Powstało najdoskonalsze zdjęcie atomów. To limit obrazowania?
W 2018 roku naukowcy z Cornell University zbudowali wysoko wydajny wykrywacz, połączyli go z ptychografią, specjalną metodą obrazowania mikroskopowego i ustanowili światowy rekord obrazowania, uzyskując trzykrotnie większą rozdzielczość obrazu niż najlepsze mikroskopy elektronowe. Teraz ten sam zespół pobił swój własny rekord, dwukrotnie poprawiając rozdzielczość obrazu.
Uzyskano niezwykle wyraźny obraz, a jedyne rozmazane elementy pochodzą od zmian termicznych samych atomów. To nie jest po prostu nowy rekord. Wkroczyliśmy w obszar ostatecznych limitów rozdzielczości. Możemy teraz w bardzo prosty sposób wskazać, gdzie znajdują się atomy. To zaś otwiera całkiem nowe możliwości pomiaru, o których marzyliśmy od dawna. Rozwiązaliśmy też poważny problem, który Hans Bethe zauważył w 1928 roku, poradziliśmy sobie z rozpraszaniem promienia w próbce, mówi Muller.
Dzięki nowym algorytmom jesteśmy teraz w stanie skorygować wszelkie rozmazane kształty do tego stopnia, że największy rozmazany obszar, jaki otrzymujemy wynika z faktu, że same atomy się poruszają, dodaje uczony. Niewykluczone, że obraz można jeszcze poprawić, używając cięższych atomów, które mniej się poruszają, lub też schładzając próbkę. Jednak nawet w temperaturze zera absolutnego w atomach wciąż będzie dochodziło do fluktuacji kwantowych, zatem poprawa nie będzie szczególnie duża w porównaniu z już uzyskanym obrazem.
Najnowsze osiągnięcie naukowców z Cornell University oznacza, że specjaliści będą mogli zlokalizować indywidualne atomy w przestrzeni trójwymiarowej, co nie było możliwe za pomocą dotychczasowych metod. Możliwe będzie tez znalezienie zanieczyszczeń atomowych w różnych materiałach, co przełoży się na stworzenie doskonalszych półprzewodników, katalizatorów czy materiałów wykorzystywanych do budowy komputerów kwantowych. Możliwe będzie też analizowanie atomów na styku dwóch różnych połączonych materiałów.
Bardzo ważnym elementem pracy jest fakt, że nową metodę można też wykorzystać do analizowania próbek biologicznych, a nawet połączeń pomiędzy synapsami w mózgu.
Zastosowana metoda jest czasochłonna i wymaga dostępu do dużych mocy obliczeniowych, jednak w przyszłości dzięki potężniejszym komputerom, metodom maszynowego uczenia i szybszym czujnikom stanie się tańsza i łatwiej dostępna.
Komentarze (11)
Jarek Duda, 24 maja 2021, 19:49
Trochę w innym ustawieniu, ale np. 2009: Imaging the atomic orbitals of carbon atomic chains with field-emission electron microscopy, I. M. Mikhailovskij, E. V. Sadanov, T. I. Mazilova, V. A. Ksenofontov, O. A. Velicodnaja (Phys. Rev. B, 2009)
ps. A najciekawsze jest to że już eksperymentalnie wchodzą w dynamikę elektronów za zjawiskami atomowymi, molekularnymi w nowej dziedzinie: attosecond chronoscopy zapoczątkowanej ~2010.
~1000 cytowań 2010 Science "Delay in photoemission": https://scholar.google.pl/scholar?cites=15193546925951882986&as_sdt=2005&sciodt=0,5&hl=en
Np. 2020 "Probing molecular environment through photoemission delays" https://www.nature.com/articles/s41567-020-0887-8
ps2. Te niesamowite zdjęcia orbitali z 2009 przypuszczam że są pomijane ponieważ to jest grupa z Ukrainy - niestety media są dość zdominowane przez "amerykańskich naukowców".
Mariusz Błoński, 25 maja 2021, 11:32
Problem może być nie w mediach, a w samych naukowcach. Amerykanie opowiadają o tym, co robią, chwalą się, są pomocni. Z innymi już gorzej.
Gdy np. piszemy do Amerykanów z prośbą o jakąś dodatkową informację, zdjęcie itp. itd. to odpowiedź dostajemy zawsze i szybko. I to niezależnie od tego, czy napisaliśmy do nikomu nieznanego naukowca z prowincjonalnego uniwerku, czy do noblisty z Harvarda. I jedni i drudzy odpowiadają, dziękują za zainteresowanie ich pracą, jeśli sami nie mają tego, o co prosimy, przekierowują nasze listy do odpowiednich osób itp. itd.
