Do wrocławskiego ZOO przybyły zające bielaki
Mało kto wie, że w Polsce występują dwa gatunki zajęcy – szarak i bielak. Szarak jest oficjalnie gatunkiem łownym, choć polowania są dozwolone jedynie w listopadzie i grudniu. Bielak podlega ścisłej ochronie gatunkowej, gdyż jego liczebność w naszym kraju nie jest zbyt wielka.
Pięć młodych bielaków przyjechało do Wrocławia pod koniec października z zoo w St. Petersburgu. Są to trzy samice i dwa samce. Przybyły jako szaro-brązowe osobniki, a dzisiaj są już śnieżnobiałe. To jedna z cech charakterystycznych tego gatunku, będąca formą przystosowania do środowiska w którym żyje. Inną cechą są długie i owłosione palce, które zając ten potrafi szeroko rozstawiać, co ułatwia poruszanie się po świeżym, głębokim śniegu.
Bielak zamieszkuje zwarte rozległe obszary północnej Europy i Azji. Występuje też wyspowo w Alpach, górzystych terenach Irlandii i Szkocji oraz w północnej części Japonii. W Polsce jego występowanie stwierdzono jedynie w północno wschodniej części.
Prowadzi nocny tryb życia, a za dnia ukrywa się w zaroślach. Nie kopie nor, a buduje gniazda na ziemi lub korzysta z naturalnych kryjówek jak szczeliny skał. Najważniejszą cechą siedliska tego gatunku jest możliwość ukrycia się lub szybkiej ucieczki, bowiem ma on bardzo wielu naturalnych wrogów, w tym rysie, lisy, wilki, czy ptaki drapieżne. Tak więc, choć uważany jest za symbol płodności, bo faktycznie cykl rozrodczy jest dość krótki i intensywny, to przeżywalność młodych wynosi zaledwie 20%, a dorosłych 42%. Jednak nie to jest powodem powolnego zanikania tego gatunku w Europie. Jest ich kilka, w tym głównie zmiana klimatu i niszczenie siedlisk przez działalność człowieka.
W przypadku ocieplenia klimatu największym zagrożeniem dla tych zajęcy jest coraz rzadziej pojawiający się śnieg. Po zmianie ubarwienia okrywy na białą, jest on bardzo dobrze widoczny dla drapieżników. Innym efektem zmian klimatycznych jest zmiana szaty roślinnej – znikają jedne gatunki, a na ich miejsce pojawiają się inne, które nie sprzyjają bytowaniu zajęcy.
Rozwój gospodarczy powoduje zagarnianie siedlisk na rzecz rolnictwa, przemysłu i urbanizacji. To powoduje, że dzikie zwierzęta, w tym zające bielaki, mają coraz mniej miejsca do życia. W 2018 r. oszacowano biomasę Ziemi i wyniki wskazują, że choć człowiek stanowi zaledwie promil tej masy, to jego działalność przytłoczyła naturę. Najlepiej widać to na przykładzie biomasy ssaków - trzoda hodowlana to jej 60%, ludzie 34%, a dzikie zwierzęta, zaledwie 4% .
W naturze do krzyżowania się zająca szaraka i bielaka dochodzi rzadko. Skala tego zjawiska nie jest dokładnie zbadana. Należy jednak pamiętać, że jego występowanie to osłabienie kondycji obu gatunków, a także ryzyko przenoszenia chorób i pasożytów przez zająca szaraka na bielaka.
Badania terenowe, sprzed kilku lat, pokazują, że teoretycznie polska populacja zająca bielaka wydaje się być stabilna. Jednak prawdopodobnie jest zbyt mała, by zapewnić przetrwanie gatunku w dłuższej perspektywie czasowej. Stąd 16 hodowli zamkniętych w ogrodach zoologiczny, gdzie obecnie mieszka 57 osobników, w tym ta najnowsza we Wrocławiu.
Zając bielak objęty jest w Polsce ścisłą ochroną gatunkową od 1952 r. Jest też wpisany do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt i wymieniony na Czerwonej Liście Zwierząt Ginących i Zagrożonych w Polsce. Dodatkowo, od przełomu XX i XXI wieku, podlega ochronie międzynarodowej na mocy Konwencji Berneńskiej oraz Dyrektywy Siedliskowej.
