Buty do biegania niebezpieczne dla stawów?
Chyba każdy miłośnik biegania wie, jak ważny dla bezpiecznego i efektywnego treningu jest dobór odpowiednich butów. Z najnowszych badań wynika jednak, że choć nowoczesne obuwie do biegania zapewnia świetne oparcie dla stóp, konsekwencją tej cechy jest znaczne zwiększenie obciążeń oddziałujących na najważniejsze stawy kończyn dolnych.
Do udziału w studium zaproszono 37 kobiet i 31 mężczyzn biegających co najmniej 15 mil (ok. 25 km) tygodniowo. Żadna z badanych osób nie przeszła w swoim życiu kontuzji układu ruchu.
Każdego z uczestników zaopatrzono w nowoczesne buty do biegania, a następnie poproszono o bieganie na stacjonarnej bieżni. Na każdym z ochotników przeprowadzono dwie próby: jedną podczas biegania w butach oraz drugą podczas biegu na boso. Ruchy biegaczy analizowano z wykorzystaniem komputerowego systemu obliczającego ruchy stawów na podstawie analizy obrazu.
Jak wykazały przeprowadzone obliczenia, podczas biegania w butach trzy najważniejsze stawy kończyn dolnych - biodrowy, kolanowy oraz skokowy - były narażone na znacznie większe obciążenia. Pierwszy z nich był narażony na siły skręcające do wewnątrz większe średnio aż o 54%, zaś drugi musiał sobie radzić z większymi o 38% siłami skręcającymi na boki oraz zwiększoną o 36% siłą zginającą ten staw.
Zebrane informacje oznaczają (przynajmniej w przypadku stawów kolanowych), że obciążenia powstające podczas biegu w nowoczesnych butach są większe, niż podczas... chodzenia na szpilkach! Spacerowanie na butach z wysokim obcasem prowadzi bowiem do zwiększenia sił skręcających kolano o "zaledwie" 20-26%.
Zdaniem autorów pojawianie się obciążeń jest przykrą konsekwencją korzystnej cechy nowoczesnych butów, jaką jest wzmocnienie oparcia dla stopy. Zdaniem głównego autora pracy, Caseya Kerrigana z firmy JKM Technologies, dokonane odkrycie oznacza konieczność wprowadzenia zmian w konstrukcji butów: zmniejszenie sił oddziałujących na stawy do poziomu typowego dla biegania boso przy zachowaniu istotnych cech, a w szczególności odkształcalności, powinno być celem przy projektowaniu [nowych rodzajów] obuwia.
Komentarze (31)
czesiu, 7 stycznia 2010, 02:18
W początkowej fazie biegania byłem maniakiem "dobrych butów" (Acics i te sprawy) nie schodząc poniżej 400zł na parę, po czasie jednak doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu - obojętnie czy buty kosztowały 200zł czy 400zł raz na pół roku trzeba było je wymieniać. Sam test choć ciekawy na dzień dzisiejszy niczego nie wnosi. Moim zdaniem zabrakło testów dla butów "za 200zł" i trampków. Choć same trampki do niczego się nie nadają poza bólem piszczeli.
Otwarte pozostają też pytania o styl biegania (bardziej palcami czy piętami) i co wynika z większego "skrętu kolan" skoro osoby nigdy nie były kontuzjowane - w skrócie "ile osób z testowanej grupy narzekało na dolegliwości kolan"?
lucky_one, 7 stycznia 2010, 08:07
Ja oprócz tego dołączyłbym jeszcze jedno pytanie - jaka była szybkość biegu boso i w butach? Bo jeśli w butach była o 50% większa, no to chyba normalne, że obciążenia były o 50% większe?
A tak się składa że w sporcie chodzi o bicie rekordów - i nikt butów szybszych nie wymieni na bezpieczniejsze..
Chyba że mówimy o ludziach, którzy biegają dla zdrowia, 2x w tygodniu po 3-10km..
mikroos, 7 stycznia 2010, 09:07
@czesiu
z większego skrętu wynika choćby większe ryzyko zwyrodnień stawów.
@lucky_one
spodziewam się (choć nie wiem tego na 100%), że skoro ćwiczenia prowadzono na stacjonarnej bieżni, to zadbano o zachowanie szybkości. Co do wymieniania butów na bezpieczniejsze - zgadzam się, ale przecież można mieć osobne buty do treningów i osobne na zawody. Wiadomo, że nie można na zawodach startować w zupełnie nowych butach, ale można przynajmniej część treningów odbyć w tych bezpieczniejszych
Przemek Kobel, 7 stycznia 2010, 10:26
Najwięcej kontuzji widać raczej u krótkodystansowców - mają dużo więcej siły i jeszcze te kolce. Szkoda, że badania nie były nieco szersze.
