Amerykanie będą mogli jeździć autonomicznymi taksówkami
Google przygotowuje się do uruchomienia pierwszego w USA przedsiębiorstwa taksówkowego z autonomicznymi samochodami. Analitycy przewidują, że do roku 2030 rynek tego typu usług będzie warty 2,3 biliona dolarów, a Waymo, firma Google'a, będzie miała w nim 60-procentowe udziały.
Przez ostatni rok prowadzony był program pilotażowy Waymo, który objął 400 gospodarstw domowych w Chandler w Arizonie. Obecnie w samochodach Waymo siedzi kierowca, który ma reagować w sytuacjach tego wymagających. W niedługiej przyszłości autonomiczne samochody Waymo mają być nadzorowane z centrum operacyjnego. Kierowca zniknie z pojazdu, a każdy z zatrudnionych w centrum operatorów będzie miał do pod opieką kilkanaście samochodów.
Obecnie w USA jeździ około 305 000 taksówek i samochodów świadczących podobne usługi. Waymo zamówiło już 82 000 pojazdów. W 2019 roku Waymo ma zacząć świadczyć usługi w Arizonie i Kalifornii. Serwisowaniem pojazdów zajmie się firma Avis, która ma pod opieką 400 000 pojazdów w całych Stanach Zjednoczonych.
Warto w tym miejscu przyjrzeć się finansom Ubera. W ciągu ostatnich trzech miesięcy przychody tej firmy sięgnęły 2,8 miliarda dolarów, ale firma zanotowała stratę w wysokości 890 milionów. Gdyby nie musiała płacić kierowcom, odniosłaby zysk.
Google posiada wystarczająco pieniędzy, by zakupić kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy samochodów i wejść na rynek usług przewozowych.
Plany Google'a są jak najbardzej realne. Już w 2024 autonomiczne samochodu mogą przewieźć w USA ponad 50% pasażerów. Pozbycie się kierowców obniży koszty podróży, a w przyszłości elektryczne autonomiczne samochody i ich eksploatacja mogą być nawet 10-krotnie tańsze niż obecne samochody spalinowe. W ten sposób każdy Amerykanin może zaoszczędzić na kosztach podróży 5–10 tysięcy dolarów rocznie. Niższe koszty transportu to jego łatwiejsza dostępność, powinno to pozytywnie wpłynąć na gospodarkę. Jeśli zaś przyjmiemy, że początkowo autonomiczne samochody będą 4-krotnie bardziej bezpieczne, to amerykańska gospodarka zaoszczędzi 600 z 870 miliardów USD, które obecnie kosztują wypadki drogowe.
Komentarze (30)
Krzychoo, 16 października 2018, 12:28
Raczej o tyle to wzrośnie zysk przedsiębiorstwa. Może autonomiczne taksówki będą tańsze ale tylko do momentu pozbycia się kierowców z rynku.
Drapak, 16 października 2018, 13:35
Automatyzacja wszystkiego. Jednoczesnie zła i dobra. Ludzie stracą pracę, wpierw usa później reszta świata. Jest to nieuniknione. W sumie wybiegajac w przyszłość widać że tylko okres przejsciowy Będzie bolesny dla spoleczenstwa. W pozniejszym czasie ludzkość będzie mogła się zająć eksploracja kosmosu, nauką bądź byciem leniwym i nic nie robieniem. Wszystko to dlatego że każdą czynność - bądź prawie każdą, będą wykonywać za nas maszyny. Pytanie brzmi, czy one nas zastąpią też w życiu? Czy tylko w pracy.
Afordancja, 16 października 2018, 15:25
Ale jest niski próg wejścia, więc gdyby podnieśli ceny, to ludzie znów by mogli wejść jako konkurencja. jak to mówią rynek sam się ureguluje
Delor, 16 października 2018, 16:28
Kiedy ostatnio byłeś na polowaniu? Kiedy ręcznie siałeś i zbierałeś zboże? Od czasów społeczeństwa zbieracko-myśliwskiego ciągle przybywa maszyn/narzędzi a mimo to nie czuję abym "mniej żył" niż tamci ludzie.
