Antyszczepionkowcy – nieliczni, ale skuteczni. Mogą znakomicie utrudnić zakończenie pandemii
Specjaliści obawiają się, że ruchy antyszczepionkowe mogą znacząco utrudnić zakończenie pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Badania sieci społecznościowych wykazały, że antyszczepionkowców jest niewielu, jednak ich propaganda ma bardzo szeroki zasięg, a liczba ich zwolenników rośnie.
Obecnie nie wiadomo, jak wiele osób może odmówić zaszczepieniu się przeciwko COVID-19. Na całym świecie poparcie dla szczepionek jest wysokie. Jednak specjaliści badający ruchy antyszczepionkowe obawiają się, że w wyniku ich propagandy szczepionki odmówi na tyle dużo osób, iż uniemożliwi to osiągnięcie odporności stadnej. Jak zauważył Neil Johnson, fizyk z George Washington University, który bada taktykę antyszczepionkowców, wiele tych grup skupia się obecnie wyłącznie na COVID-19.
W ubiegłym tygodniu na YouTube pojawił się film wyprodukowany przez antyszczepionkowców, w którym padają tak absurdalne stwierdzenia, jak hasła o maseczkach aktywujących wirusa, o szczepionce, która zabije miliony czy też tezy, że we Włoszech liczba zgonów była tak duża, gdyż ludzie zostali zarażeni koronawirusem przez podawanie szczepionek przeciwgrypowych wyprodukowanych za pomocą linii komórkowej pochodzącej od psów. Materiał został już usunięty, jednak film miał ponad 8 milionów odsłon.
Z badań zespołu Johnsona wynika, że grupy antyszczepionkowców są niewielkie, ale wykorzystują efektywną strategię, a ich propaganda szeroko się rozpowszechnia. Jeszcze przed pojawieniem się SARS-CoV-2 Johnson i jego zespół stworzyli mapę profili antyszczepionkowców na Facebooku. Przeanalizowali ponad 1300 fanpage'ów obserwowanych przez około 85 milionów osób. Z analizy wynika, że takie profile prowadzone przez antyszczepionkowców mają zwykle mniej obserwujących, ale są bardziej liczne, niż profile zwolenników szczepionek. Ponadto antyszczepionkowe fanpage są częściej linkowane w dyskusjach na innych profilach na Facebooku, takich jak np. grupy rodziców, w których to grupach wiele osób nie ma ustalonych poglądów dotyczących szczepień. Z drugiej zaś strony profile zwolenników szczepień i profile naukowe dotyczące szczepionek są głównie linkowane na fanpage'ach, które znajdują się poza głównym polem bitwy o serca i umysły opinii publicznej.
Jak zaobserwował Johson, w 2019 roku podczas zwiększonej zachorowalności na odrę, facebookowe profile antyszczepionkowców były częściej linkowane niż profile ich przeciwników. Przeprowadzone przez zespół Johnsona ekstrapolacja obecnych trendów wykazała, że sprzeciw wobec szczepionek może w ciągu 10 lat dominować w sieciach społecznościowych.
Praca Johnsona wykazała, że zwolennicy szczepionek mówią do samych siebie, nie sięgają na zewnątrz i jedynie reagują na narrację wśród grup niezdecydowanych, mówi Heidi Larson, dyrektor Vaccine Confidence Project w London School of Hygiene and Tropical Medicine, która monitoruje społeczną postawę wobec szczepień.
Problem nie ogranicza się tylko do Facebooka. Na początku kwietnia grupa Johnsona opublikowała też wstępny artykuł z osobnych badań, dotyczących tym razem online'owych opinii na temat COVID-19. Wynika z nich, że w obliczu obecnej pandemii dochodzi do wzmocnienia międzyplatformowych więzi pomiędzy antyszczepionkowcami, a innymi zainteresowanymi tym tematem grupami, jak np. prawicowymi ekstremistami.
Bruce Gellin z Sabin Vaccine Institute mówi, że postawienie tamy antyszczepionkowej propagandzie będzie wymagało nie tylko zrozumienia więzi społecznościowych pomiędzy różnymi grupami, ale również sposobów, w jaki przekaz ten zyskuje popularność. Musimy zrozumieć co takiego jest w treści przekazu antyszczepionkowców, że ludzie chcą tego słuchać i dzielić się z innymi, stwierdza.