Jurgi, 7 stycznia 2010, 11:30
Brakuje dla mnie wniosków: jaka właściwie cecha butów do biegania powoduje te negatywne zjawiska? Jakie w takim razie buty (jeśli w ogóle jakieś) są lepsze? A może to sama idea obuwia powoduje zwiększone obciążenia?
Mnie osobiście najlepiej biegało się zawsze w solidnych (oczywiście już rozchodzonych) glanach. Nieraz ocaliły moją kostkę przed skręceniem.
mikroos, 7 stycznia 2010, 13:13
Przeczytaj jeszcze raz pierwszy akapit Sprawa jest prosta i wynika z zasady zachowania energii: jeżeli but nie pozwala na rozproszenie naprężeń w naturalny sposób, a więc poprzez lekkie przesunięcie stopy, muszą one znaleźć ujście gdzieś indziej. Skoro stopa nie może się przesunąć, bo but ją dobrze trzyma, spada na stawy, bo kości są zbyt sztywne.
Wydaje mi się, że to jest najważniejsze pytanie, i że głowią się nad tym sami autorzy studium. Sami mówią, że nad odpowiednimi projektami dopiero trzeba będzie pracować.
A biegania w glanach nie znoszę
Rowerowiec, 7 stycznia 2010, 14:33
Dlatego mam rower:) bieganie po czymkolwiek i w czymkolwiek, jest kontuzjogenne.
mikroos, 7 stycznia 2010, 15:03
Przecierki po asfalcie i gleby też nie są szczególnie bezpieczne.
czesiu, 7 stycznia 2010, 20:06
1) A dlaczego nie odbywać części treningów szczególnie w lecie BOSO - na łące, czy po piasku?
2) buty startowe dla maratończyków "zużywają się" przed przebiegnięciem 600km
3) skoro sam przyznałeś, że zwiększają ryzyko zwyrodnień wątpliwym jest aby były "bezpieczne"...
No cóż, muszę ciebie rozczarować - buty za 400zł kosztują tyle nie tylko ze względu na markę, ot przykład z dolnej półki: http://www.ultrasport.pl/abzorb,artykul,768.html Dodam że u dobrego biegacza pięta NIGDY nie dotyka pierwsza podłoża, wręcz bieganie "piętami" oznacza biegnięcie na "ręcznym hamulcu".
W przypadku kontuzji krótkodystansowców problemem nie są buty ale rozgrzewka - jak rozgrzać mięśnie tak, aby były gotowe do 110% wysiłku i jednocześnie ich nie przemęczyć...
Problem butów zdecydowanie bardziej dotyczy długodystansowców i wśród nich można by spokojnie zrobić badanie w kierunku zwyrodnień stawów kolanowych.
Przemek Kobel, 7 stycznia 2010, 20:59
Trzeba umieć upadać. Nie wystawiać łokci i kolan, nie ratować się za wszelką cenę "tupnięciami", kiedy już wiadomo, że się nie uda, itp. Najlepiej glebnąć jak największą powierzchnią na możliwie płaskie podłoże. Lekkie obtarcie uda czy siniaki od uderzenia ramy w nogę (było parę) to mniejsze piwo niż np. takie skręcone kolano (efekt gry w kosza: ciągnie się już 15 lat).
mikroos, 7 stycznia 2010, 21:11
A gdzie ja napisałem, że jest inaczej? Własnie o to mi chodzi - dobry but na pewno zapewnia świetną stabilizację (czytaj: lekkie ograniczenie ruchu i latania na boki) stopy, ale efektem ubocznym jest utrudnienie rozproszenia naprężeń.
Wyrżnij się kiedyś niespodziewanie przy 40 km/h w pozycji full aero, a potem rzucaj te mądrości niezwiązane z rzeczywistością
czesiu, 7 stycznia 2010, 21:26
Wkleję definicję ze strony, bo rozmawiamy o 2 różnych rzeczach
"Doskonałe rozwiązanie dla amortyzacji podeszwy buta stosowane w butach New Balance. Wykonany z polimeru komponent absorbuje i rozprasza energie powstającą przy uderzeniu buta o podłoże."