Natomiast polscy naukowcy najczęściej nie odpowiadają. Oni rozmawiają tylko z największymi polskimi mediami i tylko im wysyłają informacje nt. swojej pracy.
Jarek Duda, 25 maja 2021, 11:49
Oczywiście problem jest znacznie większy i bardziej skomplikowany, jak nacisk na popularyzację/promowanie nauki, środki na to ... w Polsce nacisk jest praktycznie wyłącznie na punktologię, więc akademicy skupiają się na podobnych łatwo publikowanych artykułach w modnych tematykach (czyli pewnie: zapoczątkowanych przez Amerykanów).
W każdym razie myślę że to obrazowanie orbitali z 2009 byłoby by znacznie popularniejsze, tysiące cytowań (widzę że jest tylko 35) - gdyby było z USA a nie Ukrainy.
Rowerowiec, 25 maja 2021, 20:07
Atomy jak małe galaktyki...
Czy w ogóle narodowość ma wpływ na cokolwiek? Przecież wystarczy spojrzeć na nazwiska naukowców z USA i dowiadujemy się że to mieszanka ludzi z całego świata. Tam pieniądze na badania są i będą, więc oni są pewni siebie i mogą dzielić się swoimi wynikami. Naukowcy gorzej finansowani lub wręcz biedni, nie mają takiego entuzjazmu i nie dziwię się że nie chcą się dzielić wynikami badań które bardzo ciężko zdobyli, bo ledwo pieniędzy wystarczyło.
Mariusz Błoński, 25 maja 2021, 22:14
Jeśli się nie będą dzielili, to nie będzie pieniędzy. To nie kwestia braku pieniędzy, a kultury.
Jarek Duda, 26 maja 2021, 06:19
Kluczowe jest z którego kraju, jak prestiżowy i bogaty jest uniwersytet, które oczywiście w USA są wypełnione imigrantami.
Na przykład co w informatyce można zrobić większego niż wymienić to jak wszyscy zapisują informację? Gdyby to zrobił Amerykanin to pewnie stos nagród, gwiazda mediów (chociażby zachodnia Europa jak https://en.wikipedia.org/wiki/Ingrid_Daubechies) ... a gdy Polak to media raczą zauważyć dopiero przy skandalu z Amerykańską korporacją kropka.
Niestety "soft power" jest kluczowe też w kształtowaniu nauki, jej trendów ...
Antylogik, 26 maja 2021, 12:50
Być może jednak to też kwestia pieniędzy. Powiedzmy, że państwo A i B przyznają jakąś dotację swojej instytucji naukowej. Państwo A przyznaje minimum uznając, że reszta lepiej przyda się gdzie indziej. Państwo B uznaje, że na naukę nie można żałować, więc daje powyżej minimum, dzięki czemu instytucja może zatrudnić dodatkowego pracownika, którego głównym zadaniem będzie sprawdzanie poczty, odpowiadanie na pytania itp. Taki pracownik nie jest niezbędny, ale z punktu widzenia reputacji jest przydatny. W ten sposób państwo A ma mniejszą reputację niż B, co oczywiście działa jak samonapędzający się mechanizm - gdyż wzmacnia się to na przyszłość, a także samosprzężenie zwrotne - ci B są traktowani poważniej, a wtedy częściej następuje wymiana korespondencji, wyszukiwarki internetowe wyżej punktują jakieś ruchy na stronie itd... Tak więc w takiej Polsce, gdzie pieniądze idą na Rydzyka i pomniki osób, które doprowadziły do tragedii narodowej, zamiast na naukę, nie można się dziwić, że nikt nie odpowiada na jakieś maile - jeśli nie musi.
Mariusz Błoński, 26 maja 2021, 15:13
Ale to nie jest tak, że odpowiada nam pani Basia od odpowiadania na listy. Odpowiada człowiek, do którego pisaliśmy. Pan profesor no-name i pan profesor noblista.
Myślę, że to kwestia kultury każdego narodu i jego podejścia do tematów związanych z daną dziedziną.
peceed, 2 czerwca 2021, 16:05
Pani Basia jest tam żywym filtrem antyspamowym (dla noblistów, nonejmy nie potrzebują).
Raczej "wrodzona" przedsiębiorczość. Amerykański uczony wie, że należy się reklamować.
Wszystko przed kolegą, wystarczy pójść śladami braci Wachowskich
Jarek Duda, 2 czerwca 2021, 16:18
No tak, wystarczy wyjechać do USA ... a w Polsce np. Aleksander Wolszczan jest pomijany w noblu za egzoplanety ...
peceed, 2 czerwca 2021, 16:59
Nie wystarczy (pierwsza podpowiedź: Ingrid to imię żeńskie)
Za współpracę z bezpieką, jeszcze nikomu nie odmówiono nobla za egzoplanety czy pogodę na Karaibach