Już teraz można dać pewne odpowiedzi. Przekaz proszczepionkowców jest prosty – szczepionki działają i ratują życie. Natomiast antyszczepionkowcy mają znacznie bardziej zróżnicowane metody działania: od wzbudzania niepokoju o zdrowie dzieci, poprzez zalecanie alternatywnych terapii po łączenie szczepionek z teoriami spiskowymi. Dzięki temu ich narracja rozprzestrzenia się w większej liczbie miejsc niż narracja zwolenników szczepionek, mimo że grupy zwolenników są większe. Johnson mówi, że zjawisko takie jest podobne do tego, co wcześniej zauważył badając oddziaływanie grup rebeliantów w strefach konfliktów. Grupy takie bardzo często są w stanie głęboko penetrować istniejące sieci społecznościowe.
Heidi Larson zauważa też, że organizacje zwolenników szczepień nie słuchają obaw i pytań. Antyszczepionkowcy posługują się nie tylko strachem, ale apelują też do uczuć, np. pytając rodziców czy kochają swoje dzieci. Tymczasem grupy proszczepionkowe próbują po prostu zwiększyć wyszczepialność, co wywołuje wrażenie, że zależy im tylko na statystykach.
Komentarze (33)
Sławko, 14 maja 2020, 13:55
Powinniśmy wszyscy cieszyć się wolnością słowa, ale chyba powinno się uchwalić jeszcze przepisy, które wprowadzałyby jakąś odpowiedzialność za słowa, gdy te mogą poważnie szkodzić całemu społeczeństwu. Nie jestem przekonany o tym, aby od razu karać ludzi za głoszenie bredni, ale wydaje mi się, że przydałby się jakiś system ostrzeżeń, a kary nakładać dopiero, gdy ostrzeżenia nie pomagają. Problem w tym, kto ma uznawać, co jest brednią, a co prawdą? Mógłby to rozstrzygać sąd. Ale czy władze państwowe nie wykorzystywałyby tego do karania swoich przeciwników, zwłaszcza w krajach, w których sądy są podpowrządkowane władzy.
gooostaw, 14 maja 2020, 15:02
Chyba jednak wolę radzić sobie z negatywnymi skutkami wolności słowa, niż żyć w kraju, w którym władza może ukarać za gadanie głupot. Głupota jest szkodliwa. To prawda. Jednak jedyny sposób na głupotę to mądrość. Społeczeństwo musi zmądrzeć. Karanie za głupotę nie sprawi że będziemy mądrzejsi. Potrzebna jest długa i systematyczna praca u podstaw. Nie widzę tutaj żadnego łatwego i szybkiego rozwiązania. Jednak antyszczepionkowcy mi także podnoszą ciśnienie
Szkoda Mojego Czasu, 14 maja 2020, 15:06
Każda orientacja społeczna prędzej czy później infekowana jest przez ekstremistów i ludzi niepoczytalnych. W przytoczonym artykule mamy ewidentny przykład grupy schizo-paranoików. Ale takie sekciarskie grupy są wszędzie: od religii, przez politykę, po naukę. Ten ostatni przypadek doskonale dokumentuje zachowanie niemieckich, japońskich (a potem też amerykańskich) lekarzy z okresu II ww. albo zachowanie naukowców rozmarzonych nad zastosowaniem bomb termojądrowych, broni B i C. Broń B i C nie została wymyślona przez antyszczepionkowców lecz przez uznane autorytety naukowe. Ludzie to widzą i zastanawiają się czy w takiej sytuacji nauce można ufać.
To nie są gołosłowia, bo z nazwiska mógłbym wymienić np amerykańskich wirusologów/naukowców (będących równocześnie właścicielami firm farmaceutycznych), którzy równolegle pracowali nad szczepionkami i nad bronią biologiczną masowego rażenia. Nie zrobię tego z ostrożności procesowej, ale ich życiorysy są nawet na wikipedi. To świadczy o tym, że pokładanie zaufania w działalność firmy farmakologicznej jest nierozsądne.
Ci bardziej oczytani wiedza też co robił np irlandzki i np kanadyjski kościół z dziećmi z sierocińców - sprzedawano je setkami do eksperymentów medycznych. Tak jak dziś sprzedaje sie małpy. To są historie raptem sprzed stu lat. Sprawa stała się tak śmierdząca, że w ostatnim dziesięcioleciu irlandzki kościół złożył oficjalne przeprosiny. Tylko co z tego - te dzieci były torturowane/mordowane przez LEKARZY i zgodnie z wolą polityków. Ostatni przyklad torturowania dzieci (który mi się tu chce wspomnieć) to lata 50te i "doświadczenia aszkenazyjskie".
Ale co bystrzejsi może pamiętają, że m.in. USA eksperymentowało na więźniach i psychicznie chorych aż do lat 70tych.
A takie Chiny są na bieżąco oskarżane, że wykonują transplantacje w ciągu 2ch tygodni, podczas gdy na świecie czeka się na nie kilka lat. Drukują te organy?
...i tego ludzie się boją. Bo władza jak mówi, że weźmie, to weźmie, a jak mówi, że da to mówi.
