W rzece Chobe utonęły setki bawołów

| Nauki przyrodnicze
Profberger, CC BY 2.5

W rzece Chobe, która płynie przy granicy między Botswaną a Namibią w parku narodowym o tej samej nazwie, utonęły setki bawołów afrykańskich. Wczesne śledztwo sugeruje, że stado było ścigane przez lwy i w popłochu wbiegło do wody.

Później zwierzęta najprawdopodobniej nie mogły się wydostać, bo brzeg po drugiej stronie był zbyt stromy. Spanikowanym bawołom nie pomogło również to, że księżyc zasłoniły chmury i widoczność mocno spadła.

Botswańczycy szacują, że utonęło ok. 400 bawołów. Lokalni mieszkańcy zaczęli wyciągać je z wody i zabierać do domu, by przygotować je do zjedzenia. Wiele ciał spłynęło z nurtem.

Simone Micheletti, którego hotel Serondela Lodge znajduje się po namibijskiej stronie rzeki, podkreśla, że stado było niezwykle duże i składało się nawet z 1000 bawołów.

Micheletti dodaje, że we wtorek w nocy słyszał ryczenie lwów. Gdy w środę rano zszedł na brzeg, ujrzał setki nieżywych bawołów.

Botswańskie Ministerstwo Środowiska wydało oświadczenie, w którym stwierdza się, że masowe utonięcia w rzece Chobe nie są niczym niezwykłym. Pan Micheletti uważa jednak, że tym razem skala zjawiska była bardzo duża. W wyniku największego masowego utonięcia, o jakim do tej pory słyszał, zginęło bowiem tylko 50 bawołów.

bawoły afrykańskie rzeka Chobe Park Narodowy Chobe masowe utonięcie