Biooleje zastąpią ropę naftową?
Mimo rozwoju alternatywnych technologii i inwestowania olbrzymich środków w badania, tak naprawdę ropa naftowa wciąż pozostaje surowcem niezastąpionym. Służy bowiem nie tylko jako paliwo, jej pochodne bowiem są nieodzowne przy produkcji lakierów, farb, tworzyw sztucznych, materiałów budowlanych. Ekologiczne biopaliwa nie dają niestety takich możliwości, dostępne technologie są zbyt mało zaawansowane i mało wydajne. Być może sytuacja ulegnie zmianie, w każdym razie zapewniają o tym naukowcy z University of Massachusetts w Amherst.
Zapewniają oni, że odkryli sposób wysokowydajnego i taniego wytwarzania cennych surowców chemicznych z bioolejów. Jeśli nowa technologia faktycznie okaże się konkurencyjna ekonomicznie, będzie to przełom. Otworzą się bowiem drzwi do szerszego wykorzystania biomasy: odpadów drzewnych, upraw roślin energetycznych, itd. Szeroko i komercyjnie dostępne oleje pirolityczne są bowiem tańsze od ropy naftowej. Autorzy rozwiązania obiecują nawet, że niepotrzebna będzie budowa nowej infrastruktury fabrycznej, bowiem wytwarzanie produktów (dotychczas) ropopochodnych ze wzbogaconego biooleju będzie możliwe z użyciem dotychczasowych technologii.
Technologia, którą opracowali profesor George Huber oraz doktoranci Tushar Vispute, Aimaro Sanno i Huiyan Zhang jest już wdrożona w eksperymentalnej fabryce, na razie produkcja odbywa się w ilościach litrowych, ale technologia jest, według ich zapewnień, łatwo skalowalna i łatwa do komercyjnego wdrożenia. Licencję na nią zakupiła już firma Anellotech Corporation, która pracuje ponadto nad technologiami bezpośredniego przerobu odpadowych materiałów drzewnych na chemikalia.
Opracowana technologia opiera się na dwóch zintegrowanych procesach, w pierwszym odbywa się reakcja uwodornienia biooleju, w drugim, dzięki wykorzystaniu zeolitów (rodzaj porowatego minerału) w roli katalizatora następuje konwersja cząstek biomasy w pożądane węglowodory aromatyczne i olefiny. Można w ten sposób uzyskać między innymi etylen, propylen, benzen, toluen, ksylen, które są nieodzowne do wytwarzani na przykład poliuretanu, plastików i innych tworzyw sztucznych.
Inną wielką zaletą technologii jest możliwość płynnego dostosowywania procesu produkcji do różnego składu surowców i różnych proporcji produktów końcowych. Pozwoli to na lepszą odpowiedź na aktualne zapotrzebowanie i wykorzystanie rynkowych cen, czyli zarazem lepszą opłacalność produkcji. Rynek chemikaliów ropopochodnych jest szacowany na 400 miliardów dolarów, jest więc o co walczyć.
Komentarze (9)
sig, 27 listopada 2010, 22:18
Pozostaje jeszcze jeden problem: Skąd wziąć tyle roślin żeby pokryć zapotrzebowanie? Już przy 2% dodatku do paliw w Polsce były z tym problemy.
GregVIII, 28 listopada 2010, 00:05
Jako, że jestem związany z tą działką przemysłową to powiem jak to wygląda. A mianowicie w Polsce nie ma problemu z wytwarzaniem estrów metylowych wyższych kwasów tłuszczowych i to zarówno mamy wystarczająco fabryk co zbiorów nawet jak by dali 10% dodatek. Kwestią jest cena i przekonanie potencjalnych konsumentów do jego używania. No i kolejną rzeczą jest temperatura zamarzania - niestety przy -15st. C czyste bioester jest wg. mnie nie używalny a po dodaniu pakietu zimowego cudów nie ma [w normie są oczywiście].
Co do bioetanolu to raczej też nie było by z tym problemów - do groma "Polmosów" zostało zamkniętych, a mogły by one produkować bioetanol na nasz rynek.
Ale w artykule jest mowa o produkcji węglowodorów pochodzących z przerobu "odpadów" poprodukcyjnych roślinnych bądź całych roślin "energetycznych" a to trochę inna bajka. Nie śledziłem tego rynku ale na "zachodzie" podobno powstają instalacje do produkcji olejowych pochodnych z roślin i odpadów drewnianych.
No i uważam taką drogę za dobrą - dziwnym trafem chciałbym by Polska była jak najbardziej niezależna energetycznie od państw trzecich. A robimy wszystko by tą zależność zaciskać a potencjału nam nie brakuje - bioetanol i bioester możemy wytwarzać w znacznych ilościach, wspierać polskich producentów, przemysł i czerpać zyski do budżetu.
mikroos, 28 listopada 2010, 10:57
Problem w tym, że jeszcze musi się to nam opłacać. Z tego co słyszę, biopaliwa są wybitnie nieopłacalne w produkcji, a dodatkowo wcale nie tak czyste, jak się z początku wydawało. W tej sytuacji moim skromnym zdaniem brnięcie w tę technologię na skalę przemysłową zahaczałoby nieco o sztukę dla sztuki.