Daniel O'Really, 14 maja 2020, 16:51
Popieram w 100%
Na pewno nie powinno się uchwalić takich przepisów. Wolność słowa jest najważniejsza. Do tego należałoby dodać powszechny dostęp do przejrzystej i niezależnej informacji na temat wszystkiego co istnieje na szeroko rozumianym rynku.
A ja część z nich rozumiem. Gdyby mojemu dziecku przypadł w udziale wyjątkowo paskudny NOP a korporacje farmaceutyczne migałyby się od odpowiedzialności, zrobiłbym co w mojej mocy, żeby nie spotkało to innych.
Szkoda Mojego Czasu, 14 maja 2020, 18:39
Wrzucę to tu, bo tytuł artykułu brzmi "Antyszczepionkowcy – nieliczni, ale skuteczni. Mogą znakomicie utrudnić zakończenie pandemii".
Wydaje się, że jest dokładnie odwrotnie: to rządy (w tym wypadku nasz ukochany) "Mogą znakomicie utrudnić zakończenie pandemii". Wyjaśnienie poniżej w linku:
https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-polsce,mz--nie-mozemy-dopuscic--by-badania-komercyjne-zdominowaly-rynek--helsinska-fundacja-praw-czlowieka--to-reczna-kontrola-nad-liczba-testowanych-osob,artykul,56309218.html?utm_source=www.medonet.pl_viasg_medonet&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2
Leniwym lub nie mającym czasu wyjaśnię za artem:
HFPC zwróciła uwagę, że projekt rozporządzenia znacząco ogranicza laboratoriom diagnostycznym możliwość wykonywania testów diagnostycznych finansowanych ze środków innych niż te należące do Narodowego Funduszu Zdrowia, Funduszu Przeciwdziałania COVID‑19, czy środków pochodzących z budżetu państwa.
Zgodnie z jego proponowanym brzmieniem badania tego rodzaju będą mogły stanowić jedynie 30 proc. wszystkich badań wykonywanych w danym laboratorium.
„Bezpośrednio uderzy to w instytucje prewencyjnie badające swoich pracowników. Szpitale czy gminy prowadzące żłobki będą miały utrudnioną możliwość zlecenia testów w kierunku nosicielstwa wirusa SARS-CoV-2. Trudno w takich warunkach odmrażać gospodarkę” – tłumaczy Marcin Wolny, prawnik HFPC.
HFPC wyraziła wątpliwość, czy takie ograniczenie działalności gospodarczej, pozostaje w zgodzie z regulacją art. 22 i 31 ust. 3 Konstytucji. Zgodnie z ich treścią wolność działalności gospodarczej może być ograniczona jedynie z powodu ważnego interesu publicznego, gdy jest to konieczne w demokratycznym państwie prawnym. Dodatkowo przepisy te wymagają, aby do ograniczenia wolności gospodarczej dochodziło w formie ustawy.
Tak więc - co jasno widać - rząd stara sie jak może, by epidemia nie została opanowana. Laboratorium (prywatne) nie będzie miało prawa testować "osoby z ulicy" - a tym samym rząd doprowadza poprzez zaniechanie - do rozprzestrzeniania się wirusa.
Porównajmy teraz moc sprawczą antyszczepionkowców (to ok 1% społeczeństwa) ze skutkami zakazu testowania ludności.
...kowal zabił, cygana powiesili?
Daniel O'Really, 14 maja 2020, 19:28
Nie jest dokładnie odwrotnie. Jedno drugiemu nie przeczy, zarówno antyszczepionkowcy jak i niezdarne działania rządu, mogą utrudnić walkę z pandemią. Szczegół, że list z wątpliwościami wobec PROJEKTU rozporządzenia został wysłany przez HSPC 13 maja (czyli dokładnie dzień po dacie, do której należało wysyłać wątpliwości i propozycje do projektu):https://www.gov.pl/web/zdrowie/rozporzadzenie-ministra-zdrowia-w-sprawie-standardu-organizacyjnego-laboratorium-covid, a "GW" pisała o tym liście już następnego dnia po wysłaniu.
Żeby było jasne, mi też nie podoba się pomysł ograniczania swobody działalności gospodarczej w tak znacznym stopniu, spokojnie można by było wykreślić § 3 punkt 2. ( Badania finansowane ze środków innych niż środki, o których mowa w ust. 1, nie mogą
stanowić więcej niż 30% ogółu badań wykonywanych w ramach diagnostyki zakażenia
wirusem SARS-CoV-2 w danym laboratorium COVID. Naruszenie tego postanowienia
skutkuje wykreśleniem z urzędu z wykazu, o którym mowa w § 1. Do ponownego wpisu do
tego wykazu stosuje się przepisy § 2 ust. 2.)
bez szkody dla celu rozporządzenia. I tak narzuca ono już dużo nieodpłatnych obowiązków na prywatne placówki.
