Co ma Tybetańczyk, czego nie ma ktoś z nizin
Tybetańczycy mogą żyć i pracować w Himalajach, nie cierpiąc przy tym na chorobę wysokościową, ponieważ faworyzowane przez dobór naturalny dwa warianty genów pozwalają im efektywniej wykorzystywać tlen niż ludziom zamieszkującym niziny.
Dotąd naukowcy nie mieli pojęcia, jakim sposobem Tybetańczycy czują się tak dobrze na wysokości ponad 4400 m n.p.m. U ludzi zamieszkujących Andy wykryto zwiększoną zawartość hemoglobiny we krwi, ale tutaj u wielu "górali" odnotowywano mniejszą jej ilość. Oznacza to, że ludzie z fenotypem obniżonej zawartości hemoglobiny muszą po prostu skuteczniej wykorzystywać mniejsze ilości tlenu, by dostarczać go do kończyn.
Chińscy i amerykańscy badacze zidentyfikowali warianty dwóch genów, które u większości Tybetańczyków biorą udział w regulacji zawartości tlenu we krwi. Na początku zespół przekopywał rejestry DNA w poszukiwaniu odpowiednich kandydatów. Wskazano na 247 genów, w przypadku których zaobserwowano różnice międzypopulacyjne. Następnie akademicy analizowali wytypowane segmenty u 31 niespokrewnionych Tybetańczyków (wszyscy mieszkali na wysokości 4,5 tys. m n.p.m.) oraz 45 Chińczyków i 45 Japończyków z nizin, których genom mapowano w ramach projektu HapMap. Naukowcy z USA i Qinghai University znaleźli regiony silnie zmienione przez dobór naturalny. W ten sposób mogli ustalić, które warianty genów są stosunkowo nowe i występują u Tybetańczyków, ale nie u Chińczyków czy Japończyków. Ostatecznie zbiór rozważanych genów zawężono do 10, w tym do znajdowanych najczęściej u Tybetańczyków z najniższą zawartością tlenu we krwi EGLN1 i PPARA.
Badacze stwierdzili, że u ludzi, którzy mieli więcej korzystnych kopii (odziedziczyli je po obojgu rodzicach), zawartość tlenu była najniższa. Co więcej, wykorzystywali go efektywniej od osób z jedną kopią wariantu lub w ogóle go pozbawionych – podsumowuje Lynn Jorde ze Szkoły Medycznej University of Utah. W przyszłości naukowcy zamierzają ustalić, w jaki sposób warianty genów regulują poziom tlenu i jego wykorzystanie.
Profesor Jorde podkreśla, że na razie jej zespół rozwiązał jedynie część zagadki. Samo obniżenie zawartości hemoglobiny byłoby bowiem antyprzystosowaniem do życia na wysokościach. W kolejnych etapach eksperymentu trzeba będzie znaleźć geny współpracujące z EGLN1 i PPARA, które odpowiadają za wydajny transport niewielkich ilości O2 do tkanek.
Komentarze (7)
czesiu, 14 maja 2010, 19:17
Tak ironicznie rzecz ujmując, ciekawe kto na tym bardziej skorzysta - osoby chore czy sportowcy ekstremalni...
Z drugiej strony - o co ja się czepiam, w końcu jeżeli nie będzie zdrowotnych efektów ubocznych, to się tylko cieszyć, a w razie czego "leki" zostaną gruntownie przez sportowców przetestowane
waldi888231200, 15 maja 2010, 11:18
Wysoko w górach żyją zamknięte społeczności więc doboru naturalnego brak ( powiedzmy jest mocno ograniczony) stąd unaoczniają się cechy przystosowania do warunków.
thibris, 23 maja 2010, 19:24
Skądś się te społeczności wysoko w górach musiały znaleźć. Ci którzy się tam źle czuli raczej długo tam nie pomieszkali. Pewnie też dodatkowo presja środowiskowa uskuteczniała wrodzone zdolności do życia z mniejszą ilością tlenu pod nosem.
waldi888231200, 23 maja 2010, 21:58
Mieszkają tam od tysięcy lat (to nie zagubieni turyści).
thibris, 23 maja 2010, 22:03
Podpowiem - te góry są troszkę starsze...
waldi888231200, 23 maja 2010, 22:08
Tam Bóg stworzył Adama i Ewę , potem było im ciasno i cześć zamieszkała na bagnistych terenach dzisiejszej Polski.
mikroos, 23 maja 2010, 23:25
Wszystko zależy od skali. W obrębie populacji silnego doboru nie ma, ale już na poziomie całych społeczności dobór jest bardzo silny - tylko nieliczne grupy były w stanie przetrwać i tylko należący do nich ludzie się rozmnażali, co prowadziło do utrwalenia się tego wariantu w populacji.