Obca planeta w Układzie Słonecznym?
Przed kilkoma miesiącami informowaliśmy o zdobyciu pośrednich dowodów na istnienie w Układzie Słonecznym dziewiątej, nieznanej jeszcze planety. Teraz naukowcy ze szwedzkiego Uniwersytetu w Lund twierdzą, że 9. planeta nie powstała w Układzie Słonecznym, ale jest egzoplanetą przechwyconą przez Słońce.
Symulacje komputerowe przeprowadzone przez Alexandra Mustilla i jego kolegów sugerują, że młode Słońce "ukradło" planetę innej gwieździe. To ironia losu, że potrafimy znaleźć egzoplanety odległe o setki lat świetlnych, gdy tymczasem w naszym układzie prawdopodobnie znajduje się taka nieznana dotychczas egzoplaneta - mówi Mustill.
Do narodzin gwiazd dochodzi w gromadach. Tam gwiazdy znajdują się blisko siebie. Symulacje komputerowe wykonane przez Mustilla oraz innych astronomów z Lund i Bordeaux wykazały, że 9. planeta, o ile istnieje, mogła zostać przechwycona przez Słońce gdy doszło do jego zbliżenia z inną gwiazdą. Dziewiąta planeta mogła zostać wyrzucona ze swojej orbity przez inne planety i zyskała nową orbitę, bardzo oddaloną od swojej gwiazdy. Gdy doszło do spotkania tej gwiazdy ze Słońcem, dziewiąta planeta mogła zostać przechwycona przez Słońce. Później obie gwiazdy oddaliły się od siebie, ale planeta pozostała już na orbicie wokół Słońca - stwierdza Mustill.
Na razie jednak nie wiemy nawet, czy dziewiąta planeta istnieje. Jeśli tak, to wcześniejsze obliczenia pozwalają przypuszczać, jakiej jest wielkości i jak bardzo odległa jest od Słońca. Jeśli istnieje, to jest to jedyna egzoplaneta do jakiej, patrząc realistycznie, może dolecieć pojazd z Ziemi - mówi Mustill.
Artykuł z symulacjami dotyczącymi dziewiątej planety został opublikowany na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.
Komentarze (113)
tempik, 2 czerwca 2016, 14:26
zapewne jeśli istnieje, to od początku obserwacji dużymi teleskopami nieba, nie zrobiła jeszcze 1 obiegu słońca. niemniej jest sporo dobrych teleskopów z kamerami CCD, które powinny ją przez przypadek wyłapać...
Gość Astro, 2 czerwca 2016, 19:22
Byłby to bardzo niesamowity przypadek.
thikim, 2 czerwca 2016, 19:24
Też mi się tak pomyślało. Ale powinny - czyli niemal 100 %.
Gość Astro, 2 czerwca 2016, 19:34
Akcydentalność w odniesieniu do potencjalnie tak małej jasności i długości okresu orbitalnego trąci mi spiskiem.
Jasna supernowa to bardzo rzadkie zjawisko. Dwie jasne supernowe tego samego dnia to niesłychany zbieg okoliczności. Trzy – czysty spisek.
tempik, 3 czerwca 2016, 07:36
ale jasność nie ma większego znaczenia, skanując szeroki kawał nieba kamerą CCD automatyczne algorytmy same powinny wykryć obiekt który przysłonił/przygasił jakąś z miliarda gwiazd będącą za kometą/planetką/większym głazem.
thikim, 3 czerwca 2016, 08:12
To ledwo działa dla planet bliskich przysłanianej gwieździe. A tu masz np. gwiazdę odległą o 20 tys. lat świetlnych i próbujesz wywróżyć co ją też mogło przysłonić. Wszystko.
ww296, 3 czerwca 2016, 10:54
Jeśli przysłaniasz objekt który jest bardzo daleko, czymś co jest blisko obserwatora, a tak byłoby w przypadku planety w naszym Układzie Slonecznym nawet na ekstremalnie odległej orbicie to byłoby to łatwe do zauważenia zakładając systemowe i ciągle obserwacje automatyczne.
thikim, 3 czerwca 2016, 11:00
Nie zrozumiałem. To co ją przysłoniło? Mniejsza asteroida? Planetoida? Cokolwiek innego?
tempik, 3 czerwca 2016, 15:12
no jeśli bliski obiekt przesłania daleką gwiazdę to na chwilę znika ona całkowicie, kamera powinna to zarejestrować i sprawdzić najbliższą okolicę w celu weryfikacji i obliczeniu orbity. no chyba tak szuka się komet i innych głazów w sporej odległosci od Ziemi? a planeta chyba byłaby sporo większa.
ww296, 3 czerwca 2016, 15:24
Thikim nie wiem czy myślimy o tym samym, ale mnie i zapewne tempikowi chodzi o to, ze planeta znajdująca się w układzie slonecznym, o niskiej lub żadnej jasności, będzie przysłaniać gwiazdy które będą znajdowały się na linii obserwator-planeta-gwiazda.
