całkowicie bezpieczne. Znaczna część sądzi też, że suplementy można przyjmować bez ograniczeń.
Suplementy od dawna budzą liczne kontrowersje. Niejednokrotnie informowaliśmy, że – w przeciwieństwie do prawidłowej diety – nie przyczyniają się one na zmniejszenie ryzyka zgonu, o pojawiających się coraz częściej ostrzeżeniach przed suplementami czy o szkodliwych skutkach ich nadmiernego spożywania. Mogą jednak pomagać osobom chorym, a być może również przynosić korzyści zdrowym.
Komentarze (15)
Warai Otoko, 8 stycznia 2020, 16:45
Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że producenci nie mogą bezkarnie kłamać na ulotkach a NIL musiałby w takim wypadku zgłosić do prokuratury które firmy oszukują konsumentów, lub prokuratura powinna ścigać ich z urzędu i zgłosić się/przesłuchać pracowników NIL.
Odnośnie samych suplementów - nic do nich nie mam, ale zastanawiam się czy powinno być dozwolone "reklamowanie ich jako pomagające w walce z objawami menopauzy" czy objawami innych chorób. Jak już, to producent powinien podawać, że np. istnieje tyle i tyle badań potwierdzających skuteczność tego a tego suplementu w takiej a takiej dawce w tym i w tym schorzeniu i podać na ulotce lub opakowaniu bibliografię. I oczywiście należałoby karać producentów za dezinformowanie czyli np. interpretowanie badań naukowych. Nawet wnioskami autorów nie powinni sie kierować a jedynie surowymi wynikami. Natomiast to czy suplement pomaga faktycznie czy nie, to same pojedyncze badania nie mogą raczej przesądzić.
tempik, 8 stycznia 2020, 18:33
Mniejsza o jakieś marne suple. Mi się marzy żebym codziennie w sklepie mógł sprawdzić dokładny skład partii chleba i jakie zanieczyszczenia posiada. Mógłbym świadomie decydować czy dzisiaj wezmę rakotwórczy glifosat i w jakiej dawce czy dla odmiany jakiś inny pestycyd. Ale do tego jest potrzebna armia ludzi.
Mimo wszystko na taką armię z chęcią bym płacił podatki.!!!!
Niestety nie ma takich luksusów w Europie, tym bardziej w Ameryce to i w Polsce nie ma szans żeby ktoś ogarną wolną amerykankę producentów...
tempik, 8 stycznia 2020, 18:50
Ostatnio tanie bilety są, a właściwie to były, więc pozwoliłem sobie trochę chemtrail rozpylić nad waszymi głowami i przy okazji organoleptycznie sprawdziłem że w Europie jedzą taki sam a nawet większy syf niż my. Wydaje mi się że jedynie Niemcy jakoś panują nad kontrolą jakości, chociaż to też mogą być tylko pozory...
tempik, 8 stycznia 2020, 20:47
Polski i niemiecki śledź, czyli bałtycki to ten sam syf. Ja lubię, ale kupuję zdrowszy atlantycki
Mnie to nie przeszkadza, luksusów nie lubię, a każdy lot to zawsze tylko odliczanie do lądowania.
I bydło nie lubi wagonów bydlęcych i raczej lgnie do klasy 1 i business tak jak gatunek pokrewny z Australii do wody z klimatyzatorów więc polecam, nie ma co przepłacać
h4r, 8 stycznia 2020, 23:49
Wy tu pitu pitu :) a nas i tak dalej w konia robią i robić będą. Nawet sanepid, który powinien działać wyrywkowo i niespodziewanie, musi się zapowiedzieć. To o czym my tu mówimy?
Mariusz Błoński, 9 stycznia 2020, 11:44
Ponoć w sklepie powinno być coś takiego jak karta produktu z dokładnym wyszczególnieniem składu.
A jeśliś z Wrocławia, to chleb z pl. Bema polecam.
cyjanobakteria, 9 stycznia 2020, 17:23
Przeczytałem kilka miesięcy temu ciekawy artykuł na blogu odnośnie środków ochrony roślin w jedzeniu i wygląda na to, że nie jest tak źle, jak się przyjęło w społeczeństwie sądzić.
https://www.damianparol.com/pestycydy-w-zywnosci/
https://www.damianparol.com/pestycydy-wizyta-sanepidzie/
Przeczytałem więcej wpisów na tym blogu i polecam, bo autor publikuje konkretne materiały z odnośnikami do źródeł.
