Niska dzietność nie musi być zła
Spadek liczby urodzin, obserwowany przede wszystkim w krajach rozwiniętych, to poważne zmartwienie dla polityków i ekonomistów. Jednak najnowsze szacunki przeprowadzone przez amerykańskich naukowców sugerują, że posiadanie mniejszej liczby dzieci jest opłacalne dla społeczeństwa. Spostrzeżenie takie stoi w sprzeczności z rozpowszechnioną opinią.
Naukowcy z University of California Berkeley i East-West Center na Hawajach porównali dane ekonomiczne i dane dotyczące dzietności w 40 krajach. Odkryli, że umiarkowanie niska dzietność, nieco poniżej 2 dzieci na kobietę, zwiększa ogólny poziom życia społeczeństwa.
Władze wolą, by dzieci rodziło się więcej. Dzięki temu bowiem zwiększa się ilość dostępnej siły roboczej i rośnie liczba podatników, którzy utrzymują państwo oraz system opieki zdrowotnej i osoby starsze. Jednak to nie rządy ponoszą koszty, a obywatele.
Większa dzietność oznacza większe koszty dla rodziny, bo to właśnie ona, a nie rządy, ponoszą koszty ich wychowania. Z kolei większa liczba siły roboczej oznacza, że trzeba ponosić kosztowne inwestycje w fabryki, budynki biurowe, systemy transportu czy domy mieszkalne - mówi demograf Ronald Lee. Zamiast namawiać ludzi do posiadania większej liczby potomstwa, rządy powinny dostosować swoją politykę do nieuniknionego starzenia się społeczeństwa - dodaje Lee.
Z obliczeń przeprowadzonych przez naukowców wynika na przykład, że w USA dzietność, jeśli popatrzymy na nią pod kątem potrzeb budżetu państwa, jest bliska idealnej. Jednak w niektórych krajach Europy i wschodniej Azji średnia dzietność jest tak niska, że zagraża standardowi życia społeczeństwa. To właśnie w takich krajach rząd powinien zachęcać do posiadania potomstwa.
Komentarze (23)
darekp, 11 października 2014, 09:10
Hm, to nie wygląda na odkrycie na miarę Ameryki. To dość oczywiste, że w krótkoterminowej perspektywie tak będzie (a w długoterminowej prowadzi do wymarcia narodu, jakby to ujął niejaki Keynes). Jeśli stara bogata ciotka nie będzie wydawała pieniędzy na prezenty dla siostrzeńców, to jej poziom życia będzie wyższy, niż gdyby wydawała (teraz dla odmiany parafraza z JKM ).
No ale może to i dobrze, że czasem naukowcy zbadają takie rzeczy i potwierdzą, że jest tak, jak mówi intuicja.
thikim, 11 października 2014, 10:53
Jak to dobrze że dożyłem do tego odkrycia. Wcześniej bowiem jak cała ludzkość żyłem w błogiej nieświadomości. Postęp nauki to wielka sprawa.
gucio222, 11 października 2014, 11:51
Program depopulacji białych wdrażany jest od dawna, pytanie czemu to służy. Pierwszy lepszy przykład z Wikipedii Polska w roku 1960-30mln, 2010-38mln. Wzrost 8mln. Nigeria 1960-46mln,2010-160mln. Wzrost 114ml. Do tego dochodzi islam i koniec ze światem białego chrześcijaństwa. Niech ktoś powie patrząc na ulubieńców naszych telewizji np. prof. Środę czy Senyszyn że nie jest to celowe. Ciekawe czemu te dwie kobiety nie walczą o ograniczenie dzietności w Arabii Saudyjskiej, a walczą o to w Polsce. Myślicie że to tylko tchórzostwo tych pań profesor ? Myślę że nie tylko.
Flaku, 11 października 2014, 12:10
Podobno społeczeństwo ma jeden umysł i może określić co jest dla niego opłacalne.
