Wielkie Bombardowanie nie zniszczyło życia na Ziemi?
Przed około 4 miliardami lat nasza planeta doświadczyła Wielkiego Bombardowania. Przez miliony lat wszystkie ciała wewnętrznej części Układy Słonecznego były bardzo mocno bombardowane przez meteoryty. Zdaniem wielu naukowców Wielkie Bombardowanie wyznacza granicę, dla życia na Ziemi. Uważają oni, że w jego trakcie panowały tak niekorzystne warunki, że wszelkie organizmy żywe, o ile w ogóle istniały, musiały zostać zniszczone.
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Boulder przeprowadzili badania, z których wynika, że wcale nie musiało się tak stać. Liczne mikroorganizmy mogły przetrwać Bombardowanie, a panujące wówczas warunki mogły tylko... wspomóc ich rozwój. Jako, że Wielkie Bombardowanie zakończyło się około 3,9 miliarda lat temu, a mamy geologiczne dowody na istnienie życia przed 3,83 miliarda lat, możemy stwierdzić, że organizmy żywe mogły powstać przed Wielkim Bombardowaniem i je przetrwać.
Naukowcy z Boulder wykorzystali dane z badań próbek gruntu księżycowego, informacje uzyskane z kraterów Księżyca, Marsa i Merkurego oraz z wcześniejszych studiów teoretycznych. Na ich podstawie utworzyli komputerowy model Wielkiego Bombardowania, uwzględniając to, co wiemy o ówczesnej wielkości asteroidów, częstotliwości uderzeń i ich rozmieszczeniu. Trójwymiarowy model bombardowanej kuli ziemskiej umożliwił im zbadanie zmian zachodzących na powierzchni planety.
Z ich badań wynika, że stopieniu uległo mniej niż 25% obszaru Ziemi. Nawet po symulowanym 10-krotnym zwiększeniu częstotliwości bombardowań, które doprowadziłoby do wyparowania oceanów, eksperyment wykazał, że nie cała powierzchnia planety zostałaby "wysterylizowana". Wiele bakterii, szczególnie tych, które lubią wysoką wilgotność i wysokie temperatury, przeżyłyby w licznych gejzerach i pod powierzchnią planety. Co więcej, wiele kolonii bakterii mogłoby, dzięki podniesionym temperaturom, rozkwitnąć w okolicach uderzeń meteorytów. Zdaniem twórców studium, Olega Abramova i Stephena Mojzsisa, Wielkie Bombardowanie nie mogło zniszczyć życia na Ziemi. Niewykluczone zatem, że organizmy żywe istnieją na naszej planecie nieprzerwanie od 4,5 miliarda lat. Wtedy bowiem w Ziemię uderzyła planeta wielkości Marsa. W wyniku kolizji wyparowała ona sama oraz część Ziemi i powstał Księżyc. To wydarzenie, które poprzedzało Wielkie Bombardowanie o co najmniej 500 milionów lat, mogło 'zresetować' Ziemię. Jednak nasze badania pokazują, że od czasu tego zderzenia nie nastąpiło nic, co byłoby w stanie zniszczyć powierzchnię planety i całą istniejącą na niej biosferę - stwierdził Mojzsis.
Astrobiolog z NASA, Michael New, mówi, że badania uczonych z Boulder są bardzo ważne, gdyż wskazują, że życie na Ziemi mogło powstać już w erze hadeiku.
Komentarze (2)
mikroos, 21 maja 2009, 16:17
Uderzenie meteorytu/asteroidy w Ziemię wyzwala ogromną ilość ciepła. Powstaje w ten sposób gigantyczny tygiel, w którym - potencjalnie - mogłoby zostać zsyntetyzowanych mnóśtwo związków biogennych. Także nawet jeżeli życie nie powstało podczas wybuchów, to zaraz po nim mogły nastąpić "złote czasy" dla powstania życia.
j50, 21 maja 2009, 23:22
Masz rację mikroos! Być może było to właśnie tym przełomem w powstaniu życia na Ziemi.
Ale zauważyć należy, że na razie nauka nic o tej zderzającej się z Ziemią planecie nie potrafi powiedzieć. Nie mamy zatem wiedzy o tym, czy na tej planecie nie było już życia. To zaś jest zbieżne z ideą panspermii.
Tak całkiem humorystycznie zauważę, że już sporo lat temu niejaki Sitchin na swój sposób zinterpretował zapisy Sumeru. I zapodał tam, że w jego interpretacji w Ziemię uderzył jeden z księżyców planety nazywanej Tiamat (w Sumerze opisywana jako "wodny potwór"). Wskutek tego Ziemia miała zmienić swą orbitę, ale Księżyc (u Sumerów Kingu) już wtedy istniał.
Ciekawą sprawą jest jeszcze coś innego. Sumerowie twierdzili wg Sitchina, że Pluton został wtedy wyrzucony na jego obecną orbitę.
No i teraz ciekawostka. Akurat dzisiaj był program na kanale National Geographic o obecnej wiedzy na temat historii naszego Układu Slonecznego. Z wielkim zdziwieniem stwierdziłem, że wiele elementów tej historii jest całkiem podobnych do stwierdzeń Sitchina sprzed lat.
Dodam jeszcze, że juz przed wielu laty badania geofizyczne (sejsmiczne) pozwoliły stwierdzić istnienie dużego fragmentu skorupy ziemskiej na głębokości kilkuset km. Dotyczy to obszaru pacyficznego. Wiemy zaś, jak aktywnym wulkanicznie i sejsmicznie jest ten obszar do dzisiaj. Już wtedy pojawiały się nieśmiałe propozycje zinterpretowania tego jako ślad po bardzo dawnym impakcie.