Na Ziemi nie ma już dzikich koni
Autorzy zaskakujących badań, których wyniki ukazały się w najnowszym numerze Science, twierdzą, że na Ziemi nie ma już dzikich koni. Powszechnie uważa się, że ostatnim dzikim gatunkiem konia jest koń Przewalskiego, jednak analizy filogenetyczne miały wykazać, że koń Przewalskiego to gatunek zdziczały, pochodzący od najstarszych znanych udomowionych koni, które zostały 5500 lat temu udomowione przez lud Botai z północnego Kazachstanu. Co więcej, autorzy wspomnianych badań potwierdzili to, co część naukowców od dawna podejrzewała – współczesne domowe konie nie pochodzą od koni ludu Botai.
To było wielkie zaskoczenie. Zaraz po tym, jak w 1993 roku rozpoczęliśmy wykopaliska w miejscach, gdzie żył lud Botai, byłam pewna, że znaleźliśmy ślady pierwszych udomowionych koni. Próbowaliśmy to udowodnić, ale wykonane przez nas analizy DNA wykazały, że lud konie ludu Botai nie są przodkami dzisiejszych koni domowych, są przodkami konia Przewalskiego, mówi współautor badań Sandra Olsen, kurator w Instytucie Bioróżnorodności i Muzeum Historii Naturalnej University of Kansas.
Wyniki powyższych badań oznaczają, że na świecie nie ma już dzikich koni. Są tylko gatunki zdziczałe, jak koń Przewalskiego czy amerykański mustang.
Zespół Olsen badał liczne kości i zęby koni ze stanowisk Botai i Krasnyj Jar. Naukowcy przeanalizowali DNA 20 koni ludu Botai oraz 22 koni z całej Eurazji, które żyły w ciągu ostatnich 5500 lat. Porównali uzyskane wyniki z wcześniej opublikowanymi danymi dotyczącymi 18 koni żyjących przed wiekami oraz 28 współcześnie żyjącymi zwierzętami.
Analiza filogenetyczna potwierdziła, że udomowione konie nie należą do jednej grupy monofiletycznej, a tak by było, gdyby pochodziły one od koni Botai. Najstarszym znanym potomkiem koni udomowionych przez ten lud jest koń Przewalskiego, a nie współczesne konie hodowlane, napisali autorzy badań.
Mamy więc do czynienia z dwoma różnymi przypadkami udomowienia dwóch gatunków lub podgatunków. Dotychczas sądzono, że współczesne udomowione konie pochodzą od Equus ferus, europejskiego dzikiego konia, który wyginął. Problem w tym, że sądzono, iż gatunek ten istniał jeszcze na początku XX wieku. Jednak badania szczątków dwóch zwierząt z Sankt Petersburga wykazały, że to prawdopodobnie również konie zdziczałe, które miały przynajmniej kilka genów wskazujących na udomowienie, mówi Olsen.
Po upadku ZSRR tereny zamieszkałe przez lud Botai stały się łatwiej dostępne dla zachodnich naukowców. Olsen zaczęła tam badania w 1993 roku. Uczona mówi, że przodkowie Botai byli wędrownymi myśliwymi. Gdy udomowili konia zaczęli prowadzić osiadły tryb życia i zakładali duże wsie składające się ze 150 i więcej domów. Ich głównym źródłem pożywienia było końskie mięso. Nie zajmowali się rolnictwem. Mamy wiele dowodów wskazujących, że jako pierwsi udomowili konie. By prowadzić osiadły tryb życia potrzebowali udomowionych zwierząt lub roślin. Wiemy, że roślin nie udomowili. Ponad 95% kości ze stanowisk ludu Botai stanowią kości koni. Lud ten był wyraźnie skupiony na tych zwierzętach. Gdyby polowali na konie poruszając się na nogach, szybko przetrzebiliby stada w swoim otoczeniu i musieliby udawać się na coraz dalsze wyprawy myśliwskie. To niepraktyczny sposób, który nie pozwoliłby na utrzymanie dużej populacji, stwierdza Olsen.
We wsiach Botai znaleziono też pozostałości zagród. Odkryliśmy zagrodę, w której gleba zawierała duże ilości fosforu i sodu pochodzących z odchodów. Tak duże stężenie występowało tylko w granicach zagrody. Ostatecznym dowodem było znalezienie pozostałości końskiego mleka w naczyniach. Obecnie w Mongolii i Kazachstanie powszechnie używa się końskiego mleka. Po fermentacji zawiera ono bardzo dużo witamin i ma duże wartości odżywcze.
Olsen odkryła też, że po zabiciu koni Botai grzebali ich głowi i szyje z nozdrzami zwróconymi w kierunku południowo-wschodnim. Tam jesienią na stepie wschodzi Słońce. Mongołowie i Kazachowie zabijają większość swoich koni o konkretnej porze roku, gdy w ciałach zwierząt zgromadzona jest największa ilość tłuszczu.
To bardzo interesujące, gdyż wśród całego przekroju ludów indoeuropejskich widać silne powiązania pomiędzy bogiem Słońca a koniem. Niewykluczone więc, że Botai posługiwali się językiem protoindoeuropejskim i że oni również łączyli konie i Słońce. Z czasem wśród ludów indoeuropejskich narodziła się idea boga Słońca, który rodzi się na wschodzie, podróżuje rydwanem ciągniętym przez białe konie, umiera na zachodzie i każdego dnia się odradza.
Olsen i jej zespół twierdzą, że konie Przewalskiego to potomkowie udomowionych koni Botai, które uciekły z zagród we wschodnim Kazachstanie lub zachodniej Mongolii. Uciekinierzy rozwinęli półdziki tryb życia i zachowali wygląd dzikich koni. To dlatego biolodzy uważali, że to dzikie konie. Mają stojącą grzywę, której obecność jest wiązana z dzikimi końmi. Kolejną prymitywną cechą charakterystyczną jest bułane ubarwienie sierści. Tak ubarwione zwierzęta widzimy np. na rysunkach naskalnych, stwierdza Olsen.
Komentarze (0)