Gość Astro, 3 czerwca 2016, 17:26
Wiesz jakie jest prawdopodobieństwo czegoś takiego? Największe średnice kątowe gwiazd to, dajmy, 0”,05 (generalnie przeciętna gwiazda w największych teleskopach to wciąż właściwie punkt). Średnica kątowa potencjalnej planety (zaszalejmy!, Ziemia w odległości 100 j.a. ) to jakieś 0”,2. W grę wchodzi np. polski ASAS
http://www.astrouw.edu.pl/asas/
który monitoruje jakieś 107 gwiazd. Bez liczenia (ostatnio jestem leniwy, jak Pogo ) stawiam tezę, że prawdopodobieństwo "ciepnięcia" naszą planetą na sferę niebieską daje nikłe prawdopodobieństwo przysłonięcia przez nią jakieś gwiazdy.
Dobra, niech się zdarzy. Jak słusznie zauważył Thikim, o czym to mówi? Pojedyncze zjawisko to zdecydowanie zbyt mało. Skoro umieściliśmy naszą planetę w odległości 100 j.a., to jej okres obiegu wokół Słoneczka wynosi 1000 lat. Jak długo musimy czekać, by zdarzyło się kolejne "zaćmienie" gwiazdy? Policz. Dwa punkty już coś wyjaśnią? Jeszcze nie…
P.S. Mówiąc "nikłe prawdopodobieństwo" miałem na myśli "astronomicznie nikłe".
Qion, 3 czerwca 2016, 18:14
To co twierdzi Astro ma sens nie wspominając już o żółwim tempie przeszukiwania nieba przez teleskopy, np zeskanowanie całego nieboskłonu zajęłoby Hubble'owi 500 tys. lat
thikim, 3 czerwca 2016, 18:42
Więc wysilmy umysły na jakiś inny pomysł. Może matematycznie da się wyliczyć gdzie ta planeta powinna być. Może jakaś sonda w okolicy Plutona mogłaby zmierzyć jakiś ruch ciał pozwalający określić dokładniejsze położenie i orbitę. Może...
Sądząc z ilości i objętości postów - leniwy nie jesteś, zwłaszcza ostatnio
ww296, 3 czerwca 2016, 19:11
Astro - ramię w ramię z Quionem! powiedziałbym, że zazdroszczę, ale bym skłamał. ..
Ok pewnie masz rację, tylko nie rozumiem czemu wyjaśnienia sa takie zagmatwane.
Jeśli już operujemy w rozmiarach kątowych i zgadzamy się, że prawie wszystkie gwiazdy to punkt, to wynika z tego, że coś co ma zauważalny rozmiar kątowy może wygasić każda, nawet najjaśniejszą gwiazdę.
Z rozmiarów kątowych wynika to, że nie musimy sprawdzać każdej gwiazdy osobno tylko kamera monitoruje np minute kątowa albo nawet stopień sfery i bada odchylenia od normy.
Skoro obecna technika pozwala na badanie różnic jasności gwiazdy przyslonietej planeta znajdująca się w jej pobliżu to powinna wystarczyć nawet do badania większego obszaru naraz. No i przecież nie musimy czekać całego okresu obiegu bo dla detekcji nie ma znaczenia która gwiazdę zakrywa. Nawet jest to niewskazane bo tylko badając zależność od zakrywanych gwiazd możemy obliczyć czy zobaczyć jej drogę.
Gdybyś napisał np rozmaryn kątowy planety jest tak mały ze detekcja jest niemożliwa bo np światło zasłaniają gwiazdy jest przyslonietej bardzo krótko. Lub kamery wycelowane w niebo mają za mała rozdzielczość aby wykryć tak mały zakryty rozmiar kątowy,
Ale jak w uzasadnieniu podajesz mi rozmiar kątowy, potem porównujesz to do liczby gwiazd a na koniec ni z tego ni z owego podajesz okres obiegu wokół Słońca to pachnie mi to hmyy.. demagogią?
thikim, 3 czerwca 2016, 19:23
Ja bym napisał Quion razem z Astro, ale co kto woli
Qion, 3 czerwca 2016, 19:39
Obawiam się, że tak odległą planetę nie będącą brązowym karłem odkryją dopiero autonomiczne sondy wyposażone w potężne radary. Do takich misji potrzebne by było źródło zasilania takie jak reaktor CFR nad którym pracuje Lokheed Martin.Już obecnie NASA dysponuje technologią pozwalającą dolecieć do Plutona w 18 mies bez potrzeby wykorzystania paliwa miotającego, a jest nią napęd EmDrive.