Skoro but, a raczej wkładka absorbuje WSTRZĄS, to automatycznie kolano nie ma z czym "walczyć" -> o stabilizacji bocznej nic tam nie pisało. Dodam więcej jak swojego czasu kupowałem w niemczech buty do biegania (gratis test sposobu stawiania stóp na bieżni podczas biegu) gościu powiedział mi wprost -> nie potrzebujesz tak mocnej stabilizacji bocznej (jak występuje w asicks-ach), bo masz wystarczająco silne mięśnie... no ale takich czasów w polsce chyba nie dożyję.
mikroos, 7 stycznia 2010, 22:18
Tylko zobacz jeszcze jedno: amortyzacja nie może być zbyt duża, bo wtedy marnowałbyś energię każdego kolejnego wybicia I tu tkwi cały paradoks: dla szybkiego biegania POTRZEBUJESZ tych obciążeń, bo są one pochodną energii, którą magazynujesz w ścięgnach i mięśniach przed kolejnym wybiciem - to się niczym nie różni od naciągania sprężyny. Podobnie buty - część amortyzują, ale część MUSZĄ przekazać na kolejny krok. Pytanie brzmi więc: ile jest amortyzacji, a ile kumulacji w formie sprężystości?
czesiu, 7 stycznia 2010, 22:42
Zapomniałeś o jednym drobnym szczególiku - ty nie masz się "odbijać", ale "deptać" ziemię, im bardziej (tzn im silniej) depczesz ziemię tym szybciej biegniesz i tym dłuższy masz krok. Już pomijam wyniki pomiarów, gdzie ustalono, że 100-metrowiec depcze ziemię z siłą 3 x swojej wagi na nogę, czyli aby mieć porównywalne obciążenie trzeba by robić przysiad z ciężarem 6x swoja waga, bądź 3 x swoja waga w przypadku wypadów ze sztangą, dla gościa o wadze 80kg wychodzą astronomiczne obciążenia - mało kto da rady zrobić przysiad z dwukrotnym ciężarem swojej wagi na barkach.
Przypominają mi się afery z skoczkami wzwyż, którzy mieli w butach sprężyny. Być może faktycznie, dzięki sile sprężystości kolana nie są w stanie wytrzymać tego (strzelam) x0,3 wagi więcej. Jednak nadal pozostaje pytanie - jak testowane osoby biegały - prawidłowo, czy piętami + jak wyglądał ich stopień wytrenowania (w tym muskulatury nóg)- 25km/tydzień to (bez przechwalania się) nie jest żaden wyczyn.
Bardzo ciekawe pytanie i mam nadzieję, że choć częściowo na nie odpowiedziałem. Zresztą uciekanie kolan do środka jest najzwyklejszym objawem ćwiczenia z obciążeniem, do którego nogi nie zostały przygotowane (<- wnioskuję na podstawie teorii dla przysiadów ze sztangą -> "jeżeli kolana ściąga do środka - ściągnij kilka kg ze sztangi, zanim nie zrobiłeś sobie krzywdy") -> być może osoby powinny w pierwszej fazie używania butów "ciut" zwolnić, nim muskulatura się przyzwyczai do obciążeń.
mikroos, 7 stycznia 2010, 23:52
Jeśli jest to prawdą, to dlaczego nawierzchnie robi się z miękkiego tartanu, a nie z betonu? :> Ano właśnie dlatego, że im więcej energii wróci dzięki sprężystości, tym mniej będziesz musiał jej wykrzesać z własnych mięśni, żeby uzyskać określoną prędkość.
Bardzo możliwe. Tylko tu rodzi się jeszcze jedno pytanie: czy rzeczywiście to biegacz powinien dostosować się do sprzętu, czy też sprzęt do niego? Być może buty do jednorazowych wyczynów są warte i mają prawo "wymagać" tego dostosowania, ale sądzę, że zwykłe treningowe buty powinny być dla człowieka, a nie na odwrót.
czesiu, 8 stycznia 2010, 00:21
A ja sądzę, że jesteś w błędzie, twoja filozofia jest porównywalna do - ok, jestem na siłce, na podłodze leży sztanga, no to robię martwy ciąg, nic prostszego - skłon, chwytam i prostuję - gotowe. Tzn, tak gotowe - kaleka do końca życia, bo dysk wyskoczył/nie wytrzymał przeciążenia. Tak samo jak podchodząc do sztangi musisz mieć opanowaną odpowiednią technikę musisz również w przypadku biegania popracować nad techniką biegu. Czasami zwolnienie oznacza, że przyśpieszysz jutro.
Odnośnie szybkości polecam stronę
http://www.completespeedtraining.com/get-faster.html
http://www.completespeedtraining.com/acceleration-speed.html
Choć strona odrzuca marketingowym bełkotem muszę przyznać, że gość wie o czym pisze z 2 powodów:
1) to co mówił mi MÓJ trener pokrywało się z tym co pisze na stronie, wręcz wreszcie zacząłem rozumieć, dlaczego mój trener dawał takie a nie inne zalecenia treningowe.