Drapak, 16 października 2018, 17:42
Nigdy nie byłem na polowaniu, nigdy nie sialem i nie zbierałem. Jestem natomiast mechanikiem i stolarzem amatorem ale co to zmienia? Czy kiedyś nie było podziału na role? Wszyscy tylko biegali i siali? Nikt się nie opiekował dziećmi? Nikt nie gotował? Multum wszelakich zajęć? Ale do czego zdążę? To że teraz możemy coś jeszcze sami robić, to tylko kwestia tego że robot nie jest w stanie zrobić tego lepiej, bądź poprostu taniej. Technologia idzie do przodu a wraz z nią, spadają jej ceny. Pewnego dnia będzie na tyle tania i zaawansowana że zastąpi nas w większości codziennych zadań w pracy, domu i kto wie, może nawet w łóżku z naszą żoną. I tak jak wspomniałem, po części wykluczy nas z życia, bo to że nie siejesz, zbierasz, polujesz... Nie znaczy że tego nie odczujesz. Choć pewnie maximum nie nastąpi jeszcze za naszego życia, to powoli idzie to odczuć. Dobrym przykładem tego jest bodajże Bill G. (Chyba on) który namawiał rządy do tego by opracować coś na wzór płacy podstawowej, nawet dla bezrobotnych. Pomysł ten wyszedł stąd iż już teraz widzą zmiany w gospodarce, już teraz coraz więcej ludzi jest bez pracy, gdyż zostali wyparci przez maszyny. Bill chce zapobiec wojną które mogą przez to powstać, bezrobociu, biedzie... i tak... to jest właśnie ten początek okresu przejściowego.
thikim, 16 października 2018, 18:40
Technologia rzeczywiście wyklucza nas z życia. Ale całkowicie w przeciwny sposób niż piszesz.
Coraz więcej czasu życia zajmuje nam technologia. Smartfony to tylko jeden przykład ale dość widoczny. Każda technologia obecna w naszym życiu zajmuje nam kawałek tego życia.
Bo najlepiej zachęcać ludzi do nieróbstwa po tym jak samemu się już zarobiło wszystko co się dało zarobić harując od świtu do nocy
"Wprawdzie ja stałem się miliarderem harując ciężko (także oszukując) ale dla Was mam lepszy pomysł na życie. Nie pracujcie i nie oszukujcie"
Niech dobrze zrozumiem. Chce płacąc bezrobotnym zapobiec bezrobociu?
Ośmielę się stwierdzić że Bill aż tak głupi nie jest. Źle go zrozumiałeś.
Gdzie ci ludzie bez pracy są? Bo Polska to np. ściągnęła miliony Ukraińców i dalej nam mało.
A może w USA? Tam bezrobocie najniższe bodajże od 50 lat.
https://forsal.pl/artykuly/1290331,bezrobocie-w-usa-jest-najnizsze-od-49-lat.html
I co gorsza dokonał tego Trump a nie Bill. I nie dając pieniędzy bezrobotnym Przeciwnie - dawanie ogranicza.
BTW. Twój pomysł i ewentualnie Billa sprawdzono w Wenezueli. Dawano nawet bezrobotnym. Efekt jest dziś taki że jak masz szczęście to kupisz tam gnijące mięso. Jak nie masz to jesz błoto na ulicy. Bezrobocie sięga dziesiątek % Niedługo znikną stamtąd też maszyny (samochody już padają i nie ma kto ani za co ich remontować). I będzie idealnie co?
Drapak, 16 października 2018, 19:13
Bierzesz wszystko zbyt dosłownie. Bezrobocie zawsze było i póki co bedzie, nie chodzi o to wynikające z zapotrzebowania na daną gałąź przemysłu, mowa tu o tej nadciagajacej, wynikającej z automatyzacji, poszukaj - poczytaj.
Delor, 16 października 2018, 20:36
Chodzi o bezwarunkowy dochód podstawowy. Zapewni zaspokojenie podstawowych potrzeb dużej liczby osób. To sposób na uniknięcie zamieszek/buntów przeciwko bogatym właścicielom zrobotyzowanych fabryk. Chcący będą pracować (specjaliści przy obsłudze robotów, zawody artystyczne i związane z opieką nad chorymi/starszymi).
