Do Wrocławia wrócił jeden z najcenniejszych obrazów. Był poszukiwany od II wojny
Jedno z najcenniejszych dzieł dawnej wrocławskiej kolekcji muzealnej wróciło do Wrocławia! - cieszy się Muzeum Narodowe we Wrocławiu (MNWr). Dzięki badaniom proweniencyjnym przeprowadzonym przez MNWr i działaniom restytucyjnym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego odzyskano „Opłakiwanie Chrystusa” z warsztatu Lucasa Cranacha starszego. Od 1970 r. obraz znajdował się w zbiorach Muzeum Narodowego (Nationalmuseum) w Sztokholmie.
Dzieło ma być pokazywane na wystawie „Sztuka europejska XV-XX wieku”. W ciągu ostatnich kilku lat wystawa ta wzbogaciła się o znakomite przykłady malarstwa europejskiego – wśród nich m.in. o dzieła Jordaensa, Tintoretta, Bloemaerta. Nie mam wątpliwości, że będzie się znakomicie prezentowało w tym towarzystwie. Crème de la crème sztuki dawnej – podkreślił dyrektor MNWr Piotr Oszczanowski.
Pierwsza publiczna prezentacja obrazu miała miejsce 31 stycznia. Odbyła się w obecności ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. On-line wzięli w niej udział przedstawiciele sztokholmskiej instytucji.
Fundatorzy obrazu
"Opłakiwanie Chrystusa" powstało w drugiej połowie lat 30. XVI w. w warsztacie niemieckiego malarza i rytownika Lucasa Cranacha starszego. Zobaczymy na nim zarówno postaci biblijne (Marię, Marię Magdalenę i Jana Ewangelistę), jak i bohaterów świeckich; do tych ostatnich należą fundatorzy obrazu - saski kupiec Konrad von Günterode i jego żona Anna z domu von Alnpeck - oraz ich dzieci Tillmann, Anna, Veronika i Apolonia.
Niezwykłość tego dzieła polega na tym, iż w najbliższym otoczeniu zmarłego Chrystusa pojawiają się oprócz postaci świętych bohaterowie świeccy, konkretne osoby znanej z nazwiska rodziny, których reakcja na wydarzenie wydaje się być dość dwuznaczna. Nikt ze świeckich bohaterów obrazu nie kieruje wzroku na werystycznie wręcz ukazane ciało martwego Chrystusa, a niektóre z nich – i to w sposób iście prowokacyjny – nawiązują kontakt wzrokowy z widzem – mówi dyrektor Oszczanowski.
Jak dzieło trafiło do wrocławskich zbiorów muzealnych?
Historycy przypuszczają, że luterański obraz został ufundowany przez żonę zmarłemu mężowi. Nie wiadomo, w jaki sposób trafił do katolickiej kaplicy książęcej kościoła klasztornego cystersów w Lubiążu. Wiemy natomiast, że XIX wieku – prawdopodobnie w wyniku przeprowadzonej w Prusach kasaty klasztoru – dzieło przeniesiono do zbiorów wrocławskich. W 1880 roku obraz został przekazany Śląskiemu Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu.
W czasie II wojny światowej obraz, podobnie jak inne zabytki, trafił do składnicy dzieł sztuki w Kamieńcu Ząbkowickim. W lutym 1946 roku w składnicy doszło do włamania. Zaginęło wówczas ponad 100 obrazów. Prawdopodobnie to właśnie wtedy ukradziono „Opłakiwanie Chrystusa”. Dzieła bowiem nie znalazła polska ekipa poszukiwawcza, która dotarła do Kamieńca 10 lutego. Jako że Wrocław po wojnie znalazł się w granicach Polski, to zgodnie z prawem międzynarodowym Polska stała się właścicielem spuścizny miasta. Opłakiwanie Chrystusa wpisano więc na listę poszukiwanych polskich dzieł sztuki.
Muzeum Narodowe w Sztokholmie kupiło obraz na aukcji w 1970 roku. Sprzedawcami byli spadkobiercy Sigfrida Häggberga, szwedzkiego inżyniera, który od początku lat 20. XX wieku mieszkał w Polsce. Był dyrektorem spółek należących do firmy Ericsson. W czasie wojny Häggberg współpracował z polskim podziemiem, został skazany na śmierć, ale ułaskawiono go po interwencji władz szwedzkich. Nie wiemy, w jaki sposób Opłakiwanie Chrystusa do niego trafiło.
Identyfikacja
Dzieło Cranacha zostało odnalezione w szwedzkich zbiorach przez Piotra Oszczanowskiego, dyrektora Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Następnie doktor Robert Heś, kierownik Gabinetu Dokumentów MNWr. przygotował całą dokumentację archiwalną potwierdzającą, że obraz pochodzi z Wrocławia. Dzięki temu Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego mogło w 2019 roku podjąć działania restytucyjne. W sierpniu 2021 w Szwecji zapadła ostateczne decyzja odnośnie zwrotu obrazu, następnie rozpoczęły się kilkumiesięczne procedury prawne związane z jego zwrotem.
Komentarze (2)
Jajcenty, 1 lutego 2022, 12:03
Otóż to! Dla mnie to bardziej fotka z trofeum niż opłakiwanie. Ja bym to nazwał raczej "Sześć knujących sióstr"
może i werystycznie, ale na pewno nieproporcjonalnie.
Jajcenty, 1 lutego 2022, 12:58
Cza nam poczekać na jakiegoś historyka sztuki, co by wyjaśnił paradoksy. Z jednej strony perfekcyjnie oddane tkaniny z drugiej dadaistyczna postać Chrystusa.