Będzie śledztwo ws. eksperymentów na makakach?
Czterech członków Kongresu USA wystosowało do Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) list z wnioskiem o przeprowadzenie śledztwa w sprawie eksperymentów na makakach, jakie są dokonywanie w laboratorium NIH z Poolesville w stanie Maryland. Pojawienie się listu to wynik kampanii prowadzonej przez PETA (People for the Ethical Treatment of Animals). PETA twierdzi, że w ramach prowadzonych od ponad 30 lat badań makaki zaraz po urodzeniu są odbierane matkom i poddaje się je stresogennym oraz bolesnym procedurom, mającym zbadać ich poziom depresji oraz niepokoju.
W ramach swojej kampanii, prowadzonej pomiędzy końcem września a końcem października, PETA wywiesiła w miejscach publicznych wiele plakatów i wykupiła miejsca reklamowe w gazetach. Z kampanii można było się dowiedzieć, że NIH wydaje miliony dolarów z podatków na „oddzielenie dzieci od matek i straszenie młodych makaków głośnymi dźwiękami, fałszywymi wężami oraz uzależnianie ich od alkoholu”. W wyniku kampanii NIH i członkowie Kongresu odebrali ponad 150 000 telefonów od oburzonych podatników. NIH przyznał, że tego typu badania są prowadzone.
Justin Goodman, piastujący w PETA stanowisko dyrektora ds. badań laboratoryjnych, wyraził zadowolenie z reakcji członków Kongresu. Goodman mówi, że badania na małpach „nigdy nie przyczyniły się do poprawy ludzkiego zdrowia, a znacznie lepsze wyniki dają nowoczesne metody badawcze bez użycia zwierząt, które pozwalają na zidentyfikowanie przyczyn chorób umysłowych u ludzi i opracowanie metod leczenia”.
Komentarze (17)
Jajcenty, 31 grudnia 2014, 20:22
Trzydzieści lat to już jakieś wyniki powinni ukulać? Jestem prawdziwie mięsożerny więc nie będę tu darł szat, ale nosi to cechy bezcelowego dręczenia. No i na razie znamy sprawę z jednej, PETA'y, strony.
Astroboy, 31 grudnia 2014, 20:35
Miłe z Twojej strony, ale czy odkrawając schaboszczaka nie zastanawiasz się, czy przed (z pewnością nie nazbyt naturalną) śmiercią słuchał on kołysanek? Nie wiem, ale ponoć odkłada się to w mięsie.
Faktycznie jedna, ale za to PETA (1015). Nie sprawdzałem, czy koreluje to z kasą…
Jajcenty, 31 grudnia 2014, 20:47
Nie chcę toczyć sporów ideolo. Nie mają sensu. Jak pojawią się kompozycje aminokwasowe zaspakajające moje potrzeby, w szczególności psychiczne, to na nie przejdę. Zakładam, że będą wytwarzane prosto z ropy naftowej albo jeszcze lepiej z dwutlenku węgla. Żadne tam hydrolizowane chityny, nie chcemy przecież cierpienia niczego żywego. Hydrolizowane algi, mchy i porosty też brzmią smakowicie.
Do Siego!
Astroboy, 31 grudnia 2014, 20:57
Absolutnie się zgadzam.
Słusznie, dlatego nie wyrzucaj mi, bym odstawił wino.
Smacznego. Ja tylko optuję za tym, by samodzielnie spoglądać w twarz tego, co się później zjada. Lubię patrzeć na moje winne grona, sałatę, pędy młodych ziemniaków, itp.
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 14:11
Zupełnie nie rozumiem jak można nie jeść zwierząt, bo cierpią, a wytrząchać pomordowane marchewki i bakłażany, kiedy już od dawna wiadomo, że rośliny czują i się porozumiewają z osobnikami tego samego gatunku.
To się nazywa hipokryzja, to że jakiś organizm wygląda inaczej, nie ma oczu, nie piszczy (my tego nie słyszymy) i nie ucieka, to znaczy, że można go zabić? Niezłe.
Astroboy, 19 kwietnia 2015, 16:19
To się nazywa właśnie "ideolo".
Nie musisz. Zrzucam to na karb dysfunkcji, co której się przyznałeś:
"brak ośrodka filozoficznego w mózgu".