Astroboy, 11 października 2014, 12:21
Trochę może głupio, ale jednak zapytam. Kto niby wdraża ten program? Sądziłem, że o ilości swoich dzieci w tym kraju decydujemy raczej (ze wskazaniem właśnie na raczej) sami, przy czym nikt na nas tego nie wymusza. Tak przynajmniej było w moim wypadku. No chyba, że kolega jest zwolennikiem jakieś opcji lewicowej (co kontrastowałoby jednak z tym, o czym poniżej). Do zacytowanych danych można dodać wiele innych, polecam np.:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/a1/World_mort_rate_2007.png
Jeśli piszesz prof. Śoda, to wypada też napisać prof. Senyszyn (chociaż sądziłem, że dr hab. Środa ). Nie bardzo rozumiem, skąd Twoja zajadłość pod adresem tych pań. Jakoś nie odnoszę wrażenia, by były "ulubienicami" telewizji (no chyba, że w "innym" kontescie ). No i jakoś nie zauważam, by w powszechnej świadomości Polaków, którzy chcą spłodzić dziecko pojawiała się w głowie (niczym przysłowiowa czerwona żarówka) postać którejś z pań.
Edit: "w telewizji" jednak nie siedzę (zwłaszcza nazbyt bieżąco), więc mogę mieć "wypaczony" pogląd.
thikim, 11 października 2014, 13:02
Indywidualnie mała drobinka płynąc rzeką uważa że sama płynie.
Miliony takich drobin niesionych prądem nie mają jednak nic do gadania.
Wszystko zależy w jakiej skali patrzysz.
Indywidualnie masz wpływ, społecznie nie masz.
W skali państwa jest nieistone czy masz 100 dzieci czy zero.
W skali państwa istotne jest ile dzieci ma 10 milionów ludzi.
Prywatnie to mnie interesuje ile ja mam dzieci. Społecznie mnie interesuje ile dzieci jest w Polsce.
Astroboy, 11 października 2014, 13:12
Słuszna uwaga Thikim, ale chyba nie sądzisz, że jeśli
to za szybkość nurtu odpowiadają wspomniane panie?
Sądzę, że szybkości nurtu nikt świadomie nie kontroluje, choć może mieć wpływ (szczególnym przykładem mogą być Chiny, choć i tam to dziś już raczej kwestia świadomości ludzi niż polityki "państwa").
Jajcenty, 11 października 2014, 20:22
Dla mnie nosi to cechy piramidy. Każda generacja musi być liczniejsza od poprzedniej by unieść koszty. Nikt też nie mówi skąd mają się wziąć miejsca pracy. Zaraz potem, zamiast mieć podatników mamy bezrobotnych na zasiłku.
darekp, 11 października 2014, 20:35
Jajcenty, równie dobrze można uważać, że zmniejszając liczbę ludności, zmniejszasz liczbę konsumentów, a więc i popyt na pracę, co owocowałoby wzrostem bezrobocia.
Czyli tak naprawdę nie ma korelacji między liczbą ludności a procentem bezrobotnych. I tak chyba jest w życiu - są i małe i duże kraje z wysokim bezrobociem, są i małe i duże z niskim.
Natomiast to zdanie, które cytujesz akurat wg mnie wygląda na prawdziwe, politycy żyją z podatków płaconych przez obywateli, więc są zainteresowani zarówno wzrostem podatków, jak i liczby podatników (i jeszcze wzrostem roli państwa w każdej dziedzinie).
thikim, 12 października 2014, 00:31
Tego nie napisałem. Te panie mogą co najwyżej tworzyć małe wirki, które wciągną może nawet setki mniejszych drobin ale to znaczenie ma minimalne.
I tak samo z nurtem. Rzeczywiście, jego kontrola wymaga wręcz boskich mocy. Niemniej mniejsze lub większe wiry mogą tworzyć ludzie.
Czy muszę przypominać np. politykę Chin? Bywa różnie z tym woleniem władz.
