Jałmużniany jadłospis
Buddyści ze Sri Lanki, którzy przynoszą dla mnichów jedzenie, będą dostawać spisy dozwolonych potraw. Ponieważ mnisi nie mogą sami przygotowywać jedzenia i polegają na jałmużnie, wg władz, to jedyny sposób, by zapobiec chorobom związanym z nieprawidłowym żywieniem, np. cukrzycy.
Z powodu zaangażowania religijnego większość wiernych ofiarowuje mnichom pokarmy o dużej zawartości cholesterolu, a ci nie mają wyboru i spożywają je przez okrągły rok. Sprawy dodatkowo się komplikują, bo duchowni nie biorą udziału w zajęciach rekreacyjnych ani nie ćwiczą, by schudnąć - podkreśla minister Pallewatte Gamaralalage Maithripala Yapa Sirisena, który sam jest zresztą buddystą.
W pracach nad nowym menu pomagali lekarze i dietetycy, którzy zalecili, by mnisi jedli więcej warzyw, owoców i ryżu, pili więcej wody oraz ograniczyli spożycie produktów z pszenicy. Minister zarządził też, by we wszystkich szpitalach utworzyć oddział wyłącznie dla mnichów.
Sami mnisi są nastawieni do pomysłu raczej sceptycznie. Od wieków przyjmowali wszystko, co przynosili im wierni, a później sami decydowali, co jeść. Większym problemem jest to, że w rejonach wiejskich duchowni często głodują. Muszą przeżyć na odrobinie ryżu i liściach.
Komentarze (2)
adamly, 28 listopada 2012, 21:15
Widać niektórzy nie zastanawiają się nadto, "co jeść", i wcinają głodowe racje z ryżu i liści. Rzeczywiście zamiast angażować dietetyków i układać jadłospisy, może lepiej byłoby taką zdrową jałmużnę dostarczać do tych uboższych klasztorów.
Jajcenty, 29 listopada 2012, 07:08
Rzeczywiście dziwne, że się nie dorobili systemu redystrybucji ani jakiegoś cywilizowanego podejścia typu dziesięcina albo odpis z podatku.