Do więzienia za zestrzelenie drona?
Jednemu z mieszkańców Kentucky grozi więzienie za zestrzelenie drona, który pojawił się nad jego domem i filmował mieszkańców. Zdarzenie miało miejsce przed trzema tygodniami, gdy 47-letni William Herbert Meredith zauważył drona z przyczepioną kamerą, który zawisł nad jego domem i najwyraźniej filmował przebywające w ogrodzie dzieci. Mężczyzna wziął strzelbę i trzema strzałami strącił pojazd. Dron wisiał dokładnie nad moim ogrodem. Strzeliłem w niebo. Nie strzelałem w poprzek drogi czy nad płotami sąsiadów, strzelałem w powietrze. Po tym ruszyło na mnie czterech mężczyzn, ale gdy zobaczyli że jestem uzbrojony, zmienili zdanie. Zapytali mnie "to ty jesteś tym sk...., który zestrzelił naszego drona?". Odpowiedziałem "Tak". Miałem przy sobie strzelbę i gdy ruszyli na mnie powiedziałem, że jeśli wejdą na mój teren to będziemy mieli kolejną strzelaninę.
Po jakimś czasie zjawiła się policja i... ku zdumieniu strzelca, oddała resztki drona właścicielowi. Policjanci nie obejrzeli nawet wykonanych nagrań. Zatrzymali za to Mereditha, który spędził pięć godzin w areszcie. Mężczyzna wyszedł za kaucją jednak grozi mu kilkuletnie więzienie. Co prawda policjanci prywatnie pochwalili jego akcję ale postawili mu zarzuty. Jeden z nich mówi o narażeniu zdrowia i życia osób postronnych, inny to zarzut wandalizmu. Za oba grozi od 1 do 5 lat więzienia. Jako, że zgodnie z prawem stanowym są to zarzuty mniejszej wagi (Class D), wyrok w obu sprawach może być odbywany jednocześnie, zatem nawet jeśli mężczyzna zostanie skazany na dwa wyroki po pięć lat wiezienia, spędzi za kratami nie więcej niż 5 lat. Do przestępstw kwalifikowanych jako Class D należą w Kentucky m.in. jazda pod wpływem alkoholu, przypadkowe zabójstwo czy użycie skradzionej karty kredytowej i kradzież w ten sposób kwoty od 500 do 1000 USD.
Sędzia, by skazać Mereditha za narażenie osób postronnych będzie musiał uznać, że do takiego narażenia doszło, mężczyzna miał tego świadomość i zlekceważył niebezpieczeństwo. Z kolei oskarżenie o wandalizm jest wnoszone, gdy oskarżony nie mając prawa ani poważnych podstaw, by uważać, że ma prawo, celowo niszczy własność o wartości co najmniej 1000 dolarów.
Meredith i jego prawnik mają zamiar nie tylko obalić oskarżenie, ale chcą też wnieść pozew cywilny przeciwko właścicielowi drona. Jest nim niejaki David Boggs, który zaprzecza by filmował ubraną w bikini nastoletnią córkę Mereditha. Twierdzi, że filmował dom przyjaciela.
Sprawa może być precedensowa. Sąsiedzi twierdzą, że dron filmował też ich dzieci, że leciał znacznie niżej niż twierdzi jego właściciel. Z jednej strony lokalna policja wyraźnie zaznacza, że lokalne prawo zabrania strzelania w mieście, że Meredith złamał prawo stanowe i dlatego został oskarżony. Z drugiej jednak strony Federalna Agencja Lotnictwa Cywilnego przyznaje, że drony latające zbyt nisko i zbyt blisko budynków stwarzają zagrożenie. Działanie Mereditha można więc uznać za obronę rodziny i własności.
To pierwszy w USA przypadek postawienie zarzutów kryminalnych w związku z zestrzeleniem drona. Co prawda w ubiegłym roku pewien mężczyzna w Kalifornii zestrzelił drona sąsiada i tłumaczył się, że myślał, iż to dron rządowy, jednak zarzuty nie zostały mu postawione. Sąsiad wniósł jedynie sprawę o odszkodowanie i otrzymał od strzelca 850 USD.
