Powstało tanie biopaliwo
Firma Cool Planet Energy Systems opracowała biopaliwo, którego produkcja kosztuje zaledwie 1,5 USD na galon (0,40 USD/litr). Paliwo wytwarzane jest z odpadów po produkcji rolniczej, nie konkuruje zatem z żywnością. Firma informuje, że jej biopaliwo jest obecnie testowane przez samochody Google'a.
Nowe biopaliwo wytwarzane jest dzięki ściśnięciu odpadów roślinnych pomiędzy dwiema płytami, które umieszcza się w urządzeniu do frakcjonowania. Z odpadów wydobywa się gaz, który jest wychwytywany i zamieniany w procesie katalizy w płynne biopaliwo, które stanowi dodatek do tradycyjnych paliw. Google testuje mieszaninę składającą się z 5% biopaliwa i 95% benzyny.
Osobne testy wykazały, że benzyna wymieszana z nowym biopaliwem spełnia wszelkie wymagania środowiskowe i emituje tyle samo szkodliwych substancji co 100-procentowa benzyna.
Cool Planet podkreśla dwie dodatkowe - oprócz niskiej ceny - zalety swojego paliwa. Po pierwsze instalacja zdolna do produkcji 10 milionów galonów (ponad 37 milionów litrów) paliwa rocznie jest 100-krotnie mniejsza od tradycyjnej rafinerii. To oznacza, że takie niewielkie istalacje można budować w pobliżu miejsc, gdzie znajdują się źródła odpadów rolniczych lub w pobliżu rynków zbytu paliwa, co pozwala na zaoszczędzenie na transporcie. Po drugie, zdaniem Cool Planet Energy Systems, ich biopaliwo eliminuje węgiel z atmosfery. Produktem ubocznym z wytwarzania paliwa jest bowiem węgiel aktywny, który może zostać wykorzystany jako nawóz w rolnictwie.
Technologia Cool Planet jest na tyle obiecująca, że w firmę zainwestowały już Google, BP, General Electric, NRG czy ConocoPhilips.
Komentarze (14)
Jajcenty, 26 października 2012, 14:22
Ciekawią mnie przyczyny dla których zatrzymują się na etapie węgla. Przecież można go zgazować i upłynnić. Z popiołu po zgazowaniu zrobić ług a potem mydło. A przede wszystkim spalić w celu poprawienia bilansu energetycznego całego procesu.
adamly, 26 października 2012, 14:27
Czy to można nazwać swego rodzaju wskaźnikiem przewidywanego sukcesu?
patrykus, 26 października 2012, 14:41
Z punktu wiedzenia zwykłego Kowalskiego takie biopaliwo nic nie zmienia skoro w 95% składa się nadal z klasycznej benzyny, a pozostałe 5% również nie jest za darmo. No chyba że po udanych testach ten stosunek będzie bardziej sensowny np pół/pół.
Jajcenty, 26 października 2012, 15:42
Owszem, zmienia. Nie zawsze będziemy jeździli na benzynie.W końcu powstanie silnik wyposażony w/w technologię w formie kompaktowej i samochody będą zasilane liśćmi zgrabionymi z przydomowego ogródka a z rury wydechowej będą wypadać brykiety węgla. Z krótszej perspektywy: mogę sobie wyobrazić piece CO na to paliwo, w tym przypadku liczba oktanowa nie będzie bardzo istotna.
Przemek Kobel, 26 października 2012, 15:45
Wszystko fajnie, tyle że koszt wyprodukowania benzyny jest w okolicach "aż" 0,60 USD/litr. Reszta idzie na papu dla urzędników.
romero, 26 października 2012, 16:20
A to już byłby istny koszmar. Dla każdego,
ministra finansów
patrykus, 26 października 2012, 16:41
[quote name='Jajcenty' timestamp='1351258946' post='8
Nawet nie wiesz czy biopaliwo niezmieszane zachowa pożądane właściwości. Póki co wiadomo jedynie tyle że testują mieszankę z bardzo małą ilością biopaliwa. Jeśli udział biopaliwa w przyszłości się zwiększy można oczekiwać zmian w cenach paliw jednak przy biednych 5% jedynie rafinerie mogą uzyskać jakieś znaczące oszczędności.
Natomiast wizję napędzania auta (bo o nie głównie tu chodzi) liśćmi z podwórka można potraktować jedynie z przymrożeniem oka bo nawet JEŚLI taka technologia będzie dostępna dla każdego za kilka dekad i JEŚLI będzie można stosować to paliwo bez domieszek to i tak wszyscy już dawno będą śmigać tańszymi w eksploatacji i mniej awaryjnymi elektrykami.
Jajcenty, 26 października 2012, 22:50
Nie bierzesz pod uwagę możliwości odwrócenia ról? Po modyfikacji silników może to 5% dolewki benzyn do biopaliw nie będą źle wpływać na spalanie.