A jeśli chodzi o szczepienia przeciw COVID-19, ja też nie będę pierwszy w kolejce. Poczekam, aż wystarczająco dużo ludzi się zaszczepi, żeby sprawdzić, czy ta szczepionka nie jest gorsza od choroby, przed którą ma chronić (pośpiech w przygotowaniu nie wróży najlepiej).
Szkoda Mojego Czasu, 14 maja 2020, 21:15
Pozwolę sobie na zdanie odrębne. Antyszczepionkowcy to ok 1% populacji. Aby ten ruch mógł czemukolwiek zagrozić, to musiałoby ich być 15-20x tyle. Widzimy więc (po skali ataków na tą grupę w mediach), że ktoś zwyczajnie pismakom płaci za wystawianie "kozła ofarnego" na cel opinii publicznej, gdyż ani naukowo/wakcynologicznie, ani politycznie ta grupa nie stanowi problemu. Przytoczony w ww. artykule naukowiec (?) Johnson wyraźnie poluje na czarownice - twierdzi np, że ten ruch używa metod, które wymykają sie obserwacji naukowej i kontroli. To manipulacja 'in minus'. Równocześnie twierdzi, że proszczepionkowcy nie używaja "takich metod" (czyli są "uczciwi") - to znów manipulacja 'in plus', bo portale typu onet roją się od ataków na tą grupę. Czasami te ataki są żenujące.
Odnośnie meritum Twojego wpisu: rząd ma suto opłacanych ekspertów i nie musi czekać na HSPC, by wiedzieć co robi. Jeśli więc 'daje d.py' to ma w tym cel. I tym celem wydaje sie ograniczanie danych o zachorowaniach (fałszowanie obrazu sytuacji). Oczywiście HSPC+GW mogą mieć cel polityczny, ale to i tak nie zmienia faktu, że rząd - tak piszac rozporządzenie - z premedytacją chce ukrywać dane. Bo nie sposób dać wiary w tłumaczenia, którymi to tłumaczy.
Podsumowując: jasno widać, że ktoś usiłuje utwierdzić masy w mniemaniu, że 1% społeczeństwa ma wpływ na odporność stadną, podczas gdy wiadomo, że ten próg to 10-20%.
I mówienie o odrze też tu nic nie zmieni, bo jej wyszczepialność w Niemczech zawsze była niska, a epidemii nie było. Problem zaistniał dopiero, gdy do nas zjechali Ukraińcy, a do nich kolorowi. Nie wiem, czy pamiętasz, ale rzad starannie ukrywał, że ogniska odry są zawleczone z Ukrainy; równocześnie media szczuły na lokalnych antyszczepionkowych.
O podwójnych fuchach konsultantów ds szczepień (w rządzie i w koncernach) też można sporo napisać.
Dlatego uważam, że mamy tu do czynienia z nagonką, a nie nauką.
Rowerowiec, 14 maja 2020, 21:15
Jeśli szczepionka okaże się groźna dla kogoś, to znaczy że sama choroba to wyrok ciężkiego przebiegu lub śmierci. Bo choroba to tak jak test. Jeśli np. jesteś w stanie przebiec maraton, to pewnie z trudem ale przebiegniesz ultramaraton. Jeśli natomiast masz problemy z wejściem po schodach, to ultramaraton Cię zabije. Szczepionka ma zrobić tak, byś przebiegł maraton podczas gdy masz problemy z wejściem po schodach. A kto nie ma problemów, ten z łatwością przebiegnie ultramaraton. Wyobraź sobie teraz że nie wiesz co to schody i nie wiesz co to maraton. Co wybierasz? Wolisz myśleć że masz kondycję na maraton, czy podejrzewać że tylko schody? Analogicznie jest z odpornością. Nie wiesz dopóki nie zachorujesz. Dlatego szczepionka ma podnieść stan do chociaż tego maratonu, bo może masz możliwość pokonania tylko schodów...
haihaharir, 14 maja 2020, 21:17
Większych bredni nie da się już wymyślić jak argumenty proszczepionkowych oszołomów, że nieszczepieni zagrażają szczepionym w jakikolwiek sposób, powinniście się zastanowić nad skutecznością waszych szczepionek, skoro obawiacie się że zarazicie się od nieszczepionych, totalny brak logiki. Szczepionka jeżeli jest skuteczna powinna wam dać odporność ,a jeżeli nie daje znaczy że ktoś was oszukuje. Życzę zdrowego rozsądku oraz logiki i radzę dobrze zapoznać się ze składem substancji którą z radością pozwolicie sobie wstrzyknąć by rozwaliła wasz naturalny układ odpornościowy.
