Idealna cebulka?
Wielu z nas zdążyło już zapomnieć o szczypiących w oczy szamponach. Dzięki naukowcom nasze dzieci mogą nie wiedzieć, co to łzy płynące po przekrojeniu cebuli. Złagodzona wersja wspomnianego warzywa to efekt pracy badaczy z Nowej Zelandii i Japonii. Co ważne dla przeciwników krzyżowania DNA organizmów, zmodyfikowane rośliny nie powstały przez dodanie do nich obcych genów, lecz przez wyłączenie jednego z istniejących. Najistotniejszym osiągnięciem twórców owej cebuli nie jest bowiem gatunek "bezpieczny" dla kucharzy, lecz odnalezienie przyczyny nieprzyjemnych skutków ubocznych. Okazało się, że łzawienie nie jest efektem produkcji czynnika powstającego podczas przecinania cebuli, lecz skutkiem działania jednego z zawartych w niej enzymów. Aby usunąć niepożądany składnik, wystarczyło zablokować kodującą enzym sekwencję DNA.
Według naukowców, opracowany przez nich proces ma jeszcze jedną zaletę: może poprawić smak cebuli. To zasługa związków siarki, które zwykle są zużywane podczas produkcji enzymu atakującego nasze oczy. W zmodyfikowanej roślinie większa ilość tych związków dołącza do substancji decydujących o smaku i innych korzystnych dla zdrowia cechach cebuli.
Twórcy nowej odmiany warzywa twierdzą, że wynaleziona przez nich nowalijka trafi na stragany za 10 do 15 lat. Technika wyciszania genów może natomiast przydać się nie tylko do podniesienia walorów smakowych obiadu, ale też do zwalczania wirusów oraz produkcji bardziej odponych gatunków roślin uprawnych.
Komentarze (5)
mikroos, 3 lutego 2008, 12:28
Chwila moment, ale czy substancja powodująca przykre szczypanie w oczy nie jest przypadkiem składnikiem antybakteryjnym cebuli? O ile pamiętam właśnie tak jest. To by była spora strata.
este perfil es muy tonto, 3 lutego 2008, 14:38
czy ktoś może podać jakieś argumenty przeciwko GMO,przeciwko modyfikowanej genetycznie żywności?tą żywność się trawi więc nie ma wpływu na genotyp człowieka,nie?póki co to słyszę głównie:"nie wiadomo co może z tego wyniknąć w przyszłości".wg mnie to głupie podejście,niestety nasz kraj je prezentuje > a no i jeszcze:"wypuszczenie zmodyfikowanych organizmów w plener zrujnuje ekosystem" to już sensowniejsze,ale i tak zrujnowaliśmy już większość ekosystemu Ziemi(chyba),poza tym lepiej chyba mieć zrujnowany ekosystem i najedzonych ludzi niż zdrowy ekosystem i głodnych ludzi.
mikroos, 3 lutego 2008, 17:43
Najciekawszym argumentem przeciwko GMO, jaki słyszałem (i jest to autentyk) jest stwierdzenie "ja nie będę tego jadł, bo to zawiera DNA" ;D Albo np. wyniki arcyciekawych badań, gdy rosyjska pani profesor wstawiła do szczura gen toksycznego białka, aby udowodnić, że wstawianie transgenów jest zabójcze ;D
A co do rujnowania ekosystemu, mam bardzo prostą odpowiedź: w Europie legalna jest wyłącznie kukurydza GM. Jej zasięg pyłkowania wynosi maksymalnie jeden metr. Jak myślisz, może się rozplenić i zaatakować okoliczne pola niezauważenie dla wszystkich? :>
Najsilniejszym argumentem, jaki znam, jest wpływ GMO na zdrowie. Z drugiej jednak strony wykonano na zlecenie KE badania warte 500 mln Euro, z których nie wynikła żadna potencjalna szkodliwość GMO. Jedynym wyjątkiem są alergie - ale co istotne, produkty GM nie są bardziej alergenne od tradycyjnych (słynne GM zawierające geny orzeszków ziemnych w Europie nie są legalne!). W związku z tym mamy wybór: albo solidnie przebadane GMO, w przypadku których istnieje ryzyko, ale niewielkie, albo ciągłe stosowanie szeroko rozumianej chemii, o której wiemy na 100%, że szkodzi. Dla mnie wybór jest jasny. Nie wspomnę już o tym, że dzięki tej technologii istnieje realna szansa na obniżenie cen o 30% w stosunku do analogicznych produktów tradycyjnych (tak sytuacja wygląda w USA). Do tego my jako ludzie/społeczeństwo jesteśmy znacznie mniej podatni na nagłe zmasowane ataki szkodników, na destruktywny wpływ nagłych przymrozków (słynne już wiadomości w mediach typu "80% zbiorów jabłek przepadło") i tak dalej, co zwiększa stabilność funkcjowania państwa.
I jeszcze jedno: i tak od dawna już jemy produkty zawierające soję GM (choćby olej, parówki drobiowe, mnóstwo produktów w słoikach, wszelkie produkty zagęszczane ekstraktami sojowymi) i jakoś nikomu trzecia ręka nie wyrosła.
mikroos, 3 lutego 2008, 17:56
Waldi twierdzi, że jest inaczej, ale nie był jeszcze uprzejmy przedstawić dowodów. Szkoda.
waldi888231200, 4 lutego 2008, 19:56
W Stanch w warzywniaku półgodziny szukałem cebuli, aż w końcu poszedłem do kasy zapytać dlaczego jej nie mają. Sprzedawczyni pokazała półkę na którą patrzyłem z piedziesiąt razy i w życiu bym do niej nie podszedł . Cebula (1szt.) ważyła półkilograma , na rozmiar wielkości małej kapusty (tak z 12cm średnicy). Kupiłem, była słodkawa w smaku bez zapachu i nie szczypała w oczy to była ostatnia cebula jaką tam kupiłem. (cztery lata).
Życie musi mieć smak (między innymi cebuli). 8)