Generalnie tak:
- duża liczba populacji to większe szanse na duży PKB całego kraju, większa szansa na duże znaczenie na arenie międzynarodowej itd.
Najbardziej chyba decydują o ilości dzieci względy kulturowe i konsumpcyjne.
Wysoki poziom życia prowadzi do skupienia na coraz większych własnych potrzebach i dzieci schodzą na plan dalszy.
Niski poziom życia prowadzi jedynie do zainteresowania jedzeniem i schronieniem i do minimalizacji potrzeb - dzieci stają się istotne.
Na google jest cała masa ilustracji zależności poziom życia - dzietność. Odwrotnie proporcjonalnej.
Ja dodam że najważniejszy czynnik to według mnie wykształcenie kobiet.
Najłatwiej się rodzi dzieci kiedy się siedzi w garach a nie gania za karierą.
MrVocabulary (WhizzKid), 13 października 2014, 15:27
Z jednej strony chciałbym, żeby liczba ludności na świecie spadła, ale z drugiej wolałbym, żeby było więcej białych – a to się niestety na chwilę obecną wyklucza
darekp, 14 października 2014, 20:05
@thikim
gucio222, 14 października 2014, 23:37
Zgadzam się z kolegą darekp że organizmy rozmnażają się w przyjezdnym dla siebie środowisku. Polska na pewno takim nie jest. Wg statystyk 500tyś rodziców naszych dzieci nie stać na codzienny ciepły posiłek gdy w tym czasie na armię lekką ręką wydaje się 130mld zł. Ciekawe co ma ta nasza armia nieudaczników czekających 15 lat na emeryturę bronić? Może niemieckich fabryk.
pogo, 15 października 2014, 01:11
Rzeczywiście nie ma szans bym się rozmnożył tu gdzie jestem.. muszę wyjechać aby środowisko było mi przyjezdne. Może to raczej ja środowisku, ale patrzmy tylko na siebie
W obecnych czasach może to jest mniej widoczne, ale utrzymywanie armii, która odstrasza wroga jest więcej warte niż dawanie głodującemu coraz to kolejnej ryby. Niestety wędki dać mu nie możemy, bo nam opustoszy zbiornik. Tak niestety działa świat :/
Jak zaczniesz karmić wszystkich głodujących za kasę, którą planowałeś dać na obronę, to szybko znajdą się tacy, co mieli inne zdanie i pokażą Twoim "poddanym", że zapas chleba nie był lepszy od bezpiecznego jedzenia robaków.
Nie wiem czy to jest 15 lat, ale fakt, są tam przegięcia. Powinno być 20 lat, a potem przenoszenie na stanowiska coraz bliższe siedzeniu za biurkiem, niech się nie marnują za bardzo.
Nie zmienia to faktu, że trzeba w to inwestować, choć może obecnie inwestuje się źle. Ale nawet lepiej źle niż wcale (sic!).... głupie prawo rynku...
thikim, 15 października 2014, 04:12
A to 130 mld to skąd? Liczysz w ciągu 5 lat? Czemu nie 20?
Obecnie nowo wstępujący żołnierze muszą spełnić dwa warunki aby przejść na emeryturę:
1. Służba 25 lat.
2. Ukończone 55 lat życia.
Tylko te dwa warunki jednocześnie dają emeryturę.
thikim, 16 października 2014, 07:45
I zapomniałem dodać: żołnierz który rozpocznie służbę w wieku 20 lat (a tak przeważnie to robią, poza częścią po studiach cywilnych która rozpocznie w wieku 24 lat) aby pobrać emeryturę musi mieć 55 lat życia czyli musi przesłużyć 35 lat w wojsku (31 lat jeśli po studiach cywilnych zaczął).
Oczywiście może ktoś wstąpić do wojska w wieku lat 30. Wtedy po przesłużeniu 25 lat będzie miał wiek 55 lat i może także odejść na emeryturę. Ale to rzadki przypadek jest.