Komentarze (9)
darekp, 17 sierpnia 2015, 12:46
Ciekawe, ile grozi wg tamtejszego prawa za strzelanie do tych czterech mężczyzn (m. in. gdyby filmowali mieszkańców tradycyjnymi metodami).
Mariusz Błoński, 17 sierpnia 2015, 12:58
Przypuszczam, że jakby weszli na prywatny teren, to właściciel mógłby do nich strzelać. A gdyby nie weszli, to mógłby wezwać policję.
Jajcenty, 17 sierpnia 2015, 12:58
Chyba nic. Tamtejsze prawo jest dość pobłażliwe w tej mierze. Tym bardziej dziwi postawa policji. Na jej miejscu zamknąłbym tych czterech za podglądactwo, szpiegostwo, naruszenie miru, pedofilię, prowadzenie pojazdu powietrznego bez wymaganych uprawnień, sprowadzenie zagrożenia w ruchu powietrznym.
Zdaje się że strefa powietrzna wymaga nowej definicji.
Gość Astro, 17 sierpnia 2015, 13:13
Tak zmienia się definicja wolności CZŁOWIEKA. W imię czego?
A zapytał ich ktoś, jakim prawem swojego gównianego drona wprowadzili na czyjąś WŁASNOŚC?
Szkoda, że nie rozwalił ich na dzień dobry. Był na SWOJEJ ZIEMI.
Jednak niektórzy ludzie nie próbują ukryć, że są LUDŹMI. Szkoda, że mają "ale".
Stany schodzą na psy. Właściwie PSY robiące pod siebie.
Dron na mojej ziemi ZDECYDOWANIE powinien być ROZPIERDZIELANY. To on nie ma PRAWA!!! Jak skażą gostka, to już stracę jakąkolwiek wiarę w ludzi.
Ja tam bym mu sfilmował dom z jakiegoś .44 Magnum.
pogo, 17 sierpnia 2015, 13:18
.44 Magnum jest raczej mało skuteczną kamerą na domy.
Zalecam .50 Desert Eagle. Większy kaliber i do tego wierzchołek pocisku lepiej dostosowany do robienia dużych dziur w nieopancerzonych celach.
Gość Astro, 17 sierpnia 2015, 13:23
Może być skuteczną na właścicieli dronów. Nie o kamerę chodzi.
Kentucky zeszło niżej psów. Posłałbym paru ichnich "prawników" do Texasu. Nie zdążyliby nawet nacisnąć przycisku "leć" w takim dronie.
Przemek Kobel, 18 sierpnia 2015, 08:44
Nie trzeba definiować żadnych stref powietrznych. Tamtejsze prawo zalicza obszar powietrzny nad danym terenem (do pewnej wysokości) jako część tego terenu. Wydaje mi się, że wygra ten, kto udowodni swoją wersję wydarzeń co do wysokości lotu (bo chyba chodzi właśnie o granicę prawną terenu prywatnego). Problem w tym, że właściciel drona mógł zrobić z nagraniami co chciał, i pokazać tylko te fragmenty, na których dron miał legalną wysokość.
A dzisiaj w telewizorze powiedzieli, że u nas ten problem już rozwiązano - na używanie drona podobno trzeba mieć dość kosztowną licencę. A może dopiero trzeba będzie mieć... kto by tam teraz słuchał telewizji. Ogólnie, drony początkowo były fajnym gadżetem, ale ponowli stają się bardziej irytujące niż patyki do robienia selfie. Patyk powoduje jedynie, że jego właściciel wygląda jak idiota, a dron trochę waży, w śmigłach ma trochę energii, więc jest czym zrobić komuś krzywdę. No i potrafi podnieść sporo ciekawych przedmiotów:
Jajcenty, 18 sierpnia 2015, 10:30
No właśnie chyba trzeba to zredefiniować. Zasięg postulowanego Desert Eagle będzie właściwy.
Flaku, 18 sierpnia 2015, 10:56
Jedynie u Jankesów jest nadzieja, że to jakoś sensownie ogarną. W europie predzej by pozbawili ludzi gruntów, bo ciężko pogodzić prawa do nich z prawem państwa do przestrzeni powietrznej nad nimi.