Kodowanie kolorem i położeniem sprzyja wyborom prozdrowotnym
W Massachusetts General Hospital (MGH) wprowadzono prosty program, który miał zachęcać do dokonywania prozdrowotnych wyborów żywieniowych. Pudełka z produktami/daniami oznaczono kolorami - zieleń to najlepsza opcja, żółty pośrednia, a czerwony najgorsza - a przemieszane wcześniej na półkach napoje przesegregowano w taki sposób, by na poziomie wzroku i tuż powyżej znajdowały się woda i napoje dietetyczne. Okazało się, że interwencja sprawdzała się tak samo dobrze u wszystkich pracowników, bez względu na wykształcenie, rasę i pochodzenie etniczne.
Autorzy artykułu opublikowanego na łamach American Journal of Preventive Medicine zauważają, że dotychczasowe próby "uzdrowienia odżywiania" za pomocą oznaczania kaloryczności danego produktu dawały nie najlepsze rezultaty. Nawet dość dobrze wyedukowane osoby miały trudności ze zrozumieniem takich etykiet, a problem narastał w grupach o niższych dochodach czy mniejszościowych z ograniczoną zdolnością czytania i pisania. Stąd pomysł, by przetestować w MGH 2-fazowy projekt, który nie wymagał zapoznawania się ze złożonymi fiszkami.
Pierwszą fazę wdrożono w marcu 2010 r. Kolorowe naklejki przytwierdzono do wszystkich towarów dostępnych w głównej szpitalnej stołówce. Zielona znalazła się na najzdrowszych opcjach, np. owocach, warzywach i chudych mięsach. Żółta oznaczała umiarkowanie zdrowy wybór, a czerwona dania o małej lub wręcz zerowej wartości odżywczej. Drugą fazę, nazywaną architekturą wyboru, zaczęto w czerwcu 2010 r. Skoncentrowano się na popularnych produktach, wybieranych przez ludzi, którzy nie mają zbyt wiele czasu: kanapkach, napojach i chipsach. Regały i lodówki przeorganizowano w taki sposób, by najzdrowsze, zielone, opcje - woda, napoje dietetyczne i niskotłuszczowy nabiał - znalazły się na poziomie oczu, a gorsze, żółte i czerwone, poniżej. W pobliżu miejsc serwowania gorących posiłków pojawiły się dodatkowe kosze z butelkowaną wodą.
Ponad 4600 pracowników brało udział w programie, który pozwalał uiścić opłatę za jedzenie przez potrącenie z pensji. Wydruki z kasy można więc było dopasowywać do danych z działu zatrudnienia. W ten sposób bez identyfikowania poszczególnych osób z imienia i nazwiska dało się śledzić ewentualne zmiany w zachowaniu. Rasę określali sami ochotnicy, a wykształcenie oznaczano na podstawie zajmowanego stanowiska. Wyodrębniono następujące kategorie: zespół sprzątający, administracja, technicy, w tym technicy radiolodzy i terapeuci oddechowi, pomocniczy pracownicy służby zdrowia, np. farmaceuci i terapeuci zajęciowi oraz kadra zarządzająca/klinicyści (m.in. lekarze i pielęgniarki).
Na początku Latynosi i osoby czarnoskóre, a także przedstawiciele kategorii związanych z niższym wykształceniem kupowali więcej czerwonych produktów niż osoby białe lub piastujące stanowiska związane z wyższym wykształceniem. Pod koniec obu faz pracownicy ze wszystkich grup kupowali mniej towarów czerwonych i więcej zielonych. Popyt na zdrowe napoje wzrósł we wszystkich grupach. Dodatkowo czarni i słabiej wykształceni pracownicy, którzy pierwotnie wydawali najwięcej w przeliczeniu na napój, pod koniec studium płacili znacząco mniej.
Program kolorystyczno-architektoniczny zachowano, w dodatku rozszerzono go na inne punkty zbiorowego żywienia w szpitalu. Naukowcy mają zamiar zbadać długofalowe efekty takiej interwencji. Chcą też sprawdzić, czy dodatkowe kroki mogłyby zwiększyć skuteczność w szczególnie podatnych [na otyłość, cukrzycę i choroby sercowo-naczyniowe] populacjach.
Komentarze (1)
nantaniel, 7 sierpnia 2012, 15:16
W szpitalnych stołówkach takie sprzyjające zdrowym wyborom żywieniowym ułożenie towarów mogłoby się przyjąć. W sklepach (szczególnie wielkopowierzchniowych marketach) układ towarów jest dobierany tak, aby klienci wydali więcej pieniędzy, a nie żeby kupowali zdrowsze produkty.