Zaskakująca choroba zawodowa rzemieślników z Doliny Królów
W wiosce Deir el-Medina, znajdującej się na terenie współczesnego Luksoru, mieszkali w przeszłości rzemieślnicy, którzy pracowali przy grobowcach w Dolinie Królów. O ich życiu wiele wiemy głównie dzięki znalezionym na terenie wioski licznym zapiskom. Dotychczas jednak mało uwagi przywiązywano do badania samych kości mieszkańców wsi. Zajęła się tym Anne Austin, osteolog i egiptolog z Uniwersytetu Stanforda.
Na początku swej pracy pani Austin posegregowała wymieszane kości, określiła wiek i płeć osób, do których należały i przyjrzała się ich stawom, poszukując śladów choroby zwyrodnieniowej stawów. Porównywała też kości z Deir el-Medina z kośćmi znalezionymi w innych stanowiskach archeologicznych starożytnego Egiptu. Teraz na łamach International Journal of Osteoarcheology pani Austin informuje, że mężczyźni z Deir el-Medina znacznie częściej niż kobiety cierpieli na chorobę zwyrodnieniową stawów. Fakt ten oraz lokalizacja choroby zdumiały uczoną. Co prawda praca rzemieślnika w Dolinie Królów nie była łatwa, wymagała kopania w ziemi, kucia w kamieniu czy malowania. Jednak prace te powinny dotknąć przede wszystkim stawy w górnej połowie ciała. Tymczasem większość zwyrodnień miała miejsce w kolanach i stawach skokowych.
Austin zajęła się więc analizą zapisków dotyczących pracy rzemieślników. Okazało się, że o ile kobiety pozostawały w domach, to mężczyźni wychodzili do pracy w Dolinie Królów. Przez kilka dni roboczych pozostawali na miejscu, mieszkając w zbudowanych przez siebie chatkach. Każdego dnia wychodzili z nich do pracy i wracali, a pod koniec tygodnia wracali do Deir el-Medina. Droga, którą przebywali, nie była długa, jednak bardzo stroma. Pomiędzy Deir el-Medina a chatkami musieli pokonać różnicę wysokości sięgającą 151 metrów, a pomiędzy chatkami a Doliną Królów różnica ta wynosiła 93 metry. Średnio każdy robotnik pracował przez 161 dni w roku, a czas jego aktywności zawodowej to 25-35 lat. Biorąc pod uwagę te dane Anne Austin stwierdziła, że sama droga z pracy i do pracy wystarczyła, by przez lata pojawiła się choroba zwyrodnieniowa stawów.
Uczona zwraca uwagę, że z powodu wymieszania kości trudno jest określić, w jakim wieku zmarli poszczególni mieszkańcy Deir al-Medina oraz kiedy zaczęła się u nich rozwijać choroba.
Komentarze (3)
Jajcenty, 24 listopada 2016, 11:29
To stawia moje ćwiczenia w nowym świetle. Realizując plan opuszczenia padołu w najlepszym możliwym zdrowiu (marnotrawstwo, wiem) biegam jak głupi, nie używam windy, a raz w miesiącu wchodzę na 110 piętro - 300 metrów różnicy wzniesień.
W świetle tego doniesienia nie mogłem walnąć większej głupoty.
A przy okazji, jeśli pani Austin się nie myli to można się spodziewać, że to zwyrodnienie występuje częściej u górali?
pogo, 24 listopada 2016, 12:41
Raczej nie. Większość z nich unika jak może wychodzenia w góry. Ludzie, u których wynajmowałem pokój podczas wypadu w Tatry mówili, że nigdy nie próbowali nigdzie tam łazić i ich znajomi tez raczej tego nie robią.
gucio222, 26 listopada 2016, 01:33
Wydaje mi się jednak że nikt nie zauważył z badaczy że te głazy co "wykopywali z ziemi i kuli" raczej nikt im nie pomagał w tamtych czasach przenosić. Gdy używali do tego jeszcze pasów jak to robią dzisiejsi tragarze to trudno znaleźć powód zwyrodnień górnych części ciała. Tak że Jajcenty myślę że możesz biegać na 110 piętro pod warunkiem że nie masz przywiązanego głazu do pasa . Zresztą to nie wchodzenie niszczy stawy kolanowe, a schodzenie w dół.
Pogo masz rację. Mieszkałem parę razy u górala na Gubałówce którego rodzina nigdy nie była na żadnym szczycie, a tylko raz nad Morskim Okiem i to koniami