Kto zostaje bohaterem?
By zostać bohaterem, nie wystarczy akt odwagi, a przedstawicielom służb ratowniczych szczególnie trudno zasłużyć na uznanie obserwatorów (Journal of Risk Research).
Dr Joan Harvey i George Erdos oraz Lisa Turnbull z Newcastle University przedstawili badanym 5 historii. Odkryliśmy, że ludzie oceniają stopień czyjegoś bohaterstwa w zależności od tego, czy było w tym coś osobistego, np. akcja dotyczyła sąsiada lub dziecka, czy ktoś mógł wczuć się w sytuację (empatyzować z nią) oraz czy dana osoba jest pracownikiem służ ratunkowych. Wydaje się, że ludzie uznają kogoś za bohatera, jeśli wykracza on poza zakres obowiązków, lecz w przypadku strażaków, ratowników medycznych lub policjantów służba nigdy się nie kończy.
Psycholodzy stwierdzili, że osoby związane z tego typu zawodami są wytrenowane w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami, nawet jeśli w danym momencie nie pracują, dlatego znajdują się w uprzywilejowanej pozycji – przed działaniem wykorzystują swoją wiedzę.
Harvey podkreśla, że podczas akcji z 11 września 2001 r. strażaków uznano za bohaterów, ponieważ wiedzieli, jak zachować się w obecności dymu i ognia, ale nie mieli pojęcia, co się stanie, gdy upadnie drapacz chmur.
W ramach brytyjskiego eksperymentu ochotnicy oceniali 5 z życia wziętych historii. Zadanie polegało na oszacowaniu czyjegoś bohaterstwa i stwierdzeniu, czy warto było podejmować ryzyko. Różnica pojawiała się, gdy akcja skończyła się powodzeniem i kogoś uratowano oraz w przypadku wspominanych wcześniej pracowników służb pożytku publicznego. W jednym ze scenariuszy policjant w cywilu zatrzymywał dwóch młodych ludzi przy próbie kradzieży samochodu. Niestety, zostawał ugodzony śrubokrętem w klatkę piersiową. Badani uznawali, że nie warto było podejmować ryzyka (średnio przyznano mu 3,5 pkt. na 10), a stróż prawa zyskiwał miano bohatera średnich lotów (5,41). Jeśli jednak księgowy ratował dwoje dzieci i niemowlę z sąsiedniego domu, wolontariusze twierdzili, że było warto (8,05), a on sam stawał się prawdziwym bohaterem (8,9).
Komentarze (2)
j50, 1 sierpnia 2009, 03:16
Ach - ile tu można widzieć różnych sposobów widzenia!
Któż to bowiem jest bohater? Czy bohaterem jest zwykły Dziamdziak, który działa w ramach swego dziamdziactwa? Nie - on musi wyjść poza swoje dziamdziactwo - i wtedy może zostać bohaterem (przynajmniej wśród Dziamdziaków).
Bohaterstwo jest różne i z różnym miałem do czynienia w moim życiu. Podaję przykład z wyprawy w Himalaje. Gościu schodzi z zespołem na dół po zdobyciu szczytu. I nagle spada parę km w dół ze szlaku, po którym stado krów można byłoby pędzić. Jego kumpel to widzi i skacze za nim. Ale czyni to profesjonalnie, choć zupełnie mimowolnie. Wyobraźcie sobie zatem, że jeden gość leci w powietrzu ze 2 km w dół, a drugi ma to zrobić ratunkowo - ale zbiegając żlebem. No i ten ratujący jeszcze zdążył te 2 km zbiec na dół, by ujrzeć swego kumpla w ostatnich drgawkach. Nic mu już nie mógł pomóc - ale robił wszystko. Gdyby mu ktoś kazał to zrobić w ramach ćwiczeń, to on by go uznał za wariata. I każden by tak samo uznał.
Bohaterstwo ma także wymiar polityczny. I takim jest bohaterstwo strażaków w tragedii 11 września. O strażaku ginącym w pożarze w jakiejś małej miejscowości podczas ratowania innego człowieka już po tygodniu nikt nie pamięta. Bo ile na tej pamięci można zarobić? Zauważam zatem: na chwale bohaterów zarabiają piszący i mówiący o tej chwale - ale nie sami bohaterowie, ani ich rodziny.
inhet, 2 sierpnia 2009, 08:34
i właśnie dlatego to jest bohaterstwo.