Tolo, 28 listopada 2010, 11:50
Chodzi suchą destylacje biomasy. Proces dość analogiczny do produkcji koksu ale jak wiemy koksownie były be. Wrzucić można co bądź i się odgazuje. Cześć tego nam się po ochłodzeniu wkropli i stąd mamy olej w którym jest "co bądź" (zależnie od wielu czynników) i można to pewnie frakcjonować. Ropa Ropie tez nie równa pod względem składu.
Odkrycie jest takie doniosłe ze gacie spadają. Jeden Polak ma podobne osiągnięcia w garażu i za swoje pieniądze . Do tego produkuje jeszcze prąd który sprzedaje do sieci a ciepło ma dla siebie. Do tego to co mu się w instalacji skrapla testował w traktorze i działało. Poza tym gaz który przy tym powstaje to z grubsza gaz syntezowy który można daje przetwarzać.
http://www.drewnozamiastbenzyny.pl/forum/topics6/kogenerator-o-mocy-pe-pc-45-45kw-zasilany-holzgazem-vt181.htm?
Co do alkoholu to jest taki porblem ze nasi spece na stacjach już by go na bezczelna wodą rozcieńczali.
A co do opłacalności to są "rożne ekonomie" państwu nie opłaca się finansować niezależności energetycznej kosztem zmniejszenia swojego uzysku haraczu w paliwie.
Butz, 28 listopada 2010, 12:22
Jeśli chodzi o produkcję paliw z odpadków to zgadzam się - skoro można coś powtórnie wykorzystać, to czemu nie. Ale uprawa tzw. "roślin energetycznych" to wg mnie jakaś zupełna pomyłka. To jest przecież jeszcze mniej ekologiczne niż spalanie ropy naftowej. W małych zastosowaniach może to ma sens, ale na skalę przemysłową - np. żeby chcieć zaspokoić całe potrzeby transportu za pomocą biopaliw, to trzeba by było wykarczować połowę lasów na świecie, żeby mieć pola pod uprawę tych roślin, co przyniosłoby odwrotny skutek przy próbach redukcji emisji CO2. Do tego jeszcze dochodzi konieczność nawożenia tych pól, zbierania roślin, przetwórstwa i transportu paliwa. Zapewne to o wiele większe zużycie energii niż mają obecne rafinerie. Fotosynteza ma bardzo małą wydajność, więc już bardziej wydajne byłoby zainstalowanie na tych polach olbrzymich baterii ogniw słonecznych i w ten sposób czerpać energię
Tolo, 28 listopada 2010, 12:29
Najlepiej magazynuje się energie chemiczną.
Nic nie stoi na przeszkodzie żeby zalesić coś szybkoschnącym byle czym a najlepiej jeszcze na terenie zalewowym gdzie ziemniaki i zboże i tak zgniją w razie powodzi.
Na logistyce też przy efekcie skali można zarobić. Sami wydobywamy tylko trochę ropy koszty transportu i tak tam siedzą.
sig, 28 listopada 2010, 16:51
Tylko do czasu, ogniwa elektryczne wciąż się rozwijają, a silniki spalinowe mają w zasadzie same wady (są ciężkie, głośnie,duże, skomplikowane, i niewydajne, w moc użyteczną zamienia się ok 30% energii zawartej w paliwie. Do tego użyteczną moc uzyskują w wąskim zakresie obrotów, co powoduje konieczność stosowania skrzyń biegów. Wad tych nie mają silniki elektryczne, tyle że póki co są problemy z przechowywaniem energii dla nich.
Tolo, 28 listopada 2010, 17:08
z tymi silnikami to jest tak jak z demokracją.
Stwierdzono, że demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu.
Winston Churchill
sig, 28 listopada 2010, 21:38
Co do demokracji masz niestety rację, to ch....rnie drogi system, który w dodatku nie uwzględnia planowania dłuższego niż "do końca kadencji" Dużo lepsza była by dyktatura gdyby nie jeden szczegół: władza absolutna korumpuje absolutnie.
Zaś wracając do tematu, to rozwijają się zarówno ogniwa paliwowe, jak i wysokowytrzymałe materiały, więc być może niedługo będzie można umieśćić w samochodze bak z wodorem pod ciśnieniem (gaz wbrew pozorom bezpieczniejszy od bęzyny, natychmiast ulatnia się w górne warstwy atmosfery zamiast rozlewać się po drodze). Wodór zasili ogniwa, te wytworzą prąd dla silników w kołach (w silnikach elektrycznych moc osiągają zawsze wartość maksymalną, więc nie są zależne od obrotów,skoro skrzynia biegów zbędna to osobny silnik i układ przeniesienia napędu tylko niepotrzebnie skomplikują konstrukcję), i mamy samojezdne podwozie na którym można montować nadwozia wg potrzeb rynkowych (ew chwilowego kaprysu konsumenta, coupe do pracy i minifurgonik/pickup na weekendowe wojarze/zakupy)