RapidShare ma skasować e-książki
Właściciele RapidShare otrzymali od wydawców książek elektronicznych list z wyrokiem sądu i żądaniem natychmiastowego usunięcia z serwisu 148 e-booków. Ponadto sąd nakazał RapidShare podjęcie działań, które uniemożliwią w przyszłości nielegalne udostępnianie książek.
Jeśli właściciele RapidShare nie spełnią żądań poszkodowanych, mogą zostać skazani na kary więzienia oraz do 339 000 dolarów grzywny.
To pierwsza duża sprawa sądowa dotycząca piractwa e-książek.
W miarę rozpowszechniania się czytników książki elektronicznej coraz więcej osób sięga po literaturę wydawaną w takim właśnie formacie. Rośnie też związane z tym piractwo. Wydawcy postanowili zatem działać jak najszybciej.
Komentarze (16)
Hyta, 26 lutego 2010, 16:39
Jak drastycznie zmieniło się podejście do informacji!
Kto potrafi przewidzieć jakie jeszcze prawa w przyszłości będą zastrzeżone, co dziś uznalibyśmy za niedorzeczność?
Mariusz Błoński, 26 lutego 2010, 17:29
Jakiej informacji? To jest dzieło, czyjaś ciężka praca. A jak się korzysta z czyjejś pracy, to należy osobie ją wykonującej za tą pracę zapłacić.
Hyta, 26 lutego 2010, 17:40
A co z bibliotekami? Tam też sobie każdy może wypożyczyć i przeczytać.
odalisques, 26 lutego 2010, 17:55
Myślisz, że biblioteki dostają je za darmo? Książki (większość, nie licząc zbiórek) są kupowane za publicznie pieniądze, a wypożyczane za darmo w ramach misji, jaką realizują.
Hyta, 26 lutego 2010, 18:46
No dobrze. A jakbym ja założył bibliotekę, kupił kilka książek i "wypożyczał je za darmo w ramach misji, jaką realizuję"?
Mariusz Błoński, 26 lutego 2010, 18:47
@Hyta: kluczem jest użyte przez Ciebie słówko "może". No właśnie. Może, bo właściciele praw do dzieł się na to zgadzają. Natomiast na ich kopiowanie i rozpowszechnianie w internecie się nie zgadzają.
I nikt Ci nie zabrania założyć biblioteki i zgodnie z prawem udostępniać w niej książek.
valdi, 26 lutego 2010, 18:58
Zacznie się zabawa w kotka i myszkę.
Hyta, 26 lutego 2010, 19:02
Ja zdaje sobie sprawę że to wszystko ma sens, tylko próbuję nadgryzać koncepcję własności intelektualnej żeby się upewnić że działa.
mikroos, 26 lutego 2010, 19:16
Tu akurat się nie zgodzę. Nie ma w Polsce prawa, które by nakazywało właścicielowi biblioteki zdobycie zgody autora na rozpowszechnianie dzieła.
wilk, 26 lutego 2010, 20:40
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19970850539
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20060900631
Mariusz Błoński, 26 lutego 2010, 20:41
Biblioteki nie są tajnymi organizacjami, a zasady ich działania są powszechnie znane. Nigdy nie słyszałem, by jakikowliek autor kiedykolwiek protestował przeciwko kupowaniu jego książek przez biblioteki. A skoro nie protestują, to znaczy, że nie mają nic przeciwko temu, by osoba, która książkę kupiła, pożyczyła ją komuś.
Tak samo,jak nie protestują, gdy człowiek pożycza książki znajomym.
Biblioteki pożyczają oryginały i pewnie dlatego nie jest to problemem dla twórców. Gdyby pożyczały kopie, to wówczas byłoby problemem.
Hyta, 26 lutego 2010, 21:38
A więc problem leży w nielegalnym kopiowaniu informacji...
ale nie obejmuje to zapamiętywania?
Mariusz Błoński, 26 lutego 2010, 22:01
Nie informacji... utworów.
mikroos, 26 lutego 2010, 22:03
A więc powinniśmy karać morderców, ale członków związków zawodowych morderców już nie?
Wniosek? Powinno się karać tylko za dystrybucję tych dzieł via RS, których autorzy wyraźnie sprzeciwiają się temu. W kwestii pozostałych: hulaj dusza!
Dość odważne założenie. Poza tym z bibliotekami jest też trochę tak, jak z paleniem: skoro tytoń dostępny jest "od zawsze", to jest uznawany za mniej szkodliwy od marihuany. Marihuana jest tymczasem postrzegana jako źródło wszelkiego zła, od prostowania się kory mozgowej po zapaść na globalnym rynku żelków o smaku pomarańczowym.
Jestem w stanie przypuszczać, że płyty niektórych wykonawców są w danej jednostce czasu słuchane na świecie przez mniejszą liczbę osób, niż wynosi liczba sprzedanych legalnie kopii. Morał? Wszystko jest OK, bo nie różni się to od sytuacji, w której biblioteka rozpowszechnia za darmo kopie danego dzieła pomiędzy obcymi sobie ludźmi.
* Tak, celowo prowokuję, bo o ile popieram działalność bibliotek np. w kwestii dystrybucji starych, mało znanych dzieł, o tyle dystryucja tych nowych można na upartego nazwać hipokryzją.
mruk, 28 lutego 2010, 12:13
Wszyscy tak mówią, ale nie sposób tego dowieść, równie dobrze może to być czyjaś świetna zabawa, podobnie nie sposób wykazać, że dzieło ułożenia towaru na półkach jest w jakiś sposób gorsze, jednak autor jest zmuszony godzić się nie tylko na to, że nie będzie chronione przed kopiowaniem, czy nieuprawnionym podziwianiem, ale nawet przed niszczeniem.
mikroos, 28 lutego 2010, 16:21
Ale jeżeli żąda się za to zapłaty, wówczas jest to towar i masz obowiązek zań zapłacić. Łaski nie robisz.
Ale autor tego dzieła dostaje swoją zapłatę od kierownika sklepu, w którym pracuje.