Biedronki azjatyckie w domu. Czy jest się czego obawiać?
Od kilkunastu lat jesienią możemy spotkać się się mediach i internecie z doniesieniami o inwazji biedronek na domy i mieszkania. Jednak nie naszych, lubianych biedronek, ale biedronki azjatyckiej (Harmonia axyridis), zwanej czasem arlekinem. Dla niektórych to poważny problem, gdyż H. axyridis może naprawdę tłumnie zawitać do miejsc, w których mieszkamy. Może być to nieco nieprzyjemne, wiązać się z niewielkimi szkodami, jednak biedronki nie są groźne, a problem szybko sam się rozwiązuje. Do następnej jesieni.
Biedronka azjatycka wygląda odmiennie od naszych siedmio- czy dwukropek. Ale czasem, by odróżnić ją od rodzimych chrząszczy, trzeba się dobrze przyjrzeć. Ta azjatycka jest dość duża, nieco większa od naszej siedmiokropki i sporo większa od dwukropki. Barwa jej pokryw rozciąga się od żółtej, przez pomarańczowe, czerwone aż po melanistyczne czarne. A liczba kropek może wahać się od 0 po 23. Można ją więc pomylić z rodzimą siedmiokropką. Najłatwiej zaś odróżnić obie biedronki po przedpleczu. To część ciała pomiędzy pokrywami, a głową. Nasza siedmiokropka ma przedplecze czarne, a na nim dwie jasne plamki. U biedronki azjatyckiej zobaczymy zaś czarny wzór przypominający literę M. Chociaż nie u wszystkich osobników jest on równie wyraźny.
W Polsce występuje 76 gatunków biedronek, a Harmonia axyridis z pewnością nie jest gatunkiem rodzimym. Naturalnie występuje w Azji, od Japonii przez Chiny, Mongolię i Koreę, po część Rosji i północ Kazachstanu. W XX wieku zwrócono uwagę, jak bardzo jest to żarłoczne zwierzę i postanowiono wykorzystać je do zwalczania szkodników upraw. Już w 1916 roku podjęto pierwsze próby wprowadzenia jej w USA, a latach 60. XX wieku owad został introdukowany na pola uprawne Białorusi i Ukrainy, a w 1982 roku Francja stała się pierwszym krajem Europy Zachodniej, który sprowadził H. axyridis. Obecnie chrząszcz jest rozpowszechniony w Ameryce Północnej, Południowej, Afryce, Azji i Całej Europie. Do Polski nigdy jej celowo nie sprowadzano, a mimo to powszechnie występuje w całym kraju. Po raz pierwszy biedronkę azjatycką zauważono w 2006 roku pod Poznaniem. Rok później zaczęła zadomawiać się na Dolnym Śląsku, Pomorzu i Mazowszu.
Środowisko naukowe w Polsce szybko odnotowało nowe zjawisko i w 2008 roku Centrum Badań Ekologicznych PAN rozpoczęło program monitoringu rozprzestrzeniania się biedronki azjatyckiej. Uczeni publicznie poprosili o zgłaszanie przypadków zaobserwowania H. axyridis na terenie naszego kraju. To dało pożywkę mediom. Zaczęły ukazywać się sensacyjnie brzmiące artykuły „Biedronka morderca” czy „Straszna biedronka”. Ich autorzy niejednokrotnie wyolbrzymiali zagrożenia związane z pojawieniem się tego gatunku. W internecie zaczęły pojawiać się ostrzeżenia i informacje o inwazji groźnych biedronek. Niektórzy czytelnicy zapamiętali to do dzisiaj i biedronka azjatycka nadal budzi grozę.
Harmonia axyridis to – podobnie jak inne biedronki – drapieżnik. Jest przy tym bardzo żarłoczna i agresywna. Może ugryźć człowieka, jeśli się ją naciśnie czy weźmie do ręki i zamknie dłoń. Jednak poza niewielkim zaczerwienieniem i nieprzyjemnym odczuciem nic nam nie grozi. Oczywiście alergicy są narażeni na bardziej nieprzyjemne odczucia. U nich może pojawić się astma, pokrzywka czy obrzęk naczyniowy. Chrząszcz nie jest też groźny dla zwierząt domowych chociaż, jak informuje profesor Jacek Twardowski, kierownik Zakładu Entomologii na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, zdarza się, że do weterynarzy trafiają koty z przełykiem podrażnionym po przegryzieniu biedronki.