Superman, 3 czerwca 2016, 21:02
inny pomysł? hmmm... to może wstawić na orbitę nowy obiekt, uwzględnić aktualne orbity znanych nam ciał w Układzie Słonecznym i ich wpływ na nasz "przyrząd" i czekać/sprawdzać odchylenia, a w między czasie np. wystrzelić kilka sond w kilku kierunkach (bo nie wiemy gdzie może być nowa planeta) i również sprawdzać czy "coś" nie zmieniło ich zaplanowanej trasy.
We wcześniejszym artykule pisali, że: 'masa ma być 10-krotnie większa od masy Ziemi, a planeta ma znajdować się średnio w odległości 20-krotnie większej od Słońca niż Neptun.'
Więc skoro trudno ją zobaczyć, to może trzeba ją poczuć?
A można byłoby skorzystać z czegoś na kształt echolokacji? np. wysadzamy atomówkę w przestrzeni kosmicznej i radarem wychwytujemy odbicia fal od obiektów w naszym Układzie?
Gość Astro, 3 czerwca 2016, 21:14
Jak masz pytania, wal śmiało (było raczej prosto… ).
Ale to już grali. DeLorean DMC-12 to kultowy wóz.
https://www.youtube.com/watch?v=3HYoq6vIVXc
Po co się ograniczać? "Wysadźmy" Słoneczko! "Odbicia" zapewne usłyszymy.
tempik, 3 czerwca 2016, 21:45
jeśli sie mylę to poprawcie:
z wzoru:
liczę wielkość kątową 100 metrowego kamienia w okolicach jowisza.(sporo tego sie znajduje, polscy amatorzy też sporo znaleźli gapiąc się w udostępnione zdjęcia)
teraz liczę to samo ale planetki podobnej do plutona na orbicie poza pasem kuipera i wychodzi wielkość kątowa 1000x większa niż liczonego głazu. jeśli masowo odkrywa się takie kamyki dlaczego 1000x większej planety nie można?
Gość Astro, 3 czerwca 2016, 22:04
Przy takich odległościach i rozmiarze obiektu możesz bez straty dokładności przyjąć, że tg(x) = x. Uprości rachunki.
Nie wiem, ale czy uwzględniłeś, że arctg(x) (łatwiejsze przybliżenie arctg(x)= x) jest w radianach?
Qion, 4 czerwca 2016, 10:58
Zapominasz, że światło które dociera do pasa plutonków jest znacznie bardziej rozproszone przez pył kosmiczny niż to przechodzące przez pas asteroid. Dodatkową trudnością w odkryciu nowego ciała niebieskiego może być jego niskie albedo oraz trajektoria przechwyconej egzoplanety, która zapewne nie leży w płaszczyźnie ekliptyki podobnie jak Sedna pochodząca z obłoku Oorta:
https://pl.wikipedia.org/wiki/(90377)_Sedna
Gość Astro, 4 czerwca 2016, 14:49
No niby fakt, ale co to ma wspólnego z sytuacją, gdy mówimy o czystej OBSERWACJI średnicy kątowej? W US często ją WIDZIMY. Najpierw orbita, później dalsze dywagacje. Możesz w związku z Twoim wpisem ocenić, na ile zmienia to np. albedo Sedny?
pogo, 4 czerwca 2016, 15:19
@, teraz to się czepiasz.
Qiun trochę namieszał w opisie, ale idzie się domyślić o co mu chodziło. No i tym razem mówił o bezpośredniej obserwacji, a nie o tym przysłanianiu gwiazd.
A teraz ja uzupełnię to przysłanianie gwiazd.
Gwiazdy nie są rozmieszczone aż tak gęsto by tego typu obiekt przesłaniał je specjalnie często. Wręcz taka planeta porusza się straszliwie wolno i między jednym a drugim przysłonięciem może minąć nawet kilkanaście lat. Jednocześnie aby powiedzieć, że coś odkryliśmy, to musimy namierzyć pewnie co najmniej 5 takich przesłonięć, bo inaczej to nawet nie ma pewności, że to wciąż ten sam obiekt.
Ciekawe tylko jak duży szum w znajdowaniu takich przesłonięć powodują obiekty z obłoku Oorta...
Gość Astro, 4 czerwca 2016, 16:07
Pogo. Potrafisz wytłumaczyć, jak się ma albedo i orbita do zaproponowanej przez Chłopaków metody "zaćmień"?
Jak się ma wpis Kujona (jako odpowiedź) do wpisu Tempika?
Dodam, że do tej pory taką metodą nie odkryliśmy jeszcze nic w US (o ile mi wiadomo, ale człowiek bywa omylny ).
P.S. Do wyznaczenia orbity wystarczą trzy punkty obserwacyjne. W naturze nie zdarza się jednak, by były to punkty "idealne", czyli nieobarczone żadnym błędem, stąd ciągła potrzeba uaktualniania. Zobacz np.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Obiekty_bliskie_Ziemi