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 12:08
Nie bierzecie pod uwagę biologicznego prawa: dwoje rodziców, dwoje dzieci. W większych grupach rozkład się to inaczej. Nie ilość a jakość. Dawniej ludzie mieli kilkanaścioro dzieci, chorowitych, opóźnionych i mrących. Drapieżniki, jak wilki i niedźwiedzie mają 2-3 młodych, ale zadbanych, zdrowych i wyszkolonych do życia w przyrodzonym im środowisku. Ryby opiekujące się ikrą i narybkiem, nie muszą inwestować w tysiące ziaren ikry. Mogą się zadowolić niewielką liczbą dobrze przygotowanego potomstwa. Dlatego ludzie teraz pracują na przeżycie, a nie zarabiają kasę.
Jedno dziecko, za to przygotowane przez mądrych rodziców do zastanych warunków to idealne rozwiązanie. Zresztą menopauza u kobiet, to biologiczne przystosowanie do opieki nad wnukami, czyli im więcej wiedzy, tym lepiej.
darekp, 19 kwietnia 2015, 12:31
No to zagadka: jeśli każde małżeństwo będzie miała dokładnie jedno dziecko, to co się stanie z ludzkością po kilkudziesięciu pokoleniach?
Prosta arytmetyka pokazuje, że żeby liczba ludziów na świecie nie ulegała zmianie potrzeba, aby każde statystyczne małżeństwo (konkubinat itd. itp.) miało trochę ponad dwoje dzieci. Przy mniejszej dzietności jest stopniowe wymieranie.
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 12:47
Nie wymieranie, a regulacja populacji na zdrowszą, mądrzejszą i bogatszą, bo konkurencja niższa.
Wiem, że macie głowy nabite ekonomią, Kościołem, emeryturami, ale biologia, matematyka i inne nauki ścisłe nie kłamią.
Każda populacja na przestrzeni czasu przeżywa fluktuacje.
Jak będzie łagodne lato króliki mnożą się jak króliki, wilki i lisy mają co jeść, ergo wychowują wiele młodych, ale młode też muszą coś jeść, więc króliki teraz będą odradzały się przez kilka sezonów, a drapieżniki pomrą z głodu.
Każdy gatunek, który odniósł sukces znajduje się w równowadze z otoczeniem, my nie, zjadliwe wirusy też nie, duże drapieżniki wpuszczone do obcego środowiska, też zeżrą wszystko i na końcu same siebie...
Najbogatsze, najstabilniejsze państwa to państwa nisko zaludnione, bogate, by nie było kiedy chlać i robić dzieciaków, ale za to są one dobrej jakości i będą wartościowymi członkami społeczeństwa sowicie wynagradzanymi.
thikim, 19 kwietnia 2015, 12:57
Hmm, a to ciekawa teoria - zaprzeczenie całemu doświadczeniu ludzkości. Im niższa konkurencja tym ludzie zdrowsi, mądrzejsi i bogatsi...
Tak sobie myślę, np. ci co wystawiają np. biegacza z Polski na olimpiadę. Muszą być głupcami. Bo po co robią jakieś dziwne niepotrzebne konkurencje na szczeblu krajowym? Przecież taka konkurencja obniża wartość zawodnika. Będziemy mieli szybszych zawodników jak nie będą konkurować.
Ba, nawet już w samym biegu. Czemu biegną razem i konkurują? Każdy powinien biec sam, osobno, bez konkurencji. Wtedy czas będzie lepszy.
Dobra już poważniej:
nawet taka rzecz jak bogactwo - nie bierze się z samotności tylko z dużej liczby ludzi.
Cóż oczywistą rzeczą jest że społeczeństwo aby przetrwać musi się rozmnażać. A jak nie będzie? To fajnie się żyje ale społeczeństwo umiera a jego miejsce zajmuje społeczeństwo co umie się rozmnażać.