Do których prąd będzie uzyskiwany z fuzji? atomu? węgla o zgrozo? Przedstawiono nam sposób na uzyskanie palnego płynu z odpadów. To że jest estrem, ketonem czy aldehydem a nie 335trimetylopentanem nie skreśla go jako nośnika energii.
patrykus, 27 października 2012, 01:59
Nie. Skomentowałem jedynie konkretne info z artykułu. Jeśli stosunek się odwróci lub jeśli ktoś zechce modyfikować silniki pod te biopaliwa możemy mówić o jakiejś rewolucji, puki co to jedynie ciekawostka.
No np. Już pomijając fakt że energia pochodząca z atomu lub fuzji zawsze będzie bardziej ekologiczna od jakichkolwiek paliw, to przede wszystkim należy pamięać że przeciętnego konsumenta ekologia średnio interesuje i napewno wybierze wielokrotnie tańszy nośnik energii napędzający tańsze, prostrze i mniej awaryjne pojazdy. A jeśli mówimy już o dalszej przyszłości to nie wydaje mi się by samochody do których trzeba sobie nagrabić paliwa były wielką konkurencją dla elektryków
Oczywiście że nie skreśla. Jednak najwyraźniej nadal nie odpowiedziałeś sobie na pytanie jak takie biopaliwo wpłynie na zawartość twojego portfela jeśli możesz nim zaledwie "doprawić" zwykłe paliwo oparte na ropie.
Jajcenty, 27 października 2012, 02:19
Ponieważ koszty wytwarzania mają niewielki związek z ceną detaliczną poraktowałem to pytanie jako retoryczne.
Bardziej chodziło mi o wpływ na środowisko.
tom, 29 października 2012, 10:52
Na to wszystko patrzy minister Rostkowski i zaciera rączki - dowalimy 100% VAT i 300% akcyzy.
kobol, 1 listopada 2012, 22:40
Sądzę, że można to raczej nazwać początkiem schyłku ery paliw ropopochodnych.
lucky_one, 7 listopada 2012, 20:15
Jajcenty, prawdopodobnie chodzi o to, że do dalszego zgazowania tego węgla, który pozostał, potrzebny jest wodór (który cośtam kosztuje, a którego obecnie najtańszym źródłem jest ropa - więc nie ma sensu rozkładać ropy na wodór, żeby z niego uzyskać paliwo ropopodobne). Chodzi o to, że ogólny wzór biomasy możemy przyjąć jako C6H12O6 - tylko część z tego utworzy ciecze organiczne. Część ulotni się jako metan i inne lotne węglowodory, część jako para wodna czy tlenek węgla (II lub IV). O ile z tego wzoru wodór i tlen bez problemu sobie wylecą, to węgiel, jeśli nie zabierze się razem z którymś z pozostałych składników, stanowić będzie pozostałość stałą. A ze względu na osobliwość procesu, jego powierzchnia będzie dość mocno rozwinięta (czyli będzie węglem aktywnym). Po prostu upłynnianie węgla nie ma sensu, jeśli chcesz go upłynniać wodorem z ropy czy gazu ziemnego. A jeśli to ma być wodór np z elektrolizy czy fotolizy wody, to takie paliwo obecnie jest co najmniej kilkakrtotnie droższe od klasycznych.
Niby można też upłynniać z użyciem wody - wtedy powstaje nam gaz syntezowy, a z niego w procesie Fischera-Tropscha robimy sobie płynne paliwo. Ale ponieważ przy powstawaniu wody z wodoru i tlenu wydzielane są ogromne ilości energii, tę samą energię trzeba dostarczyć jeśli chcemy mieć proces odwrotny - fizyki się nie oszuka Podejrzewam że z tego względu upłynnianie węgla z użyciem pary wodnej może być nieekonomiczne ze względu na duże nakłady energii
W każdym razie jeśli chodzi o wszelkie procesy przeróbki - czy to chemiczne czy mechaniczne czy inne - ekonomia jest nieubłagana. Większość rzeczy robi się, bo się opłaca, a nie dlatego że można Często chodzi o ekonomię finansową, ale można też pomyśleć np o ekonomii energetycznej
Jajcenty, 7 listopada 2012, 21:05
Koksownie czy gazownie są samowystarczalne energetycznie. W zasadzie nadwyżki są ogromne bo zużycie gazu koksowniczego maleje w miarę jak się rozpowszechnia gaz ziemny. Na tyle duże, że znana mi koksownia robi z gazu prąd na własne potrzeby a nadwyżki sprzedaje do sieci.
Upłynnianie węgla jest mało opłacalne z powodu cen węgla. Tutaj mamy węgiel "za darmo" - idealny do zgazowania parą.