Red Hat nie zgadza się z IBM-em
Red Hat, wielki gracz na rynku oprogramowania Open Source, wyraził w opinii dla amerykańskiego Sądu Najwyższego, sprzeciw wobec możliwości patentowania oprogramowania. Firma ma zatem na ten temat inne zdanie niż IBM.
Opinia została przygotowana na potrzeby sprawy Bilski, Warsaw przeciwko Biuru Patentowemu. Red Hat wezwał Sąd Najwyższy do postąpienia podobnie jak sąd niższej instancji i zastosowanie testu "machine-or-transformation".
Test ten to pojęcie z amerykańskiego prawa patentowego i jest używany od XIX wieku. Pozwala on stwierdzić, czy dany proces kwalifikuje się do przyznania patentu. Musi on bowiem spełniać jeden z dwóch warunków. Albo być zaimplementowany w konkretnej maszynie, przeznaczonej do wykonywania tego procesu, który jednocześnie nie jest konwencjonalny i trywialny lub też musi być procesem zmieniającym produkt z jednego przedmiotu lub stanu, w inny.
Specjaliści nie są jednomyślni co do tego, czy test "machine-or-transformation" może być używany samodzielnie do oceny możliwości patentowania. Można bowiem wymyślić hipotetyczny wniosek patentowy (np. na pranie w rzece), który nie przejdzie tego testu, jednak jest jak najbardziej zgodny z prawem patentowym i jako taki powinien zostać przyjęty. Istnieją też rozbieżności, czym jest "konkretna maszyna" i czy może być nią np. kij, którym będziemy uderzać tkaninę praną w rzece.
Red Hat uważa, że test "machine-or-transformation" wyklucza z patentowania całe oprogramowanie. Firma argumentuje, że co prawda system patentowy ma za zadanie promować innowacyjność, jednak w przypadku oprogramowania działa wręcz przeciwnie. Program może bowiem zawierać tysiące komponentów, które mogą być opatentowane, a to naraża jego twórcę na ryzyko nieświadomego naruszenia praw innej osoby. Dlatego też Red Hat popiera opinię sądu niższej instancji, że oprogramowanie można opatentować jedynie wówczas, gdy jest ono powiązane z konkretną maszyną lub też, gdy "zmienia produkt z jednego przedmiotu lub stanu w inny".
Tymczasem zdecydowana większość oprogramowania nie ma związku z konkretną rzeczą i jest czymś zbyt abstrakcyjnym, by podlegała patentowaniu.
Komentarze (4)
wadosm, 4 października 2009, 14:29
Chyba tylko ślepi nie widzą, że patentowanie oprogramowania hamuje jego rozwój. Tak jak napisano w tekście, można napisać program całkowicie samodzielnie, który i tak może łamać setki patentów nawet nigdy o nich nie słysząc. Sprawdzanie setek tysięcy patentów podczas pisania oprogramowania jest nierealne.
Jeśli np. jakaś firma opatentuje sobie instrukcję if w języku C, a inna firma instrukcję while, to okaże się, że żadna firma tak naprawdę nie może pisać żadnego oprogramowania. Nie rozumiem więc argumentacji, że patentowanie oprogramowania przyczynia się do innowacyjności czegokolwiek.
W dawnych czasach dobre pomysły były powielane, dlatego dziś mamy tak rozwiniętą cywilizację. Dziś każdy najbardziej banalny pomysł próbuje się sobie przywłaszczyć i z nikim się nim nie dzielić.
Mariusz Błoński, 4 października 2009, 18:02
Sugerujesz, że od czasu rozpowszechnienia się przepisów patentowych świat rozwjia się wolniej?
Przemek Kobel, 5 października 2009, 09:57
No cóż, miałem do czynienia z IBM-owskim narzędziem CAT (wszystko zamknięte, tajne, itd). W 1997 roku mówiono, że obecna jego wersja jest gorsza od poprzedniej, ale były jakieś odmiany nadające się do użytku. W 2007 powiedziano mi, że obecna wersja jest jeszcze mniej użyteczna od tej z 1997 roku (ale ma wiele nowych funkcji umożliwiających obcięcie "wierszówki").
Dokładnie odwrotnie wygląda ewolucja opensource'owych narzędzi do tłumaczeń.
Tomek, 5 października 2009, 13:13
Czy mi się zdaje, czy jak to przejdzie, to narzędzia programistyczne będą kolejną rzeczą za którą się płaci?
Może mnie ktoś oświecić?