Czy anioły i wróżki umieją latać?
Profesor Roger Wotton, biolog z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego, przeanalizował występujące w sztuce przedstawienia istot mitycznych i duchowych. Porównał je z właściwościami fizjologicznymi różnych gatunków latających zwierząt i stwierdził, że takie anioły, jakie widujemy np. na obrazach, nie mogłyby się wznieść w powietrze.
Naukowiec wspominał m.in. o aniołach sportretowanych ze zwykłymi ramionami i skrzydłami z niby-ptasimi piórami. Nawet pobieżne badanie dowodów z dzieł sztuki pokazuje, że anioły i cherubiny nie mogą się wznieść, nie są też zdolne do aktywnego lotu. Nawet gdyby wykorzystały lot ślizgowy, przy wznoszeniu się musiałyby być wystawione na oddziaływanie wiatrów o bardzo dużej prędkości – takich, które byłyby w stanie zdmuchnąć nawet kogoś pozbawionego skrzydeł. Interesujące jest to, że Giotto [di Bondone] namalował anioła z pojedynczym sztywnym skrzydłem, które może być przystosowaniem do lotu ślizgowego. Jeśli jednak anioły szybują, jak mogą składać i rozkładać skrzydła, by nadal pozostały sztywne?
Ptasie skrzydła wyewoluowały z przednich kończyn. Z czasem całe ciało tych zwierząt przystosowało się do lotu: zmniejszyła się m.in. gęstość kości, które stanowią lekką, lecz wytrzymałą ramę. Anioły mają jednak ciała normalnych rozmiarów, a cherubiny i putto (amory) dość często bywają pulchne. Brak im też mięśni, które odpowiadałyby za ruchy skrzydłami.
Poza aniołami i amorami, Wotton zajął się też smokami i wróżkami. Te ostatnie wyposaża się zwykle w owadzie skrzydła, często motyli bądź ważek, które w naturze dysponują złożonymi mechanizmami lotu. Służące do tego celu mięśnie znajdują się głównie w tułowiu. Odkształcenie tułowia, tak by wróżki z motylimi skrzydłami latały, byłoby niezwykle niewygodne. Dlatego istoty te z pewnością nie latają.
Komentarze (10)
Przemek Kobel, 22 grudnia 2009, 12:11
Piękna strata czasu. A analizy energetycznej świecenia aureoli profesor jeszcze nie przeprowadził?
radsun, 22 grudnia 2009, 13:35
Lol. Już nie mają nad czym się zająć. Jak można prowadzić badania nad fikcyjnymi istotami w dodatku powiązanymi z magią itp?
Chodzić też nie potrafią bo po prostu nie istnieją.
Następny temat to pewnie o smokach, wampirach albo szkieletach
Revo, 22 grudnia 2009, 16:36
To było przy okazji mieczy świetlnych.
wilk, 23 grudnia 2009, 19:26
A ja myślę, że to ciekawe podejście do nauki, która przecież nie musi być nudna, od strony ludzkich wierzeń, przesądów, fantazji, choć podpadające nieco pod Ig Nobla.
mikroos, 23 grudnia 2009, 21:50
Wbrew pozorom, takie rozważania same w sobie wcale nie muszą być głupie. Pomyście o tym inaczej: na podstawie porównania budowy aniołka z obrazu i prawdziwego ptaka można by zrobić bardzo fajną pogadankę dla dzieciaków, żeby wyjaśnić im, co sprawia, że nawet jumbo jet jest w stanie latać.
Marek Nowakowski, 24 grudnia 2009, 00:12
Nie musieli przecież badać robić czy czas na to marnować. Taki tekst skrobnie licealista z nudów w tych czasch!
Alek, 24 grudnia 2009, 03:55
Anioły w filozofii średniowiecznej są istotami niematerialnymi, czyli czysto duchowymi - nie posiadają ciał.
Facet badał wizje artystyczne i wyszły mu "ciała aniołów" i postanowił analizować ich właściwości fizyczne .
Kto sfinansował te odkrycia? Podatnik?
Wesołych świąt
Mariusz Błoński, 24 grudnia 2009, 22:14
A wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby analiza wykazała, że anioły z obrazów mogłyby latać. Wówczas powstałoby pytanie o to, na ile nasi przodkowie rozumieli anatomię czy dlaczego wcześniej nie skonstruowano żadnych aparatów latających.
MrVocabulary (WhizzKid), 26 grudnia 2009, 16:46
Trudno przewidzieć odkrycia. Żeby takowych dokonać, trzeba eksplorować wszystkie możliwe ścieżki. Podobnie jak mikroos uważam, że to faktycznie dobry temat do pogadanki dla dzieciaków - nie dość, że o fizyce, to także o obrazowości dawnych i współczesnych wierzeń. Myślenie o takich rzeczach rozwija, no i nikt nie może powiedzieć: "ale tym to się nikt nie zajął". Szczególnie, że - jak przypuszczam - te badania nie były pracochłonne.
Inna sprawa, że wiele artykułów się pisze, aby mieć dorobek naukowy. Ja np. piszę teraz z kolegą artykuł o procesach myślowych podczas mówienia kontrastując dwa języki. Niby mało ważne, bo każdy mówić umie, ale na postawie tych badań dało się uprościć obcokrajowcom naukę odmiany w j. polskim. Nigdy nie wiadomo, do czego się takie badania przydadzą - może w jakimś nowym kinowym hicie anioł będzie "logiczniej" przedstawiony. Istotniejsze chyba jednak jest to, że nauka to na ogół dużo małych kroczków. Mam na komputerze chyba z 15 artykułów o odmianie przez przypadki, a nadal uczy się ich metodą z dwudziestolecia międzywojennego, bo nie bardzo dało radę się nowo pozyskaną wiedzę dotąd zastosować ;-)
k0mandos, 28 grudnia 2009, 22:33
To jest świetne w Stanach, że tam jeżeli chce się dostać pieniądze na badania, muszą one czemuś służyć. Ostatnio słyszałem zabawną historyjkę o pracy, w której to doktor badał w jaki sposób będzie płynął człowiek w basenie z zatkanymi uszami i zawiązanymi oczami 8)