Berners-Lee za wiarygodnym Internetem
Timothy Berners-Lee, uważany za "ojca WWW", powiedział w wywiadzie dla BBC, że martwi go, iż Internet jest wykorzystywany do dezinformowania ludzi. Jako przykład podał tutaj Wielki Zderzacz Hadronów, o którym można było przeczytać, iż jego uruchomienie spowoduje koniec świata.
Berners-Lee wraz z kolegami z CERN-u założyli fundację, której celem będzie m.in. pomoc internautom w ocenie, czy dana witryna jest wiarygodnym źródłem informacji.
W Sieci krąży olbrzymia ilość informacji, a że uwagę ludzką bardzo przyciągają sensacyjne doniesienia, powstały tysiące stron prezentujących wyssane z palca informacje, które czasami okazują się bardzo szkodliwe czy niebezpieczne. Wystarczy wspomnieć tutaj o indyjskiej nastolatce, która tak bardzo uwierzyła w koniec świata spowodowany przez LHC, że popełniła samobójstwo.
Berners-Lee mówi, że pożądane byłoby stworzenie systemu ocen wiarygodności witryn. W Sieci dana witryna może bardzo szybko stać się kultową i nagle strona, którą interesowało się 12 osób z problemami osobistymi staje się witryną odwiedzaną przez tysiące ludzi - mówi Berners-Lee. I wspomina o różnych teoriach spiskowych, które są często bardzo szkodliwe.
Głównym celem założonej przez niego fundacji nie jest jednak promowanie wiarygodnych witryn, a zapewnienie ludziom jak najszerszego dostępu do Sieci. The Web Foundation chce, by z Internetu mogli korzystać wszyscy i by był on coraz łatwiejszy w użyciu. Dlatego też fundacja będzie pracowała nad technologiami łatwego dostępu do Internetu przez telefony komórkowe. Uczeni chcą też zastanowić się, w jaki sposób z WWW mogą korzystać osoby, które nie potrafią czytać i pisać.
Kolejnym celem fundacji będzie praca nad zdemokratyzowaniem Sieci. Obecnie bowiem coraz większy wpływ na nią mają wielkie korporacje.
Komentarze (11)
mikroos, 15 września 2008, 18:15
Oni na pewno uczestniczą w spisku i maskują prawdę. Skoro powstała ta fundacja, to tylko dlatego, że coś jest na rzeczy. Czarna dziura naprawdę tam powstanie! :>
itneron, 15 września 2008, 18:17
To jest właśnie "bolączka" dzisiejszego internetu. Bardzo ciężko znaleźć rzetelne informacje. Do tego jeszcze wszędobylskie reklamy i sklepy internetowe. Po wpisaniu w wyszukiwarkę jakiegokolwiek rzeczownika zostajemy zalewani ofertami "... tutaj kupisz najtaniej ...", "... najlepsze ceny w sieci ..." itd. Normalny użytkownik nie ma zamiaru robić zakupów przy każdym skorzystaniu z wyszukiwarki. To, że każdy może napisać w internecie co chce (oczywiście do odpowiednich granic) jest zaletą, a zarazem największą wadą WWW. Jakby tak wydzielić odpowiednią część internetu, w której nie było by reklam, sklepów, ogłoszeń i blogów. Powstała by taka duuuuuuuża KW, w której każdy, kto szuka informacji mógłby znaleźć coś dla siebie. Tylko jest jeden mały problem - kto by za to wszystko płacił
mikroos, 15 września 2008, 18:23
W czym problem? Jeżeli studiujesz, Twoja uczelnia na 99% ma wykupiony abonament na większość czasopism naukowych. Wrzucasz na Google'a zapytanie, dostajesz w odpowiedzi tytuły publikacji, które Ciebie interesują. Potem tylko pobierasz te teksty i czytasz. Możesz byc praktycznie w 100% pewny, że są rzetelne. Poza tym są przecież fora prowadzone przez naukowców i dla naukowców, strony czasopism popularnonaukowych... Wcale nie jest tak źle, tylko trzeba umieć szukać. Problem w tym, że ci, którzy rozsiewają po internecie idiotyzmy i ci, ktorzy je czytają, tego nie potrafią. Stworzenie drugiej Sieci wcale nie rozwiązałoby problemu, bo tym najważniejszym ciągle pozostałaby ludzka głupota i/lub naiwność.
itneron, 15 września 2008, 19:15
@mikroos
Co do wyszukiwania to wypowiadałem się w imieniu wszystkich użytkowników, nie w swoim. Masz rację, taką rolę spełniają fora. Ale nie każdy zna sposoby formułowania zapytań w google, i nie każdy chce marnować czas na odfiltrowywanie niechcianych informacji. A co do drugiej sieci, to tylko nie nierealna idea
mikroos, 15 września 2008, 19:24
Ale powtarzam: problemem nie jest brak dostępu do informacji. Problemem jest przede wszystkim lenistwo. No, albo cheć wybicia się za wszelką cenę własnym nonkonformizmem, zgodnie z pradawną zasadą "na złość mamie odmrożę sobie uszy"
Mariusz Błoński, 15 września 2008, 19:35
@mikroos, @itneron - w Waszych postach zmieniłem tytuł, bo zmieniłem go też i w notce, więc chciałem, żeby wszystko pasowało.