BDP jest tylko rozwiązaniem pewnego problemu ale nadal to ty żyjesz i pracujesz (jak chcesz mieć coś więcej ponad zapewnieniem podstawowych potrzeb).
Troszkę więcej sf:
Są badania nad postrzeganiem szczęścia i sensu życia. Edycja genów i mamy szczęśliwe społeczeństwo. Sielanka. Tylko czy wtedy będzie lepiej? Szczęśliwi nie mają motywacji do rozwoju.
Rozwijając neuralink możemy połączyć się z maszynami/stać się "procesorami" tych robotów lub wylądować jakiejś formie matrix'a. Transhumaniści przyklasną, biokonserwatyści potępią.
Możemy też stworzyć prawdziwą AI/dojść do osobliwości technologicznej.
Możliwości jest jeszcze kilka ale... wróżenie z fusów jest tylko rozrywką. Jak coś z powyższego nastąpi to wtedy będziemy reagować/dostosowywać się do sytuacji.
thikim, 16 października 2018, 23:37
1. Czyli Ty coś napiszesz a ja to mam brać nie dosłownie. Czyli jak?
2. Bezrobocie wynikające z automatyzacji? A co od już kilkuset lat się robi jak nie automatyzuje. A bezrobocie w Polsce to załóżmy <5 %. W USA - 3,7 %.
Ba, można nawet zauważyć że im bardziej zautomatyzowany kraj tym niższe bezrobocie.
A już danie milionom Murzynów w USA pieniędzy za nic nie robienie to jest genialny pomysł z pewnością wezmą się do pracy. Na szczęście nikt takich pomysłów z rządzących nie ma.
Nie. To sposób na wpędzenie w biedę jeszcze większej części społeczeństwa. Czy to chroni przed zamieszkami? Wątpię.
A tak w ogóle to gdzie dziś są zamieszki przeciwko bogatym właścicielom fabryk? Ludzie mamy rok 2018 a nie 1907 Obudźcie się. To nie carska Rosja, tylko UE. Ja wiem że czytając książki z XIX wieku można rzeczywiście wierzyć w wojnę klas itd. ale mamy XXI wiek.
Oczywiście - nie bierzcie tego co piszę dosłownie. Bierzcie to inaczej
Delor, 17 października 2018, 06:46
Na świecie? Finlandia, Kanada, Holandia, USA (losowe linki z wyszukiwarki). W Polsce zwolennikiem jest Ryszard Kalisz.
Ile czasu zajmie zmiana "500+ dla dzieci" na "500+ dla wszystkich"? Wiem, że to brzmi jak "pieniądze za leżenie" ale mimo wszystko ma jakiś sens (BDP zamiast socjalu).
mankomaniak, 17 października 2018, 08:32
Roboty obniżają nie tylko koszty namacalne (te związane z dochodami, a więc zwiększają podatki, które przeznaczane są na zasiłki), ale także ekonomiczne, jak koszty czasu. Przez to de facto zwiększają także przychód, bo ludzie mają więcej czasu na realizowanie tego czego nie mogą realizować pracując. Przykładowo nie trzeba pracować, a można tworzyć nowe wynalazki itd.
Jajcenty, 17 października 2018, 10:15
Tak, to właśnie ta najbardziej kreatywna część społeczeństwa zostanie beneficjentem BDP. Ferdynand Kiepski wreszcie zajmie się pracą do której ma kwalifikacje. Wszyscy na tym skorzystamy, zwłaszcza w połączeniu z prawem do głosowania. Mając to na uwadze, Finlandia zmodyfikowała swoje podejście i ten dochód podstawowy stracił początek: "bezwarunkowy".
Obawiam się, że zamiast BDP równie dobrze moglibyśmy dawać darmową flaszkę wódki dziennie i degradacja będzie postępowała z taką samą szybkością. Przypominam, że BDP jest realizowany w ZOO i drapieżniki od tego chorują.
