Traktuje awatar jak realne ja
Jak mózg traktuje awatary reprezentujące nas w wirtualnym świecie? Badania obrazowe miłośników online'owej gry World of Warcraft (WoW) ujawniły, że rejony zaangażowane w samorefleksję i ocenę siebie zachowują się podobnie podczas myślenia o ja wirtualnym i rzeczywistym.
Wcześniejsze badania wykazały, że ludzie bardzo szybko przyswajają sobie właściwości awatarów i są np. bardziej agresywni, gdy jest on wysoki niż wtedy, gdy trafi im się ktoś niski, bez względu na to, jak wyglądają w rzeczywistości.
Zespół Kristiny Caudle z Dartmouth University, która przeprowadziła eksperyment z Williamem Kelleyem, zebrał grupę zagorzałych miłośników World of Warcraft w wieku dwudziestu kilku lat: 14 mężczyzn i 1 kobietę. Średnio spędzali oni na grze 23 godziny tygodniowo. Podczas badania funkcjonalnym rezonansem magnetycznym naukowcy prosili ochotników, by ocenili, w jakim stopniu różne przymiotniki, np. niewinny, kompetentny, zazdrosny czy inteligentny, odnoszą się do nich samych, ich awatarów, najlepszych przyjaciół w realnym świecie oraz przywódców gildii w WoW.
Gdy Amerykanie sprawdzali, jakie obszary mózgu są najbardziej aktywne podczas myślenia o realnym i wirtualnym ja (w porównaniu do koncentrowania się na cyfrowych i prawdziwych innych), okazało się, że są to przyśrodkowa kora przedczołowa i tylny zakręt obręczy. To ważne spostrzeżenie, gdyż tę pierwszą powiązano wcześniej z samorefleksją i samooceną. Aktywność mózgu podczas myślenia o sobie i awatarze była niemal taka sama. Zespół Caudle zauważył jednak istotną różnicę w działaniu przedklinka, która zapewne pozwala nam zachować poczucie, co jest rzeczywiste, a co nie.
W przyszłości akademicy zamierzają zbadać grupę osób spędzających mniej czasu na grze, aby sprawdzić, czy ich mózgi tak samo odróżniają świat prawdziwy od wirtualnego. Caudle dywaguje, że może ludzie wykazujący bardziej zbliżoną aktywność mózgu w odpowiedzi na realne ja i awatar częściej uzależniają się od gier.
Komentarze (5)
wilk, 9 listopada 2009, 21:16
W sporej części, poza samym wcieleniem się w wirtualną postać, uzależniającą rolę odgrywa czas poświęcony na "zdobywczy" charakter rozgrywki, czyli zaliczanie questów, zdobywanie unikalnych przedmiotów oraz nabijanie statystyk, by budzić wirtualny respekt. Dzięki tym badaniom widać teraz, że nałogowi gracze traktują np. wirtualne itemy jako realne. Oczywiście ich wirtualność kończy się, gdy są wystawiane na Allegro/eBay, czasem za grubą kasę. Tłumaczy to też skąd tyle wrogich, negatywnych emocji, gdy sprawy mają się źle i istnieje ryzyko nawet minimalnej utraty.
Zaś co do badań, to czym są 23 godziny tygodniowo, gdy niektórzy ten limit w dwa, trzy dni wyrabiają...
Na koniec akcent humorystyczny:
Marek Nowakowski, 15 listopada 2009, 16:03
Kłania się tutaj eNKejowe ego (zbyt napięte lub zbytnio luźne).
thibris, 16 listopada 2009, 19:23
Mam to o czym piszesz, ale z innego powodu - ja po prostu skąpy jestem W każdej grze w jaką gram, jakbym mógł to bym każdego stwora samym kijem zatłukł, żeby strzały, naboje itp zbierać, gromadzić i nie musieć kupować. Pomimo tego że wiem, że kasa w danej grze do niczego mi się nie przyda, widzę jak koledzy grają kupując amunicję co minutę. A ja się czaję i męczę żeby tych kilka wirtualnych $ nie wydać w sklepie, mając przeświadczenie graniczące z pewnością, że do niczego ich nie wykorzystam i tak. Na koniec gry oczywiście zostaję z toną mamony w wirtualnym plecaku i nie mam co z tym zrobić Więc nie zawsze chodzi o wirtualny respekt...