tempik, 10 stycznia 2020, 08:04
pierwsze z brzegu:
https://zywienie.abczdrowie.pl/zwieksza-ryzyko-chorob-nowotworowych-jest-obecny-w-kaszy-gryczanej-nowy-raport
już nie będę nawet wnikał w to jak wyznacza się te "normy". A o ilości SOR w np. owocach można się przekonać obserwując jak się je zbiera, nawet gdzieś w Azji gdzie nikt się nie przejmuje BHP. Obowiązkowy strój to nakrycie głowy, gumowe rękawice, osłonięta twarz i ramiona,maseczka, długie rękawy i nogawki, i to niezależnie od temperatury.
cyjanobakteria, 10 stycznia 2020, 15:15
Być może glifosat powinien być wycofany, jeżeli są podejrzenia, że zwiększa ryzyko nowotworów. Tak jak zabronili jego stosowania Niemcy. Nie jestem ekspertem, ale "dosuszanie" gryki nie wygląda jak typowe zastosowanie dla tego środka. Zwłaszcza, że pewnie odbywa się to stosunkowo krótko przed zbiorem, więc jest ryzyko pozostałości w końcowym produkcie. Jak producent nie przestrzega norm, to powinien być odpowiednio ukarany. Wiem, że to trochę naiwne, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto nie przestrzega zasad. Pracownicy pracują w strojach ochronnych, bo są wystawieni regularnie na znacznie większe dawki.
Ja w tym roku posadziłem rzodkiewkę w ogrodzie i praktycznie wszystko zostało zżarte. Nie znalazłem ani jednego(!) warzywa nienadgryzionego. Fakt, że mogłem zebrać wcześniej i w ogóle nie mam doświadczenia w ogrodnictwie, ale nie dziwi mnie to, że bez herbicydów/pestycydów zbiory byłyby o wiele niższe i gorszej jakości, a na pewno droższe. Zresztą, poobserwuj ludzi, jak robią zakupy w markecie i jakie produkty wybierają jeżeli chodzi o cenę. Ile osób kupuje eko? Swoją drogą, eko nie oznacza, że nie są pryskane. Są pryskane SOR dopuszczonymi do upraw eko. Już nie wspominając o banałach, jak unikanie bananów z brązowymi plamami albo owoców z defektami wizualnymi.
Parol podaje, że 77% SOR jest o toksyczności porównywalnej z solą kuchenną i etanolem, 20% o toksyczności teobrominy z kakao, 1.2% na poziomie kofeiny, 0.5% na poziomie nikotyny i witaminy D, a pozostałe 0.7% jest dość toksyczne, bo na poziomie strychniny. Więc większość SOR nie jest taka groźna, jak się wydaje.
peceed, 10 stycznia 2020, 19:39
A co jest złego w takich bananach?
ex nihilo, 10 stycznia 2020, 20:20
Rzepak praktycznie 100%.
cyjanobakteria, 11 stycznia 2020, 03:10
Nic nie jest z nimi złego. Są nawet lepsze, szczególnie lepsze niż niedojrzałe, które też się zdarzają w sklepach. Ale praktycznie nigdy nie mam problemu, żeby kupić w markecie siatkę albo dwie dojrzałych bananów za grosze. Wygląda na to, że nie cieszą się popularnością. Wolę przejrzałe banany, bo wychodzą z nich bardzo dobre szejki owocowe.
Dzięki za ten komentarz. Znajomy, który mieszkał na wsi i widział nie jedno, powiedział mi dokładnie to samo. Od tego czasu glifosat chodzi mi trochę po głowie. Używam w większości oliwy, ale ostatnio też rzepakowego, bo ma trochę lepsze proporcje kwasów omega 3 i 6, a przynajmniej w niczym oliwie nie ustępuje. Ale mieszkam za granicą i muszę się zorientować jak jest tutaj.
ex nihilo, 11 stycznia 2020, 03:49
W zasadzie glifosatu w oleju rzepakowym nie powinno być, przynajmniej w ilościach mających jakieś znaczenie dla zdrowia. Z tego, co czytałem, dotychczas nie stwierdzono śladów glifosatu w oleju.
A tu ciekawostka związana z GMO, glifosatem i Monsanto:
https://wolnemedia.net/bayer-odkryl-oddzial-monsanto-do-zadan-specjalnych/
M61, 11 stycznia 2020, 10:59
A mnie zastanawia, czemu taki NIL nie podaje konkretych wyników badań, tylko same nic nie znaczące wartości. Chciałbym wiedzieć, jakie konkretnie suplementy mają inny skład od deklarowanego. A z przekazanych informacji nic nie wynika. Oczywiście można sobie dopowiadać, ale to chyba nie o to chodzi.
peceed, 13 stycznia 2020, 16:35
Czyli wnioskując z kontekstu unikanie owoców z defektami wizualnymi nie ma sensu?