Uczłowieczenie może być kosztowne
Ludzie wiedzą, że przedmioty, np. samochody czy komputery, są nieożywione, ale od czasu do czasu zachowują się, jakby tak nie było: zaczynają się kłócić z pecetem lub żywią cieplejsze uczucia w stosunku do swetra (i nie chodzi tu tylko o jego walory "grzewcze"). Okazuje się, że ze względy na skłonność do antropomorfizowania wystarczą przypadkowe nawet wskazówki, że produkt może być żywy, by konsumenci sprzeciwiali się wymienianiu go (Journal of Consumer Psychology).
Jesse Chandler, doktorant z University of Michigan, wykazał, że gdy ludzie zaczną myśleć o swoim samochodzie jak o czymś ożywionym, przestają dbać o to, jak sprawnie działa, kiedy mają zdecydować, czy go wymienić na nowszy model, czy nie.
Skoro nie zmieniamy przyjaciół, kiedy się zestarzeją i staną zrzędliwi, postępujemy podobnie, gdy mamy zastąpić "ożywione" produkty, które przestały działać, jak powinny.
Chandler i prof. Norbert Schwarz przeprowadzili dwa eksperymenty dotyczące wpływu antropomorficznych myśli na zamiar zastąpienia produktu. W pierwszym naukowcy poprosili niektórych ochotników, by opisali swoje samochody w terminologii technicznej (cichy, niezawodny itp.), a pozostałym polecono sporządzić opis z wykorzystaniem cech osobowości (sympatyczny, powściągliwy). Okazało się, że ludzie posługujący się cechami osobowości w mniejszym stopniu wyrażali potem chęć zastąpienia auta innym. Osoby posługujące się kategoriami technicznymi częściej chciały wymienić samochód gorszej jakości niż dobry, lecz zależność ta zanikała wśród wolontariuszy myślących o autach jak o człowieku.
W ramach drugiego eksperymentu panowie poprosili, aby badani wskazali kolor swojego samochodu na próbnikach barw, na których zamieszczono również ich nazwy. W zależności od scenariusza, kolor oznaczano jako ciepły lub chłodny, np. "letnie niebo" (ciepły) lub "śnieżny błękit" (chłodny). Okazało się, że nazwy kolorów prowadziły do znacznych różnic, ale tylko wtedy, gdy ochotnicy mieli myśleć o osobowości swoich aut.
Podobnie jak ludzie wolą innych ludzi, którzy podczas kontaktów wydają się ciepli, przyjaźni, od tych, którzy sprawiają wrażenie chłodnych, tak myśląc o osobowości auta, uczestnicy eksperymentu w mniejszym stopniu chcieli zamienić "ciepły" samochód niż "zimny". Dlatego właściciele niebieskich samochodów rzadziej deklarowali chęć wymiany auta, gdy jego kolor oznaczono jako "letnie niebo", a nie "śnieżny błękit".
Amerykanie opisują konsekwencje marketingowe swoich odkryć, wskazując m.in. na potencjał reklam ożywiających przedmioty nieożywione. Zaznaczają jednak, że zjawisko antropomorfizowania może zaszkodzić zarówno konsumentom, jak i producentom. Ci pierwsi będą się narażać na znaczne straty, nie mogąc się rozstać z ukochanym samochodem. Ci drudzy nie będą zaś mogli sprzedać produktu lepszego pod względem technicznym, jeśli konkurencja wyposaży swoją propozycję w przemawiające do wyobraźni cechy interpersonalne.
Komentarze (12)
lucky_one, 25 lutego 2010, 18:21
Poważnie ludzie potrafią mieć takie sentymenty względem sprzętu? Dla mnie to jest zupełnie niepoważne..
mikroos, 25 lutego 2010, 23:18
A nie odczuwasz przywiązania np. do własnego kubka? :> Bo o ile ja też nie przejmuję się wymianą sprzętu, o tyle kubki obdarzam (nie tylko ja zresztą - chyba większość ludzi tak ma) jakimś dziwnym przywiązaniem.
Piotrek, 26 lutego 2010, 12:13
A jak nie kubek to co innego tylko na tyle to spowszedniało, że robimy to nieświadomie. Śmiało można powiedzieć, że to zachowanie przejawia większość jak nie całość populacji na świecie i nie ma w tym nic nie normalnego.
lucky_one, 26 lutego 2010, 13:21
Znaczy tak... przywiązanie do kubka owszem, istnieje.. 'Mój kubek' itd.. Będę bardziej rozpaczał gdy się stłucze, niż inny..
Ale.. jeśli znajdę kubek który ma większą pojemność (okazuje się, że pół litra jednak też na długo nie wystarcza ), to szybko on stanie się 'moim kubkiem'
Nie wiem, może wyjdę na dziwaka.. ale jakoś nie przywiązuję się chyba aż tak do rzeczy..