2) stosując się do techniki "deptania" ziemi pobiłem moją życiówkę na 100m schodząc do 11.0
3) uważasz że tartanowe bieżnie są dobre? mylisz się, są szybkie, to fakt, ale wcale nie dobre - nikt o zdrowych zmysłach nie wykonuje 100% treningu na tartanie, Nawet Robert Maćkowiak, który swojego czasu umierał na tartanie w szklarskiej porębie
mikroos, 8 stycznia 2010, 00:44
Chyba się trochę nie zrozumieliśmy Nie jestem szaleńcem i wiem doskonale, że nie należy trenować tylko na tartanie Ale generalnie wszystko sprowadza się do jednego: jednorazowy wyczyn w czasie zawodów, na które szykowałeś się np. przez cały rok, może odbyć się w warunkach mniej komfortowych (ale za to umożliwiających bicie rekordów!), niż typowy trening. Dzieje się to dokładnie na tej samej zasadzie, jak w przypadku obciążeń: nie robisz każdego treningu na 100% możliwości, bo tylko zrobisz sobie krzywdę, a wyników nie poprawisz. Ale jak już przychodzi ten najważniejszy dzień, walisz przed siebie nie patrząc się za bardzo na to, czy obciążysz stawy, czy nie - pewnie na drugi dzień będziesz miał problemy z chodzeniem, ale właśnie taka jest specyfika zawodów i taka jest cena bicia rekordów w każdej dyscyplinie.
Przemek Kobel, 8 stycznia 2010, 17:36
Trzeba być niezłym cymbałem, żeby nie zwiększać sobie marginesu bezpieczeństwa wraz ze wzrostem prędkości. Miałem kilka wywrotek przy 20 km/h i kończyło się dokładnie w sposób "niezwiązany z rzeczywistością". A trzaśnięte kolano przypomniało o sobie przy prędkości 3 na godzinę, gdy się próbowałem ratować z uślizgu na lodzie.
Zresztą, co to jest 40 na godzinę? Zgadnij, jak się kończą wywrotki motocyklowe przy prędkościach powyżej 100 czy 200? Jeśli zawodnik padnie płasko i przeszoruje cały odcinek do zatrzymania, to będzie tylko potłuczony. Jeśli zacznie się turlać, to nie wytraci tak szybko prędkości (a nie wszędzie są dmuchane bariery), no i wszystko co będzie "wystawało" podczas turlania, zostanie połamane, wybite lub wyrwane ze stawów.
To zresztą uniwersalna zasada - podobne kontuzje grożą np. przy nieumiejętnym wykonaniu padu w judo.
mikroos, 8 stycznia 2010, 18:59
Powtarzam: nie masz pojęcia, o czym mówisz. Poza tym nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę z człowiekiem, który zaczyna dyskusję od wyzwania adwersarza od cymbała.
Miłego wieczoru.
Osek, 10 stycznia 2010, 01:02
Szczegółowe wyniki badania: http://www.pmrjournal.org/article/S1934-1482(09)01367-7/fulltext
mikroos, 10 stycznia 2010, 01:11
O, miło, że umieścili pełny tekst za darmo. To rzadkie zjawisko
Marek Nowakowski, 10 stycznia 2010, 12:17
Trzeba biegać na bosaka! Ładnie się stopy i pięty utwardzą!
Przemek Kobel, 10 stycznia 2010, 17:52
Tak się właśnie przegrywa z własnym ego. I podobnie jak w poprzedniej mojej wypowiedzi, nie jest to zdanie wycelowane w konkretną osobę.
Czołem.
mikroos, 10 stycznia 2010, 18:29
Moje ego ma się bardzo dobrze i kontroluję je doskonale.
Problem w tym, że próbujesz wypowiadać się na temat, o którym zielonego pojęcia. "Tupać" sobie możesz w rowerku do jeżdżenia do Biedronki, bo każdy profesjonalny rower ma pedały zatrzaskowe, których nie wypniesz tak łatwo w sytuacji podbramkowej.
Potwornie mnie irytują ludzie, którym zdaje się, że mają na wszystko rozwiązanie, i zgrywają cwaniaka, choć nie przeżyli w życiu sytuacji z tego rodzaju: http://www.youtube.com/watch?v=ZxNzgTlqdEg
Ale masz rację, żyj sobie w swoim świecie, i nazywaj ludzi cymbałami, bo Tobie się wydaje, że zrobiłbyś inaczej i na pewno dałbyś sobie radę. Zastanów się jedynie, czy sam nie robisz z siebie pośmiewiska (podpowiadam: dla 99% osób mających pojęcie o jeździe rowerowej byś w tym momencie zrobił). Pojeździj trochę na poważnie, a potem baw się w Wujka Dobra Rada.
EOT.