Niespodziewany efekt ochrony warstwy ozonowej
Z Journal of Climate dowiadujemy się, że Protokół Montrealski, w ramach którego ograniczono wykorzystywanie niszczących warstwę ozonową chlorfluorowęglowodorów (CFC), miał nieznane dotychczas, pozytywne następstwa. Najnowsze badania wykazały bowiem, że dalsze niszczenie warstwy ozonowej mogło doprowadzić do katastrofalnych zmian w obiegu wody w atmosferze.
Ponadto CFC są również gazami cieplarnianymi, ich zwiększona koncentracja przyspieszałaby zatem ocieplanie się klimatu.
Gdy przygotowywano Protokół Montrealski wpływ CFC na ocieplanie klimatu był słabo rozumiany, a nikt nie podejrzewał, że substancje te mogą mieć wpływ na obieg wody. Uniknęliśmy katastrofy, o której nawet nie wiedzieliśmy, że nam groziła - mówi Richard Seager z Columbia University.
Już teraz obserwujemy zmiany wzorców opadów wywołane globalnym ociepleniem. Przeprowadzone przez naukowców symulacje wykazały, że w latach 2020-2029, gdyby ludzkość nic nie zrobiła z CFC, zmiany w cyklu hydrologicznym byłyby dwukrotnie bardziej poważne niż obecnie się je projektuje. Na przykład Ameryka Północna i basen Morza Śródziemnego stałyby się znacznie bardziej suche, niż będą w nadchodzących latach. A w tropikach spadałoby więcej wody.
Ozon pochłania promieniowanie ultrafioletowe, przyczyniając się do ogrzewania stratosfery. Mniej ozonu oznacza chłodniejszą stratosferę. Gdybyśmy nadal tracili ozon w górnych partiach atmosfery stratosfera stawałaby się coraz chłodnieja i doszłoby do zmiany prądów powietrza zarówno w niej jak i w niżej położonej troposferze. Rosnące stężenie CFC dodatkowo ogrzewałoby Ziemię, wiatry ze średnich szerokości zaczęłyby wiać w kierunku biegunów, poszerzając subtropikalne strefy suche i przesuwając opady w kierunku biegunów. Dodatkowo zwiększyłoby się parowanie i opady, a to uczyniłoby strefy wilgotne jeszcze bardziej wilgotnymi, a suche - bardziej suchymi.
Współautorem najnowszych badań jest Lorenzo Polvani, również z Columbia University. Już wcześniej wraz ze współpracownikami odkrył on, że dziura ozonowa i efekt cieplarniany spowodowały na półkuli południowej zmianę kierunku prądów powietrza na bardziej południowy. W miarę jak dziura ozonowa będzie zanikała powinno dojść do zatrzymania zmiany kierunku.
Komentarze (8)
Flaku, 6 sierpnia 2013, 22:47
Wybaczcie, sformułowanie "gdyby ludzkość nic nie zrobiła z CFC, zmiany w cyklu hydrologicznym byłyby dwukrotnie bardziej poważne niż obecnie się je projektuje" skreśla w moich oczach cały artykuł. Co jest dwa razy bardziej poważne od złamania nogi. a co trzy razy bardziej poważne, a co pierwiastek z dwóch razy bardziej poważne?
WormFrizzer, 7 sierpnia 2013, 00:39
Jako filozof odpowiadam:
Dwa razy bardziej poważne jest oczywiście złamanie obu nóg
Trzy razy bardziej poważne jest złamanie trzech kończyn
Za to pierwiastek z dwóch razy bardziej poważne jest coś odrobinę mniej poważne od złamania nogi, więc dajmy na to, złamanie trzech palców stopy.
pogo, 7 sierpnia 2013, 08:30
@WormFrizzer - nice one
A w odniesieniu do zmian klimatycznych:
Jeśli temperatura wzrosła o 1,5st, a ilość opadów zmalała o 100mm/rok, to 2 razy gorzej oznacza: wzrost temperatury o 3st i spadek ilości opadów o 200mm/rok... to chyba oczywiste
shg, 7 sierpnia 2013, 13:37
A co jeżeli suma opadów wynosiła 150 mm/rok?
pogo, 7 sierpnia 2013, 13:59
To znaczy, ze zwracasz uwagę na zbyt mały wycinek terenu aby mówić wystarczająco ogólnie o zmianach klimatu.
romero, 7 sierpnia 2013, 14:05
To znaczy że językowo i logicznie można mówić jedynie o dwukrotnym (trzykrotnym itd) wzroście. Nie pownno się mówić że ilość opadów zmniejszyła się dwukrotnie a że spadła o połowę.
radar, 7 sierpnia 2013, 14:14
Za to ja, jako inzynier odpowiadam, że pierwiastek z dwóch równa się w przybliżeniu 1,41 czyli odrobinę więcej niż złamanie jednej nogi, czyli złamanie jednej i trzech palców u drugiej!
Arlic, 8 sierpnia 2013, 01:13
A ja odpowiem że pierwiastek z dwóch jest pomiędzy liczbą 1 a 2, a więc równie dobrze mogą być to złamane dwie kończyny jak i jedna.