Szkoda Mojego Czasu, 14 maja 2020, 21:42
Bardzo upraszczasz i trywializujesz, gdyż jest wiele typów szczepionek, a ich mechanizmy działania są krańcowo odmienne.
Szczepionka nie jest po to, by słaby stał się mocny. To nie jest tonik wzmacniający rozwój Twojej odporności - to jest mechanizm pompowania odporności ponad granice rozsądku. W naturze masz nikłe szanse na załapanie dowolnego z tych patogenów i Twoja odporność naturalna ma szanse pracować w homeostazie. Po wstrzyknięciu kilkudziesięciu szczepionek jesteś przeodporniony w stosunku do stanu naturalnego. Posiadasz zbyt dużo zbędnych antyciał (a wstrzykniętych Ci adjuwantów to już nie liczę) - to tak, jakby kazdy z nas miał być kulturystą i musiał zjadać 30 jaj dziennie, bo minister kazał. Nadmiar antyciał to jak lanie hydrazyny do baku fiacika.
Mówimy o wzmocnieniu odporności, ale to jest "umowa" o charakterze statystycznym, bo szczepienie służy 'odporności populacyjnej', a nie jednostkowej.
Kolejny problem, którego nie dotykasz to adjuwanty i składniki technologii. Np niektóre szczepionki są hodowane na kurzych embrionach lub białku. Zastanowiłeś się kiedyś skąd taki olbrzymi przyrost uczuleń np na kurze białko w ostatnim półwieczu?
Zostawmy to, gdyż to temat rzeka.
Daniel O'Really, 14 maja 2020, 22:18
Oczywiście możesz mieć odmienne zdanie, jednak nie jest ono spójne z danymi. Mimo, że ruch antyszczepionkowy jest nieliczny to przyczynił się do 13-krotnego spadku zaszczepień wśród dzieci i nastolatków w przeciągu dekady (https://fakty.interia.pl/polska/news-przeglad-antyszczepionkowcy-wciaz-w-natarciu,nId,4305885), czyli ich wpływ na społeczeństwo jest spory.
Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że to zdanie to czysta manipulacja i nikt nie twierdzi, że ruch antyszczepionkowy przez samą swoją liczbę, bezpośrednio ma wpływ na odporność stadną.
Ja bym tu raczej upatrywał próbę stworzenia nowego hasła, którym można "zgasić" oponenta, bez konieczności podawania samemu solidnych kontrargumentów, podobnego jak "rasista", "homofob", "teoria spiskowa", "pseudonauka", czy z drugiej strony "lewak".
Dane? Linki? Cokolwiek? Powodów może być wiele, zanieczyszczenie powietrza, sterylizacja życia (w znaczeniu braku styczności z patogenami), środki chemiczne stosowane w rolnictwie, środki chemiczne stosowane w branży spożywczej, plastik, wzrost liczby urodzin przez cesarskie cięcie, wymieniać można bez końca. Bez danych każda teoria jest równie prawdopodobna.
Szkoda Mojego Czasu, 14 maja 2020, 23:28
1. w PL rocznie wyszczepia się 97% dzieci (piszę to z pamięci). To oznacza 3% nieszczepionych (też z przyczyn medycznych). Jeśli np. z 10ciu zrobimy 130tu, to mamy 13 krotny wzrost. Robi wrażenie, ale to manipulacja.
2. to przez co ma wpływ?
3. coś mi się zdaje, że o mechanizmach immunologicznych nie pogadamy :-) Nieszkodzi, ja dla przykładu nie mam pojęcia o pilotowaniu jumbo.
peceed, 15 maja 2020, 00:00
Manipulacja. 13 krotny wzrost ilości niezaszczepionych to coś innego niż 13 krotny spadek zaszczepionych.
Bulshit. Istnieje coś takiego jak dotychczasowy stan wiedzy który pozwala wartościować prawdopodobieństwo każdej nowej teorii. Teoria musi się zgadzać z tym co już wiadomo, a wiadomo bardzo wiele. Byłoby skrajnie dziwne gdyby wzrost uczuleń nie był związany ze szczepionkami. Bo jajka w każdej formie ludzie spożywają od bardzo dawna, również na surowo.
Bardzo niepokoją mnie szczepionki oparte na DNA. Każda tkanka która je wchłonie i dokona ekspresji zostanie zaatakowana.
