Walka smrodem
Amerykańscy wojskowi pracują nad bronią chemiczną, której użycie - jak przypuszczają - będzie zgodne z Konwencją o zakazie broni chemicznej. Podpisana w 1997 roku konwencja zakazuje m.in. używania podczas walki środków szeroko stosowanych przez policję, jak np. gaz łzawiący.
Amerykańska armia nie chce wywoływać u przeciwnika łez. W Joint Non-Lethal Weapons Program trwają prace nad substancją, która śmierdzi tak przeraźliwie, iż zmusi przeciwnika do opuszczenia pomieszczeń.
Kelly Hughes z Joint Non-Lethal Weapons Program mówi, że Konwencja zakazuje użycia w walce środków kontroli tłumu. Są one definiowane jako substancje działające poprzez aktywowanie nerwu trójdzielnego. Nerw ten przewodzi sygnały z twarzy, policzków i szczęki. Jednak nie kontroluje węchu. Jeśli jakiś środek zapachowy jest rozprzestrzeniany w takim stężeniu, że nie aktywuje nerwu trójdzielnego, to niewykluczone, że Konwencja nie uznaje go za środek kontroli tłumu - mówi stwierdziła Hughes.
Pentagon od dłuższego czasu jest zainteresowany podrażnianiem zmysłu węchu w czasie walki, jednak dotychczas nie przełożyło się to na konkretne działania. Teraz Departament Obrony pracuje nad stworzeniem śmierdzących pocisków.
Wiadomo, że już wcześniej specjaliści z Marynarki Wojennej próbowali skonstruować granat, który wykurzałby smrodem z pomieszczeń o powierzchni 5 m2. Próby spełzły na niczym, gdyż użyto zbyt lotnego środka.
Tymczasowo zawieszono też prace nad XM1063 - śmierdzącymi pociskami artyleryjskimi kalibru 155 milimetrów. W każdej chwili można je na nowo rozpocząć.
Izrael, który nie podpisał Konwencji o zakazie broni chemicznej, używa śmierdzącego środka o nazwie Skunks. Jest za to krytykowany, gdyż ponoć wykorzystuje go w ramach wymierzania zbiorowej kary całym wioskom.
Tymczasem Julian Robinson, naukowiec z brytyjskiego University of Sussex, który specjalizuje się w badaniu broni chemicznej, wątpi, czy Amerykanom uda się obejść Konwencję. Jego zdaniem nie ma w niej żadnych dziur, a śmierdzące chemikalia mogą być uważane za środki kontroli tłumu. Co więcej, Robinson nie wyklucza, że można by je zakwalifikować jako środki toksyczne.
Komentarze (0)