Gwiazdozbiór z nekrologu
Skąd fascynacja celebrities i ich życiem prywatnym, czy towarzyszyła rodzajowi ludzkiemu od zawsze, czy coś ją wyzwoliło? Badacze z Warwick University twierdzą, że jak zapłon podziałały nekrologi w XVIII-wiecznych czasopismach, które dały tzw. szarym ludziom wgląd w życie (i śmierć) wyższych sfer.
Trzy wieki temu prasa zaczęła się prężnie rozwijać, a dział z klepsydrami cieszył się sporą popularnością. Brytyjscy naukowcy, którzy opublikowali wyniki swoich dociekań na łamach pisma International Journal of Cultural Studies, nie zgadzają się z teorią, że gwiazdy to "produkt" XIX-wiecznego romantyzmu. Wg nich, w poszukiwaniu pierwocin kultu celebrytów należy się cofnąć jeszcze o ok. 100 lat.
Dr Elizabeth Barry podkreśla, że przedwczesna lub gwałtowna śmierć stanowiła wstęp, a zarazem test dla tego rodzaju sławy. Nekrologi odgrywały w tym procesie niezwykle ważną rolę. Szefowa zespołu przytacza przykład Izaaka Tarrata, opisanego pokrótce w magazynie Gentelman z 1789 r. Podawał się on za lekarza i przepowiadał ludziom przyszłość. Chadzał w futrzanej czapie, a sypiać zwykł w koszuli nocnej z adamaszku. Jego nekrolog był czytany przez licznych przedstawicieli różnych warstw społecznych. Od tego mniej więcej momentu można było zostać sławnym ze względu na ekscentryczne usposobienie, a nie z powodu ważnych osiągnięć. Poza tym raczkujący rynek reklamy zwrócił się ku popularnym, a nie wyszukanym gustom.
Spostrzeżenia te są zapewne prawdziwe w odniesieniu do całej kultury Zachodu, która z biegiem czasu w coraz większym stopniu stawała się globalną wioską. Po raz kolejny pokazano też, jak ściśle śmierć i życie się przeplatają i uzupełniają.
Komentarze (0)