BDP = Bardzo Destrukcyjny Pomysł.
mankomaniak, 17 października 2018, 10:42
Racja, Finlandia to czysta patologia, omijać z daleka:
http://reports.weforum.org/travel-and-tourism-competitiveness-report-2017/ranking/?doing_wp_cron=1522171373.1770548820495605468750#series=TTCI.A.02
P. S. Pamiętajmy, że 500+ to patologia nie dlatego, że to czyste rozdawnictwo, ale dlatego że to rozdawnictwo kosztem innych - czyli pochodzi z podatków z zadłużania państwa.
thikim, 17 października 2018, 17:43
No ale kto z rządzących w USA ma takie pomysły? Nie napisałem: byłych rządzących.
Sugerujesz że większość biorących 500+ nie pracuje? Sugestia daleka od rzeczywistości.
Wolnościowcy i liberałowie generalnie czepiali się w 500+ sposobu realizacji a nie idei. Ale kierunek przyjęli za dobry.
Ponad 90 % rodzin które biorą 500+ osiąga opodatkowane dochody także z innych źródeł. Nawet trudno by było inaczej jeśli bezrobocie wynosi: 5,8%.
Z tego wynika że dla przytłaczającej większości ludzi 500+ to zwrot podatku - czyli taka ulepszona ulga na dziecko. Radzę sobie przy okazji przypomnieć ile wynoszą ulgi na dziecko.
I teraz jak sobie to podliczyć to wychodzi że po połączeniu ulgi na dziecko z 500+ w zasadzie rodzice nie płacą podatku PIT. Co jest dobre.
Złe jest natomiast że najpierw płacą a potem odbierają. Mogliby nie płacić i nie odbierać. Prostsze by to było i tańsze w obsłudze.
Co prowadzi do jednego nieuniknionego wniosku: ludzie nie powinni dostawać 500+ tylko PIT powinien być zlikwidowany.
No ale mądrość ludowa głosi: gdy się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Wcześniej nie miało się nic.
Nie. BDP jest bardziej demoralizujące. I dodatkowo zwiększa bezrobocie. A w przypadku Wenezueli która miała podobne rozwiązania prowadzi niemalże wprost do jakiejś postapokaliptycznej rzeczywistości z filmów w rodzaju: Walking Dead.
Lepiej dawać ludziom czysty spirytus, ćwiartkę dziennie niż BDP.
Ale to już tysiące lat temu wiedziano jak mówiono:
"Kto nie pracuje - niechaj i nie je"
a wino traktowano jednak ulgowo:
"dobrze jest pić i wodę i wino".
mankomaniak, 17 października 2018, 18:35
Uroiłeś coś sobie.
Co to za bzdury, że dobra idea. - Tato, dlaczego się urodziłem. - A, bo rozdawali kasę, jak się spłodziło drugiego bachora, a wtedy hajsu nam brakowało.
Znowu klepiesz bez sensu. Nie płacą, bo inni za nich płacą. Przykładowo nałożyli podatek bankowy, co dało im 4 mld zł rocznie. Banki rekompensują to sobie poprzez obniżenie oprocentowania lokat albo podwyższenie RRSO kredytu. Z tobą się rozmawia jak z kimś nierozgarniętym, któremu trzeba wszystko tłumaczyć albo trolem, który udaje, że tego nie wie.
thikim, 17 października 2018, 19:30
Nie uroiłem sobie tylko Ty takie coś sugerujesz pisząc:
Jakie to rozdawnictwo kosztem innych jak ludzie w przytłaczającej większości dostają zwrot swojego podatku? Jeśli >90% ponosi koszty płacąc podatki to te <10 % nie może być podstawą określenia programu jako rozdawnictwa kosztem innych.
A liczby na to: niemożliwe. Naprawdę nie przyjmujesz do wiadomości rzeczywistości w postaci takiej że ponad 90 % ludzi biorących 500+ płaci podatki?
W jak urojonej rzeczywistości trzeba żyć?
Czyli 500+ działa? Bo tak jakby podobno nie działa. A w każdym razie masę artykułów można znaleźć że nie działa.
Ale to taka tylko dygresja. Czy Ty potrafisz używać jakiś innych liczb poza: "500+"?