Sławko, 15 maja 2020, 00:59
Tyle że ja nie bez powodów mam wątpliwości. Karanie za głupotę jako taką oczywiście nie wchodzi w grę, ale gdy ta głupota zaczyna szkodzić innym, albo wręcz doprowadza do czyjeś śmierci, to niestety, ale byłbym za jakimś rozwiązaniem, które by temu przeciwdziałało. Sam dostęp do przejrzystej i niezależnej informacji oczywiście jest bardzo ważny, ale nie wystarczy. Potrzebna jest szeroko zakrojona rzetelna edukacja, a ta u nas coraz bardziej kuleje. Zastanawiam się nawet, czy nie jest to celowe działanie rządu, bo głupim społeczeństwem łatwiej jest sterować i manipulować.
peceed, 15 maja 2020, 01:11
A jaki jest poziom referencyjny, tzn. co uważamy za 0?
Bo ja tu widzę co najwyżej brak pomocy innym. Stanem naturalnym jest brak szczepień, tutaj ktoś wymaga od ludzi czegoś, na co nie mają ochoty aby skorzystał ktoś inny.
ex nihilo, 15 maja 2020, 03:41
I stanem naturalnym jest gruźlica, polio czy ospa. Szczepienia okazały się skuteczne, w wielu regionach świata te i niektóre inne choroby zostały praktycznie wyeliminowane.- pdp zarażenia jest niewielkie nawet dla nieszczepionych. Ale jeśli szczepień nie będzie, powróci stan naturalny. Czyli antyszczepionkowcy próbują pasożytować na szczepionkowcach... No i tyle.
peceed, 15 maja 2020, 03:51
Bez jaj. Żaden szczepiony nie poczuje się gorzej z tego powodu
Problem ze szczepionkami jest taki, że nie są neutralne dla zdrowia, wbrew propagandzie.
Trzeba balansować ryzyko do korzyści. COVID-19 jest na granicy.
Według mnie korzystając z okazji postanowiono dowalić antyszczepionkowcom i tyle, korzystając z korzystnego klimatu.
Felipesku, 15 maja 2020, 09:17
Czy pomoże mi ktoś zrozumieć na przykładzie jak jedna osoba nieszczepiona może zagrażać milionowi osób zaszczepionych? Teraz przypuśćmy ze ta jedna nieszczepiona osoba choruje... co z tego wynika skoro reszta jest szczepiona?
Sławko, 15 maja 2020, 10:21
To chyba nie jest trudne do wyobrażenia? Jedna osoba nieszczepiona wśród zaszczepionych raczej nie stanowi zagrożenia. Zagrożenie polega na tym, że ta nieszczepiona osoba zachęca innych do nieszczepienia np. swoich dzieci (nowo narodzonych). Efekt jest taki, że za chwilę masz setki i tysiące młodych osób niezaszczepionych, którzy po zachorowaniu (zarażeniu przez tego jednego antyszczepionkowca) będą zarażać innych niezaszczepionych i biegać po szpitalach szukając pomocy. Tyle, że ta pomoc nie zawsze jest możliwa. Zobacz sobie np. wściekliznę. Gdy wystąpią objawy, jest już za późno - 100% śmiertelności!
Z drugiej strony ta jedna niezaszczepiona osoba może być potencjalnie nosicielem wirusa, co sprawia, że wszystkie nowo narodzone osoby trzeba szczepić (to są ogromne koszty), aby je chronić przed tym jednym antyszczepionkowcem. Tymczasem gdyby i ta osoba była zaszczepiona, można byłoby z czasem wyeliminować wirusa i zakończyć szczepienia, tak jak stało się to w przypadku wirusa ospy prawdziwej. Paradoksalnie, gdyby nie antyszczepionkowcy, możliwe, że dałoby się wyeliminować więcej szczepień.
Daniel O'Really, 15 maja 2020, 11:01
Pamięć cię niestety zawodzi, ale jeśli chodzi o manipulację - jesteśmy kwita Dane jednak, mimo że jeszcze nie zatrważające, są co najmniej niepokojące. Tutaj masz statystyki zaszczepień i zachorowalności oraz liczba uchyleń szczepień w kolejnych latach:
https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/zdrowie/zdrowie/szczepienia-ochronne-dzieci-i-mlodziezy,19,1.html
https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/zdrowie/zdrowie/zachorowania-na-niektore-choroby-zakazne,20,1.html
https://szczepienia.pzh.gov.pl/faq/jaka-jest-liczba-uchylen-szczepien-obowiazkowych/
Wzrost liczby zachorowań na odrę jest wyraźny, liczba uchyleń rośnie. W odniesieniu do niektórych chorób już jesteśmy poniżej bezpiecznej granicy a sytuacja się nie poprawia.
@Sławko ładnie to wyjaśnił, więc już nie będę powtarzał.
