Skąd się bierze atrakcyjny głos?
Niektóre ludzkie głosy brzmią dla nas nieprzyjemnie, inne wydają się wręcz stworzone do tego, aby ich słuchać. Od czego zależy nasza ocena? Jednego wyjaśnienia nie da się podać, ale badania rzucają światło na tę zagadkę i dają kilka wskazówek.
Zbadaniem tego zagadnienia z okazji spotkania Acoustical Society of America w meksykańskim mieście Cuncun zajął się Grant McGuire z University of California w Santa Cruz. Nagrał on sześćdziesiąt różnie brzmiących głosów i poprosił wolontariuszy o ocenę ich atrakcyjności. Statystyczne opracowanie wyników dało kilka wskazówek.
Po pierwsze: przyjemniej brzmią dla nas głosy posługujące się taką samą wymową i akcentem, jak nasze. Ponieważ badania prowadzono w Kalifornii, ankietowani za bardziej „seksi" uznawali głosy innych Kalifornijczyków.
Po drugie: nie lubimy głosów „skrzypiących", co wydaje się oczywiste, z nagłymi zmianami wysokości dźwięku, itp. Głosy osób nałogowo pijących lub palących stają się mniej powabne.
Po trzecie: preferujemy głosy osób, u których cały aparat mowy (począwszy od krtani, przez gardło, po jamę nosową) jest dłuższy. Wpływa to na rezonans i brzmienie głosu, czyniąc go bardziej pociągającym.
Ostatnie ustalenie będzie zagadką do rozwikłania przez psychologów ewolucyjnych - jakie znaczenie dla doboru naturalnego ma rozmiar aparatu głosowego?
Komentarze (7)
ozeo, 5 listopada 2010, 22:10
Ciekawe czy dożyjemy czasów w których tak jak teraz poprawiają wygląd nosa będą poprawiać długość krtani.
sylkis, 6 listopada 2010, 01:14
w sumie to by sie zgadzalo, bo np dla mnie zawsze glebokie, odrobine nizsze tony glosu byly o wiele przyjemniejsze, niz jakies skrzeczace piszczalki (oczywiscie nie do przesady, jak kobieta brzmi mesko to to nie jest fajne - ale z posrod niezaprzeczalnie kobiecych barw glosu, te nizsze sa zdecydowanie fajniejsze). to by sie wlasnie zgadzalo z tym, ze im instrument wydajacy dzwiek (w tym wypadku ludzki aparat mowy) wiekszy, tym glebsze i potezniejsze , pelniejsze jego brzmienie...
a i o facetach sie mowi, ze ci z glebokim (niekoniecznie jakims barytonowym, czy basowym - ale zazwyczaj idzie to w parze, wiec dla uproszczenia czesto sie mowi, ze z niskim - meskim) glosem sa przyjemniejsi dla ucha, co rowniez by to potwierdzalo...
pewnie tez spora role odgrywa maniera emisji glosu - chodzi mi tutaj nie tylko o akcent, ale rowniez o to, czy mowimy pelna przepona, rozluznionym, czy spietym gardlem, czy szczeka i usta podczas artykulacji pracuja, czy sa raczej nieruchome itp - czyli to, w czym wszelacy lektorzy, spiewacy, czy chocby teraz tez nauczyciele (aby oszczedzic im chorob aparatu mowy typowych dla tego zawodu, wynikajacych wlasnie ze zlej techniki emisji glosu) sa szkoleni...
wilk, 6 listopada 2010, 02:24
Mnie zawsze fascynował głos lektorów. Słuchając ich tłumaczeń zupełnie nie zwraca się na ten głos uwagi, tembr jest płaski, matowy, bezbarwny. Ciekawe jest to, że widząc ich postać głos często zupełnie nie pasuje do postaci, nie wiadomo skąd się wydobywa.
Ciekawy materiał o polskich lektorach: http://www.youtube.com/user/KOCANvideo#p/c/EB5246D9B0C5A634/0/v96m4lQc1FY
sylkis, 6 listopada 2010, 12:14
tylko masz swiadomosc, ze ci sami lektorzy czesto irl maja zupelnie inny glos? przeciez to tez jest produkcja audio, ktora sie poddaje takiemu samemu masteringowi, jak muzyke (czyli kompresji, szeregowi roznych equalizacji i kij wie czego jeszcze )...
wilk, 6 listopada 2010, 16:39
Podczas wywiadu na żywo też? :>
dajmon, 6 listopada 2010, 18:05
Ja z kolei od zawsze fascynowałem się lektorami, poznaję wszystkich po głosie (kojarzę, bo nie po nazwiskach). Ciekawe jest to jak są nie doceniani. Bez nich nie dałoby się usłyszeć, czy też zrozumieć wielu przekazów, a ludzie i tak ich nie zauważają.
Marek Nowakowski, 7 listopada 2010, 10:13
I potem w szkole oceny niższe, bo nikt nie rozumie co się gada. A muzyki to jest za dużo wszędzie i na nwery działa - tylko nauszniki kupić.
Tomasz Knapik i lektorzy pornusowi najlepsi są. Ale nerwy też trzeba mieć by tyle gadać, a i słuchać tego wszystkiego to też rade trzeba dać.