Windows 7 droższy niż sądzono
Analitycy Gartnera ostrzegają, że w środowisku biznesowym przejście na system Windows 7 może być droższe niż dotychczas sądzono. Najprawdopodobniej do takiego ruchu przygotowują się właściciele 250 milionów pecetów na całym świecie.
Rozpoczęcia dużej fali migracji na nowy system należy spodziewać się w przyszłym roku, gdy pojawi się Service Pack 1 dla Windows 7.
Jako, że migracji należy dokonać w dość krótkim czasie, Gartner radzi, by przedsiębiorstwa dobrze oszacowały koszty i, w razie potrzeby, nie wahały się zabrać pieniędzy z innych projektów, byle tylko sprawnie przeprowadzić migrację.
Analitycy Gartnera uważają, że firmy mogą realizować dwa rodzaje scenariuszy. Pierwszy to zakup nowego sprzętu z już zainstalowanym systemem operacyjnym. Dla przedsiębiorstwa, które wymieni w ten sposób około 10 000 pecetów koszt wyniesie od 1205 do 1999 dolarów za każdą maszynę. Decydująca w tym przypadku jest sprawność zarządzania migracją.
Drugi scenariusz przewiduje instalację systemu na już istniejącym sprzęcie komputerowym wraz z konieczną rozbudową tego sprzętu. Gartner szacuje, że rozbudowy takiej będzie wymagało około 25% komputerów zakupionych w ostatnich latach. Jeśli przedsiębiorstwo zdecyduje się na taki scenariusz to zaoszczędzi na zakupach sprzętu, ale musi spodziewać się wyższych kosztów związanych z samą zmianą platformy. Gartner uważa, że w takim przypadku, przy instalacji Windows 7 na 10 000 pecetów i koniecznej rozbudowie, koszty na pojedynczy komputer wyniosą od 1247 do 2069 USD. Ponadto rozbudowa komputerów może tylko odwlec w czasie konieczność ich wymiany, a zatem koszty zwiększą się w ciągu najbliższych lat. Użytkownicy będą musieli dokonywać w ciągu około 4 lat dwukrotnej migracji, zamiast jednokrotnej - czytamy w raporcie.
Analitycy zwracają też uwagę, że około 15% pracowników korporacji zajmuje się wprowadzaniem danych. Oni, zdaniem Gartnera, nie potrzebują nowego sprzętu i systemu operacyjnego. Najlepszym wyjściem jest wirtualizacja ich środowisk pracy.
Komentarze (4)
Marek Nowakowski, 30 sierpnia 2010, 16:40
Tańszy jest darmowy Linux.
Mariusz Błoński, 30 sierpnia 2010, 17:13
To, że darmowy, nie znaczy, że tańszy
MrVocabulary (WhizzKid), 30 sierpnia 2010, 23:06
Lubię Linuxa za to, że jest stabilny. Chyba że próbujesz coś na nim robić.
Tolo, 31 sierpnia 2010, 14:38
Jest drogo bo ma być drogo, a nie tanio. Poza tym w branży IT prawie wszystko zawsze kosztuje więcej niż się dotychczas sadziło.
Od tego zależą wskaźniki i inne słupki rozwoju branży IT który to jest pompowany bardziej niż potrzeba.
Dlaczego producenci sprzętu byli nie zadowoleni z Visty? no bo był to bubel to oczywiste ale przez to ludzie nie pobiegli po nowe komputery i nie dali im zarobić. Dlatego tez Linux świata nie podbije bo nikomu na tym nie zależy a wręcz przeszkadza.
Natomiast te same firmy z niego korzystają w rożnych miejscach często dość poważnych zastosowaniach i nie narzekają bo bywa lepszy lub tańszy.
Dzięki temu ze jest ciągły popyt producenci sprzętu nie muszą konkurować ze sobą cenowo. I teraz wiecie skąd się biorą pieniądze na pompowanie...
To Microsoft pompuje branże swoim pomysłem na systemy wydawane w reżimie czasowym który wymusza większa rotacje sprzętu niż konieczna. I w zasadzie wszyscy na tym korzystają na tyle ze włączyć z tym nikt nie zamierza. Weźmy na przykład Oracle któremu sola w oku jest Sunowski open office. Być może ktoś wykalkulował sobie ze jeśli Microsoft zarobi jeszcze więcej na swoim office to Oracle pośrednio zarobi jeszcze więcej. Jak by Linux zdominował świat to branża IT skurczyła by się o miliardy a to nikomu nie jest na rękę.
To ze Linuks jest darmowy nie oznacza ze jest tani to jest racja tylko ze po pierwsze długofalowo wychodzi na pewno taniej. A po drugie koszty które wpływają na to ze nie jest tani występują również po stronie Windowsa. Debian od dawien dawna wygląda względnie podobnie natomiast rozwój ma charakter raczej ewolucyjny. Natomiast jak siadałem do kolejnych wersji Windowsa to zawsze coś musieli pozmieniać albo poprzestawiać bez istotniej przyczyny.
Co do opinii specjalistów to wielkie firmy raczej nie będą się bawić z wymianą komponentów. Powiedzmy ze firma ma ileś tam na przykład Delli no i co można zrobić z takim czymś ramu ewentualnie dołożyć bo porocków czy wręcz całych płyt wymieniać nie ma sensu (w rozumieniu korporacyjnym, nie mówimy teraz o hobbystach). Bo zaraz się okaże ze za słaby zasilacz. Podjeżdża ciężarówka wrzucają stare podjeżdża inna wypakowują nowe. I w chwile pozamiatano wymianę sprzętu. Jak by mieli dłubać to by to miesiąc trwało przez który wszystko by dobrze działało albo nie.
Kolejne podejście to jest wirtualizacja i o tym wspomniano dość nie śmiałe jest to jednak fakt jednak na tym fakcie producenci sprzętu nie zarabiają (i woleli by zapomnieć) lub zarabiają ci z innego segmentu. A pudełka stojącego na biurku nikt nie rusza bo wszystko dzieje się w serwerowni.
Jak się na to spojrzy to 15% wprowadza dane 10% odbiera maile 5% wystawia faktury 15% przegada rożne strony internetowe, 20% obsługuje dedykowane oprogramowanie ... I nagle się okażę ze nowego systemu operacyjnego to nawet specjalnie nikt nie potrzebuje a taki na przykład bank może wirtualizować wszystko oprócz laptopów prezesów. Ktoś kiedyś rzucił żartem ap ropo długowieczności komputerów ze jakiś tam system w British Airways jest tak stary że już nie procują specjaliści którzy potrafili by zresetować i powtórnie go uruchomić.