Misją ZOO Wrocław jest prowadzenie działań edukacyjnych i ochrona zagrożonych gatunków. Realizuje ją na swoim terenie, ale również poza nim. W ramach ochrony gatunkowej na terenie zoo prowadzona jest hodowla zachowawcza gatunków zagrożonych wyginięciem lub które wyginęły w naturze. To też jedyny ogród w Polsce, który ratuje zwierzęta w środowisku naturalnym. Odwiedzając wrocławskie zoo, a zwłaszcza wybierając bilet wstępu „ZOO NA RATUNEK”, zwiedzający pomagają ocalić liczne gatunki zwierząt – od nosorożców indyjskich po żaby z Titicaca. Wspierać działania ochroniarskie można również przez Fundację Dodo.
Komentarze (3)
darekp, 30 listopada 2019, 18:03
Miejmy nadzieję, że w ZOO będą się mnożyć równie dobrze jak... króliki;)
Czyli można próbować szacować, że jeżeli w przyszłości by powstały statki kosmiczne zdolne odbywać kilkusetletnie loty w kosmos, to one musiałyby zabierać tak z tysiąc razy więcej (pod względem masy) roślin, zwierząt, bakterii itp. niż ludzi, żeby stworzyć zamknięty ekosystem. Dla statku powiedzmy USS Enterprise ze Star Treka (tak na oko to pewnie co najmniej z 200 osób załogi) wychodziłoby jakieś 15 tysięcy ton biomasy (zakładając, że jeden ludź ma masę średnio 75 kg). Oczywiście pod wieloma względami bardzo kiepskie oszacowanie, ale lepsze niż żadne;)
P.S. I jeszcze dziesiątki tysięcy ton antymaterii, gdyby chcieć taki statek napędzać anihilacją (do rozpędzenia 1 kg masy do prędkości 0,8 c potrzeba energii odpowiadającej masie 2/3 kg).
P.S. A jeszcze powinienem uwzględnić m. in. masę gleby, w której by rosły te rośliny, wodę, powietrze...
Sławko, 2 grudnia 2019, 11:00
Chyba nie można. W każdym razie nie w ten sposób.
Próbujesz przyszłość "kosmiczną" dopasowywać do dzisiejszych sposobów żywienia ludzi na Ziemi. To nie ma sensu. Zdolność człowieka do podróży międzygwiezdnych, będzie wtedy, gdy opanujemy produkcję żywności, bez potrzeby hodowania zwierząt i uprawy roślin. Do tego potrzebna będzie technologia hibernacji (w tym stanie nie musisz jeść przez dość długi czas). To jest trochę śmieszne, gdy chcesz w statku kosmicznym umieścić tony antymaterii i stado krów. To trochę tak jakby średniowiecznemu chłopu marzył się samochód Lamborghini Huracan zaprzęgnięty w 640 koni (albo raczej 640 woły), bo nie umiał wyobrazić sobie, że zostaną wynalezione silniki spalinowe.
cyjanobakteria, 2 grudnia 2019, 13:49
Kosmonauci w przyszłości będą musieli być wegetarianami, bo zwierzęta są niewydajne. Pozostają też inne aspekty jak higiena, mikrograwitacja, etc. Jedyne mięso jakie może być dostępne to z probówki, ewentualnie jakieś zmodyfikowane mikroorganizmy.
Rośliny swoją drogą też nie są wydajne. Przykładowo kukurydza to rozbudowany system korzeni, gruba łodyga, liście i tylko kilka kolb kukurydzy, z których środkowa cześć nie jest jadalna. Ale to i tak rząd wielkości efektywniejsze niż mięso.
Hibernacja to przydatna technologia, bo to oznacza niskopoziomową naprawę organizmu i w efekcie lepszą medycynę i przedłużenie życia. Samo rozmrażanie będzie wymagało naprawy, o ile hibernacja będzie na tym oparta, ale też naprawy uszkodzeń związanych z promieniowaniem. Pomyśl o tym bananie naszpikowanym promieniotwórczym potasem, który normalnie nie ma znaczenia, ale zjedzony przed zahibernowaniem, będzie promieniował przez 100 lat bez mechanizmów naprawy komórek