LUKILUKEN, 15 września 2008, 22:01
Problem z oceną czy dana informacja jest prawdziwa czy wyssana z palca to nie tylko problem dzisiejszego internetu. Występował on on zawsze - od słowa przekazywanego ustnie aż po druk. Spójrzcie proszę co się dzisiaj choćby dzieje z historią. "Historię piszą zwycięzcy". Wszystko jest subiektywne. Nie ma prawdy obiektywnej. Rzeczywiście, w pewnym zawężonym kręgu dotyczącym informacji ogólnych może dałoby się "cenzurować" informacje na stronach internetowych. Ale do tego potrzeba całej masy ludzi, którzy weryfikowaliby co jest prawdą a co nie. Dochodzimy w ten sposób znów do absurdu - "weryfikatorzy" mogliby w sposób zaplanowany kierować naszym postrzeganiem rzeczywistości poprzez przepuszczanie tylko wybranych treści.
Najlepszym wyznacznikiem "obiektywności" jako takiej jest nasza inteligencja oraz sceptycyzm i związane z nim weryfikowanie wiadomości z innymi źródłami.
Jeśli chodzi o treść artykułu to powiem brutalnie: jeśli ktoś nie potrafił poradzić sobie z wyssanymi z palca doniesieniami o końcu świata po uruchomieniu LHC no to przykro mi bardzo - bardziej mi to podchodzi pod "NAGRODĘ DARWINA".
thibris, 16 września 2008, 09:31
Nie mówcie proszę, że nieumiejętność dostania się do rzeczowych informacji jest wynikiem lenistwa. Nie każdy wie gdzie szukać, nie każdy ma swoją "kopalnię wiedzy", nie każdy może znaleźć swoje forum... Nie mówię tu o ludziach głupich czy leniwych. Wyobrażacie sobie że dwunastolatek łatwo znajdzie wiarygodne informację na jakiś nieoczywisty temat ? Wpisze w googlach słowo "czarna dziura" i jeśli nie trafi na strony porno to trafi pewnie na strony ze ściagami, i inne podobne. Na każdej będzie pisało co innego. Myślicie, że jego - nie użyję tu słowa "inteligencja" czy "sceptycyzm" - WIEDZA w danym temacie pozwoli mu na zweryfikowanie poprawności treści które czyta ? To samo się tyczy wszystkich osób - które z braku wiedzy w danym temacie są skazane na przyjmowanie (w pewnym zakresie) informacji z niezweryfikowanych źródeł. Moja mama niejednokrotnie zaskakuje mnie swoimi teoriami czy FAKTAMI, które wyczytała w necie, a nie czyta plotkowych serwisów i innych tego typu śmieci.
Myślę, że jakiś znacznik uwzględniany/wyświetlany przez przeglądarkę czy wyszukiwarkę i informujący nas, że dane na tej stronie są zweryfikowane i ogólnie przyjęte jako prawda jest genialnym rozwiązaniem i to rozwiązaniem potrzebnym bardzo w danych czasach. Jeśli komuś dane zweryfikowane nie będą pasować do jego teorii świata czy czegokolwiek innego (tak, spiskowych też), to znaczy, że sam potrafi sobie znaleźć inne satysfakcjonujące go źródła.
Nie brońmy ludziom dostępu do ZWERYFIKOWANEJ INFORMACJI...
PS. Ja z racji mojej niewiedzy co to w ogóle jest prąd (szczerze mówiąc nigdy mnie to nie ciekawiło), nadal mam dylemat i swoiste rozdwojenie teorii/informacji które uzyskałem na temat piorunochronów. Czy one istnieją po to aby ściągać wyładowania atmosferyczne i je neutralizować, czy po to aby wyrównywać poziomy potencjałów ziemi i "siatki piorunochronowej" pokrywającej budynek i w ten sposób "ukrywać" go przed wyładowaniami
w46, 16 września 2008, 09:53
Weryfikacja informacji już istnieje i działa w naturalny sposób, jeśli informacja występuje w wielu nie powiązanych ze sobą stronach które wcześniej publikowały rzetelne informacje (gdyż potwierdziły się w praktyce) można z dość wysokim prawdopodobieństwem przyjąć że jest ona prawdziwa.
Oczywiście istnieje szansa, że i taka informacja nie jest prawdziwa - jednak żaden mechanizm uwiarygodnienia stron internetowych nie zapewni 100% wiarygodności.
Dlatego do każdej informacji (nie tylko w internecie) trzeba podchodzić z rozsądkiem.
ps. thibris, piorunochrony oczywiście mają zmniejszyć opór stawiany przez budynek do minimalnej wartości, przez co ewentualne uderzenie pioruna nie wywoła tak dużych uszkodzeń gdyż popłynie piorunochronem a nie poprzez elementy wewnątrz budynku (np. przewody elektryczne, rury itp)
Gość cogito, 16 września 2008, 10:10
to jak autoryzacja stron.
ja myśle że jest zbyt wiele informacji żey je kontrolować
Zerivael, 17 września 2008, 09:58
temat dość stary, już od lat zajmują się tym zagadnieniem bibliotekoznawcy, którzy tworzą serwisy tematyczne kontrolowanej jakości właśnie po to aby można było znaleźć informacje wiarygodne i rzetelne, zweryfikowane przez ludzi którzy zajmują się daną dziedziną nauki, po to istnieją repozytoria pre- i postprintów itp. zasoby, kwestia tego czy potrafimy odfiltrować to co niepotrzebne, zwykły szum informacyjny od tego co wartościowe i interesujące dla nas, to jak z wizytą w kiosku ruchu, są tam liczne czasopisma: brukowce i specjalistyczne publikacje, nikt nie każe nam kupować wszystkiego co tam jest, podobnie z internetem, wg. mnie po prostu w szkołach już na pierwszych zajęć z technologi informacyjnej powinno się uczyć jak skutecznie szukać potrzebnych nam informacji, niestety nawet na studiach, o zgrozo, rzadko kiedy tego uczą