Następny marsjański łazik będzie kicał?
Misje marsjańskich łazików: Spirita i Opportunity były jednymi z największych sukcesów badań kosmicznych. Działając wielokrotnie dłużej, niż planowano, dostarczyły wielkiej ilości informacji na temat Czerwonej Planety, włącznie z odkryciem wody i to mimo przebadania niewielkiego w sumie obszaru powierzchni Marsa. Jak zapewnić przyszłym misjom możliwość pokonywania większych odległości? W odróżnieniu od kolejnych jeżdżących robotów, jakie projektuje NASA, naukowcy zgromadzeni w międzynarodowym Space Research Centre zlokalizowanym przy angielskim University of Leicester, współpracując z kolegami z firmy Astrium Ltd oraz Center for Space Nuclear Research w amerykańskim Idaho, mają całkowicie odmienną rewolucyjną koncepcję. Projekt Mars Hopper zakłada stworzenie pojazdu, który zamiast mozolnie jeździć, grzęznąc w piasku, będzie kicał, a dokładniej posługiwał się długimi skokami, badając coraz to nowe miejsca.
Projektowany Hopper, czyli „skoczek" ważąc około czterystu kilogramów wraz z bogatym wyposażeniem naukowym, będzie mógł poruszać się skokami o długości aż jednego kilometra. Po każdym skoku następować będzie faza eksploracji i badań oraz przygotowywania następnego skoku.
Obecnie trwają prace nad najważniejszą częścią pojazdu, czyli silnikiem. Źródłem zasilania będzie długowieczna bateria radioizotopowa, dostarczająca energii cieplnej i elektrycznej. Silnik w fazie przygotowania będzie sprężał dwutlenek węgla z marsjańskiej atmosfery, żeby, po osiągnięciu odpowiedniego ciśnienia i podgrzania wyrzucać gaz dyszą w jednym, długim skoku. Proces ładowania silnika do takiego „kicnięcia" może trwać nawet tydzień, ale sumarycznie tempo poruszania się będzie i tak znacznie większe niż pojazdów kołowych. Zasilanie baterią radioizotopową zapewni niezależność od słońca, pory roku i pogody. Zapewni też długie działanie skoczka, o ile oczywiście okaże się on wystarczająco odporny i trwały, co przy takim sposobie poruszania się może być trudnym wyzwaniem. Tym zajmują się naukowcy wydziału inżynierii materiałowej (Materials Engineering) w Leicester oraz w londyńskim Queen Mary University.
Zwiększona mobilność i zasięg Marsjańskiego Skoczka pozwoli na bardziej rozległe i efektywne badania Marsa, w przyszłości być może także innych planet, jak uważają uczeni ze Space Research Centre, Richard Ambrosi i Nigel Bannister.
Komentarze (7)
wilk, 18 listopada 2010, 20:58
Skok jak skok, ale co z lądowaniem 400 kg (w sumie to ok. 150 kg) robota. Wydaje mi się to przerostem fantazji naukowej nad racjonalnością... Zapewnienie odpowiedniego wyważenia, amortyzacja upadku, zabezpieczenie delikatnej aparatury przed przeciążeniami, plany awaryjne na wypadek jak wyląduje bokiem... Pomysł przypomina nieco założenia Precision Urban Hopper, ale to zupełnie inna bajka.
Andzo, 18 listopada 2010, 23:09
Myślę, że NASA już nie takie problemy rozwiązywała
Jarek Duda, 18 listopada 2010, 23:19
A mi tam pomysł się podoba - jak już zgromadził energię w postaci ciśnienia gazu, to kontrolując kilka dysz może łatwo jej użyć do precyzyjnego odbicia, lotu, jak i miękkiego lądowania w precyzyjnie wybranym punkcie - jest to dość krótkie zdarzenie, więc chyba można to robić tak żeby praktycznie pominąć np. niekorzystne zjawiska atmosferyczne ...
Dzięki temu ma dużo większą mobilność - po prostu wybiera punkt docelowy zamiast męczyć się z trudnym terenem, poza tym jeśli chodzi o awaryjność też wydaje się lepszym rozwiązaniem - części mechanicznych jest mniej i są dużo lepiej ukryte ...
pixel, 19 listopada 2010, 08:50
jestem tego samego zdania co wilk
dodam jeszcze klopoty z zaplanowaniem miejsca ladowania
upadkiem lub wyladowaniem na znacznej nierownosci lub kamieniu
a co z wiatrem ktory moze zmienic trajektorie skoku
poza tym przeciazenia beda wystepowaly nie tylko podczas upadku ale rowniez podczas wyskoku
szczerze powiem ze to jest wg mnie slaby pomysl
kola sa obadane od stuleci
wlasciwie brak przeciazen
rownowaga
precyzja
niewielkie koszty energetyczne
same zalety
John, 19 listopada 2010, 09:17
Wszystko zależy od tego w jakim terenie będzie się to coś poruszać. Klasyczne koła nie sprawdzają się w terenie miękkim, gdzie pojazd zapada się aż po podwozie. Grawitacja tam mniejsza, więc trzeba mniej energii na skoki.
pixel, 19 listopada 2010, 09:23
hmmm to znow kwestia kol
sa kola do takich i do takich podlozy
wydaje mi sie ze nawet zmiennoksztaltne kola to mniejszy klopot niz te skoki
Sciagacz, 19 listopada 2010, 09:37
Problemem jest szybkość poruszania. Do styczniu 2009 łaziki przejechały 21km. Jeśli chcemy zbadać warunki panujące w wielu miejscach a nie tylko lokalnie to trzeba wymyślić coś innego bo nawet gdyby były tam autostrady to objechanie planety zajęło by wieki.
Ciśnienie na Marsie jest 100 razy mniejsze więc wszystkie problemy z wiatrem nie stanowią wielkiego problemu. Hamować przed lądowaniem można napędem.
Urządzenie i tak musi być dość odporne na przyśpieszenia aby przetrwać lądowanie.
Ciekawe czy urządzenie będzie przenosiło próbniki samobieżne na kołach ;D.