Urodziny Wielkiego Brata
Internetowy Wielki Brat obchodzi dzisiaj 14. urodziny. Dnia 23 października 1995 w USA wydano pierwszą sądową zgodę na podsłuch sieci komputerowej. Podsłuch prowadzony był do grudnia przez Biuro Prokuratora USA dla Okręgu Massachusetts.
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy wcześniej. W sierpniu 1995 roku Marynarka Wojenna odkryła włamanie do swojej sieci komputerowej, w której były przechowywane ważne - ale nie tajne - informacje na temat budowy satelitów, samolotów i radarów. Ustalono, że napastnik zainstalował w systemie sniffera, który zbierał loginy i hasła użytkowników, a więc umożliwiał przestępcy zalogowanie się do systemu. Administratorzy ustalili też, że włamania dokonano z systemu komputerowego Wydziału Nauk i Sztuk Pięknych Uniwersytetu Harvarda. Śledztwo prowadzone przez Służbę Kryminalną Marynarki Wojennej we współpracy z administratorami Harvarda wykazało, że wcześniej doszło do włamania do sieci uniwersytetu, a napastnik wykorzystał konta jej użytkowników do dalszych ataków na liczne sieci wojskowe i akademickie.
W związku z tym, że napastnik dobrze się maskował, konieczne było podsłuchanie jego komunikacji. Wcześniej wojskowi podsłuchiwali sieci komputerowe, jednak zawsze działo się to za zgodą użytkowników monitorowanego systemu. Tym razem, po raz pierwszy w historii USA, wydano sądową zgodę na podsłuch sieci.
Śledczy szybko dowiedzieli się, że podejrzany posługuje się pseudonimem El Gritón (hiszp. krzykacz) i łączy się z Buenos Aires. Dzięki pomocy Telecom Argentina, z której sieci korzystał griton, namierzono mieszkanie cyberwłamywacza. Argentyńczycy aresztowali tam ojca i trzech synów. O aresztowaniu na pierwszej stronie pisał najważniejszy argentyński dziennik, a dalsze śledztwo wykazało, że przestępcą jest 21-letni Julio Cesar Ardita. Okazało się, że włamywał się on do sieci Departamentu Obrony i uzyskał dostęp do ważnych informacji związanych z Marynarką Wojenną, Armią i NASA. Mimo, iż jego ojcec był emerytowanym wojskowym i konsultantem argentyńskiego Senatu, amerykańscy śledczy wykluczyli, by włamywacz miał związki z rządem Argentyny.
W marcu 1996 roku w USA przygotowano akt oskarżenia. Ardita przez dwa lata odwoływał się od kolejnych wyroków argentyńskich sądów, próbując uniknąć ekstradycji do USA. W końcu w maju 1998 roku stanął przed sądem w Bostonie i przyznał się do winy. Został skazany na 50 000 dolarów grzywny i trzy lata dozoru sądowego.
Obecnie Julio Cesar Ardita pracuje w firmie Cybsec, która specjalizuje się w zapewnieniu bezpieczeństwa ponad 400 klientom na całym świecie.
Komentarze (6)
Tomek, 25 października 2009, 02:16
Już bo jakiś obywatel nie zostanie wydany bandytom z USA.
A podatki płacisz na to by kraj cię chronił :/
mikroos, 25 października 2009, 02:26
No tak, bezczelni bandyci nie pozwolili, żeby obywatel grzebał na nieswoich serwerach. Skandal!
Tomek, 26 października 2009, 02:26
Powinni uczciwe człowieka sądzić w jego własnym kraju, nie sądzisz?
Dopóki jesteś w Polsce, to obowiązuje cię polskie prawo.
Czyli analogicznie, jeżeli ukradniesz muzykę Amerykańskiego koncernu, to mieliby cię wieźć do Stanów na proces?
mikroos, 26 października 2009, 02:40
Wprost przeciwnie. Miejscem dokonania przestępstwa jest serwer, a jeżeli ten stoi w Stanach, to obowiązuje Cię ekstradycja.
Poza tym skąd aluzja, że proces w USA miałby być niesprawiedliwy? (oczywiście poza ogólną niechęcią do rządu USA)
Tomek, 26 października 2009, 03:30
Czyli jeżeli ściągnę od Amerykańskiego peera MP3 nielegalnie to jadę na rozprawę do USA?
mikroos, 26 października 2009, 03:35
Rozprawa ws. ściągniętych MP3 odbywa się w toku postępowania cywilnego, więc w takiej sytuacji ekstradycja, o ile mi wiadomo, nie obowiązuje. Ale gdybyś np. wysłał pocztą bombę do USA i ona by wybuchła tam, to odpowiadałbyś tam, bo tam popełniono przestępstwo detonacji bomby i zabicia ludzi. I dokładnie tak samo jest z serwerem: "bombę" wysyłasz sprzed swojego komputera, ale miejscem popełnienia przestępstwa są USA.