Ja wiem że "socjalistyczny" umysł potrafi ten problem rozwiązać: np. przymusowa sterylizacja wszystkich ludzi na świecie po 30 roku życia. Oczywiście wcześniej trzeba ich podbić, zamknąć w gułagach itd. Ale co tam. Raz już prawie się udało.
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 13:18
Sprinterzy biegają w nie wielu i jak szybko?
Taka rzecz jak bogactwo bierze się z jednostek, które wyzyskują masy.
Dlatego tak nas namawiają na wzrost populacji, dla Kościółka liczba wiernych jest podstawą bogactwa, dla bank ilość zakredytowanych idiotów podobnie, dla przemysłu spożywczego sprzedający tani syf również.
To teraz pomyśl, jest nas duuużo mniej, każdy człowiek w pracy pracuje, a nie siedzi na FB i wychodzi co chwila na szluga, bo w takim tłumie nikt tego nie odczuje.
Jesteś odpowiedzialny, sowicie wynagradzany, kupujesz najlepszą żywność, srzęty, twoje dzieci się tego uczą od maleńkości, masz fajny dom, 3 razy w roku wakacje, stresów tyle co nic, bo jesteś przydatny dla społeczeństwa i trudno cię zastąpić. Odkładasz na fundusz enerytalny, a żeby się nie nudzić, zakładasz na emeryturze małą firmę i robisz wspaniałe łuki refleksyjne, bo to takie hobby. Dzieciaki masz zabezpieczone włóczysz się po świecie, bo zdrowie ci nadal dopisuje. Jakość, nie ilość. Lepiej zjeść miskę kaszy ze szpinakiem czy solidny stek z kieliszkiem koniaku?
Jajcenty, 19 kwietnia 2015, 13:21
Ciut Cię poniosło. Po pierwsze zamiast sterylizować wystarczy (odwrotnie niż postulujesz) preferować późniejsze macierzyństwo. Jeśli rozmnażamy się w wieku 20 lat to obok siebie żyją 4 pokolenia, jeśli po trzydziestce to mało kto ma szansę dożyć prawnuków. Po drugie, krzyki na temat demografii spowodowane są emerytalną piramidą finansową.
Politolog, 11 lutego 2018, 22:29
Proszę Państwa pozwolę sobie umieścić swoją opinie na powyższy temat. Mam nadzieję, że nikogo nie urażę swoim stanowiskiem. Przede wszystkim trzeba spojrzeć na problem z ekonomicznego punktu widzenia jeśli chodzi o niską dzietność Polsce.
Drodzy Państwo Polska jest krajem gdzie istnieje tradycja niskich płac i wyzysku pracowników przez pracodawcę. Po 2004 z Polski wyjechało ok 2 mln ludzi na stałe. Gdyby nie wyjechali to mielibyśmy w Polsce katastrofę społeczną. To mogłoby się skończyć nawet masowym wybuchem niezadowolenia społecznego ale jest wentyl bezpieczeństwa w postaci możliwości wyjazdu z naszego Kraju.
Pensja minimalna w Polsce od 1 stycznia 2018 r to 2100 brutto czyli 1530 netto a wiec na rękę. Nie wspomnę o umowach śmieciowych bo to jest rozbój w biały dzien. Niezłe pod warunkiem, że ktoś nie ma na utrzymaniu Dzieci. Pensja minimalna w Niemczech to 1498 euro to na złotówki 6141 zł brutto po kursie euro 4.1 euro z dnia 26.01.2018. Ceny żywności w Niemczech są porównywalne. Wynajem mieszkania w Niemczech to też nic strasznego. W porównaniu do Polski na zachodzie żyje się po prostu łatwiej i bardziej komfortowo.
Moi znajomi z rocznika 84 niestety już siedzą na stałe w Irlandii Północnej, moja koleżanka ze szkoły średniej wyjechała do Niemiec ( ma tam dobrą prace po Germanistyce) i nie zamierza wracać do nas.
