Cmentarz niewolników z Wyspy Św. Heleny
Na Wyspie Św. Heleny natrafiono na cmentarzysko z XIX w., na którym, wg szacunków, pochowano co najmniej 5 tys. niewolników. To ofiary transatlantyckiego handlu niewolnikami przez cieszące się złą sławą Przejście Środkowe, pas na Oceanie Atlantyckim, przez który przewożono ludzi z Afryki do Ameryki.
Na pochówek natrafili archeolodzy z Uniwersytetu Bristolskiego, prowadzący prace poprzedzające budowę nowego lotniska. Wyspa Św. Heleny była przystanią dla niewolników dostarczanych przez brytyjską marynarkę królewską, która w latach 1840-1872 zwalczała handel niewolnikami (w 1833 r. parlament uchwalił ustawę znoszącą niewolnictwo na terenie Imperium Brytyjskiego, z wyjątkiem terytoriów będących własnością East India Company oraz wyspy Cejlon i Wyspy Świętej Heleny). W tym czasie na wyspę trafiło 26 tys. uwolnionych niewolników, z których większość skierowano do obozu w Dolinie Ruperta. Złe warunki na statkach zbierały swoje krwawe żniwo, w dodatku w dolinie zawsze wiało, prażyło słońce i było sucho. Łatwo sobie wyobrazić, że nie jest to idealne miejsce do ulokowania dużej liczby osób czy założenia szpitala.
Część cmentarza badano w latach 2006-2008, ponieważ tamtędy miała przebiegać droga na lotnisko. Odkryto ok. 325 ciał, złożonych w pojedynczych, kilkuosobowych i masowych pochówkach. Tylko 5 osób pogrzebano w trumnach. Groby były płytkie, a szczątki zakopywano pobieżnie, jakby naprędce. Matki leżały z dziećmi, a niektóre osoby umieszczono tak blisko siebie, że można zakładać, że to krewni.
Teraz zespół doktora Andrew Pearsona po raz pierwszy opublikował wyniki badania szczątków i zakopanych z nimi przedmiotów. Analiza kości ujawniła, że 83% zmarłych to dzieci, nastolatki i młodzi dorośli (handlarze szukali takich osób, zakładając, że będą długo żyć i służyć panu). W większości przypadków przyczyna zgonu okazała się niejasna. Antropolodzy byli na to przygotowani, bo odwodnienie, czerwonka i ospa, główne bolączki niewolników ze statków, nie pozostawiają "patologicznych śladów". Natrafiono jednak na dowody świadczące o szkorbucie i przemocy. Dwoje starszych dzieci prawdopodobnie zginęło od postrzału.
Archeolodzy zauważyli liczne modyfikacje zębów w postaci rzeźbień przedniej powierzchni. Zachowały się też miedziane bransoletki, koraliki, a także tkaniny, np. wstążki. Poza tym znaleziono metalowe tabliczki, które pozwalały zidentyfikować niewolnika po numerze lub imieniu.
Komentarze (0)