Chociaż z drugiej strony.. na studiach segregator który kupiłem na pierwszy rok, trzymałem aż do 4-tego - był już w zasadzie cały rozwalony, dwukrotnie przechodził terapię taśmą klejącą.. i wymieniłem go dopiero, gdy dostałem drugi od przyjaciółki Bo na tamten już chyba nie mogła patrzeć A mi nie przeszkadzał - swoją rolę spełniał, czyli chronił papierki w środku A że do połowy urwała się okładka? Przecież nie będę nim grał w tenisa
No niech Wam będzie, może ja się też trochę przywiązuję Choć głównie robię to ze względu na parametry techniczne (każdy przedmiot jaki wybieram, musi przejść staranną selekcję; gdy go już mam, wiem że nic lepszego nie można dostać ).
Natsume, 27 lutego 2010, 11:02
W mojej rodzinie przyjęło się nazywać każdy nowy samochód. Są to imiona wymyślone, nie mamy żadnych Heńków itp.
Natomiast moja znajoma na nawyk nazywania wszystkiego; nazwała mp3, laptopa, mikrofalówkę, komórkę, oczywiście samochód.
Wyobraźcie sobie jak czasami mi się żali, że Stachu się psuje i chce go dać do naprawy
Piotrek, 28 lutego 2010, 13:33
Natsume
To może być niebezpieczne, przychodzi mi na mmyśl pewna sytuacja...
Kochanie, widziałaś gdzieś moją Anię?
Groteskowy, 28 lutego 2010, 22:49
lucky_one
Problem w tym, że parametry techniczne często niewiele znaczą. Cechy takie jak poręczność, swojskość, estetyczność itd. mają niewiele, albo zupełnie nic wspólnego z parametrami
Moim zdaniem to po prostu przejaw zdolności cieszenia się małymi rzeczami i kreowania własnego otoczenia. Jak to mówią - zacznij od tego, że się zaprzyjaźnisz z psem sąsiadów.
lucky_one, 1 marca 2010, 09:52
@ Groteskowy
No ja tutaj pod parametrami technicznymi rozumiałem również właśnie poręczność, ekonomiczność, design, czy nawet kolor który mi odpowiada. Może za mało to sprecyzowałem. W każdym razie chodziło mi o wszystkie czynniki, jakie są powtarzalne. Innymi mówiąc - jak dostanę drugi taki sam kubek, segregator czy cokolwiek innego, to będzie dla mnie najczęściej miał taką samą wartość jak ten 'stary' - nie będzie się dla mnie liczyło to, że stary mam 5 lat, albo że byłem z nim na pierwszym wykładzie, czy że trzymała go w rękach moja dziewczyna itp. Ważne będzie tylko, że ma odpowiednie wymiary, jakieś inne parametry, kolor który lubię.
A już nazywania rzeczy po imieniu w ogóle nie mam w zwyczaju
Jedynym wyjątkiem jest pluszowy miś, którego dostałem na 5-te urodziny od dziadka.. Ma imię, spałem z nim przez kilkanaście lat, i pewnie jeszcze nieraz będę z nim spał, jeśli obok nie będzie mojej dziewczyny Niedługo skończy 20-te urodziny - razem z moimi 25-tymi Ale jego nie traktuję pod kątem parametrów technicznych, tylko raczej pamiątki. A wiadomo że pamiątka posiada swą wartość właśnie dzięki okolicznościom, a nie swojej funkcjonalności
Douger, 2 marca 2010, 14:15
Człowiek jest więźniem tego co posiada. Dla mnie przywiązywanie się do przedmiotów jest niedorzeczne, no może poza moją gitarą...
Piotrek, 2 marca 2010, 16:32
Douger, 2 marca 2010, 16:40
No niestety, ale ostatnio przeczytałem o badaniach, z których wynikało, że: kobiety były w stanie zrezygnować z seksu na 1,5 roku, żeby zatrzymać swój ulubiony ciuszek. To znaczy, że nasz pogląd na postrzeganie dóbr materialnych uległ całkowitemu wypaczeniu.
Piotrek, 2 marca 2010, 19:37
Bardzo ciekawe wyniki badań, ponieważ pokazują, że kobieta jest w stanie zrezygnować z przyjemności tylko po to by rywalizować z innymi co się w większości przekłada na zabieganie o względy mężczyzn. W rezultacie powstaje błędne koło, które prowadzi donikąd.
Celowo podkreśliłem rywalizację by zaznaczyć iż moim przesłaniem nie jest myśl faceci pępkiem świata, gdzie ostatnie słowa w pierwszym zdaniu mogłyby poddać taką sugestię.