Łatwo jest ustawić się na piedestale zza bezpiecznej ściany monitora. Weź pod uwagę, że nie mam pojęcia jakie i czy masz kwalifikacje do autorytarnego wypowiadania się na dowolny tu poruszany temat, więc wybacz jeśli nie traktuję twoich słów jak prawdę objawioną i grzecznie proszę o poparcie ich jakimiś danymi, linkami do badań itd. Być może jesteś profesorem nauk medycznych, specjalizujesz się w immunologii i poziom dyskusji tutaj prowadzonej przypomina ci odległe początki raczkowania twoich zainteresowań, ale bądź tak miły, zejdź z cokołu i uchyl rąbka swojej głębokiej wiedzy, przez nakierowanie mnie niegodnego na źródła potwierdzające twoje tezy.
A dotychczasowy stan wiedzy, to zbiór danych, więc zdanie "Bez danych każda teoria jest równie prawdopodobna" nadal jest prawdziwe.
Sam sobie odpowiedziałeś na swoje wątpliwości i ja ten wniosek całkowicie popieram. Wprowadzanie przepisów ograniczających w jakikolwiek sposób wolność słowa, zamiast odpowiedniej edukacji to leczenie kataru przy pomocy gilotyny (głowa obcięta = kataru nie ma). I nie, nie przesadzam. Tylko możliwość swobodnego dyskutowania idei (nawet wydających się głupimi czy niebezpiecznymi) pozwala na postęp, nie tylko technologiczny, ale też a może przede wszystkim etyczny. I tak daleko nam do ideału (obraza głowy państwa, obraza uczuć religijnych), więc jeśli już, to trzeba znosić obecne ograniczenia, zamiast dodawać nowych.
peceed, 15 maja 2020, 14:24
Prawdziwość zdań zależy od modelu semantycznego w ramach którego są ewaluowane, każdy ma inny (w matematyce mamy systemy formalne i jak długo matematycy nie odbiegają od ścisłych formalnych wypowiedzi zgrzytów nie ma. Ale przy nowoczesnej matematyce formalizacja jest totalnie niepraktyczne i zaczynają się nieporozumienia, ostatnio głośno jest o abc).
W rzeczywistości nie mamy takiego komfortu jak bezwzględna prawdziwość i możemy jedynie mówić o prawdopodobieństwach, które czasami mogą świetnie aproksymować prawdę lub fałsz.
To kolega jeszcze traktuje jakiekolwiek słowa jako prawdę objawioną?
To tak nie działa, ludzie wyrabiają sobie poglądy przez całe życie na podstawie ogromnej ilości źródeł na podstawie których zbudowany jest model rzeczywistości.
Takie prośby są bardzo naiwne: nie działają wobec bardzo sprawnych umysłów. Chodzi o to, że jeśli mózg działa sprawnie to 500 niezależnych przesłanek 51:49 jest znacznie lepsze niż 3 5-sigma wyrażane w postaci zdań o które kolega prosi (i 5-sigma to akt wiary wynikający z publikacji w renomowanym czasopiśmie lub pochodzenia od autorytetu, a zależność jest mocno gramatyczna).
Tymczasem owe 51:49 wynikają z wewnętrznej ewaluacji, narzucenia warunku konsysteności na dane, inaczej - posiadania spójnej bayesowskiej wizji świata. (Powyżej pewnego poziomu nie ma znaczenia KTO coś powiedział, czy mędrzec czy dziecko, liczy się CO ktoś powiedział, ważność jest oceniana na podstawie konsystencji z dotychczasową wiedzą a zdania traktuje się nie jako nowe okruchy wiedzy a jako lepsze teoria do uporządkowania już znanych faktów.)
Te różne zakresy możliwości mózgu nazywane są inaczej, intuicja a wiedza, ale są fundamentalnie tym samym. Im ktoś ma większy horyzont asocyjacyjny i większą precyzję neuronalną tym bardziej jego myślenie przypomina intuicję niż wnioskowanie formalne. Ludzie z różnymi deficytami mogą skłaniać się do preferowania określonych podejść (klasyczni ścisłowcy/humaniści) ale są ludzie u których wszystko funkcjonuje dobrze i zawsze wykorzystują najlepsze podejście do rozwiązywania problemów, pomiędzy tymi poziomami nie ma sprzeczności.
Mózg też w miarę rozwoju i uczenia tworzy coraz lepsze abstrakcje (niejako warstwami) przez co wyróżnia się dosyć sztucznie (gdy granica jest płynna) etapy rozwoju umysłu, najwyższy poziom to alegoryczny. Nie wyklucza to braku precyzji w myśleniu, Banach w klasyfikacji matematyków nazywał to widzeniem analogii pomiędzy analogiami (jednostki o sprawniejszych mózgach osiągają ten kolejne etapy rozwoju wcześniej).
Przede wszystkim nie ma rzeczowej dyskusji również ze stron środowisk lekarskich, jest tylko nachalna propaganda.
