Wyspy Cooka rozważają zmianę nazwy
Wyspy Cooka, które są samorządnym terytorium zrzeszonym Nowej Zelandii, rozważają zmianę nazwy na taką, która podkreślałaby polinezyjskie dziedzictwo. Obecna nazwa upamiętnia angielskiego żeglarza Jamesa Cooka, który wylądował tu w XVIII w.
Komitet rozważa ponad 60 opcji z języka maoryskiego Wysp Cooka (języka rarotonga), np. Rangiaroa (dosł. miłość z niebios) czy Raroatua (chronieni przez boga).
Gdy członkowie komitetu, m.in. historycy Wysp Cooka i ludzie zorientowani w tradycji, się spotkali podjęto decyzję, że czas na zmianę nazwy terytorium - opowiada szef grupy Danny Mataroa i dodaje, że nowa nazwa będzie odzwierciedlać historię, ale i przekonania religijne mieszkańców.
Plany te są popierane przez wicepremiera Marka Browna, który w wywiadzie udzielonym Radiu Nowa Zelandia powiedział, że z radością przyjmie tradycyjną nazwę.
Ponieważ w referendum przeprowadzonym w 1994 r. mieszkańcy opowiedzieli się przeciwko zmianie nazwy, konieczne jest wdrożenie nowego, a cały proces potrwa, wg Mataroy, ok. 2 lat.
Komentarze (2)
Tomasz Winter, 7 marca 2019, 00:16
Tylko po co? Dobrym przykładem że warto trzymać się nazwy jest Alzacja, mimo że jest francuska to nazwy miejscowości pozostały niemieckie.
wilk, 12 marca 2019, 13:16
Po to, że nie chcą już być powiązani z odkrywcą, który „jedyne” co zrobił, to tam przypłynął. Poczuli własną tożsamość i chcą się samonazwać.
Natomiast nazwa Alzacja ma już konotacje geograficzne.