Kałamarnica zatrzyma samochód
Specjaliści z amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego opracowali interesujące urządzenie do bezpiecznego zatrzymywania pędzących pojazdów. Safe Quick Undercarriage Immobilization Device czyli SQUID (ang. kałamarnica) zostało zainspirowane wyglądem mieszkańca morskich głębin.
SQUID jest wielkości koła od samochodu. Wystarczy ułożyć go na drodze i odejść na bezpieczną odległość. Uzbrojenie urządzenia odbywa się przez radio, a więc można je uruchomić z dość dużej, bezpiecznej odległości. Gdy ścigany pojazd jest bardzo blisko urządzenia, na sygnał radiowy jest w nim odpalany pojemnik z gazem, który powoduje wysunięcie się kilku długich ramion z czujnikami. Gdy wykryją one ciepło przejeżdżającego pojazdu, z korpusu SQUIDa wysuwają się liczne, lepkie ramiona, które przyczepiają się najpierw do opon pojazdu, a po chwili oblepiają jego podwozie. Ramiona odrywają się od bazy i ściśle okręcają elementy napędzające koła samochodu. Są one elastyczne, a wywierane przez nie siły są tak duże, że po około 250 metrach pojazd zatrzymuje się.
Podczas testów wykazano, że urządzenie jest w stanie zatrzymać furgonetkę jadącą z prędkością ponad 50 kilometrów na godzinę.
Zanim SQUID trafi na wyposażenie drogówki, musi udowodnić, że potrafi zatrzymać 2,5-tonowy samochód pędzący 200 km/h. Twórcy urządzenia wierzą, że uda się to osiągnąć.
Komentarze (12)
mikroos, 19 stycznia 2009, 11:39
Obawiałbym się utraty przyczepności zatrzymywanego samochodu. W ten sposób można narobić naprawdę dużo szkód.
Mariusz Błoński, 19 stycznia 2009, 11:46
Dlaczego utraty przyczepności? Po prostu pasy spowodują coraz większe opory, aż silnik sobie nie poradzi. Myślę, że to bardziej bezpieczne, niż taranowanie, przestrzeliwanie opon czy układanie kolczatki.
mikroos, 19 stycznia 2009, 11:54
A co w sytuacji, jeżeli taki pas wkręci się pomiędzy oponę i podłoże albo zablokuje tylko jedno koło na danej osi?
Osobiście uważam, że lepszym rozwiązaniem byłby jakiś rodzaj siatki ustawianej w taki sposób, w jaki ustawia się policyjne barierki np. na demonstracjach. Najeżdżając na przeszkodę, samochód sam dociskałby ją do ziemi, a siatka (mogłaby być kilkuwarstwowa, żeby spowalniać auto nieco delikatniej) zatrzymywałaby auto.
Mariusz Błoński, 19 stycznia 2009, 12:25
Przecież tu chodzi o szybkie i proste ustawienie przeszkody. Jeśli chciałbyś ustawiać siatkę, która w jakiś sposób "łapałaby" samochód, to przede wszystkim musiałbyś ją jakoś umocować do podłoża. Czyli, najpewniej, przeprowadzić kilkugodzinne roboty ziemne.
mikroos, 19 stycznia 2009, 12:41
Ale dlaczego? Taka barierka byłaby utrzymywana na drodze przez docisk związany z masą samochodu
wilk, 20 stycznia 2009, 03:00
Fakt, najechanie na taką mackę mogłoby zaskoczyć kierowcę i mogłby stracić panowanie nad kierownicą nawet na ułamek sekundy, co przy prędkości ucieczki 150-200 km/h mogłoby skończyć się dachowaniem lub drzewem.