To zaś nazywa się manipulacja. Może jakieś namiary na prackę źródłową, w której ktokolwiek wykazałby, że rośliny odczuwają BÓL (chyba, że myślisz o bulu )
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 17:47
Trudno powiedzieć jaki to rodzaj taksji (odruchu) ale na pewno czują, widzą, komunikują się ze sobą i reagują na uszkodzenia:
http://m.youtube.com/watch?v=fGLABm7jJ-Y
A czy autystyczne dziecko odczuwa ból, choć na niego nie reaguje? To jest właśnie empatia, wegetarianie ograniczają swoją tylko do zwierząt (choć na jabłkach zjadają mnóstwo pierwotniaków, które są zwierzętami, a przy żniwach mordują od cholery gryzoni, płazów i owadów). Hipokryzja.
Astroboy, 19 kwietnia 2015, 18:09
Piękny filmik, ale chyba nie oznacza, że mam zapomnieć o pojęciu tropizmu? Jakoś nie sądzę, że sprowadza się do jednego tylko bodźca. BTW, nie podsłuchali przypadkiem, o czym rozmawiają sobie roślinki?
"Słyszałaś, że Kowalska zamordowała pelargonię rzucając nią z balkonu w swojego zapijaczonego męża?"
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 18:19
Badanie jest jednym z niewielu, bo niedawno się za to wzięto dopiero.
W Afryce akacje chronią się przed nadmiernym obgryzaniem liści przez żyrafy, w ciągu kilku minut stulając wszystkie liście na tym i sąsiednich drzewach, a żyrafy odchodzą, bo "zwiędłych" nie lubią.
Mało tego, niektóre gatunki akacji hodują w specjalnie skonstruowanych norkach w gałązkach mrówki ogniste, które przy jakimkolwiek ruchu gałązek wypadają i kąszą intruza. A akacja produkuje specjalnie dla nich specjalne odżywcze ciałka będące zmodyfikowanym ogonkiem liściowym, bogate w białko i cukier.
Cała nasza planeta ze sobą współpracuje, rośliny walczą z roślinożercami bronią chemiczną. Dlatego rośliny dla człowieka są niejadalne z wyjątkiem tych części, które specjalnie dla nich produkują tj. owoce i orzechy, w celu ekspansji na większą powierzchnię.
pogo, 19 kwietnia 2015, 18:47
Jak będziesz się bawił w surwiwal w Polsce to jedz zwierzęta, bo prawie wszystkie są jadalne. I nie ruszaj roślin, bo prawie wszystkie są trujące.
Podejrzewam, że jest to normą nie tylko w naszym regionie, ale niemal wszędzie na świecie.
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 19:05
Owszem, mało tego, produkty zwierzęce mają znacznie większą biodostępność w naszych organizmach, dzięki pokrewieństwu filogenetycznemu, a wszystkie potencjalne trucizny są neutralizowane przez odpowiednie narządy w ich organizmach. Zwłaszcza w warunkach survivalu czy głodu nie możemy sobie pozwolić na straty energii na neutralizowanie fitosteroli, fitynianów, tanin, błonnika, tym bardziej, że rzeczone blokują wchłanianie białek i witamin. Odżywianie polega na maksymalnym naładowaniu magazynów ustrojowych przy jak najmniejszych stratach ATP. Widziałem w Szwecji szkielet kromaniończyka, wysoki na 180cm, zdrowe kości i zęby, potężne przyczepy mięśniowe, a w Krakowie widziałem szkielet rolnika; 165cm, osteomalacja, próchnica i rachityczne ogólne wrażenie. Jesteśmy drapieżnikami fakultatywnymi, czyli podstawa to białko o tłuszcz zwierząt, a owoce i orzechy to dodatki funkcjonalne plus jakieś śmieci w razie W.
Astroboy, 19 kwietnia 2015, 19:15
Skoro te akacje takie mądre, to dlaczego żyrafy w Afryce jeszcze żyją (pomijam oczywiście nasze "humanitarne" wsparcie żyraf )?
Nieco przeczysz sobie. Skoro człowiek jest produktem tej Ziemi (czy tu się zgadzamy?), to jakim cudem tak nie współpracuje z tą Ziemią?
Coś wspomniałeś wcześniej o antropocentryzmie. Czy przypadkiem sam tutaj tego nie czynisz?