Marek Nowakowski, 18 listopada 2009, 12:48
Czort tam z avatara'ami. Komedią jest jak gracze MMORPG podkradają sobie nick'i i graja na cheat'ach czy stawiają bot'y zassane z netu + złośliwy kod. A potem płacz, że z konta pieniądze giną czy hasła wszelakie.
- Coś w życiu trzeba robić. Jeden będzie siedzaił na eNKeju, drugi chlał weekend'owo, trzeci znaczki zbierał, czwarty SPAMował na forum, piąty na siłce poświęci swoją energię, siódmy w markecie ukradnie jakiś produkt.
- Tutaj już można się dopatrywać biznesmeńskich genów jak i dobrym poruszaniu się po cyberNETycznym kapitaliźmie. Ciekawe w co lokują pieniądz oni? Jakie warianty obstawicie?
"Wcześniejsze badania wykazały, że ludzie bardzo szybko przyswajają sobie właściwości awatarów i są np. bardziej agresywni" - To tak jak dresowaty-sterydziasz zrozumiejący swoją sytuację zamiast Pitbull;a kupi sobie np. Pinczera lub Pekińczyka (i źle go ułoży np. na agresora).
Całe te gry (wszelakie gatunki?) jeśli mowa o nałogu to powodują dopaminowe zaburzenia (nałóg) jak i inne są z nimio powiązane: netoholizm, nikotynizm czy kawoholizmy wpływa destrukcyjnie na mózg, oczy i zdrowie fizyczne.
- Zależy też jaka była inicjacja growa, jej przebieg i dalszy rozwój z kalkulacją plusów i minusów jakie na dalsze życie jednostki miała/ma/będzie mieć.
- Tutaj się kłania kolekcjonerstwo i "gromadzenie dóbr" wszelakich np. od wirtualnych po pusszki po piwie, kapsle, historyjki z gum Turbo. I tak wszystko potem ląduje na smietniku (albo kolekcjoner jak nie chce na tym zarobić czy zbierał z własnej głupoty lub nie wiedzy stwierdza: "a na co mi to było?".
Wszystko sprowadza się do wyMASTERowania danej gry czy pochwalenia się (chwalą się wszyscy od politków, policji do zwykłego Kowalskiego czy Nowaka). Można powiedzieć, że chwalipiętami ten świat jest przepełniony, a skromnisiów mamy najmniej w światowej populacji).
Zamiast rezonansu to voltażem popieścić albo pastuchem do bydła i w szoku jak będzie badany avatar'owicz to zadać pytania. Dlaczego nałogi tak trudno rzucić? Bo pozbywamy się przyjemności!
"Zespół Kristiny Caudle z Dartmouth University, która przeprowadziła eksperyment z Williamem Kelleyem, zebrał grupę zagorzałych miłośników World of Warcraft w wieku dwudziestu kilku lat: 14 mężczyzn i 1 kobietę. Średnio spędzali oni na grze 23 godziny tygodniowo" - Dobry gracz to obrobi w jedną dobę i spać nie pójdzie.
Marek Nowakowski, 10 grudnia 2009, 18:25
Na takie coś właśnie trafiłem: http://konsolowisko.pl/forum/topic/498-pokaz-swoj-avatar/page__pid__5813__st__0&#entry5813
Zauważcie, że każdy jest w jeans'ach i wyglada bardzo młodo. Nawet 60-letni gracz chyba nie mógłby się tam odnaleźć i stworzyć swe cybernetyczno-sieciowe ego?