Emulgatory sprzyjają rakowi jelita grubego
Emulgatory, które mają nadać żywności odpowiednią teksturę i wydłużyć czas jej przydatności do spożycia, zmieniają skład mikrobiomu w sposób sprzyjający stanowi zapalnemu i rakowi jelita grubego.
Badania, których wyniki ukazały się w piśmie Cancer Research, pokazały, że regularne spożycie emulgatorów przez myszy nasilało rozwój guzów.
Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Georgii przypominają, że mikrobiom odgrywa pewną rolę nie tylko w rozwoju raka jelita grubego, ale i w nieswoistych zapaleniach jelit (ang. inflammatory bowel disease, IBD): chorobie Leśniowskiego-Crohna czy wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego.
Amerykanie podkreślają, że IBD sprzyjają nowotworzeniu w obrębie jelita grubego. Stan zapalny o niezbyt dużym nasileniu wiąże się z kolei ze zmienionym składem mikroflory jelit oraz chorobą metaboliczną i występuje w wielu przypadkach raka jelita grubego. Wyniki doktorów Emilie Viennois, Didiera Merlina, Andrew T. Gewirtza i Benoit Chassainga pokazują, że za tę korelację mogą częściowo odpowiadać właśnie emulgatory.
Częstość występowania raka jelita grubego znacznie wzrosła od połowy XX w. Kluczową cechą tej choroby jest obecność zmienionej mikroflory jelitowej, tworzącej niszę sprzyjającą nowotworzeniu - opowiada Viennois.
Podczas eksperymentów myszy karmiono 2 popularnymi emulgatorami: polisorbatem 80 i karboksymetylocelulozą (dawki miały symulować konsumpcję licznych emulgatorów wraz z przetworzoną żywnością). Okazało się, że prowadziło to do zmiany składu mikrobiomu na bardziej prozapalny. W pojawiających się bakteriach zachodziła silniejsza ekspresja flageliny i lipopolisacharydu, które z kolei aktywowały prozapalną ekspresję genów w komórkach odpornościowych.
Wykorzystując model raka jelita grubego, naukowcy zademonstrowali, że spożycie emulgatorów wystarczy do rozwoju raka, ponieważ tworzą one i podtrzymują prozapalne środowisko związane ze zmienioną równowagą proliferacji/namnażania komórek.
Skutki spożycia emulgatorów nie występowały u myszy pozbawionych mikrobiomu. Z kolei przeszczep mikroflory kałowej (ang. fecal microbiota transplant, FMT) od myszy żywionych emulgatorami wystarczył do zaburzenia homeostazy komórek nabłonka. Wszystko to wskazuje na centralną rolę mikrobiomu w rozwoju guzów.
Obecnie Amerykanie sprawdzają, jakie gatunki bakterii za to odpowiadają i jaki patomechanizm wchodzi w grę.
Komentarze (12)
TrzyGrosze, 9 listopada 2016, 11:53
Ale z treści wynika, że polisorbat (E433) i karboksymetylocelulozę (E466) warto umieścić na czarnej liście.
darekp, 9 listopada 2016, 14:36
Mnie w dziedzinie dietetyki każdy "mainstreamowy" znawca tematu zagnie jeszcze łatwiej niż Astro na znajomości wzorów;) ale tak jakoś życiowe doświadczenie mi mówi, że jest ważne nie tylko co jemy, ale z czym i (w konsekwencji) również z czego coś zostało wyciągnięte;) Dla przykładu cukier występuje w przyrodzie naturalnie i w takiej postaci jest nieszkodliwy, ale gdy go wyizolujemy z owoców czy tp. i podamy do jedzenia w postaci białego proszku, to robi się z niego, hm, taka bardzo wolno działająca odmiana arszeniku w gruncie rzeczy:) A jak jeszcze połączymy z czymś z czym w przyrodzie nie miał szans wystąpić razem (bo ja wiem, z mięsem?) to już totalna masakra;)
TrzyGrosze, 9 listopada 2016, 16:36
Naturalny miód to czysty cukier ( mieszanina glukozy i fruktozy), spożywany w takich samych ( szkodliwych) ilościach jak cukier ( sacharoza), niesie tak samo szkodliwe skutki.
To dawka, a nie postać czyni z niego truciznę.
darekp, 9 listopada 2016, 16:52
Czyli co, ktoś kto zjada np. kilogram owoców dziennie (wg Google ok. 100 - 120 g cukru) będzie tak samo zdrowy jak ktoś, kto zjada pół szklanki cukru kryształu (też mniej więcej tyle gramów) i ew. uzupełni witaminami/minerałami w tabletkach pozostałe składniki zawarte w owocach?
Jak pisałem, nie znam się, ale nie wierzę.
TrzyGrosze, 9 listopada 2016, 18:59
Masz rację nie wierząc, a mój przykład odnosił się tylko do naturalnego, prawie 100% cukru ( miód), który twierdziłeś, że w naturze nie występuje.
