Tak się składa, że... HIV nie ma szans
Choć przeciwko wirusom wymyślono już setki leków, skuteczność wielu z nich pozostawia wiele do życzenia. Cząsteczki tradycyjnych preparatów nie są w stanie wykonać swojego zadania ze względu na niewielkie rozmiary, zaś leki nowej generacji, oparte na białkach lub ich fragmentach, są niewygodne w stosowaniu. Badacze z University of Wisconsin zsyntetyzowali jednak substancje, które mogą rozwiązać te niedogodności.
Badane cząsteczki, wytworzone przez zespół prof. Samuela Gellmana, naśladują peptydy, czyli krótkie łańcuchy aminokwasów. Są one zdolne do "zwijania się" (stąd ich nazwa: foldamery, od ang. to fold - składać) i tworzenia w ten sposób struktur trójwymiarowych, idealnie dopasowanych do blokowanych przez nie protein.
W przeciwieństwie do naturalnych peptydów, cząsteczki foldamerów są nieznacznie zmodyfikowane. Osłabia to zdolność enzymów trawiennych do ich rozpoznawania i rozkładu, co pozwala na zwiększenie czasu półtrwania wewnątrz organizmu. Jest to ważne, gdyż niska stabilność terapeutycznych peptydów była dotychczas uznawana za ich ogromną wadę.
Kilka pierwszych foldamerów zsyntetyzowanych przez badaczy z University of Wisconsin zostało już przetestowanych. Ich zadaniem było blokowanie aktywności glikoproteiny (pochodnej białkowej wzbogaconej o łańcuchy węglowodanowe) zwanej gp41, kluczowej dla wnikania HIV do komórek.
Już podczas wstępnych testów w warunkach in vitro wykazano, że nowe cząsteczki skutecznie blokują infekcję wirusem odpowiedzialnym za AIDS. Co prawda jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by mówić o możliwości przeprowadzenia testów na ludziach, lecz eksperyment przeprowadzony na amerykańskiej uczelni może otworzyć drogę ku zupełnie nowej klasie leków.
Komentarze (5)
radar, 19 sierpnia 2009, 12:17
Brawo za tytuł, ładna gra słowna wprawiła mnie w dobry nastrój
Co do artykułu, wyjaśnijcie mi, jak już dojdzie do infekcji to te cząsteczki nie pozwolą (hipotetycznie) na dalsze roszerzanie zakażenia, ale czy umożliwią wyleczenie?
mikroos, 19 sierpnia 2009, 12:31
Wyleczenia ciężko się spodziewać, chociaż teoretycznie (i raczej tylko teoretycznie, niestety) jest możliwe, że za X lat zginą limfocyty zawierające w genomie materiał genetyczny wirusa. Tyle, że koniecznie trzeba by było spełnić dwa warunki: b. wczesne wykrycie choroby i całkowite zablokowanie rozprzestrzenianie się infekcji. Za to jako terapia podawana doraźnie zaraz po zakażeniu być może mogłyby się takie leki sprawdzić.
Andrys, 19 sierpnia 2009, 14:42
Wydaje mi się, że nie, a przynajmniej nie dosłownie. Jeśli nawet wirus nie ma możliwości wniknięcia do komórki (zablokowanie gp41) ani w żaden inny sposób nie może do niej dotrzeć, to pozostaje jeszcze problem przybywania wirusa w ustroju (zakładając jakiekolwiek możliwości adaptacyjne wobec foldamerów(?)). Pozostaje jeszcze problem HIV-2. Bowiem, że gp41 związane jest z HIV-1, jeśli dobrze pamiętam. W HIV-2 jest to chyba gp36. Nie jestem pewien roli gp120, wspólnego dla obu rodzajów. Poprawcie proszę, jeśli to złe założenie.
Trudno przy tym powiedzieć, jak to wszystko będzie funkcjonować w skali całego organizmu i w sytuacjach, że tak powiem, lokalnych (gdzie coś się "popsuło").
Ale jeśli wszystko będzie w porządku, to mamy do dyspozycji solidną "gardę" i pozostaje pozbyć się wirusa.
Tak sądzę.
radar, 20 sierpnia 2009, 10:14
No właśnie tak pomyślałem, tylko czy w przypadku długiej ekspozycji/obecności HIV w "zabezpieczonym" organiźmie nie istnieje tu ryzyko "przystosowania się" HIV i ponownego rozprzestrzeniania infekcji?
mikroos, 20 sierpnia 2009, 14:18
Teoretycznie istnieje. Z drugiej jednak strony jeżeli celem terapii stanie się białko kluczowe dla wnikania wirusa do komórek, to jeśli jego forma się zmieni tak, by przestać reagować na lek, to jednocześnie będzie to oznaczało, że nowa forma tego białka nie daje wirusowi możliwości inwazji na komórki.