Jakbyś potrafił to byś wiedział że wzrost liczby urodzeń był kilkuprocentowy. Czyli rozumiem że jeśli na te 400 tysięcy dzieci wzrostem było 20 tys. czyli około 5 %, to do Ciebie nie dociera relacja 95 % do 5 % jak i żadna inna liczba?
Czyli na podstawie kilku procent dzieci, które być może urodziły się ze względu na kasę, ale w większości pewnie nie, cały program podsumowujesz jako rodzenie dzieci za kasę?
To ja proponuję żebyś za swoją pracę dostawał 5 % wypłaty bo na tyle zasługujesz wedle Twojej logiki.
Na podstawie <5 % piszesz o rodzeniu za kasę. A te >95 % to już nie uwzględniasz
Jak można nazwać człowieka który wybiera sobie <5% rzeczywistości - bo pasuje mu do jego poglądów - i na tej podstawie ocenia całość? No jak?
Chyba właśnie tak się nazywa człowieka który wybiera sobie 5 % jakiegoś zjawiska bo tylko tyle jest w stanie zrozumieć. 95 % nie ogarnia.
Jest tu jakiś inny dyskutant bo z ubolewaniem zauważam że mógłby trochę wyższym poziomem jechać i o wielu ważniejszych sprawach napisać ale z mankomaniak się nie da Trzeba się odrobinę zniżyć do jego poziomu żeby zrozumiał gdzie się myli.
Jajcenty, 17 października 2018, 22:14
Hm, wpływy do budżetu z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych to jakieś 90 mld, koszt programu 500+ to ~25 mld. Na moje oko to po prostu skomplikowany zwrot podatku w większości przypadków. Można też zacząć od średniego dochodu i policzyć 19% podatku, często pracuje oboje rodziców - teraz możesz przestać czuć się pokrzywdzonym z powodu wielodzietnej patologii.
Ośrodki propagandowe usilnie nagłaśniają, że wpływ 500+ na liczbę urodzeń jest znikomy. Czyli wielka klęska PiS. Podobno cały skok w liczbie urodzeń to efekt wejścia wyżu w fazę rozpłodu. Czyli wychodzi na to, że patologia jest za głupia nawet na to, by narobić dzieci i żyć jak królowie za Twoje pieniądze.
Przy okazji. Kiedy pojawiły się podatki i wraz z nimi możliwość rozliczania z żoną, nie mogłem zrozumieć dlaczego z żoną? Dlaczego nie z dziećmi? Wychodzi na to, że państwo dokłada do żony, ale do dzieci już nie chce... Nie wiem jakie jest źródło tego absurdu, na moje oko nikt nad tym nie myśli. Państwo, czyli Wy drodzy Koledzy, dopłacacie do moich przyjemności, jednocześnie zabierając mi pieniądze, które mógłbym wykorzystać na dzieci. Potem, kiedy dzieci się usamodzielniają, już tylko płacicie na moje przyjemności.... Ot urzędnicza myśl ...
Ręce opadają.
Edycja: Zaraz! A może to rekompensata dla żonatych - mężatych? Może ten co to wymyślił nie był zbyt szczęśliwy w małżeństwie ? No ale co z tymi co są zadowoleni? Im chyba trzeba by zabrać?
Pogadałbym, ale akurat się zgadzamy, więc nie ma o czym gadać
wilk, 18 października 2018, 07:27
Cicho lewaki, nie róbcie offtopów politycznych i tu. ;-)
mankomaniak, 18 października 2018, 07:30
Od taksówek do 500+. Faktycznie, to powinien być oddzielny wątek: "500+: patologia czy nie?". Możecie sobie nazywać to zwrotem, ulgą, obojętnie. PIS jest specjalistą w takich sztuczkach: mówi, że nie podnosi podatków, bo opłaty to nie są podatki. Na pewno was tam przyjmą z otwartymi ramionami. Do was nie dociera, że suma tych podatków o których mówicie nie obniża się; po prostu została przesunięta na inne grupy. Nie byłoby problemu, gdyby tylko pewna część społ. dostawała "ulgę podatkową", ale te pieniądze nie byłyby nikomu zabierane. A są.