Różnica pomiędzy pół szklanki cukru a 1kg owoców,to przede wszystkim korzystniejszy (dłuższy) przy owocach czas jego przyswajania, a tym samym mniejszy wyrzut insuliny. Witaminy,błonnik itp to oczywistość.
Ale jeszcze raz: czysty cukier w ilościach nieszkodliwych i rozłożonych w czasie, nie jest żadną trucizną. To powszechne dogadzanie nim sobie w nadmiarze, zrobiło z niego chwytliwą medialnie białą truciznę.
mankomaniak, 9 listopada 2016, 19:48
Opowiadasz bzdury, naturalny cukier jak miód nie jest szkodliwy w porównaniu z białym proszkiem czy słodyczami. Cukier cukrowi nierówny, więc nie wprowadzaj ludzi w błąd. Nie chodzi o ilość cukru, tylko jakość, która polega na powiązaniu z innymi składnikami odżywczymi. Miód ma szerokie działanie prozdrowotne, sztuczne cukry na odwrót. Np. dowiedziono, że miód ma działanie anty-nowotworowe, a sztuczny cukier nowotworowe. "Miód dzięki niskiej zawartości sacharozy (średnio 1,3%) i szybkiemu wchłanianiu zawartych w nim cukrów prostych jest produktem łatwo przyswajalnym i nie ulegającym fermentacji w przewodzie pokarmowym. Stąd jego przewaga nad klasycznym środkiem słodzącym, jakim jest cukier buraczany, czyli sacharoza."
http://www.zrzeszenieapipol.pl/pl/wszystkoo/omiodzie.html
TrzyGrosze, 9 listopada 2016, 19:58
Przestań nerwowo chodzić, usiądź wygodnie, weż trzy głębokie oddechy i przeczytaj p o w o l i moje słowa, które zacytowałeś. Jest szansa, że wtedy to zrozumiesz.
Ignoranckich byków w Twojej argumentacji nie będę wymieniał, aby Cię nie ośmieszyć.
Jajcenty, 9 listopada 2016, 20:11
Możesz podać źródła tej informacji? Ale inne niż Wróżka. Co do fermentacji cukrów prostych,,, no cóż muszę zdradzić tu intymną tajemnicę: nie jadam rodzynek, winogron czy miodu jeśli w perspektywie mam spotkanie biznesowe.
pogo, 10 listopada 2016, 11:38
Ja rzucę jakieś dane o miodzie:
https://www.wolframalpha.com/input/?i=honey+100g
czyli:
82% cukrów w tym:
36% - glukoza
41% - fruktoza
0,9% - sacharoza
4,1% - inne cukry
(% zawartości poszczególnych cukrów w stosunku do masy całego miodu)
I nie wierzę, że glukoza i fruktoza nie fermentują w przewodzie pokarmowym, bo się za szybko wchłaniają. Jabłka też zawierają głównie cukry proste, a jak się ich trochę zje to podobno może wyjść pozytywny wynik na alkomacie. Osobiście nie sprawdzałem.
Jajcenty, 10 listopada 2016, 12:09
To raczej z innego powodu. Nie wiem jak nowe, elektroniczne alkomaty to robią, ale stare, chemiczne były oparte o utleniacze. Wystarczyło cokolwiek organicznego w oddechu (np keton u cukrzyka) i dochodziło do utleniania i zmiany barwy utleniacza. Nowsze elektroniczne urządzenie już się na jabłka nie nabierze, ale za to, te zbliżeniowe nabierają się na płyn do spryskiwaczy i podobno na płyn do ust.
TrzyGrosze, 10 listopada 2016, 12:32
Sama szybka przyswajalność " cukru miodowego", to zaleta od czapy w kontekście odpowiedzi insulinowej organizmu. Samoistnie powstałe ułamki promila etanolu + CO2 ( w jelitach to problem estetyczny ) - przy dłuższym trawieniu - szkody nie uczynią, natomiast nagły wyrzut insuliny w odpowiedzi na ten szybki wzrost cukru we krwi, to zawsze stres dla homeostazy.
Rowerowiec, 12 listopada 2016, 21:22
Mowa o emulgatorach. Lecytyna jest dodawana najczęściej, bo jest tania i zdrowa.
Na temat cukru mam inne zdanie. Uważam że to nie cukier jest winny, ale zmieniny tryb życia ludzi. Nie wyobrażam sobie człowieka sprzed kilkuset lat, który mając dostęp do cukru, nawet sacharozy, miałby z tego powodu problemy. Problemy zaczęły się gdy człowiek zaczął się wyręczać maszynami. Problemu doszukiwałbym się właśnie nie w tym co jemy, ale co z tą nadwyżką energii robimy, bo przecież cukier to paliwo dla mięśni, a tych często nie używamy. Bezruch człowieka XXI wieku to chyba przyczyna wszystkiego. Pociąga ze sobą po prostu wszystko, od zmian gospodarczych, przez choroby, do zniszczenia środowiska.
Cukier tak, ale zawsze w połączeniu z ruchem.