Świętował urodziny przez 46 godzin
W zeszłym roku Sven Hagemeier postanowił zapracować na wpis w Księdze Guinnessa w kategorii "najdłuższe urodziny". Udało mu się, bo dzięki odpowiedniemu planowaniu lotów i przekroczeniu linii zmiany daty, dzień jego 26. urodzin rozrósł się do 46 godzin.
Z Auckland w Nowej Zelandii Hagemeier poleciał do Brisbane w Australii i w ten sposób zyskał 2 godziny. Później poleciał do Honolulu, dzięki czemu wskazówki zegara przesunęły się wstecz o kolejne 20 godzin. Koniec końców spędził w powietrzu 13 h 10 min.
Niemiec przyznaje, że zawsze był wielkim fanem Księgi i od dawna marzył o ustanowieniu własnego rekordu. Gdy znalazłem idealną dla siebie kategorię, byłem pewien, że mi się uda. Sven pobił wcześniejszy rekord, ustanowiony w czerwcu 1998 r. przez Nargis Bhimji z Karaczi, która świętowała swoje urodziny przez 35 h 25 min, lecąc z Karaczi do Singapuru, a później do San Francisco.
Rekord Niemca zweryfikowano dopiero w tym roku. Powtórki z rozrywki ponoć nie będzie, bo w 2015 r. jubilat planuje spędzić urodziny w domu w gronie rodziny.
Komentarze (1)
Gość hjernegehirncerebrumbrain, 12 sierpnia 2015, 17:17
Ustanowiłem też kilka rekordów świata!