Nie czuję się pokrzywdzony. Tu po prostu chodzi o zwykłą sprawiedliwość społeczną. W tym przypadku ta niesprawiedliwość jest ekstremalna, bo kasę dostają ludzie, której jej nie potrzebują, a więc sama idea tego programu jest wypaczona.
No widzsiz, sam stwierdziłeś, że idea jest do bani, a jej bronisz. Nie działa, bo ludzie czują wewnętrzny opór wobec tego chorego pomysłu, że dziecko jest warte 500 zł.
Żyjcie sobie dalej w swoim wyimaginowanym pisowskim świecie, ja nim gardzę.
thikim, 18 października 2018, 09:30
Kwestia szczegółów
Gdyby to ode mnie zależało to:
1. Zniósłbym PIT i 500+ - to się mniej więcej równoważy ze względu na opodatkowanie budżetówki.
Ale lepsze 500+, które częściowo znosi PIT niż nic
2. Jednolity VAT na 20 %.
3. Podatek przychodowy zamiast CIT.
I to by uporządkowało ten bałagan nad którym nikt już nie panuje.
Są to logiczne kroki. Jedyne pytanie brzmi dlaczego nikt tego nie robi
Czy możliwość kontrolowania społeczeństwa jest aż tak wielką wartością w relacji do zapewnienia temu społeczeństwu dobrobytu?
Czy etaty w budżetówce są aż tak cenne żeby rujnować nimi społeczeństwo?
Zapewne tak. Bo tak wszyscy robią jakby tak było wspomagając się straszeniem społeczeństwa przed zmianami.
500+ oczywiście jeśli chodzi o aspekt demograficzny - działa bardzo słabo. Większy jest ten aspekt zwrotu podatku o którym pisałem
Demografii to nawet likwidacja PITu nie poprawi znacząco. To jest kwestia zmiany stylu życia. Na razie nieodwracalna.
Gdyby tak wyłączyć prąd na kilka lat to co innego To by poprawiło demografię bardziej
Afordancja, 18 października 2018, 10:40
Mógłbyś rozjaśnić? Bo PIT raczej przebija mocno 500+.
Żeby inni przestali płacić PIT i dostali więcej pieniędzy, a budżetówce płacić mniej o ten PIT? Bo nie załapałem.
I tu jest problem, (Tzn. problem dla decydentów) bo jeśli dobrze pamiętam to stawka VAT realnie wynosiła jakoś w okolicach 16%, czyli na 20% chociaż fajna równa liczba to podwyżka. i to procentowo największa dla tych w śród których udział wydatków na jedzenie jest największy czyli dla najbiedniejszych de facto. a oni najmniej zyskają na likwidacji PITu a być może stracą na 500+.
Ja bym poszedł dalej, zlikwidował bym CIT. Małe z tego przychody (no powiedzmy małe), a i tak w głównej mierze płacą go klienci końcowi czyli kowalski. a podwyżka VATu na 20% prawdopodobnie (Bo nie liczyłem) mogła by zniwelować utratę CITu, a mogło by to zwiększyć poziom inwestycji w PL.
PS.
Ogólnie to szedł bym tę samą stronę, ale wiem, że to by mogło nie przejść (tak od razu), bo stracą najwięcej na tym najbiedniejsi a to głosy
radar, 18 października 2018, 19:36
Jest dokładnie tak jak mówisz, ale to dotyczy KAŻDEGO wydatku Państwa. Czy to podwyżka dla pielęgniarek, nauczycieli, policjantów, infrastruktura, budżetówka... co za różnica czy to 500+ czy nie? Jest to inny wydatek, "na dzieci", i tyle.
Dokładnie, i to by rozwiązało sprawę raczej. Pracujesz, ale masz dzieci to masz większą ulgę (poprzez wspólne rozliczanie)
Broni, bo lepiej to niż nic, akurat podzielam to przekonanie. Mi w 500+ nie podoba się brak limitu górnego, np. przy 4-5 dzieci albo od 4-tego 300pln, potem 200 a potem już nic.