Szkoda, że nie inwestują bardziej w technologię EMP:
http://www.freepatentsonline.com/7111559.html
http://www.freepatentsonline.com/5293527.html
http://www.freepatentsonline.com/5952600.html
http://www.freepatentsonline.com/6371000.html
mikroos, 20 stycznia 2009, 10:42
A co zrobisz, jeżeli kierowca ma rozrusznik serca?
w46, 20 stycznia 2009, 11:45
"Kałamarnica" to całkiem ciekawy pomysł, ja bym się jednak zastanowił także nad nieco innymi rozwiązaniami np gigantyczna poduszka w kształcie litery V nadmuchiwana w ułamku sekundy, wystrzeliwane spadochrony które przyczepiając się do pojazdu spowalniały go, lina typu bungee wystrzeliwana w tył pojazdu, super lepka substancja rozkładana na drodze w postaci dywanu - taki lep na muchy
mikroos, 20 stycznia 2009, 12:13
Podoba mi się pomysł z lepem Mógłby to być np. jakiś gęsty żel albo pianka wylewana ze zbiornika pod ciśnieniem. Podobny pomysł prezentowano kiedyś jako sposób na obezwładnienie demonstrantów, więc gdyby zmieniło się właściwości takiej pianki, pewnie dałoby radę ją dostosować do zatrzymywania samochodów.
wilk, 20 stycznia 2009, 13:03
Fakt, ryzyko istnieje, ale nowoczesne rozruszniki posiadają odpowiednie filtry ("feed-through") i osłonę. Jakoś telefony komórkowe, bramki na lotniskach, NMR, bramki antykradzieżowe, włączanie świetlówki ich nie zabijają. Poza tym chassis pojazdu zadziałałby w pewnym stopniu jak klatka Faradaya.
Co do spadochronów, to linki równie dobrze mogą się wkręcić w koła. Zaś lep nie wiem czy by wyhamował pędzący pojazd - wymagałoby to rozlania tego na dość znacznym odcinku drogi. Z drugiej strony istnieje potrzeba usunięcia tego w sensownym czasie (naturalnie bez zbędnych chemikaliów rozlewanych po ulicy). Korzystając z pomysłu lepu/galarety/szybkorosnącej pianki, to może celny strzał ze specjalnej broni takim lepem zamkniętym np. w czymś w rodzaju pocisku do paintballa (oczywiście odpowiednio większym) w rurę wydechową, co doprowadziłoby do zadławienia silnika. Inny pomysł, to silny elektromagnes w bocznej linii pojazdu policyjnego, który łączyłby dwa pojazdy i pozwolił wyhamować.
mikroos, 20 stycznia 2009, 13:07
Ale sam przyznasz, że wytwarzają one znacznie słabsze promieniowanie. Poza tym nie wszyscy noszą nowoczesne rozruszniki
Zgadza się, ale jeżeli chcemy wysłać promieniowanie tak silne, by ogłupić chip silnika i/lub komputer pokładowy, które też znajdują się wewnątrz klatki, to może to być (przynajmniej według mnie) niebezpieczne.
Co do lepu - faktycznie, usuwanie go z drogi może być problemem. Z drugiej jednak strony, nie wierzę, żeby nie dało się stworzyć materiału, który schodziłby łatwo np. pod wpływem ciepłej wody. Tak działają przecież niektóre powłoki antygrafficiarskie - są niemal tak twarde, jak lakier, ale po spłukaniu ciepłą wodą momentalnie zamieniają się w ciecz i spływają razem z farbą ze spreju. Na pewno wymagałoby to badań, ale kto wie, może komuś się uda?
wilk, 20 stycznia 2009, 13:30
To też mnie zastanawia, bo do wyładowania dochodzi w miejscu wstrzelenia takiego haka lub w przypadku najechania na urządzenie, poprzez pasek zwierający z podwoziem. Ciekawi mnie co dzieje się w takiej sytuacji np. z aparatem cyfrowym, telefonem komórkowym czy laptopem w takim pojeździe. Myślę, że bardziej niż samo wyładowanie elektromagnetyczne odgrywa rolę w tym przypadku wysłanie silnego impulsu elektrycznego po masie pojazdu i w ten sposób wygaszenie zapłonu lub uszkodzenie komputera pokładowego, bo gdyby chodziło tylko o impuls EM, to przecież urządzenie nie musiałoby mieć żadnego kontaktu z pojazdem.