A trzeba sprawiać sprawę uczciwie - szczepionki mogą mieć efekty uboczne, ale są one statystycznie mniejsze niż efekty uboczne.
To takie kasyno w którym to klienci więcej wygrywają. Jakiekolwiek próby rozgrywania i urabiania ludzi kończą się w dłuższej perspektywie czasu źle.
Wystarczy podać dane - ile osób chorowało dawniej na określone choroby, jaka była śmiertelność i powikłania.
dexx, 15 maja 2020, 14:27
Pytania na temat negatywnych skutków szczepień trzeba zadawać ale głupota jest bezpośrednie powiązanie ilości szczepień z jakąkolwiek chorobą. Stawianie tezy, że przez szczepienia rośnie ilość osób uczulonych na kurze białko bez szeroko zakrojonych badań jest głupie i niedopowiedziane.
Dzięki szczepieniom i poprawie sytuacji ekonomicznej śmiertelność szczególnie dzieci z roku na rok spada:
Jeszcze pól wieku temu wstrząs anafilaktyczny zabijał pewnie sporo dzieci w pierwszych latach życia, a bardzo duzo ludzi nawet nie wiedziało co to alergia. Obecnie sama świadomość tego że coś takiego jak alergia istnieje oraz tanie testy zawyżają statystki.
Bardzo często osoby z tak zwanego ruchu antyszepionkowego porażają niekonsekwencją i wybiórczym traktowaniem tematów. Na przekład jedna z znajomych która nie szczepi swojej dwójki dzieci dla ich dobra, a jednocześnie nie karmiła ich piersią "bo od tego cycki brzydko wyglądają".
Dla obu dużych tematów które się pojawiły w tym wątku czyli wolności słowa jak i sczepień jest to samo lekarstwo - dobra, powszechna edukacja która uczy wyszukiwania i weryfikacji informacji. Ważne jest żeby uczyć co to jest metoda naukowa i że jeden artykuł lub jedna opinia to nie prawda objawiona.
peceed, 15 maja 2020, 14:35
Google scholar search i dobre słowa kluczowe, zwłaszcza filtrujące. Przeczytanie i analiza strony abstraktów to kilka - kilkanaście sekund. Ale niech komuś zajmie to minutę, wciąż można w ciągu godziny mieć 60 wartościowych cykli.
Wikipedia - źródła.
Albo uprawiamy naukę albo politykę. Z punktu widzenia nauki tezy są prawdziwe lub nie.
Każdy ma prawo do swoich priorytetów.
Daniel O'Really, 15 maja 2020, 15:31
@peceed Wprawdzie moje słowa "bądź tak miły, zejdź z cokołu..." nie były skierowane do ciebie, tylko do @Jarosław Bakalarz, co wydaje mi się jasno wynikało z poprzedzającego je cytatu, ale skoro waść się ująłeś za kolegą: Zgadzam się z tobą co do stopnia złożoności powstawania światopoglądu, gromadzenia i przetwarzania informacji, natomiast mi chodziło o źródła potwierdzające konkretne tezy kolegi Jarosława. Nie musi mi więc wyłuszczać całej swojej skomplikowanej sieci skojarzeń a podać link do choćby jednego badania potwierdzającego związek przyczynowo-skutkowy szczepień z wzrostem liczby alergii na białko kurzego jaja. Nie zgadzam się z tobą za to jeśli chodzi o intuicję. Intuicja jest równie pewnym źródłem poznania jak wiara. Być może istnieją geniusze, których intuicja nigdy nie zawodzi, gdyż ich mózgi działają z taką szybkością, że do świadomości docierają jedynie wnioski a nie ciąg połączeń faktów, ale nawet ich intuicje trzeba potwierdzić doświadczalnie, jednym słowem sprawdzić czy nie są np. objawem schizofrenii.
Ja uważam, że bez względu na poziom liczy się co zostało powiedziane, a nie kto to powiedział.
Z tym zdaniem mogę się po części zgodzić. Większość artykułów na ten temat nie podaje nawet źródeł statystyk, z których korzysta. Samemu trzeba się naszukać, a nie każdy ma czas.
Uważam też, że w środowisku lekarskim i farmaceutycznym dosyć powszechna jest pycha i przeświadczenie o własnej nadinteligencji ( nie obce również chyba tobie). Z tego przeświadczenia z kolei wynika niechęć do dzielenia się wiedzą z resztą społeczeństwa, na zasadzie " i tak nie pojmą", "za długo by tłumaczyć".
Ok, należało mi się. Też zdarza mi się czepiać słówek nie przyznając autorowi prawa do licentia poetica. Teraz wiem, jak to drażni i postaram się już tak nie robić.