Myślę, że wszyscy byliby za tym, nawet decydenci, tylko jak określić progi komu, kiedy i dlaczego, i jak osiągnąć efekt psychologiczny (jednak 500 co miesiąc to co innego niż "odliczenie")
Pytanie czy tylko "głosy"? Czy najbiedniejsi nie są przypadkiem już i tak za biedni (poniżej progu egzystencji), żeby im jeszcze "dokładać"?
"Byzydura..."
Największym problemem z dzietnością jest to, że dzieci, powyżej sztuk 1, a na pewno 2 to już jest SPORY wydatek. Kij tam ubranka, szkoły, jedzenie, leczenie... potrzebujesz już większego mieszkania (kawalerka odpada:) ), czyli teraz 400-700k PLNów, potrzebujesz większego auta (a często 2 aut, bo rozwożenie dzieci jednym przed szkołą i po szkole, zajęcia dodatkowe, sklepy, etc to jednym autem LIPA), czyli 5-7 miejsc z oddzielnymi fotelami z tyłu, s-max, galaxy, sharan, od biedy scenic, zafira, c4 grand picasso, czyli kasa. Potrzebujesz też dużo więcej czasu (szkoły, zajęcia, odrabianie lekcji, o wspólnym spędzaniu czasu nie wspominając, i to x3), a etacik 40h tygodniowo jakby nie maleje z posiadaniem dzieci. Pranie przy 5 osobach robi się codziennie, ogarnij dom, jedzenie, ubranie na każdy dzień... Więc i 500+ i ulgi wiele (nie mówię nic) nie zdziałają, bo to problem jest na dużo większe kwoty i ogólnie systemowy (czas dla 3 dzieci, gdy oboje pracują).
radar, 18 października 2018, 22:59
EDIT: Kolejny problem systemowy to "biedni pracujący", CI co zarabiają po 3-6k miesięcznie. Na nic ich nie stać, bo cała kasa idzie na wydatki bieżące, ciężko z odkładaniem, z wakacjami i dodatkowymi wydatkami. Socjalu/dodatków brak, bo "maja kasę", to te 500+ nic im nie da, a podatku odprowadzają za mało, żeby zmiana z "500+" na "podatki minus" ich przekonała do (następnego) dziecka. A takich ludzi jest sporo, wystarczy, że oboje pracują na minimalnej krajowej i razem mają 4,3k... tragedia.
mankomaniak, 19 października 2018, 00:44
No to wiadomo, ale przecież ludzie płacą już grube podatki, zusy itd,, a tu ładują kolejny gigantyczny. Podwyżki dla niektórych grup powiedzmy, że są konieczne (z powodu inflacji, którą rządy wytwarzają przez podnoszenie płacy min), ale powinny być finansowane wzrostem bieżących podatków, które przecież i tak rosną na skutek wzrostu nominalnych dochodów ludności (PKB), natomiast tutaj mamy do czynienia z nową daniną, czystą patologią, bo to nie są pieniądze konieczne - bez nich ludzie żyli, a jako zachęta do produkowania dzieci (a przez to odrabianie tych podatków poprzez większą siłę roboczą w przyszłych pokoleniach jak wielu twierdzi) się nie sprawdza - bo tak jak powiedziałem wyżej "ludzie czują wewnętrzny opór wobec tego chorego pomysłu, że dziecko jest warte 500 zł. ".
Jest to też patologia, bo wypycha się inwestycje na korzyść konsumpcji, bo zabierane są inwestorom (np. podatek bankowy - przerzucany na klientów), co spowoduje zahamowanie wzrostu gosp, który zresztą już hamuje, a za chwilę wpadniemy w recesję. Żeby gosp rosła tylko na konsumpcji, konsumpcja musiałaby ciągle rosnąć, czyli 500+ musiałoby zmienić się w 600, 700+ itd. To zapewniają jedynie inwestycje, które same kreują pieniądz i stąd wzrost gosp. Dlatego w długim terminie tylko inwestycje mogą ciągnąć gosp w górę. A ten komunistyczny program je redukuje.
Jasne, czemu nie 5000+, to też lepsze niż nic. Myślenie komucha.