A, wiec nie mamy dzieci bo nas na nie nie stać. Polska jest w okresie przeżywania skutków transformacji ustrojowej po roku 1989. Skutkiem jest wytworzenie się wąskiej grupy ludzi dobrze zarabiających i trochę większej grupy średniaków i warstwy zubożałej.
Dopiero rządy Zjednoczonej Prawicy od roku 2015 starają się naprawić fatalną sytuację społeczną i demograficzną w naszym kraju po roku 1989. Wprowadzenie sztandarowego Programu Społecznego 500 plus, Program Mieszkanie plus czy wprowadzanie tzwn Becikowego podczas rządów w latach 2005-2007 czy uszczelnienie wpływów z podatku VAT: dobitnie świadczy ze Prawicowe Rządy są jedyną realną siłą polityczną w Polsce, której na sercu zależy dobro Polaków. Powinno nas to cieszyć.
Kolejny Argument nie ma w Polsce kandydatów na Ojców: przeważają wszelkiej maści, egoiści, alkoholicy, 30 i 40 letni maminsynkowie, wszelkiego rodzaju odchyły osobowości i to jest prawdziwy dramat młodych Polek.
Proszę Państwa pozwolę sobie umieścić swoją opinie na powyższy temat. Mam nadzieję, że nikogo nie urażę swoim stanowiskiem. Przede wszystkim trzeba spojrzeć na problem z ekonomicznego punktu widzenia jeśli chodzi o niską dzietność Polsce.
Drodzy Państwo Polska jest krajem gdzie istnieje tradycja niskich płac i wyzysku pracowników przez pracodawcę. Po 2004 z Polski wyjechało ok 2 mln ludzi na stałe. Gdyby nie wyjechali to mielibyśmy w Polsce katastrofę społeczną. To mogłoby się skończyć nawet masowym wybuchem niezadowolenia społecznego ale jest wentyl bezpieczeństwa w postaci możliwości wyjazdu z naszego Kraju.
Pensja minimalna w Polsce od 1 stycznia 2018 r to 2100 brutto czyli 1530 netto a wiec na rękę. Nie wspomnę o umowach śmieciowych bo to jest rozbój w biały dzien. Niezłe pod warunkiem, że ktoś nie ma na utrzymaniu Dzieci. Pensja minimalna w Niemczech to 1498 euro to na złotówki 6141 zł brutto po kursie euro 4.1 euro z dnia 26.01.2018. Ceny żywności w Niemczech są porównywalne. Wynajem mieszkania w Niemczech to też nic strasznego. W porównaniu do Polski na zachodzie żyje się po prostu łatwiej i bardziej komfortowo.
Moi znajomi z rocznika 84 niestety już siedzą na stałe w Irlandii Północnej, moja koleżanka ze szkoły średniej wyjechała do Niemiec ( ma tam dobrą prace po Germanistyce) i nie zamierza wracać do nas.
A, wiec nie mamy dzieci bo nas na nie nie stać. Polska jest w okresie przeżywania skutków transformacji ustrojowej po roku 1989. Skutkiem jest wytworzenie się wąskiej grupy ludzi dobrze zarabiających i trochę większej grupy średniaków i warstwy zubożałej.
Dopiero rządy Zjednoczonej Prawicy od roku 2015 starają się naprawić fatalną sytuację społeczną i demograficzną w naszym kraju po roku 1989. Wprowadzenie sztandarowego Programu Społecznego 500 plus, Program Mieszkanie plus czy wprowadzanie tzwn Becikowego podczas rządów w latach 2005-2007 czy uszczelnienie wpływów z podatku VAT: dobitnie świadczy ze Prawicowe Rządy są jedyną realną siłą polityczną w Polsce, której na sercu zależy dobro Polaków. Powinno nas to cieszyć.
Kolejny Argument nie ma w Polsce kandydatów na Ojców: przeważają wszelkiej maści, egoiści, alkoholicy, 30 i 40 letni maminsynkowie, wszelkiego rodzaju odchyły osobowości i to jest prawdziwy dramat młodych Polek.