Człowiek celowo rozpowszechnił biedronkę azjatycką po całym świecie. I larwy, i dorosłe osobniki są bowiem bardzo żarłoczne, w ciągu doby mogą zjeść nawet kilkadziesiąt mszyc. A gdy jest mało mszyc, żywią się innymi szkodliwymi dla upraw owadami, ich larwami i jajami. Zwalczają więc mklika mącznego i liczne gatunki pluskwiaków. Przy niedoborach pokarmu zaobserwowano też przypadki kanibalizmu. Jednak dzięki tej elastyczności pokarmowej larwy biedronki azjatyckiej łatwiej mogą przetrwać trudne okresy i rozwinąć się w dorosłe osobniki. Gatunek charakteryzuje się bardzo wysoka rozrodczość. Samica w ciągu życia może złożyć do 4000 jaj. Bardzo dobrze też radzi sobie podczas zimowania. Zaobserwowano, że w czasie zimy śmiertelność biedronki azjatyckiej jest znacznie niższa niż niektórych europejskich gatunków.
I to właśnie przygotowania do zimy wiążą się z inwazjami H. axyridis na nasze mieszkania. Zwierzę na zimowiska wybiera różnego typu szczeliny i zakamarki wśród skał. A tam, gdzie nie ma gór i skał, korzysta z tego, co ma do dyspozycji. Z najróżniejszych szczelin w budynkach. A że zimuje w dużych skupiskach, może to sprawiać wrażenie inwazji. To właśnie wtedy możemy zobaczyć sporo biedronek w naszych mieszkaniach i domach. Wtedy też możemy zostać przypadkiem ugryzieni, a wydzieliny biedronki mogą pobrudzić wyposażenie domu, szczególnie wówczas, gdy je przestraszymy. Problem dość szybko sam się rozwiązuje, gdyż owady wciskają się w szczeliny i znikają nam z oczu.
Przed inwazją można próbować się bronić. Radykalnym rozwiązaniem jest użycie odkurzacza do pozbierania owadów. Możemy też spróbować uszczelnić wszelkie szpary, jednak często jest to niewykonalne, nierozsądne lub niepraktyczne. Profesor Twardowski zauważa, że biedronki nie lubią kwaśnego zapachu, woni mentolu czy kamfory. Można więc spryskać okna i firanki olejkiem cytrynowym lub miętowym, by odstraszyć owady.
Z czysto gospodarczego punktu widzenia biedronka azjatycka przynosi sporo korzyści, zjadając olbrzymie ilości owadów uszkadzających uprawy. Jednak jej rola nie jest tak jednoznaczna. Chrząszcz ten żywi się też owocami, wyjadając miąższ z jabłek. Problemy z nim mają producenci wina. Jeśli bowiem do kadzi trafi dużo winogron, w których akurat były pożywiające się nimi biedronki, owady zmienią smak i zapach wina. W końcu wspomnieć musimy o naszej rodzimej faunie. Biedronki azjatyckie są bardzo żarłoczne, bardzo płodne i dobrze radzą sobie w zimie. To zaś oznacza, że stanowią dużą konkurencję dla naszych rodzimych biedronek. Badania prowadzone w Ameryce Północnej, Wielkiej Brytanii i Belgii pokazały, że H. axyridis staje się dominującym drapieżnikiem na zajmowanych przez siebie terenach, a liczebność innych gatunków spada. Tym bardziej, że – przede wszystkim w stadium larwalnym – często poluje na jaja, larwy i poczwarki innych biedronek. Radzi sobie z nią jedynie największa polska biedronka oczatka (Anatis ocellata), wtedy biedronka azjatycka zwykle staje się ofiarą.
Na razie trudno jednoznacznie stwierdzić, jaki wpływ na polską faunę ma H. axyridis. Można jedynie przypuszczać, że w środowiskach zdominowanych przez uprawy rolne jest to wpływ pozytywny. Jednak wszędzie indziej negatywnie wpłynie ona na bioróżnorodność. Jej wysoka rozrodczość, duża żarłoczność, odporność na warunki środowiskowe i patogeny oraz brak wrogów naturalnych prawdopodobnie spowodują, że rodzime gatunki będą wypierane. A im więcej będzie osobników H. axyridis w Polsce, tym większa uciążliwość spowodowana ich hibernowaniem w budynkach mieszkalnych.
Komentarze (0)