Sok z borówek chroni przed demencją?
Sok z borówek jest doskonałym środkiem poprawiającym funkcjonowanie umysłu - wynika z badania na amerykańskich 70-latkach. Składnikiem napoju odpowiedzialnym za jego korzystne działanie są najprawdopodobniej antocyjany - związki znane z silnego działania przeciwutleniającego i przeciwzapalnego.
Do udziału w eksperymencie zaproszono 9 osób w ósmej dekadzie życia wykazujących objawy łagodnych zaburzeń pamięci. Uczestników badania proszono o regularne kupowanie i przyjmowanie od 2 do 2,5 szklanki (ok. 0,5 litra) soku z borówek dziennie.
Po dwunastu tygodniach suplementacji na uczestnikach przeprowadzono serię testów psychologicznych. Wynika z nich, że regularne picie soku z borówek poprawiło zdolność seniorów do uczenia się na podstawie skojarzeń oraz zapamiętywania listy słów w porównaniu do testów przeprowadzonych przed rozpoczęciem doświadczenia.
Zauważalne i korzystne, lecz nieistotne statystycznie różnice zaobserwowano także w przypadku występowania objawów depresyjnych oraz obniżenia poziomu glukozy na czczo.
Aby dodatkowo potwierdzić wiarygodność uzyskanych rezultatów, badacze przeprowadzili kolejny eksperyment, w którym inną (choć podobną pod względem demograficznym i zdrowotnym) grupę osób starszych zaopatrywano w placebo - substancję imitującą sok z borówek, lecz niezawierającą antocyjanów. W grupie tej, zgodnie z oczekiwaniami, nie stwierdzono poprawy funkcji poznawczych.
Autorzy pracy, kierowani przez dr. Roberta Krikoriana z University of Cincinnati, zastrzegają, że choć dane dotyczące wpływu soku z borówek na funkcjonowanie układu nerwowego są obiecujące, należy pamiętać, iż przeprowadzone studium objęło bardzo małą grupę pacjentów. Uczeni nawołują w związku z tym do przeprowadzenia bardziej złożonych badań, które ocenią przydatność napojów bogatych w antocyjany jako środków chroniących przed demencją.
Komentarze (8)
comma, 27 stycznia 2010, 08:27
Jestem ciekawy na ile wiarygodne są badania przeprowadzone na tak małej liczbie osób ? Może ktoś zna się na metodologii badań i wie ?
Alek, 27 stycznia 2010, 13:18
To samo rzuciło mi się w oczy - 9 osób pewnie z jednej miejscowości i wyniki idą w świat . Taka grupa, to do wstępnego testowania hipotez, ale nawet na pilotaż wydaje się mała, bo jak tu precyzyjnie ocenić siłę oddziaływania czynników - co najwyżej kierunek.
Myślę, że metodologia ma przyszłość. Usiłowałem kiedyś skonstruować system gry na giełdzie oparty o analizę techniczną. Przeprowadziłem wstępne badanie na wynikach historycznych KGHM (100 transakcji). W tym czasie były duże wahania po drodze, ale cena akcji na koniec była prawie taka sama jak na początku. System wyłapał mi prawie wszystkie górki i kazał sprzedać przed dołkami. Zarobek tysiąc procent z małym ogonkiem ;-). Aż chciało mi się skakać z radości ;-). Dla pewności przetestowałem tą metodę na akcjach innych spółek w innej sytuacji giełdowej i tu otrzymałem wyniki -10 % -20 % i - 40 % w stosunku do rynku ;-). Ot statystyka. To pewnie ekstremalny przykład odchylenia, ale aż taki mi się zdarzył.
mikroos, 27 stycznia 2010, 15:43
Sprawa jest bardzo prosta: badania mają charakter wstępny, więc dla oszczędności prowadzi się je na b. małej grupie. Przecież gdyby mieli badać każdą z substancji na 100 osobach, to same konsultacje z lekarzami wymagałyby wysokich grantów. A tak, mamy wstępne wyniki i notkę ze znakiem zapytania w tytule. Gorzej by było, gdyby odtrąbiono z całym przekonaniem, że znaleziono lek na demencję.
Jurgi, 27 stycznia 2010, 17:35
Nic straconego, na jakimś gazeta.pl albo innym dziennik.pl rychło pokaże się w dziale z nauką artykuł, że sok z borówek doskonale leczy z demencji, a zapewne i innych przypadlości.
Alek, 27 stycznia 2010, 18:31
Z dopiskiem, że lecznicze działanie zostało "udowodnione naukowo!".
Alek, 27 stycznia 2010, 18:54
mikroos: to nie chodzi o to, czy takie badania przeprowadzać, tylko o to, czy je publikować już na takim etapie, czy dopiero po solidnej weryfikacji na grupie o wielkości zapewniającej jako taką istotność statystyczną. Wstępne badanie (np. na 20 osobach) robi się choćby do pracy magisterskiej, jeśli ma ona badawczy charakter.
mikroos, 27 stycznia 2010, 19:12
Oczywiście, że publikować. Publikacja naukowa nie jest przecież oficjalnym zaleceniem dla lekarzy ani pacjentów. W dzisiejszych czasach badania, które kończą się bez opublikowania wyników, są uznawane za badania de facto nieprzeprowadzone (bo i po co je prowadzić, skoro wyniki nie zostają udostępnione?). W sytuacji takiej jak ta należy jednak oczekiwać, by autorzy informowali, że badania mają charakter wstępny, i tutaj ten warunek spełniono.
odalisques, 27 stycznia 2010, 23:08
Jak wyżej. Poza tym to żadna nowinka, działanie antocyjanów zostało zbadane już w wielu obszarach, a takie mini-eksperymenty jak ten opisany powyżej to tylko naturalna kolej rzeczy. Kolejne badania idą w z góry określonych kierunkach, bazując na wnioskach z tych poprzednich.