A mój dzisiejszy brokułek na to, że… i tak jest smaczny. Porozmawiałem z krową sąsiada. Jakoś trawa, którą wpierdziela, to ani owoc, ani orzech.
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 20:09
Bo żyrafy jedzą jeszcze wiele innych roślin.
Ależ współpracujemy z Ziemią, nie ma innej możliwości, nie możemy współpracować z żadną inną planetą.
W nieco pokrętny sposób, ale współpracujemy, dużo bierzemy, gówno dajemy, ale Matka Ziemia jest cierpliwa, jak będzie miała dosyć to chrząknie znacząco.
Nie, bo rośliny naprawdę walczą, nazywa się to alelopatia, takie sadzenie roślin, by nie wojowały ze sobą. Zboża zawierają kwas fitynowy, który jest niesmaczny i powoduje podrażnienia żołądka u jedzących go, tutaj walczy ze zwierzętami, albo inna roślina z owadami, blokując hormony pozwalające się przeobrazić owadowi. A muchomor czerwony to tak dla jaj ma śliczne kropeczki?
Bo krowa trawy nie je.
Krowa ją przeżuwa miażdżąc dla bakterii żyjących w jej 180 litrowym, wielokomorowym żołądku, bakterie te zjadają trawę, wydzielając lotnie kwasy tłuszczowe, które wchłaniają się przez ścianki do krwiobiegu i stanowią źródło energii, potem bakterie giną, a na nich żerują pierwotniaki, które są zwierzątkami, wtedy trafiają do żołądka właściwego i tam są te pierwotniaki trawione.
Czyli krowa jest największym drapieżnikiem na świecie, zaprosiła do siebie bakterie, pierwotniaki i celulozę i ma najmniejszy rewir łowiecki na dzielni.
Astroboy, 19 kwietnia 2015, 21:04
Widać Twoja definicja jedzenia jakoś mi chyba umknęła.
Skoro jest zwyczajnym produktem taśmowo szlachtowanym (bywa, że i "rytualnie") przez Homo (jakaś tam piramida…), to chyba jednak nie da się utrzymać Twojego twierdzenia. Oczywiście preferujesz w swoim układzie trwaiennym całą kupę bakterii gnilnych, stąd zapewne tłumaczysz się, że musisz wpierdzielać wołowinę, by mądrze dostarczyć swojemu organizmowi B12.
Doskonale wiesz, że gdybyś również nie zaprosił podobnych gości, to już dawno byś nie żył.
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 21:49
Moja definicja jedzenia: Nie jesteś tym co jesz, jesteś tym co wchłoną twoje jelita.
Jak nie chcesz szlachtować to żubr z Białowieży też jest przeżuwaczem takim samym jak krowa, czyli drapieżnikiem-hodowcą.
Nie lubię wołowiny, nie jem jej, krowa ma dawać mleko, bo jest to znacznie bardziej opłacalne, podobnie z kurami, jeść można wybrakowane nioski, ale kura powinna znosić jaja, to samo z gęśmi i kozami i owcami. Tylko świnki nie mają żadnych supermocy, ale za to mają najlepsze mięso dla człowieka.
Witaminę B12 dostarczam z żółtek jaj i wątroby, bakterie gnilne czyli proteolityczne to normalna flora u mięsożerców, to saprofity.
U wegetarian taka biota jelitowa jest patologiczna, w jelitach wege jest dużo flory rozkładającej włókno...
Uważam, że dieta wegańska może być zdrowa, można na niej zdrowo żyć bez żadnej suplementacji.
Ale to się trza znać.
Jednak ja bardziej cenię swoje zdrowie, niż zdrowie obcych mię zwierząt.
Astroboy, 19 kwietnia 2015, 22:13
Właściwie to chętnie skosztowałbym jajo zniesione przez kozę. A niech tam!
No tak. Mięsożercy indoktrynowali Cię w szkole…
Użytkownik-7423, 19 kwietnia 2015, 22:33
Naprawdę masz chęć na jajo kozła?!
Jestem mięsożercą i dzięki temu wiem co to są bakterie proteolityczne i jaka jest ich rola w organizmie.
Jest o tym napisane w każdym podręczniku biochemii i jeszcze parę rozdziałów się przydaje...